poniedziałek, 14 marca 2016

"Wesołe Kumoszki z Windsoru"

Hello!
Gdański Teatr Szekspirowski był jednym z powodów dlaczego wybrałam studiowanie w Gdańsku. "Wesołe Kumoszki z Windsoru" miały premierę 25 czerwca 2015 roku na deskach GTSu i są koprodukcją tego teatru oraz Teatru Wybrzeże. I skradły serca wszystkich studentów ZIA do tego stopnia, że niektórzy byli na nim już 3 razy. I wybierają się po raz kolejny.


Ja byłam na spektaklu pod koniec stycznia i pisałam o nim pracę na krytykę artystyczną i dlatego trochę zwlekałam z napisaniem o przedstawieniu tutaj. Ale przedmiot zaliczony na 5 więc mogę śmiało upublicznić moje wywody. Częściowo faktycznie są to zdania z pracy, ale dopisałam też nieco więcej rzeczy od siebie.

 Zdjęcia pochodzą ze strony Teatru Wybrzeże. Jak byście chcieli doczytać o obsadzie i innych rzeczach to o tutaj

Przedstawienie jest długie 2 godziny 45 minut i przerwa, ale jeśli zdecydujecie się na nie pójść, to koniecznie wybierzcie miejsca stojące, ponieważ spektakl jest grany na scenie elżbietańskiej, to znaczy wysuniętej w widownię, a drugą rzeczą jest jeszcze to, że aktorzy całkiem często ze sceny schodzą i przechadzają się wśród publiczności. Całkiem niesamowita bliskość i przeżycia. Do tego można dodać także piosenki wykonywane grupowo - jest moc.


"Kumoszki" są przezabawne. Prawie płakałam ze śmiechu na początku drugiego aktu, jeśli dobrze pamiętam to były sceny 'pojedynku'. Najbardziej utknęło mi  w pamięci, że w pewnym momencie gdy doktor Caius się bardzo denerwuje to krzyczy "Pikachu". Po tym już te "Kumoszki" miały mnie w swoich sidłach. Spektakl jest pełen aluzji i sugestii, szczególnie homoerotycznych pomiędzy plebanem a doktorem, kolejny element, który jest naprawdę przezabawny. Ale granie na kobiecych atutach i wykorzystywanie ich z pozytywnym rezultatem, także się pojawia. I także w kontekście całego przedstawienia jest śmieszne. A pleban chodzi wszystkich poprawia jak powinni mówić a sam niemiłosiernie kaleczy język polski. To zasadniczo jest komedia, cała jest śmieszna.


Zdecydowanie największą siłę spektaklu stanowią aktorzy. Ciekawe, że pana Mizerka gra kobieta (Dorota Androsz) co jest najpewniej celowym zagraniem z konwencją teatru elżbietańskiego, gdzie przecież wszystkie role odgrywali mężczyźni, a nie pozostaje to także bez wpływu na odbiór charakteru tej postaci. Świetną i wielką robotę robią dwaj aktorzy drugoplanowi, którzy w zależności od potrzeb wcielają się w służących, posłańców, ale także, np: animują broń, co polegało mniej więcej na tym by udawać, że broń leci obracając się w slow-motion; do tego udawali także szafki, kominki i inne meble.

Inna ciekawostka dotycząca gry aktorskiej. Pani Page, gdy odwiedza panią Ford (a u niej jest Falstaff) zasadniczo zmienia styl gry, na dużo bardziej „teatralny” - pozy a'la wiek XIX, a co zaskakujące, ma to podkreślić fakt, że w domu pani Ford znalazła się „przypadkiem”. Natomiast pani Ford gra przedrzeźniając gesty swojej towarzyszki. Odgrywają one przed widzami swoje własne przedstawienie i tak jak wynika to z opisu wypada to przezabawnie. 


To przezabawne przedstawienie ujawnia wiele ludzkich wad i przywar: hipokryzję, obłudę, podwójne standardy moralności, zakłamanie, przewrotność. Fenomenalna scena gdy Falstaff zmienia sztuczne brzuchy to udowadnia, albo fakt, że pleban bez momentu zawahania zrzuca sutannę aby stanąć do pojedynku, a potem szukać zemsty. Falstaff jest także uosobieniem najbardziej rubasznych ludzkich myśli, ale grzechy muszą zostać ukarane i na końcu to on, spryciarz by się wydawało, ma rogi.

9 komentarzy:

  1. Kocham teatr- rzadko mam okazję w nim być, ale to cudowne miejsce!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety w teatrze bywam tylko z wycieczkami szkolnymi, a nauczyciele wybierają akurat spektakle, które większości uczniów niezbyt przypadają do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja już dawno nie byłam w teatrze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama chętnie wybrałabym się na ten spektakl, w sumie dawno już nie byłam w teatrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z chęcią zobaczylabym ten spektakl, widać, że bardzo Ci się spodobał. No i gratuluję piątki ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Do Gdańska mam niestety daleko (chociaż skrycie marzę by kiedyś przeprowadzić się do Trójmiasta ;). Ostatni raz byłam w teatrze jakoś pod koniec ubiegłego roku więc całkiem nie tak dawno. Spektakl wspominam miło, również była to komedia.

    OdpowiedzUsuń
  7. ależ ja kocham teatr,i teraz z Twojej przyczyny,a ściślej-Twojego postu,naszła mnie ochota ogromna ażeby go nawiedzić...
    spektakl zdaje się być znakomity! 😉
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja lubię spektakle!<3
    Zapraszam na konkurs do mnie w wolnej chwili :)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten teatr widzę. Okna i mijam go co najmniej 2 razy dziennie, lecz jeszcze nigdy tam nie byłem. Muszę w końcu to nadrobić...

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3