poniedziałek, 31 marca 2014

Pozytywne 3 miesiące

Hello!
Nie spodziewałam się, że kwiecień rozpocznie się tak szybko, co prawda dopiero jurto, ale piszę już dziś. W tym tygodniu mam trochę pracy w szkole, a jest to nowość, bo ostatnio nic nie robimy. Fakt, że to tylko 3 dni, bo potem mam rekolekcje. W zasadzie już tylko 3 miesiące i wakacje. Choć nawet teraz mój tryb życie jest bardziej wakacyjny niż szkolny. A dziś mam kilka zdjęć z ostatnich 3 miesięcy, niestety aparat w telefonie mi się zepsuł i jest ich niewiele. Znając mnie to prędzej kupię sobie nowy telefon niż pójdę z tym do naprawy. 

Moi bracia jak zawsze kochani, gdy tylko zobaczyli Lokiego w swojej grze od razu mnie zawołali ^^
Nauka na historię, tylko 6 godzin ^^
Niżej zajęcia artystyczne, moja wizja słynnych Słoneczników, niestety ktoś ją poplamił czarną farbą no i kolory nie są tak ładne jak na żywo. Oraz zadanie dla dadaistów, czyli stworzenie nowych obrazów, w sumie są 4 części, ale tylko te dwie miałam w domu. 
 Kocham mój widok z okna <3


 Zwykle nie ustawiam książek w kolejki, ale w ostatnim czasie zdarza mi się to często. Do tej sterty należy też: "Wielki Gatsby" i "Ludzie bezdomni". A do przeczytania została mi tylko ta ostatnia książka. 

Ostatnio czuję się wyjątkowo dobrze, Wam też tego życzę, M <3

piątek, 28 marca 2014

"Lecz czymże jest każdy ocean, jesli nie morzem kropel?"

Hello!
Ostatnio wspominałam, że czytam "Atlas chmur" więc dziś wybór cytatów z tej książki. A jest ona obecnie moją książką numer jeden. Trochę żałuję, że nie przeczytałam jej zanim obejrzałam film, ale zapewne wtedy film by mnie rozczarował, a w związku z tym zarówno książka i film podobały mi się bardzo, bardzo. Nawet trochę film mi pomógł, bo czasami nie mogłam połapać się w fabule. Chociaż książka jest napisana super. Podzielona na 6 wątków, ułożonych od najdawniejszego do przyszłościowego i z powrotem. Szkoda, że w filmie tego tak dobrze nie widać. No i nie widać też tak dobrze połączenia pomiędzy poszczególnymi częściami, choć może to być spowodowane tym, że oglądając film byłam mało spostrzegawcza. Ale nie miałam porównywać tylko napisać cytaty. A to trudne zadanie wybrać je z całej książki więc ograniczyłam się do jednego z dwóch moich ulubionych wątków, czyli do Listów z Zedelghem. 


> "Do połowy przeczytana książka to jak na wpół skończony list miłosny"
> "Sixsmith, chwała Rufusowi błogosławionemu, świętemu patronowi Kompozytorów w Potrzebie, najwyższa chwała, Amen."
> "-Klarnet, Frobisher, to konkubina, wiole to cmentarne cisy, klawikord to księżyc, więc... niech wschodni wiatr poniesie ten akord a-moll jeszcze przez szesnasty takt i dalej."
> "-Człowiek wtedy żyje w swoim czasie, Evo, gdy on i jemu współcześni uznają te same rzeczy za oczywiste i nie zastanawiają się nad tym. Natomiast popadają w ruinę wtedy, gdy czasy się zmieniają a on nie. Dodam, pozwól, że z tej samej przyczyny upadają cesarstwa" 
> "Jednakże prostacka jest ta tęsknota za nieśmiertelnością, jak próżna, jak błędna. Kompozytorzy gryzmolą ledwie rysunki na ścianach jaskiń. Muzykę człowiek pisze dlatego, że zima trwa wiecznie i że bez niej wilki i śnieżyce jeszcze prędzej by go dopadły" 
> "J. ma ostatnio napady przygnębienia. Są czasem noce, kiedy wtula się we mnie, jakbym był jej kołem ratunkowym, gdy ona tonie." 
> "-Panie Frobisher, zna się pan dobrze z Sherlockiem Holmesem z Baker Street?
- Nie - odrzekłem - nie znam się osobiście z panem Holmesem, ale widuję go, gdy co środę grywa z Davidem Copperfeldem w bilard w moim klubie" 
Krótkie wyjaśnienie, bo sama się trochę pogubiłam, gdy to przeczytałam. Nie chodzi to o iluzjonistę, a o bohatera książki Karola Dickensa, a przynajmniej tak wynika z tego czego się dowiedziałam.
> "Za brudnym oknem jakaś babcia przesadzała fiołki do donicy. Zapukałem w szybę i poprosiłem, żeby się we mnie zakochała" 




