wtorek, 31 stycznia 2017

Przepraszam, pomyłka - "La La Land"

Hello!
Poszłam. Zobaczyłam. Zdenerwowałam się. Ale plus jest taki, że mogę napisać o "La La Landzie" tak jak lubię, czyli czepiając się czego się da.


Ładny - szczególnie na początku, im dalej w las tym gorzej i nie wiem, czy to zaplanowane działanie, aby pokazać, że większość znajomości na początku jest taka ładna i kolorowa, a potem przychodzi życie i robi się szaro. I nie wiadomo, czy to po prostu tak wyszło, bo skończyły się pomysły jak dalej robić tak, aby było ładnie, czy faktycznie docenić twórców, że tak przemyśleli obraz.
Uroczy - momentami, ale gdy one występują, to są definicją uroczości
Nudny - potwornie. Gdy zobaczyłam napis "5 lat później", to wyraz ulgi na mojej twarzy był nie do opisania, ale końcówka filmu też jest niemiłosiernie, niepotrzebnie i denerwująco przeciągnięta i do tego jeszcze wrócimy. Dłuży się ten film niemiłosiernie.
Przewidywalny - ale to oczywistość i podobno nie powinno się tej cechy filmu wyciągać, bo to nieuczciwe. 


Musical? Nie wiem. To bardziej film, któremu przydarzyły się piosenki. Na dodatek pierwsza robi tragiczne wrażenie. Niektóre utwory nawet wpisują się w fabułę, inne to takie typowe "nie wiadomo skąd piosenki". Nawiązania do innych musicali, szczególnie do "Deszczowej piosenki" i "Amerykanina w Paryżu" są zrobione na chama, ale do innych arcydzieł gatunku "La La Land" nawiązuje w mniej (przeważnie) lub bardziej subtelny sposób. Po wyjściu z kina ciężko było zanucić choć jedną piosenkę, teraz nie jestem w stanie zrobić tego wcale. Tyle jeśli chodzi o chwytliwość ścieżki dźwiękowej. Z jednym rozkładającym na łopatki wyjątkiem, czyli "The Fools Who Dream", boto jest mistrzostwo świata. Po prostu. 


Ryan Gosling nie będzie drugim Genem Kellym, on sam chyba nawet nie próbuje, ale w takiej pozycji jest stawiany w tym filmie. Nie przepadam za nim, ale całkiem dobrze się na niego patrzyło jako Sebastiana. Słuchało średnio. Większy problem jest z Emmą Stone. Wiem i doskonale zdaję sobie sprawę, że jest bardzo utalentowaną aktorką, ale dla mnie zawsze gra za bardzo, wolę nieco subtelniejsze wykorzystanie umiejętności aktorskich. Co nie zmienia faktu, że to postać Mii dźwiga ciężar całego filmu. 


Marzyciele? Przypuszczam, że za mną jest coś nie tak, ponieważ ani trochę i zupełnie nie czułam, że jest to film o spełnianiu marzeń, podążaniu za nimi, czy cokolwiek innego. Nie udało się "La La Landowi" mnie porwać, cały czas odbieram ten film jako romans i tyle. Ale jako romans ze słodko-gorzkim zakończeniem (czyli a. przewidywalnym; b. uwielbiam to wyrażenie więc musiałam go użyć) też się w sumie nie sprawdza. Jeśli prześledzimy, ten wycinek rzeczywistości bohaterów jaki twórcy nam pokazują, to okazuje się, że ich jedyną rozmową jest TA kłótnia. Życie tak nie działa. 


Kostiumy. Jest jedna rzecz w tym filmie, do której nie można mieć zastrzeżeń i są to kostiumy. Chętnie przygarnęłabym szafę Mii (a jeśli nie całą, to chociaż zieloną i niebieską sukienkę) oraz buty i marynarki Sebastiana. Stroje są bardzo ładne, bardzo retro i bardzo pasują do postaci. W większości scenografie i miejsca, w których toczyła się akcja, także były bardzo ładne i zawsze ciekawie pokazane. Ujęcia i kadry widać, że były bardzo, bardzo przemyślane i zaplanowane.


Rzeczą, która najbardziej jednak denerwowała mnie w tym filmie, był brak możliwości zdecydowania czy traktować go serio, czy jednak z przymrużeniem oka, bo on sam nie wie, czy jest poważny czy nie. Może poważny to niedobre słowo, ale lepszego na ten dysonans nie ma. I nie będę próbowała go wyjaśniać, bo obawiam się, że bez znajomości konkretnych scen z filmu nie za bardzo jest to możliwe.


Końcówka jest denerwująca. Będą spoilery. Ponieważ "La La Land" często i gęsto porównywany jest do "Titanica" (a ja zaniedbałam tradycję i nie obejrzałam w okresie bożonarodzeniowym, za to uczułam się do egzaminu słuchając ścieżki dźwiękowej i ogólnie mam silą potrzebę obejrzenia tego filmu w najbliższym czasie) otóż więc wyrokuję, że "Titanic" jest lepszym filmem bez względu na to, ile Oskarów "La La Land" dostanie, bo "Titanic" kończy się i jest koniec, a "La La Land" w perfidny, złośliwy i długi sposób pokazuje nam, jak mogłoby by być, gdyby bohaterowie zostali razem. A jak by było? TAK SAMO. Co w sumie prowadzi do wniosku, że można spełniać marzenia i być z osobą, którą się kocha, a nasi bohaterowie popełnili straszną głupotę rozstając się. 

Jeśli ten film miał być o marzeniach, to mu nie wyszło. Jeśli miał być musicalem, to też nieszczególnie. Jeśli optymistyczny. to poległ. Jeśli romansem. to istnieje dziesięć tysięcy lepszych. W skrócie: nie ma się nad czym zachwycać. 

