wtorek, 9 września 2014

Programowo bezprogramowi

Hello!
Dopiero dzisiaj dotarło do mnie, że wakacje się skończyły, chodzę do szkoły, na dodatek do klasy maturalnej. W tamtym tygodniu nauczyciele straszyli, zapowiadali powtórki, fakultety i inne rozrywki specjalne dla maturzystów. K. i Bliźniaczki, szczególnie one, już od tygodnia uczą się z historii, ale ja jakoś sprawę olałam. Aż do dziś, gdy został zapowiedziany sprawdzian z XVI wieku, gdy pani od angielskiego umawiała się z nami na kartkówki, gdy pani od polskiego przyniosła książki na olimpiadę, gdy poszłam kupić podręczniki i przy okazji kupiłam zestaw zadań i próbnych matur do historii, pozbyłam się mojego syndromu wyparcia. I powzięłam specjalne postanowienia na ten rok szkolny.
1. Przyłożę się do angielskiego. Moja mantra to: lubię się uczyć słówek. Ale powinnam także ogarnąć transformacje, bo chyba nie ma dla mnie nic gorszego. I rozszerzenie z angola przestanie być takie straszne.
2. Będę chętnie i z własnej woli powtarzała historię i robiła zadania z matur. No skoro już je kupiłam. Zdam maturę z rozszerzonej historii. I to zdam ją dobrze.
3. Matematyka nie jest taka straszna. Chyba, że to geometria, albo dowody. Wtedy to nie matematyka a tortury. Ale i to można przeżyć. A skoro niektórzy mają rozszerzoną i dają rade, to ja na podstawie też dam.
4. Będę powtarzała polski. A pani już postarała się o dokładne rozplanowanie powtórek więc nie ma się do martwić.
A myślałam, że nie mam nic motywującego.

Plus.
1.Olimpiada z polskiego. W tym roku temat: „Poezja jest sztuką poprzez język” (Wilhelm Humboldt)
Wykorzystanie środków językowych w tekście poetyckim jako sposób kształtowania stylu autora, grupy artystycznej lub epoki literackiej. 
Nie wiem czemu ja się na to zdecydowałam.
2. Konkurs chórów w Bydgoszczy. Na szczęście w połowie października, ale jak by nie było, jest to dodatkowy obowiązek.
3. Seriale. Podobno, im więcej tym lepiej. Nie żartuję. To masowa epidemia wśród maturzystów. Ja na razie mam 2, ale myślę, że skończę je do początku listopada. A przed samą maturą najlepsze są Simsy.

Chyba nie wyszło tak strasznie, jak się spodziewałam. Raczej motywująco.

LOVE, M.

PS. Czy ktoś może wybiera się w czwartek do Warszawy na Salon Maturzystów (Targi Edukacyjne)? Uprzedzam pytanie, tak, ja się wybieram. 

3 komentarze:

  1. Dużo masz na głowie, ale dasz sobie radę, na pewno! :)
    Przed maturą najlepiej ogląda się 'chirurgów' :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie jak na razie wciągnął eden serial :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też muszę się wziąć za angielski. :P
    Simsy najlepsze na wakacje :D

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3