środa, 16 września 2015

Czasy się zmieniają ("Jego ostatni ukłon")

Hello!
Wyjątkowy problem sprawiła mi decyzja co przeczytać najpierw, czy "Jego ostatni ukłon" czy "Sprawy Sherlocka Holmesa". Tak te zbiory układają się chronologicznie i w takiej zaplanowałam je czytać, ale natrafiłam na informację, że powinno się czytać najpierw "Sprawy". Ostatecznie zostałam przy pierwszej koncepcji.



Przygoda w willi Wisteria
Na początku sprawa jak sprawa, niecodzienna, ale nieszczególna. Dopiero w trakcie śledztwa wychodzą na jaw dziwne i tajemnicze okoliczności. A sprawiedliwości staje się zadość.
Tekturowe pudełko 
 Odcięte uszy, podejrzenie dwóch morderstw i brak związku z adresatem- sprawa jest paskudna i wydaje się że niemożliwa do rozwiązania. Nie stanowi jednak wyzwania dla Holmesa, ale okazuje się jeszcze tragiczniejsza niż wydawała się na początku.
Czerwony krąg
Na początku sprawa jest prozaiczna i dość zabawna, ale Holmes nie rozwiązuje nieinteresujących zagadek więc i ta w końcu staje się zagmatwana. I choć dowiadujemy się wiele, wszystkiego jednak nie wiemy.
Plany łodzi Bruce- Partington
W końcu Conan Doyle prezentuje nam nieco obszerniejsze informacje na temat Mycrofta! I to on daje Sherlockowi wyjątkowo intrygujące zadanie. To zdecydowanie jedna z najciekawszych zagadek detektywa.
Umierający detektyw
Tak to Holmes jest chory, choć byłam pewna, że to nie do jego osoby odnosi się tytuł opowiadania. Poza tym jak to chory zachowuje się wstrętnie wobec Watsona oraz generalnie dziwnie. Do czasu, bo oczywiście to jeden wielki doskonale odegrany dramat.
Zniknięcie lady Frances Carfax
Biedy Watson zostaje wysłany na kontynent prowadzić śledztwo, a Holmes oczywiście się go czepia. Jednak po przeniesieniu akcji do Londynu sprawa staje się wyjątkowo fascynująca.
Czarcia stopa
Dziwna, straszna i wyjątkowo smutna historia.
Ostatni ukłon
Opowiadanie zaczyna się nietypowo, napisane jest w trzeciej osobie, a nie jak zwykle z perspektywy Watsona. Dotyczy niemieckiego szpiega i jest bardzo krótkie, ale intrygująco się kończy.

"– Nadchodzi wiatr ze wschodu, Watsonie.
– Nie sądzę, Holmesie. Jest bardzo ciepło.
– Mój dobry stary Watson. Jesteś jedynym stałym punktem odniesienia w zmieniających się czasach. A jednak nadchodzi wiatr ze wschodu, i taki wiatr jeszcze nigdy nie wiał nad Anglią. Będzie zimny i przenikliwy, Watsonie, wielu z nas może nie przetrwać jego podmuchów. Ale mimo wszystko to wiatr Boga. Kiedy burza już minie, w słońcu jawi się czystszy, lepszy i silniejszy kraj."


Trzymajcie się, M

7 komentarzy:

  1. Tego opowiadania nie znam co mnie denerwuje, no bo jak kochać Sherlocka, skoro się nie zna wszystkich jego historii?

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej mnie kusisz, żeby zabrać się w końcu za te opowiadania. Na pewno rozejrzę się za nimi w bibliotece :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nad tą pozycją książkową jeszcze się zastanowię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie czytałam tego jeszcze :) p.s heh dziękuję:) ja też bym sie nie spodziewała, że własnie tam znajdę tak fajną kurtkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za każdym razem, kiedy piszesz o opowiadaniach, to mam ochotę w końcu się za nie zabrać. Kusisz, kusisz! Bo chociaż tematyka nie moja, to spróbować zawsze warto! Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. What a fun and girly outfit, you look great! :)

    http://www.2015shoplvbags.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3