Pozdrawiam, M

sobota, 28 stycznia 2017

Dobrze, lepiej, dobrze - "Bungou Stray Dogs" S2

Hello!
Czasami od samych zapowiedzi wiem, że będę nie tylko dane anime oglądała, ale także, że będę je kochała. Zbyt wiele takich przypadków nie ma, ale "Bungou Stray Dogs" jest jednym z nich. O pierwszym sezonie pisałam tu, a w połowie grudnia skończyła się jego druga część, o której przeczytacie dziś.


Sezon zaczyna się w dziwny i nieprzewidywalny sposób. Spodziewaliśmy się już w pierwszym odcinku zobaczyć The Guild i nowych uzdolnionych bohaterów, a  zostajemy przeniesieni w czasie do przeszłości i nie wiemy za bardzo co się dzieje. Początkowo narzekałam, a później okazało się, że te 6 odcinków to najlepsze, co przydarzyło się temu anime. Naprawdę. Ta część dotyczy przeszłości Dazaia i jest fantastyczna. Chociaż sprawa jest bardzo skomplikowana i poruszająca. I zdecydowanie dużo bardziej mroczna niż wcześniejsze i późniejsze odcinki. Dotyczy  czasu, gdy Dazai był jeszcze członkiem Mafii i całej historii tego, jak i dzięki komu z tej organizacji się wyrwał. Kolega Osamu - Oda Sakunosuke to najciekawsza postać jaka pojawia się w serii. Momentami nawet ciekawsza od Dazaia, ale nie ma też dwóch lepiej uzupełniających się bohaterów niż ta dwójka. 


W końcówce jednego z odcinków tej części jest taka scena, którą przeżywałam dwa tygodnie, albo i dłużej, bo jej zakończenie było w kolejnym odcinku. Przeważnie przeżywam rzeczy krótko acz intensywnie, a tym razem nie mogłam przestać o tym myśleć. Z resztą, wszystkie 6 odcinków zostawiają widza z mnóstwem przemyśleń. Co ciekawe, mogłoby się wydawać, że ta przyciężka i nieco filozoficzna część nie będzie pasować, do tego raczej lekkiego (aczkolwiek też nie do końca) anime, a stanowi jego idealne uzupełnienie i wyjaśnienie. 


Zasadniczą różnicą pomiędzy pierwszymi 6 odcinkami a resztą sezonu jest to, że na początku jeśli jest źle to jest źle i koniec, dobrze nie będzie. Natomiast w drugiej mamy pewność, że co złego by się nie wydarzyło, to skończy się dobrze. Chociaż zanim okaże się, że będzie happy end, rozwój wydarzeń poprowadzony jest w taki sposób, że choć się o tym wie, to jednocześnie dobre zakończenie nie jest oczywiste. Umiejętność tak dramatycznego pokazania wydarzeń jest ogromną zdolnością twórców anime. Napięcie jest wielkie. Jednak odrobinę w tym sezonie zabrakło mi komediowego aspektu, ale jest to do przeżycia. 


Część druga jest już bezpośrednią kontynuacją części wiosennej. I niestety pod wieloma względami  nieco gorsza. Dużo mniej spójna i bardziej epizodyczna, a postaci jest dużo więcej, więc jeśli się nie skupia, można się pogubić kto z kim i dlaczego walczy. Do tego poszczególne epizody różnią się między sobą poziomem. Na przykład wspólna walka Dazaia i Chuuya jest niesamowita, podobnie Rampo i jego rozwiązywanie zagadki z zamkniętym pokojem, ale o większości tych scenek zapomniałam. 


Dwa ostatnie odcinki, co prawda nie dorównują poziomowi emocji zakończeniu 6 odcinka, ale połączenie sił Akutagawy i Atsushiego to także jedna z lepszych rzeczy, jakie się temu anime przydarzyło. Ich walka z Fitzgeraldem jest absolutnie niesamowita. Robi ogromne wrażenie, chociaż pod względem choreografii nie wydaje się wybitna, ale nadrabia emocjami. Bardzo. Do tego, już po punkcie kulminacyjnym, anime robi się znów totalnie urocze, ale co ważniejsze pojawia się ogromna nadzieja na kolejny sezon. Czekam bardzo.

Pozdrawiam, M

czwartek, 26 stycznia 2017

Elie Saab Haute Couture Spring Summer 2017 Fashion Show

Hello!
Oto nadszedł ten dzień, gdy na moment zamieniam się w prawie blogerkę modową. Odkąd kilka lat temu w głowie zawróciła mi błękitna sukienka, w której Blair Waldorf w "Plotkarze" brała ślub z Chuckiem, z uwagą śledzę wiosenno-letnie kolekcje Haute Couture Elie Saab. Inne w ciągu roku też, ale tę konkretną najbardziej. 

Na oficjalniej stronie oraz na facebooku można obejrzeć nagranie z pokazu. Zdjęcia pochodzą z facebooka - Elie Saab.












Pozdrawiam, M

wtorek, 24 stycznia 2017

1360. Zastanawiałeś się kiedyś, jakie warunki trzeba spełnić, żeby zostać astronutą?

Hello!
.... ja nie, przestrzeń kosmiczna jest przerażająca, ale gdyby Was to interesowało - Możesz otrzymać ankietę, pisząc do NASA, Johnson Space Center, Attn: AHX Astronaut Selection Office, Houston, TX 77059.

"Modern Franz Kafka Statue In Prague. The statue is made from steel and horizontal parts are moving. Sculpture is located in Národní Třída, next to Quadrio shopping center in the Prague downtown. Statue was made by David Černý. Franz Kafka was famous Prague (german speaking) jew writer."

