niedziela, 4 sierpnia 2013

"Bez mojej zgody"

Hej!
Za nami połowa wakacji więc nie mam się co spodziewać, że komuś będzie się chciało czytać mój dzisiejszy post. 
Już jakiś czas temu przeczytałam książkę "Bez mojej zgody" Jodi Picoult, jednak dopiero teraz zabieram się za opisanie jej tutaj. Potrzebowałam dużo czasu, żeby ją 'przetrawić' i oswoić się z emocjami jakie wywołuje. Postaram się nie zdradzić zakończenia ale to nie będzie recenzja wiec nie wiem jak to wyjdzie. Książka opowiada historię dziewczyny, która pojawiła się na świecie zaplanowana i zaprojektowana przez rodziców w celu ratowania swojej chorej na białaczkę siostry. Poznajemy ją w momencie gdy podjęła decyzję o pozwaniu rodziców do sądu w celu odebrania im prawa do decydowania o jaj ciele. Książka pisana jest z kilku perspektyw: Anny, jej rodziców i brata, adwokata i opiekunki sądowej Anny, zawiera też mnóstwo retrospekcji. To bardzo ciekawy zabiegi by poznać całą historię z różnych punktów widzenia. Ale dlaczego wywołuje ona takie emocje? Już sam problem poruszany w książce jest niecodzienny jednak jego oprawa przypomina życie codzienne każdej nastolatki. Poszukiwanie zrozumienia, akceptacji, również szacunku i możliwości decydowania o swoim życiu. I miłości. Całą książkę zastanawiałam się czy Anna naprawdę czuła się kochana przez swoich rodziców i pomimo ich zapewnień, nie byłam co do szczerości ich słów przekonana. Generalnie książka pełna jest skrajnych emocji. Zrozumienie co do decyzji Anny łączy się z wątpliwościami czy ona zdaje sobie sprawę jakie konsekwencje będzie to miało dla jej siostry. Zakończenie książki jest dość szokujące, przynajmniej dla mnie, ale pomimo chęci nie napiszę jakie, może tylko tyle, że jest bardzo mocne, pasuje mi taki przymiotnik. Długo rozmyślałam gdy skończyłam ją czytać i do tej pory nie wiem co ja bym zrobiła na miejscy Anny.
Parę dni po przeczytaniu książki obejrzałam film. Mogłabym napisać coś o dobrej grze aktorskiej, muzyce czy czymkolwiek innym, bo od tej strony film była naprawdę dobry. Ale traci tak wiele ze strony przesłania jakie niesie przez to, że kończy się inaczej niż książka. Może komuś bardziej spodoba się taki rodzaj 'szczęśliwego zakończenia' ale nie mi. W zasadzie dla tego problemu nie mogło być dobrego zakończenia. Możliwe, że to dlatego zakończenia się różnią, nie wiem, ale nie polecam oglądać najpierw film, a dopiero czytać książkę, bo niewiele się z niej zrozumie. 


Prawdę powiedziawszy jak czytałam książkę nie zwróciłam uwagi na okładkę, dopiero teraz, przypatrzcie się jej uważnie.
 

Pozdrawiam, M <3

4 komentarze:

  1. Świetny Blog <3

    zapraszam do mnie :
    dayskosteckiej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam, natrafiłam na film, skacząc po kanałach i muszę powiedzieć, że ciekawy. Zmienione zakończenie mnie zdziwiło, ale film wyciskający łzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka jest w mojej bibliotece, więc już ją zapisuję i przeczytam, kiedy tylko ją zdobędę. Mam nadzieję, że jest tak ciekawa, jak mówisz.
    A to z tą okładką nie rzuca sie w oczy, dopiero jak się ktoś przyjrzy. Rzeczywiście wydaje się interesująca.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3