Życzę miłego weekendu, M <3

wtorek, 25 marca 2014

Muzeum Kultury Kurpiowskiej

Hej!
W zeszłym tygodniu w związku z tym, że w mojej szkole gościli studenci z zagranicy, moja klasa jako humany, zastała oddelegowana do Muzeum Kultury Kurpiowskiej na zajęcia o tradycjach Wielkanocnych w Polsce. W sumie to tylko w ramach towarzystwa dla gości, ale i tak było miło. Robiliśmy wycinanki i miniaturowe palmy. Głównym celem była integracja więc jak znajdę tylko trochę czasu to napiszę więcej o tym aspekcie projektu, w którym brali udział studenci. Najważniejsze, że zajęcia w muzeum naprawdę się im podobały. A było to też dobre dla nas, bo pomimo, że mamy możliwości nie chodzimy do tego muzeum, a przecież moglibyśmy. Jak widać to nie tylko oglądanie wystawy, ale też różne warsztaty i zajęcia. 




A jutro warsztaty w Warszawie! Uwielbiam moją szkołę ^^ 

Trzymajcie się, M <3

niedziela, 23 marca 2014

Five o'clock? It's tea time!

Hello! 
Moja koleżanka z ławki zaraziła mnie miłością do Anglii. Pomijam fakt, że u niej objawia się to głównie miłością do aktorów, ale nieszczególnie mi to przeszkadza. Poza tym jeśli ktoś dłużej tu zagląda myślę, że mógł zauważyć i u mnie pierwsze objawy miłości do tego kraju. Jednak w moim przypadku objawiło się to tym, że ostatnio wydałam mnóstwo pieniędzy na herbatę. Ale nie żałuję, bo to chyba najlepsza herbata jaką piłam. Obawiałam się o prawdziwość tej herbaty, bo miejsce gdzie ją kupiłam może budzić wątpliwości, ale potem doczytałam sobie wszystko i mogę spokojnie o niej pisać. Poza tym trudno ukryć, że do zakupu przyczyniły się cudne puszki, na które mam już pomysł.


Niebieska. Lady Grey. Moja ulubiona. Mieszanka czarnych herbat z dodatkiem skórki pomarańczowej i cytrynowej oraz delikatnym aromacie bergamotki. 
Czerwona. English Breakfast. Klasyczna mieszanka czarnych herbat o bogatym, orzeźwiająco-pobudzającym smaku. Najmocniejsza z tych trzech, które mam. 
Beżowa. Earl Grey. Czarna z wyraźnym aromatem bergamotki. 
A jest jeszcze tyle innych, których z chęcią bym spróbowała. Póki co mam te 3, może kiedyś się uda dokupić inne. Poza tym istnieje polska strona tych herbat, po której sobie buszuję i szukam ciekawych rzeczy. Są tam przepisy, opisy herbat, na nich się sugerowałam pisząc te tutaj. <kilk>


Ostatnio moja ulubiona rozrywka to pice herbaty. Gdyby nie to, że musiałam przyciąć zdjęcie, z tyłu widać byłoby zachwyconą koleżankę z ławki. 

LOVE, M <3

niedziela, 16 marca 2014

"Że niby film na podstawie książki"