1365. Krytykuj zachowanie, nie osobę. - "I śmiech niekiedy może być nauką, kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa", jedno bardzo ładnie uzupełnia drugie.

1370. Odbuduj zerwany związek. - Szkoda tylko, że łatwiej napisać niż zrobić.

1379. Znajdź kwiaciarnię z fantazją i zawsze tam kupuj. - Rada świetna jeśli kupujemy kwiaty na konkretne okazje, a od siebie dodałabym, że cudnym gestem ze strony chłopaka/dziewczyny na randce/spotkaniu byłoby, spontaniczne kupienie kwiatów od pań, które sprzedają je na przykład na Długiej w Gdańsku.

1380. Kup tani aparat Polaroida. Czasami nie zechcesz czekać przez godzinę, żeby zobaczyć zdjęcie. - Poważnie rozważam.

1384. Pamiętaj, że pech, podobnie jak szczęśliwa passa, nie trwa długo. - Na szczęście fortuna kołem się toczy.

1392. Naucz swoje dzieci, że kiedy one coś dzielą, to drugie dziecko wybiera swoją część pierwsze. - A gdy dzieci jest więcej niż dwójka, które z pozostałej trójki, czwórki ma wziąć pierwsze, drugie i dalej? To jest naprawdę poważny problem, coś o tym wiem.

1393. Ustąp miejsce w kolejce do kasy osobie stojącej za tobą, jeżeli ma tylko dwa lub trzy artykuły w koszyku. - To najmilsza rzecz na świecie, można człowiekowi w bardzo prosty sposób umilić dzień. 

Dziś zwięźle, ale z krótkim komentarzem, bo w końcu studiuję dwa kierunki i wisi nade mną sesja. Cytaty oczywiście pochodzą z "Dużego Małego Poradnika Życia", którego autorem jest Jackson H. Brown.

Trzymajcie się, M

niedziela, 22 stycznia 2017

Theishter - Anime on Piano

Hello!
Dokładnie rok temu pisałam o Pelleku (język polski jest piękny, ale obce wyrazy, a tym bardziej pseudonimy, odmieniane przez przypadki, wyglądają i brzmią dziwnie), a dziś co nieco o kolejnej osobie zajmującej się na YT coverowaniem utworów z anime. Ale tym razem w wersji czysto instrumentalnej.

Pierwszą piosenką jaką włączyłam było "Krone" z "Guilty Crown", ale poniższa wersja to, jak widzicie, re-arrange i nieco się różni od pierwszej. Na niekorzyść drugiej.


Theishter jest na bieżąco z anime i na kanale pojawią się najczęściej utwory z serii z sezonu bądź z wychodzących filmów.


I jeszcze w temacie "Yuri!! On Ice" - Theme of King J.J.

Kilka innych pięknych przykładów:




I jeszcze jedno z "Kabaneri", na które warto zwrócić uwagę - Ninelie.

LOVE, M

czwartek, 19 stycznia 2017

Popkulturalne cytaty z "Pani Noc"

Hello!
Prawie zapomniałam, że został mi jeszcze jeden komplet cytatów z "Pani Noc"! Gdy czytałam książkę początkowo prawie nie zwracałam na nie uwagi, ale potem okazało się, że jest ich całkiem sporo i niektóre są całkiem zabawne.

To zdjęcie miało być przy którymś z poprzednich postów, ale o nim zapomniałam. Więc jest w tym.

> " - Kapitan Ahab i wieloryb - powiedziała Dru, z roztargnieniem kreśląc wzorki w syropie na pustym talerzu.
Emma zakrztusiła się sokiem.
- Ale Dru, kapitan Ahab i wieloryb byli wrogami.
- Fakt - przytaknął Julian. - Wieloryb bez Ahaba jest zwyczajnym wielorybem. Wielorybem pozbawionym problemów. Wielorybem beztroskim."

> "Malcolm wyraźnie się ucieszył.
- A moglibyśmy obejrzeć Notting Hill?"

> " - Proszę. - Livvy sięgnęła po jedno z leżących na stole jabłek. - Zjedz. - I podała jabłko Markowi. Z długimi, ciemnymi włosami i jabłkiem w jasnoskórej dłoni wyglądała jak współczesna Królewna Śnieżka. - Jabłka chyba lubisz?"

> " - Waga decyzji przypomina precyzyjnie wymierzony atak sokoła, który pozwala mu zniszczyć ofiarę.
Julian spojrzał na Emmę z niedowierzaniem.
- To ze Sztuki wojny?
- Być może."

Cytuję, cytowany w książce cytat. Bo mogę.

>  " - Skoro mówimy o filmach... - Livvy zmarszczyła brwi, upodabniając się przelotnie do Ty'a. - To mi przypomina Złoty Bilet. No wiecie, z Charliego i fabryki czekolady. - Pomachała błyszczącym kawałkiem laminowanego papieru."

> " - To znaczy... - zaczęła się plątać Livvy - ...gdyby komuś podobał się rudowłosy Kapitan Ameryka... a mnie się akurat nie podoba...
- Kapitan Ameryka to najprzystojniejszy z Avengerów - powiedziała Cristina. - Bez dwóch zdań. Ale mnie podoba się Hulk, chętnie uzdrowiłabym jego złamane serce.
- Jesteśmy Nefilim - zauważył z naciskiem Julian. - Nie powinniśmy w ogóle wiedzieć o Avengerach. A poza tym najprzystojniejszy jest Iron Man, to chyba oczywiste."

Kocham Julesa, ale widzę tu zalążek Civil War. Już ja bym go przekonała, kto tu jest najprzystojniejszy.

> " - Zawsze chciałem mieć budzik Batmana, który zamiast dzwonić, mówi "Obudź się, Cudowny Chłopcze". Ożywiłby mój pokój."

