wtorek, 27 stycznia 2015

Makabreska ("Gdzie pachną stokrotki?" S1)

Hello!
Mój serialowy apetyt wcale się nie zmniejszył, od czasu kiedy ostatnio o nim pisałam. I choć pojawiały się recenzje „Hannibala”, to są tylko dwa sezony, a na kolejny czekamy do lata, prawdopodobnie. „Once Upon A Time” wróci natomiast w marcu. A do tego czasu oglądam „Gdzie pachną stokrotki” i „Agent Carter”. Dziś parę słów o pierwszym sezonie „Stokrotek”

Porzućcie wszelką logikę, wy którzy zaczynacie oglądać ten serial. To tak parafrazując Dantego. Trochę na wyrost, ale pasuje. A naprawdę dodałam to zdanie, żeby mieć jeszcze jeden akapit i móc wcisnąć więcej gifów.

Dlaczego ja się w ogóle nim zainteresowałam?
1. Przez dość długi czas natykałam się na ten tytuł w przeróżnych miejscach. Czy to czytając coś na blogach, czy to sprawdzając jakieś informacje na filmwebie, albo nawet w jakiś przypadkowych rozmowach. Nie miałam wyjścia musiałam sprawdzić co mnie tak prześladuje.
1a. W trakcie oglądania któregoś z pierwszych odcinków w napisach początkowych, rzuciło mi się w oczy to imię i nazwisko: Bryan Fuller. Wiedziałam, że już je gdzieś widziałam. I co się okazało, ten pan odpowiada za „Hannibala”. To bardzo dużo wyjaśnia.
2. Gdy już sprawdziłam i przeczytałam o co mniej więcej w nim chodzi, całkiem mi się ten pomysł spodobał. Całkiem bardzo. Bardzo, bardzo.
Ned jest cukiernikiem. Posiada niezwykły dar- przywraca do życia. Choć jest to obłożone pewnymi zastrzeżeniami. Jego sekret odkrywa pewien policjant. Wspólnie postanawiają rozwiązywać sprawy zabójstw. - To tak w skrócie, bez trudu można znaleźć dokładniejsze informacje w internecie.
Przy okazji tego punktu muszę wspomnieć, że nawet jak nie chcę to i tak wpadam i wybieram seriale polegające na rozwiązywaniu zagadek, kryminały i temu podobne sprawy.
3. Zobaczyłam ten gif (niżej) i moja ciekawość jeszcze się wzmocniła. I przyznam się, że Lee jako główny bohater też ma trochę swojego udziału w tym, że w końcu się zabrałam za oglądanie.
4. Mam ferie, mam czas (powiedzmy: powinnam uczyć się historii, ale ile można) i powinnam wykorzystać to na odpoczynek. Nie ma lepszego wypoczynku niż serial, a szczególnie ten.
Każdy odcinek ma podobny schemat fabularny, ale to nie przeszkadza w byciu przez niego zaskakiwany. Wygląda to mniej więcej tak:
1) Krótki wstęp na temat przeszłości Neda
2) Morderstwo
3) Zagadka
4) Próba rozwiązania zagadki, która zawsze się komplikuje
Czasami kolejnymi morderstwami lub innymi zgonami, ilością podejrzanych lub tym kim podejrzani są
5) Elementy życia prywatnego bohaterów
Najczęściej w większy lub mniejszy sposób są powiązane z rozwiązywaną zagadką. Mogą pomóc w jej rozwiązaniu, ale równie często wyjaśniają bardziej osobiste relacje pomiędzy bohaterami.
6) Rozwiązanie zagadki. Albo zagadek, bo one mają tendencję do rozmnażania.
7) Jeszcze trochę bohaterów.
Napisałam pewne rzeczy, które można przyjąć za konkrety, ale nie za ocenę serialu. Ujmując ją jednym słowem: kocham. I uwielbiam ten serial. Jest w nim dosłownie wszystko. Miłość, tragedie, depresja, radość, cieszenie się małymi rzeczami. Całe spektrum postaci, od tych które najpierw wydają się irytujące, a potem się im współczuje, do tych z którymi jest zupełnie odwrotnie i cudowny, zagubiony Ned. Bardzo ciekawe postaci drugoplanowe, zarówno te, które pojawiają się w jednym odcinku, jak i na przykład charakterystyczne ciotki. Nie sposób opisać słowami, złożoności tych wszystkich relacji. 
Sam pomysł jest zakręcony. A serial jest bardziej niż się spodziewałam. Wiedziałam, że nie jest to zwykła historia, opowiedziana w prosty sposób. Pierwszym określeniem jakiego użyłabym do opisania serialu jest uroczy. Słodki, ale nie mdli. Sympatyczny. Mądry, narrator, albo bohaterowie często rzucają jakieś zdania sentencjonalne. Życiowy, momentami, jeśli porzucimy wszelką logikę i pozwolimy się porwać i oderwać od rzeczywistości. Jedno nie wyklucza drugiego. To wszystko cudne absolutnie.
Psa też ożywił ^^
Tylko, nie możemy zapominać, że Ned ożywia zmarłych, pyta kto ich zabił, znajduje sprawcę i zgarnia nagrodę. Ożywia zmarłych, tylko na minutę bez konsekwencji. Po tym czasie musi dotknąć ich znów, bo ktoś inny straci życie. Duża odpowiedzialność. To wszystko jest wyjaśnione dokładnie i odrobinę brutalnie w pierwszym odcinku. We mnie przeważnie momenty ożywiania i powtórnego umierania, nie tyle co straszą, co smucą. Ale jednocześnie odrobinę przerażają. Gdy oglądam odcinek jednak najczęściej o tym nie myślę, dzieje się i tyle, ale gdy zacznę się nad tym zastanawiać do głowy przychodzi mi tylko jedno słowo: makabreska.

Serial, niestety, ma tylko dwa sezony. Pierwszy 9 odcinków, drugi 13. I jak tylko skończę go oglądać to napiszę recenzję z dokładną charakterystyką postaci. A przynajmniej się postaram.

Trzymajcie się, M

1 komentarz:

  1. Gdzie pachną stokrotki to pozytywnie pokręcone serial. Musze do niego wrócić, koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3