Hello!
W tygodniu wybrałam się z mamą do kina na "Kamienie na szaniec". Nie wiem czy tylko u mnie w szkole to taka legendarna lektura, ale na jej podstawie pisało się wszystkie możliwe wypracowania. Poza tym książka jest naprawdę dobra. Co do filmu: wyszło mi 10 punktów, w których opisuję to co mi się nie podobało i podobało. Uwaga, bo mogę zdradzić jakieś szczegóły także jak ktoś woli nie wiedzieć co się działo to może niech nie czyta. Chociaż ja sama przed pójściem do kina przeczytałam kilka opinii, różnych, od skrajności w skrajność. 
1. Zośka ... długo nic ... Rudy ... długo, długo nic... długo nic.... Alek. Został on postacią epizodyczną. Nie wiem jak można było tak okaleczyć ten film, szkoda pisać, bo nie da się wyrazić słowami ile stracił przez pominięcie Alka. 
2. Teleportacje. Było tak: są w Warszawie, latają, robią jakieś akcje, bez ładu i składu, potem są na szkoleniu czy czymś takim, gdzieś w lesie, potem wracają do Wawy i puf ups mają Alka. No i akcja pod Arsenałem.
3. W związku z drugim punktem. To mało prawdopodobne, aby ktoś w Polsce nie znał książki, ale gdyby się ktoś taki znalazł, to mógłby mieć problem ze zrozumieniem fabuły. Gratuluję też osobom, które postanowią obejrzeć film zamiast przeczytać książkę, to nie jest dobry pomysł. 
4. O książce jak już wspominałam można by pisać i pisać, a film był po prostu dość powierzchowny. A przynajmniej takie jest moje odczucie.
5. Podobno film miał pokazywać przyjaźń pomiędzy bohaterami. I wszystko było by pięknie, bo Rudy i Zośka w porządku, ale ich było 3! To nie aż taka trudna matematyka. 
6. Jeśli jednak nie patrzeć na film przez pryzmat książki to był dość ładny. Dość dynamiczny. Doczytałam też, że coś w nim kolory były jakoś poprawiane, ja się na tym nie znam, ale krew była czerwona, aż do przesady czasami, liście zielone, takie wszystko wyraziste bardzo.
7. W filmie były dwie sceny "nagości", których wszyscy się czepiają. Jak dla mnie to były dość normalne, nie żadne wyzywające, ani nic, ale chyba po prostu zupełnie nie potrzebne. Podobnie z resztą jak większość ról kobiecych w tym filmie. Było bardzo stereotypowo. 
8. Podobała mi się rola Orszy. Nie potrafię jakoś konkretnie tego uzasadnić, ale aktor ma bardzo ładny głos. 
9. Jeszcze mi się podobało przedstawienie relacji pomiędzy bohaterami a ich rodzicami. Tu akurat się ktoś postarał
10. I ostatnia rzecz. Gdzie w tym filmie jest wojna? Oprócz pierwszych scen wziętych chyba z jakiegoś dokumentu, albo na takie stylizowanych, ja nie odczułam wojny. A że się uczyłam o tym w tamtym roku, no i interesuje się tym to wydaje mi się, że powinno być to trochę inaczej przedstawione. 

Nie przepadam za pisaniem recenzji filmów, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać. Chociaż można to nazwać recenzją? Chyba tak. Nie wiem tylko czy to kogoś zachęci, żeby iść na film czy nie, ale każdy powinien wyrobić sobie swoją opinię. 
LOVE, M <3

czwartek, 13 marca 2014

The Complete Life's Little Instruction Book

Hello!
Z przerażeniem słucham prognozy pogody zapowiadające ochłodzenie na weekend. Już jest nieodwołalnie wiosna! Przynajmniej ja jestem tak nastawiona. Czas na zamiany i sprzątanie, nowe postanowienia i takie tam. Może bliżej 21 napiszę coś więcej o tym czym ta pora roku jest dla mnie.
Dziś natomiast coś o czym zapomniałam. Miałam zamiar wprowadzić cykl notek z poradami zawartymi w książce "Duży Mały Poradnik Życia" i pisałam o tym tu. Niestety ze względu na to, że zapomniałam nie mogę napisać jak to wyglądało w praktyce. Ale od tego miesiąca postaram się być bardziej obowiązkowa więc wybrałam kilka "zadań".
71. Naucz się robić piękne przedmioty własnymi rękami.
83. Pamiętaj, że w interesach i w stosunkach rodzinnych najważniejszą rzeczą jest zaufanie.
94. Niech się stanie twoim przyzwyczajeniem oddawanie przysług ludziom, którzy nigdy się o tym nie dowiedzą. 
97. Zawsze miej przed oczami coś pięknego, nawet jeżeli to będzie stokrotka w szklance. 
107. Uśmiechaj się jak najczęściej. To nic nie kosztuje i jest bezcenne. 
110. Nigdy nie żałuj pieniędzy wydanych na kwiaty lub na książki.
122. Zatrzymuj się i czytaj przydrożne historyczne tablice.