> "Zniknęła w przymierzalni za zasłoną z prześcieradła z motywami z Gwiezdnych Wojen."

> "Mark spojrzał po sobie.
- Wyglądam przyzwoicie?
- Wyglądasz jak James Bond."

> "Wszędzie byli piękni ludzie, hollywoodzki tłum, jaki Emma często widywała w Los Angeles - ludzie, którzy mieli dostęp do siłowni i solariów, drogich fryzjerów i najlepszych ubrań. Ci tutaj wyglądali, jakby przebrali się za statystów z filmu z Humphreyem Bogartem: jedwabne sukienki, pończochy ze szwem, fedory, wąskie krawaty, szpiczaste klapy. Garnitur od Sy'a Devore'a Juliana okazał się proroczo trafionym wyborem."

> "Osiem pozłoconych belek dzieliło sklepienie na segmenty, na których namalowano sceny z klasyki filmowej w soczystych, głębokich odcieniach. Emma rozpoznała Przeminęło z wiatrem i Casablancę, ale nie kojarzyła pozostałych: wizerunku mężczyzny, który niósł drugiego przez gorące złote piaski, dziewczyny klęczącej u stóp chłopca trzymającego broń, kobiety, której biała sukienka unosiła się wokół niej jak płatki orchidei."

Też nie skojarzyłam z opisów tych filmów, ale postanowiłam poszukać. Oprócz tego ostatniego, bo to chyba Wichrowe wzgórza. Pierwszy skojarzył mi się odrobinę z Ben Hurem, ale pojęcia nie mam czy to dobry trop. Szukałam, pytałam, ale znajomi nie kojarzą. Może Wam te opisy coś mówią?

> "Szli śpiesznie, pchani prze tłum ku wyjściom. Orkiestra grała As Time Goes By z Casablanki, słodką melodię zupełnie niepasującą do panującego w sali niepokoju."

> "Może to dowód dla Strażnika, że ktoś zginął - zasugerowała Livvy. - Tak jak kiedy Łowca miał przynieść w pudełku serce Śnieżki."

> " - Zaczęliśmy się więc zastanawiać jaka miłość jest zakazana (...)
- Między fanami Gwiezdnych Wojen i wielbicielami Star Treka - dodała Emma. - I tak dalej. Dokąd to zmierza?"

Trzymajcie się, MP

wtorek, 17 stycznia 2017

Sherlock? - "Sherlock - The Final Problem"

Hello!
Bez zbędnych wstępów kilka słów o ostatnim odcinku czwartego sezonu "Sherlocka". Obrazek poniżej obrazuje jak mniej więcej czułam się po jego zakończeniu.


Chyba odkryłam gdzie leży problem całego sezonu. Otóż twórcy gdzieś po drodze zgubi detektywa w czasie dodawania do postaci Sherlocka większej ilość uczuć. I nie chodzi o to, że stracił on swoje zdolności, tylko odpowiednie motywacje do ich używania. Co gorsze, utracił prawdziwe powody, aby je wykorzystywać. Odkrycie jest wielce niepokojące. Chociaż końcówka sugeruje, że status quo jako tako został utrzymany. Wierzę też, że będzie kolejna seria, tylko błagam niech będzie taka jak pierwsza lub ewentualnie druga. Bo problem jest taki, że "Sherlock" się pokomplikował tam, gdzie nie powinien. Po drodze zgubił też sens.

Jarałam się, że zgadłam, iż Holmesowie mają siostrę, ale to jest taka słaba postać, że szkoda słów. Ogólnie z "Sherlocka" zrobił się jakiś sentymentalno-rodzinny twór, którego momentami nie da się zwyczajnie oglądać. I piszę to ja, zwolenniczka uczuciowego i emocjonalnego Sherlocka. Ale wróćmy do bohaterki czy antybohaterki dnia, czyli Euros. Sherlock był raczej dość racjonalnym, prawdopodobnym serialem. Do tej pory. Bo wątku Euros nie da się nijak logicznie wyjaśnić. Ani dlaczego teraz, ani po co, ani nic. Ogólnie to bardzo ciekawa koncepcja, dziewczynka bez emocji, uczuć, odczuć, moralności. I charakteru, pustość, nawet tak wygląda jak lalka czy marionetka. Ktoś próbował chyba zrobić gorszą, kobiecą wersję Jima, ale nie wyszło.

I nie wspominam o nim bez przyczyny, bo najlepszym momentem całego odcinka, jeśli wręcz nie całego sezonu, jest ten krótki moment, gdy wydaje się, ze Moriarty żyje. A potem okazuje się, że to było 5 lat temu i było on prezentem od Mycrofta dla siostry. Ogólnie oprócz tego, że nagrał jej parę filmików i głos, nie za bardzo wiadomo jaki ona mogła mieć wpływ na jego późniejsze działania i odwrotnie. Naprawdę wiele rozumiem, ale łączenie w jakikolwiek tych dwóch postaci nie jest popisem kreatywności pod żadnym względem. Chociaż to podobno od spotkania z Jimem Euros postanowiła planować swoją zemstę na Sherlocku. Musiała wiedzieć, że Jimowi nie wyjdzie.

Jeśli jest problem z motywacjami Sherlocka, to nawet nie wiem jak skomentować całą historię idącą za siostrą. Ona zabiła przyjaciela Sherlocka umieszczając go (how?!) w studni, z zazdrości, bo to ona chciała być jego przyjaciółką, bo nie miała innych przyjaciół, a Mycroft nie był taki fajny. Drugi dzień próbuję to sobie poukładać w głowie. Nie da się. A już szczególnie biorąc pod uwagę jej późniejsze lekkie traktowanie ludzkiego życia. W naszym społeczeństwie to nie przejdzie, nie ma szans.


