wtorek, 16 czerwca 2015

Zagrożenie w ruchu lądowym

Hello!
Jeszcze tu o nie wspominałam, że od 25 maja zaczęłam moją przygodę z prawem jazdy. Temat powracał całą klasę maturalną, ale nie było mowy, abym zaczęła kurs w trakcie roku szkolnego. Ja wcale nie chciałam go zaczynać, prawdę powiedziawszy. Po maturze z historii rodzice dali mi dosłownie jeden dzień spokoju, a w czwartek do lekarza, w piątek do urzędu i do szkoły jazdy.

Jakoś nie za bardzo widziałam siebie za kółkiem i moment rozpoczęcia jazd odkładałam jak najdłużej. Ostatecznie pierwszą jazdę miałam wczoraj. Generalnie całym tym prawem jazdy stresuję się tysiąc razy bardziej niż maturą czy czymkolwiek innym w dotychczasowym życiu. Okazało się jednak, że nie jest tak strasznie. Wszyscy mówili, że od razu instruktor każe mi jeździć po mieście. Wydawało się to nieprawdopodobne i na szczęście tak nie było. Przeszłam szkolenie na placu manewrowym i odwiozłam się do domu. Co oznacza, że faktycznie jechałam po mieście. I jakimś cudem nie zrobiłam krzywdy ani sobie, ani nikomu na drodze, ani samochodowi. Zastanawiałam się przed jazdami czy testamentu nie napisać, ale chyba nie będzie to konieczne.

Co się zaś tyczy obsługi samochodu. Zapominam, że istnieje coś takiego jak sprzęgło i przeważnie jak kazano zmienić mi bieg to go nie używałam. Poza tym nie za bardzo rozumiem ideę sprzęgła i biegów, wydaje mi się to zupełnie niepotrzebne. Podobnie jak lusterka. To znaczy wiem, że są potrzebne, ale nie wyobrażam sobie jak mam jechać pamiętać o sprzęgle, zmienić bieg i jeszcze ogarniać lusterka. Zawsze myślałam, że z moją koordynacją ruchową wszystko jest w porządku, ale teraz mam pewne wątpliwości. Jednoczesne wykonywanie 5 czynności póki co mnie przerasta.

Generalnie jestem jednak pozytywnie nastawiona, co jest dość dużym zaskoczeniem, bo miałam wcale nie robić tego prawa jazdy. A wróciłam z tych jazd tak zadowolona, że biegłam do domu, a potem chodziłam od jednego do drugiego okna, nie mogąc usiedzieć w spokoju.

LOVE, M

10 komentarzy:

  1. Ja miałam tak samo, gdy zaczynałam. :D W sensie bałam się tego bardziej, niż wszystkiego innego. I w ogóle uznałam, że prawko jest mi niepotrzebne, ale rodzice dosłownie siłą mnie zawlekli. Może sprzęgła ogarniałam, ale ścinam zakręty jak szalona i to zawsze na wyższym biegu, a nie na 2, więc instruktorzy mieli zawał. :D Spokojnie, z czasem zaczniesz ogarniać lusterka, gdy będą Ci potrzebne do wyprzedzania. :) Tak bez myślenia o tym. Ja na początku, jak sama zaczęłam jeździć, to sprawdzałam w lusterkach, czy się w pasach trzymam haha. :D Bardzo przydatne takie jeżdżenie, gdy coś trzeba załatwić, tj. pojechać do kina do miasta. C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też na początku bardzo się tego obawiałam. Na szczęście okazało się, że to nie jest wcale takie straszne :) Już wyjeździłam wszystkie jazdy i w czwartek idę zdawać teorię. Mam nadzieję, że wynik będzie pozytywny :D
    A Tobie życzę powodzenia :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Ci powodzenia .Mam nadzieję,że efekt będzie jak najbardziej pozytywny ! Ja jeszcze nie robiłam prawo jazdy,więc się nie wypowiadam.Chwilowo cieszę się z pozycji pasażera ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie to mnie jazda za kółkiem nie czeka, ale Tobie życzę zdania egzaminów ! Nie martw się, będzie dobrze ! ;) U mnie w szkole wyrabiają jak tylko osiemnastkę skończą... ;) http://recenzje-z-nibylandii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Otóż ja powoduję takie zagrożenia od trzech lat (o mamciu, ale to przeleciało)... i im więcej będziesz jeździć, tym będzie łatwiej :) Ja też myślałam, że do końca życia nie ogarnę że sprzęgło, że bieg i jeszcze że nie nauczę się robić tego tak, żeby mną (i całym autem) nie szarpało. Otóż - da się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój komentarz chyba się nie dodał, a jak się dodał to co tam, będziesz miała dwa XD W każdym razie cóż, ja sama nie mam prawa jazdy i myślę o nim z przerażeniem, mimo że taka stara jestem XD Ale ja nadal nie rozróżniam prawej i lewej strony.
    W każdym razie, wszystkie początki są trudne i wydają się straszne, ale właśnie wierzę, że tobie się uda a co więcej, to będzie wielka radocha:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z czasem będziesz jeszcze zmieniać piosenki w radiu i pisać sms ( chociaż tego nie polecam). Nigdy nie lubiłam jazdy L-ką, drażniła mnie, lecz dziś prowadzenie samochodu bardzo lubię. Zaufaj instruktorowi, oni widzą na prawdę skrajne przypadki ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba tak nie bałam się na pierwszych jadach. Ale gratulacje, że się zdecydowałaś, zobaczysz, to naprawdę niesamowite. I nie martw się. Po pierwsze- są auta, które nie mają sprzęgła, po drugie- kiedy już dobrze wyczujesz auto po samej pracy silnika dowiesz się, kiedy należy zmienić bieg. Ja całe jazdy używalam tylko dwóch biegów 2 i 3. Niech żyje wytrzymałość elek! <3
    No i jak już będziesz jeździć swoim autem, czuć się pewniej, to, zaufaj mi, będziesz jechała i oglądała się za przystojnymi facetami na chodniku (w mojej teorii właśnie po to jest prawe lusterko w samochodzie). No i normalnym autem jeździ się o wiele prościej, bo ma lepszy silnik i sprzęgło i wgl.
    Jeszcze nie będziesz umiała się doczekać kolejnych jazd ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O jeja, ale współczuję. Kurs to jeszcze jeszcze, ale egzamin? Masakra... No to miałaś szczęście z pierwszą jazdą, mnie od razu rzucili na głęboką wodę i jeździłem po mieście. Ale poradzisz sobie, jak ja zdałem ten okropny egzamin, to każdy zda! :D Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. W takim razie życzę Ci powodzenia :) a lusterek jednak używaj, przydają się :D

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3