125. Naucz się słuchać, okazja czasami puka bardzo cicho.

Ostatni jest jednym z moich osobiście najbardziej ulubionych, M <3

wtorek, 11 marca 2014

Sweter !

Hello!
Powinnam się uczyć na historię, jutro sprawdzian. Niestety o ile z literackiego punktu mojej nauki średniowiecze sprowadza się do "Bogurodzicy" i "Lamentu świętokrzyskiego" to z historycznego jest o wiele gorzej, takie tam 3 sprawdziany. Z drugiej strony była to najdłuższa epoka. Najważniejszy jest jednak fakt, że powinnam teraz siedzieć i się uczyć a tego nie robię. 
Na rzecz, którą dziś Wam pokaże czekałam w zasadzie od listopada. Miała być gotowa na zimę, ale moja mama myślała, że i w tym roku będzie trzymać do marca. No i jest gotowa na dziś. A że nie mogłam się powstrzymać to założyłam mój cudowny i najlepszy sweter do szkoły. Wszystko w nim jest idealne (oprócz rękawów, ale i tak były poprawiane dwa razy) a szczególnie kolor. Mogłabym tak siedzieć i się rozpisywać jaki jest ciepły i tak dalej, ale myślę, że lepszym pomysłem jest pokazanie zdjęć. 























Nie wiem dlaczego pierwsze zdjęcie tak słabo wygląda, na komputerze wszystko było dobrze, cóż nic na to nie poradzę. 
Jeszcze jedna rzecz. Przy opisie wycieczki do Warszawy nie wspomniałam, że byliśmy też w IPNie i zostałam poproszona przez jedną z nauczycielek o napisanie notki na stronę szkoły. I prawdopodobnie bym o tym nie wspominała, ale dziś pojawiło się to na stornie, a nie spodziewałam się, że nauczycielka postanowi mnie podpisać. Zdziwiłam się, ale pozytywnie. Co prawda w oryginalnej wersji było trochę inaczej, ale zostawiam Wam link, gdyby kogoś to zainteresowało. <kilk>

piątek, 7 marca 2014

Ale musicale!

Hej!
Słowami nie da się opisać tego co czułam wczoraj od godziny 19 do godziny 21.30. Jak bym została wyrwana ze swojej rzeczywistości i wsadzona w jakąś inną. Mogłabym zamieszkać w teatrze, nie miałabym nic przeciwko. Po prostu "Ale musicale!" były niesamowite. Współczuję K. tego, że siedziała obok mnie, bo musiała znosić moje śpiewanie, nie mogłam się powstrzymać, oraz inne odruchy typu: o matko! o matko! ja to znam! ja to uwielbiam! I zachwyty nad "Upiorem w Operze" czy "Notre Dame de Paris". Co prawda było tylko po jednym utworze, ale, hymm.. nie napiszę, że mi to wystarczyło, jednak zaspokoiło moją musicalową część duszy. Poza tym dopiero po wejściu do teatru uświadomiłam sobie, że dawno temu byłam tam na "Akademii Pana Kleksa", z której też zaprezentowano jedną piosenkę. Poza tym na 22 musicale, z których zaprezentowano piosenki, znałam 11, a jeśli któregoś w ogóle nie znałam to tylko dlatego, że nie zetknęłam się z tym tytułem. Co do znania, to też jak znałam to w większości po angielsku. I chciało mi się śpiewać, a nie miałam jak. Wiem, że nie powinnam, i powaga i tak dalej, ale ja się po prostu świetnie bawiłam. Tańczyłam, siedząc co prawda, no śpiewałam i komentowałam. Właśnie co do miejsc, dostajemy bilety, a tam loża. Lekkie zdziwienie, ale była super. Z K. śmiałyśmy się, że tylko nam teraz lornetek brakuje. Co do innych niesamowitości: latający dywan Alladyna. Po prostu bomba. No łódka Upiora. I mało bym zapomniała: deszcz! Podczas wykonywania na scenie Deszczowej piosenki oczywiście. Pierwsze rzędy zostały wyposażone w pelerynki, nam zmoknięcie nie groziło. Duże wrażenie wywarł na mnie też "Taniec wampirów", a chyba czytałam jakieś niezbyt pochlebne opinie na jego temat, chociaż w sumie ile ja widziałam dwa utwory. I "Jesus Christ Superstar" co prawda tylko jedna piosnka, ale i tak mi się podobała. Choć też może nie ukazywała całego zamysłu. Mogłabym tak pisać i pisać i pisać, ale wystarczy. 
Jeszcze tylko lista wszystkich musicali: 
Koty
Akademia Pana Kleksa
Mała Syrenka
Miss Saigon
Jesus Christ Superstar
Crazy For You
Grease
Deszczowa piosenka
Les Miserables
Taniec Wampirów
Upiór w operze
Notre-Dame de Paris
Nine
Księga Mormona
Love Never Dies
Newsies
Jekyll & Hyde
Producenci
Król Lew
Chicago
Aladyn Jr
Mamma Mia!