Euros miała być aż tak wyraźnym kontrastem dla "nowy rok, nowa ja" Sherlocka? A może pokazanie, że gdyby SH naprawdę nie miał uczuć, to nie byłoby absolutnie żadnej możliwości polubienia go. Albo, że pomysł robienia postaci bez uczuć, musi spalić na panewce? Albo była potrzebna po to, aby pokazać siłę rodzinnych więzi, moc wyrozumiałości, okropność samotności. Wszystko to można byłoby spokojnie osiągnąć lepiej wykorzystując motyw Johna oskarżającego SH o śmierć Mary. Która notabene w dość żenujący sposób znów pojawia się w odcinku i nie tylko wymienia jak jej chłopców z Backer Street najpierw Sherlocka, a dopiero później Johna, ale także prowadzi fragment narracji typu: "I żyli długo i szczęśliwie". Chociaż szczerze wierze w kolejny sezon. Bo w odcinku były znaki, iż jest możliwość jego powstania. 


Problemem jest też to, że problemu nie ma. Bo na koniec dostajemy coś na zasadzie, chciałam Cię zabić od małego, ale w sumie to cię lubiłam, więc planowałam zemstę, ale tak naprawdę to nie była zemsta, tylko chciałam, abyś mnie uratował i został moim przyjacielem, i to cały plan. Oprócz tego, że Euros jest psychopatką, to chyba ma też rozdwojenie jaźni, albo nie jest aż taką psychopatką i potrzebuje, aby ktoś ją ratował. Jak czytacie próbuję tę postać ugryźć (ależ to źle brzmi) z każdej strony, ale nie mam pomysłu, co o niej myśleć. 

 "Ale to sprawa rodzinna" 
Ten "he" to oczywiście John.

Ale zanim sistra Holmesów da się uratować (powiedzmy, z braku lepszego słowa) prowadzi ich oraz Johna (i chyba też teleportuje) przez szereg bardziej zadań niż zagadek, wszystkich okropnych. Już wspominałam o tym jak Wiatr traktuje ludzkie życie, ale najbardziej zniszczył mnie motyw z Molly. Prawie jej nie było w tym sezonie i tak ją skrzywdzili, bo inaczej tego nie można nazwać. Niby scena z wyznaniem miłości, na dodatek udowodniająca na dodatek, że Sherlock wcale nie wie wszystkiego co dookoła niego się dzieje, i był to mniej więcej poziom emocji jak na reakcję Johna po śmierci Mary. To było okropne. Molly jest najbardziej pokrzywdzoną postacią wszystkich sezonów, ale trzeba było jej dodać jeszcze prawda? Nie żebym wierzyła, że oni mogliby być razem czy coś podobnego, ale to był cios poniżej pasa. 


To nie tak, że wszystkie sentymentalne elementy tego odcinka są złe. Siostra każe SH zabić, albo Johna albo Mycrofta, który nota bene ma wyrzuty sumienia, bo to on sprowadził Moriartiego na wyspę, a Sherlock jest zdecydowany popełnić samobójstwo. Nic dobrego by z tego i tak nie wyszło, jak wiemy z wcześniejszych zdarzeń, ale liczy się gest. Miłe było, to że detektyw w końcu nauczył się imienia Lestrada, a John dostał kocyk. Kocyki są ważne. 

Wszystko bez sensu. Idę obejrzeć pierwszy odcinek. Albo sezon. Albo oba. I starczy. 

Trzymajcie się, M

niedziela, 15 stycznia 2017

Kinowe plany 2017 I

Hello!
Z opóźnieniem, bo trzeba pisać o Sherlocku,a przez to dodatkowo, niektóre premiery miały już miejsce, przedstawiam czternaście filmów,  które chcę obejrzeć w pierwszej połowie roku.


Assassin's Creed - cieszyłam się na ten film, ale podobno jest bardzo, bardzo zły. Dobrze, że sesja i nie mam czasu na chodzenie do kina

Sing, bo pod koniec roku zobaczyłam zwiastun i byłam zachwycona. Entuzjazm zmalał, gdy okazało się, że oczywiście będzie pokazywany z dubbingiem, ale zapewne i tak obejrzę. 

Z La La Land jest taki problem, że nie lubię ani Ryana Goslinga, a chyba nawet bardziej nie odpowiada mi Emma Stone, ale to musical/melodramat i po pokazach przedpremierowych wszyscy są zachwyceni. Może dzięki temu filmowi polubię aktorów grających główne role?
Pisałam to jeszcze przed Złotymi Globami, a film dostał ich 7. Znaczy coś musi w nim być.

Jackie, bo jak można nie chcieć zobaczyć tego filmu? Bardzo mnie ciekawi. 

Milczenie, bo przy okazji premiery zwiastuna naczytałam się mnóstwa wstrząsających i bardzo intrygujących rzeczy. Powinnam też przeczytać książkę na podstawie, której film powstał, ale może być to trudne. 

Logan, bo Wolverine. Bo Marvel. Bo mutanci, X-Meni, komiksy i wszystko co za tym idzie. 

Kong: Wyspa Czaszki, tylko i wyłącznie, bo Tom Hiddlestone. 

Piękna i Bestia, trzeba to w ogóle uzasadniać? 

Ghost in the Shell, być może ominęliście to co działo się w zeszłym roku na blogu, ale nawet gdyby nie Rok z anime, to filmem byłabym zaintrygowana. Gorzej, że animacja po powtórnym obejrzeniu wcale nie zostawiła po sobie dobrego wrażenia. Druga część jednak czeka, może uda się też do serialu anime zajrzeć przed premierą. 

Strażnicy Galaktyki vol.2, bo scena o miłości ze zwiastuna i bo wierzę, że będzie lepszy niż pierwsza część. To fajne, że Strażnicy są tacy wyjechani w kosmos, ale chciałabym, aby wątki Marvela zaczęły się łączyć.

Piraci z Karaibów. Zemsta Salazara, chyba z sentymentu, bo to będzie taki zły film.

Wonder Woman, bo bardzo chcę, aby film o superbohaterce wyszedł i zaczęło ich powstawać więcej. A że bohaterce partneruje niebieskooki Chris Pine tylko dodatkowo zachęca.

Auta 3, bo pierwsza część była super, ale z reakcji internetu na zwiastun trzeciej wnioskuję, że nikt nie spodziewa się niczego dobrego po tym filmie. 

Gru, Dru i Minionki, bo wszyscy kochają Minionki, nawet jeśli same nie działają, to z Dru i Gru bajka nie może się nie udać. Mam nadzieję.

LOVE, M

czwartek, 12 stycznia 2017

Crunchyroll Anime Awards 2016

Hello!
Co prawda to nie Oscary czy Złote Globy, ale za to, to idealne nagrody, o których mogę coś napisać! Serwis Crunchyroll ogłosił Anime Awards. Na swoje ulubione anime, postaci czy sceny można było głosować do 9 stycznia, a 10 pojawiły się wyniki większości kategorii. Ale wcześniej były nominacje. Więc postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - komentarz do nominacji z moimi przewidywaniami oraz krótką informację po ogłoszeniu wyników. Żeby było ciekawiej, ponieważ nie widziałam części anime poprosiłam brata, aby także napisał swoje przewidywania. 

Enjoy!



Widzicie jakiego koloru jest Polska?
Yuri <3 w samym sercu Europy

I tak na marginesie to ciekawe, że w Japonii na Crunchu najpopularniejsze było Noblesse. Bo to tylko (albo aż) OVA. Kiedyś o tym napiszę, bo jest mega.

Anime of the Year
Erased
Joker Game
Kabaneri of Iron Fortress
Mob Psycho 100
My Hero Academia
Re:Zero
Showa Genroku Rakugo Shinju
Yuri!!! On Ice

O nominacjach:
M - Nie wiem co tu robi Joker Game, bo nie wytrzymuje konkurencji, a ta jest ogromna, aż nie wiem, co na największe szanse, bo chociaż "Yuri On Ice" to moja miłość, raczej nie wygra. Może "Re: Zero"? (patrząc po mapie ma ogromne szanse)
D - Jak dla mnie walka jest między "Erased" i "Mob Psycho 100" (porównanie tych anime w jednej kategorii jest jak porównanie razem umiejętności liczenia człowieka i wspinaczki małp), ale wiemy że wygra "Yuri On Ice", bo osoby prowadzące głosowanie boją się najazdu fangirli.
M - Fangirls głosują, prowadzący mogą się tylko bać, że serwery im przegrzeją, ale nawet pomimo całego mojego uczucia do Yuriego wątpię w jego zwycięstwo, zaskakujące, że brat jest taki przekonany. I jeszcze małe dopowiedzenie: Bungou Stray Dogs nie jest nominowane w nawet jednej kategorii! nie wiem kto układał nominacje, ale pominął bardzo ważne anime, tym bardziej, że wychodziło w 2 częściach. Ogólnie sporo tym nominacjom brakuje w poszczególnych kategoriach, jeśli im się dobrze przyjrzeć.

Wyniki tej kategorii będą prezentowane 28 stycznia więc poczekamy, ale biorąc pod uwagę ile nagród zdobyło Yuri!!! On Ice, może jednak zostanie Anime of the Year.

Hero of the Year 
Satoru Fujinuma (Erased)
Mumei (Kabaneri of Iron Fortress)
Mob (Mob Psycho)
Izu "Deku" Midoriya (My Hero Academia)

O nominacjach:
M - Oprócz Mumei nikogo nie znam, ale obawiam się, że Kabaneri wychodziło trochę za wcześnie, aby fani rzucili się na nią głosować.
D - Tak jak wyżej

O wynikach:
M - No i wygrał "Deku", trzeba nadrobić.
D - To aż dziwne że wygrał „Deku”, Satoru był dużo bardziej charakterną postacią.

Villain of the Year 
Tomura Shigaraki (My Hero Academia)
Yoshikage Kira (Jojo's Blizarre Adventures)
Biba (Kabaneri of Iron Fortress)
SPOILER: Gaku Yashiro (Erased)

O nominacjach:
M - Sytuacja jak wyżej, wątpię czy Biba wygra.
D - Tu znam tylko ostatnie dwie postacie więc mogę z automatu stwierdzić, że Gaku wygrał, bo Tomura Shigaraki jest po prostu nijaki.

O wynikach:
M - Brat miał rację, kolejne anime do koniecznego nadrobienia.
D - Miałem rację.

Best Boy
Arataka Reigen (Mob Psycho 100)
Izu "Deku" Midoriya (My Hero Academia)
Yakumo (Showa Genroku Rakugo Shinju)
Yuri Katsuki (Yuri!!! On Ice)

O nominacjach:
M - Jak Yuri nie wygra to bardzo się zdziwię. Powinni tez utworzyć kategorię Best Men, aby Victor mógł startować.
D - Arataka Reigen wygrałby, gdyby nie sytuacja opisana przy kategorii "Anime of the Year"

O wynikach:
M - Wygrał <3
D - Fangirle :§


Best Girl
Mumei (Kabaneri of Iron Fortress)
Nico Niiyama (Kiznaiver)
Ochako Uraraka (My Hero Academia)
Rem (Re:Zero)

O nominacjach:
M - Rem wygra. 
D - Jak wyżej.

O wynikach:
M - Krótko i na temat!
D - Jak wyżej.