 

poniedziałek, 3 marca 2014

Kino 2014

Hello!
Powrót do szkolnej rzeczywistości nie był taki straszny. Już dziś wszystko co możliwe przełożyliśmy na przyszły tydzień, także szkołą zacznę się martwić w weekend. No i nie mogę się doczekać czwartkowego wyjazdu do IPNu i do ROMY na  "Ale musicale". O mojej miłości do musicali nie trzeba przypominać. 
Ale dziś o kinie, bo ostatnio filmy zajmują dużą część mojego wolnego czasu. I książki na podstawie, których te filmy powstały, ale jeszcze nie ogarnęłam kolejności i kończy się to tym, że pierwszy oglądam film, a dopiero potem czytam książkę. Niestety. W sumie to też nie o tym miała być ta notka, także przechodzę do tematu. Zasadniczo będzie to zbiór premier kinowych na które w tym roku czekam. A piszę to dopiero teraz, gdyż pierwsze filmy z tej listy zadebiutują na wielkim ekranie w tym miesiącu. 
1. "300. Początek imperium" Bo historyczny, bo śmieszny, bo pierwsza część była super. 
2. "Kamienie na szaniec" Motto z gimnazjum: "Jak nie wiesz co napisać w rozprawce to pisz o "Kamieniach na szaniec", będzie dobrze". 
3. "Tylko kochankowie przeżyją" Nie wcale, to nie przez moją koleżankę z ławki. Czekamy na ten film już z pół roku pewnie i też już wiemy, że nie grają go w kinie w naszym mieście, jak miło.
4. "Muppety: Poza prawem" Bo widziałam wcześniejszy film, bo mój 8-letni brat będzie miał z kim pójść. 
5. "Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz" Ja bym mogła opuścić coś takiego ?!
To jeszcze w marcu, ale też już wiem, że na "Kapitana Amerykę" będę musiała poczekać do kwietnia, w którym nie ma dla mnie nic interesującego.
6.  "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie" Bo uwielbiam X-Menów, wszystkich i to od podstawówki, gdy na starym kanale z bajkami Jetix lecieli późno w nocy.
7. "Czarownica" Bo jestem ciekawa. 
8. "Jak wytresować smoka 2" Bo uwielbiam bajki! I mam młodszych braci. 
9. "Jupiter: Intronizacja" Dziwny tytuł, nawet nie lubię Mili Kunis, ale film może, choć nie musi, być interesujący. 
10. "Strażnicy Galaktyki" Niby Marvel, ale niezbyt do mnie przemawia, trzeba się jednak przekonać, zamin się spisze ten film na straty. 
Następne interesujące i to też prawdę powiedziawszy średnio premiery w listopadzie dopiero.
11. "Kosogłos, część 1" I  to chyba tylko dlatego, że czytałam i wiedziałam 2 poprzednie. A aktorki grającej główną rolę po prostu nie mogę znieść.
Gdzieś przy okazji ma też wyjść "Miasto popiołów" ale nie wiem czy po klapie pierwszej części są kręcone zdjęcia do drugiej, podobno owszem. Też "Noc w muzeum 3" ma mieć premierę w tym roku. Na pewno w ciągu roku okaże się, że pominęłam jakieś filmy, a tych które tu wymieniłam nie obejrzałam, ale tak czy inaczej kiedyś obejrzę.

Pudelek.pl

I takie tam zdjęcie z Oscarów. Z samego rana wchodziłam na kompa, by się dowiedzieć kto dostał te nagrody i wcale się nie zdziwiłam, że Leonardo jej nie dostał, chociaż szkoda mi go, bo go lubię.