Best Fight Scene  
Mumei vs. Kabane (ep. 2) (Kabaneri of Iron Fortress)
Shigeo vs. Koyama (ep. 8) (Mob Psycho 100)
Altland vs. Moss (ep. 32) (Mobile Suit Gundam: Iron-Blooded Orphans)
Deku vs. Kacchan (ep. 7) (My Hero Academia)

O nominacjach:
M - Ehh, Kabaneri cały czas praktycznie konkuruje z tymi samymi tytułami, ale możne tutaj zostanie docenione.
D - Przez ilość fajerwerków i przesłanie moralne wygrywa Mob.

O wynikach:
M - Bez zaskoczenia, że Kabaneri nie wygrało, a Brat miał nosa.
D - Jestem facetem, znam się na walkach.

Best Animation  
Kabaneri of Iron Fortress
Mob Psycho 100
Flip Flappers
Yuri!!! On Ice

O nominacjach:
M - Kabaneri jest bardzo charakterystyczne, Mob też jest jedyny w swoim rodzaju (oprócz One Punch Mana), ale zanimowanie co najmniej 23 programów łyżwiarzy zasługuje na uznanie.
D - Tu doceniam pracę włożoną w animacje łyżwiarzy. 

O wynikach:
M - TAK <3 Wszystkie nagrody dla animatorów "Yuri!!! On Ice"!
D - Według mnie jedyna zasłużona nagroda tego anime. 


Most Heartwarming 
Kayo's first homecooked meal (ep. 9) (Erased)
Makoto files over her new home (ep. 12) (Flying Witch)
Kakeru and Suwa learn to understand each other (ep. 4) (Orange)
The Kiss (ep. 7) (Yuri!!! On Ice)

O nominacjach:
M - Scena z Yuriego dostała swoją własną nazwę <3 (albo i nie, bo w głosowaniu kiss nie jest napisane wielką literą; ale dla mnie jest). Jeśli nie wygra to bardzo, bardzo się zdziwię. I trochę się dziwię nominacji dla tej konkretnej sceny z Orange, było tam sporo lepiej pasujących do tej kategorii.
D - Ponieważ scena z Erased nie poruszyła mnie zbytnio, a reszty nie widziałem nie mogę się wypowiedzieć.

O wynikach:
M - Uwielbiam mieć rację, szczególnie, gdy dotyczy ona mojego ulubionego anime!
D - Meh...

Drama of the Year
Erased
Joker Game
Kiznaiver
Showa Genroku Rakugo Shinju

O nominacjach:
M - Dalej nie wiem, co tu robi Joker Game. Osobiście kibicuję Kiznaiverowi, bo drama była jak nie wiem, ale chyba wygra Erased.
D - Rozumiem, że aby zachować pozory, trzeba było dać coś obok oczywistego zwycięzcy, czyli "Erased"

O wynikach:
M- W sumie bez zaskoczenia wygrało Erased. Ale Kiznaiver był drugi.
D - Znowu miałem rację. 


Best Couple
Satoru&Kayo (Erased)
Katsuhira&Sonozaki (Kiznaiver)
Luluco&Nova (Space Patrol Luluco)
Yuri&Victor (Yuri!!! On Ice)

O nominacjach:
M - Victor i Yuri!!! Nawet sam Crunchyroll im kibicuje i jako obrazek dla tej kategorii są obrączki, a jedyną na tyle oficjalną parą są oni. Powtórzę się znów, ale jak nie wygrają to zdziwię się bardzo, bardzo. I nie wiem jak można było nominować drugą parę, Katsuhira powinien być z Chidori!
D -  Satoru&Kayo wygrało by gdyby nie ... parz podpunkt Anime of the Year.

O wynikach:
M - Mówiłam!
D - Porównaj z puntem Anime of the Year...

Best Comedy
Haven't You Heard? I'm Sakamoto!
Keijo!!!!!!!!
Konosuba: God's Blessing On This Wonderful World!
Space Patrol Luluco

O nominacjach:
M - Widziałam kilka odcinków Space Patrolu były zabawne i urocze, ale Sakamoto był popularny w internecie więc może on wygra.
D -  Keijo!!!!!!!! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

O wynikach:
M - Trochę zgadłam, ale ważne, że miałam dobrą intuicję.
D - No trudno.

Best Action:  
Drifters
Kabaneri of Iron Fortress
Mob Psycho 100
My Hero Academia

O nominacjach:
M - Driftersi są nominowani tylko w tej jednej kategorii i chociaż ich nie widziałam to liczę, że wygrają. 
D - Drifters ścina głowę konkurencji... dosłownie.

O wynikach:
M - Szkoda, że Drifters nie wygrało, ale możemy się tylko z tym pogodzić.
D - Rozumiem że wiek oceniających to 10-15 lat i większość to dziewczyny, inaczej nie wytłumaczę przegranej Drifters.
Best Opening 
Kabaneri of Iron Fortress
Mob Psycho 100
Showa Genroku Rakugo Shinju
Yuri!!! On Ice

O nominacjach:
M - Chociaż Kabaneri miało świetny opening, to jestem lojalna wobec Yuriego. OP Moba widziałam, ale mnie nie porwał, a Showy jest wielce ciekawy, ale chyba nieco za mroczny. Ogólnie Yuri powinien dostać wszystkie nagrody za muzykę jakie są.
D - Kabaneri przebiłoby wszystko, gdyby nie "YOI".

O wynikach:
M - Nie wiem już co pisać z tej radości. Co prawda wyniki były łatwe do przewidzenia, ale satysfakcja i tak ogromna.
D - Tak jak mówiłem.

Best Ending
Kabaneri of Iron Fortress
Mob Psycho 100
Space Patrol Luluco
Yuri!!! On Ice

O nominacjach:
M - Sytuacja jak wyżej, Kabaneri ma bardzo ładny ending, ale Yuri to Yuri. ED Luluco raczej nie wygra, ale ma fajny koncept.
D - Nie oglądam endingów.

O wynikach:
M - <3 <3 <3
D -
LOVE, M

wtorek, 10 stycznia 2017

John, tak - "Sherlock - The Lying Detective"

Hello!
Tym razem udało się napisać od razu po obejrzeniu. Więc w emocjach, więc tekst nie jest stylistycznie najlepszy, ale postanowiłam go nie poprawiać, aby był bardziej naturalny. Ostrzegałam. 


Pierwsze pół godziny jest fajne, ale przekombinowane, potem się robi trochę nudnawo, nie lubię też, że teoretycznie wiemy, że koleś jest zły, ale nie wiemy czemu dokładnie, bo fakt bycia seryjnym mordercą jest słabo udokumentowany i jakoś nieszczególnie wiemy czemu miałby być taki niebezpieczny i zły, jest dość mało przekonujący, nieco przesadzony wręcz karykaturalny. Ale nie on tu jest najważniejszy, bo chodziło po prostu aby mieć sprawę.

Relacja z Mary w tym odcinku komplikuje się jeszcze bardziej, bo chociaż raczej definitywnie jest martwa to i tak się pojawia. I w sumie wychodzi to zaskakująco dobrze. nie wiem czy widzieliście, już w zeszłym tygodniu pojawiły się obrazki prezentujące analogie pomiędzy poprzednim odcinkiem Sherlocka a odcinkiem Housa gdzie ginęła Amber, otóż w tym odcinku tych analogii jest jeszcze więcej.Także z Mary, która jest w głowie Johna (i być może Sherlock też ma zwidy) problemu nie ma. Problem jest z Mary, która zostawia zadanie Sherlockowi.


Mam wrażenie, że może serial powinien zmienić nazwę na Watson, bo na koniec każdego (dwóch z dwóch) odcinka okazuje się, że chodziło o niego. Albo o coś z nim związanego. W sumie po "Ocal Johna" nie było to trudne do przywidzenia, ale tak ogromne zaangażowanie Sherlocka w to ratowanie jest zwyczajnie niebezpieczne. To znaczy dużo, dużo bardziej niebezpieczne niż rzeczy, które robi zwykle.

Mam jeszcze jeden problem, jak w sumie zwykle z Sherlockiem i super misternymi planami. Gdy spojrzy się na nie od końca, to są strasznie głupie. To znaczy, najczęściej okazuje się, że nie było potrzeby przygotowywać wszystkiego trzy tygodnie wcześniej. Ale ponieważ to Plan, to znaczy udajemy na maksa i gramy jest to do tego takie  hipokratyczne i na koniec nie wiemy co ze stanów (szczególnie tych emocjonalnych, bo te fizyczne interesują mnie dużo mniej) w jakich znajdował się SH było udawane, a co nie. Albo inaczej on nam się nawet do tego przyznaje, ale my nie możemy mu ufać, bo wiemy, że on ma uczucie i być może nawet gdyby nie plan to mogłoby tak być. Albo jeszcze lepiej, faktycznie tak było pomimo planu.


Plan z poprzedniego akapitu to w praktyce to samo co zadanie Mary, które pisząc trochę zgubiłam, ale już mam. "Ocal, Johna" z poprzedniego odcinka było super. I mogło takie zostać. Ale nie mogło oczywiście. Okazało się, że Mary nie tylko przewiduje, że Johna trzeba będzie ratować ale również ma pomysł jak. Który to pomysł po chwilowym pomyślunku wyraźnie zakłada, że "winnym" jej śmierci będzie Sherlock, a przynajmniej będzie miał w niej swój udział. Bez tego miałoby to dużo mniejszy sens, bo zasadniczo każe mu się ona poświęcić.


A może ja za dużo myślę nad tym co widziałam i odbiera mi to radość z oglądania? 

Więc skupmy się na fajniejszych i nieco bardziej powierzchownych aspektach odcinka. Nie wiem czy deklarowałam już miłość do Pani Hudson, jeśli nie to niniejszym to czynię. Uwielbiam tę postać, jej występ w całym odcinku wzbudził najwięcej mojego entuzjazmu. Fascynująca kobieta, która nie tylko jeździ sportowym samochodem, ale jest zdolna wymierzyć broń w Sherlocka. I wsadzić go do bagażnika wcześniej wspomnianego samochodu. Nie pogniewałabym się gdyby w odcinku było trochę więcej Mycrofta, ale ta emocjonująca końcówka prawie mi wynagradza jego oficjalność w pozostałej część epizodu. Lestrada jest tyle co nic, a powinno być zawsze więcej. I gdzie jest moja Molly?

Wracamy do mojej ulubionej części, czyli postaci. Nie wiem co mam myśleć o zachowaniu i stanie SH, bo chciałabym aby jego zachowanie oddawało jego uczucia, a nie mam co do tego pewności. Jednocześnie patrzenie na takiego zapuszczonego, depresyjnego Sherlocka to absolutnie nic przyjemnego. Wręcz człowiek sobie myśli, skoro taki nieugięty detektyw się sypie to jak ja miałabym/miałbym się trzymać. Już jest lepiej, gdy mu odbija i strzela, to bardziej naturalny dla niego odruch. 


Zgubiłam Johna, a jak pisałam serialowi można zmienić tytuł. Po pierwsze John sam wie, że nie jest takim człowiekiem jakim Mary chciałaby aby był i to ona go nauczyła nim być. Trochę bym się kłóciła, bo wierzę, że nawet gdyby jednak nie obejrzał nagrania to poszedł by ratować SH, ale lubię wierzyć w jego idealność. Podobnie jak w poprzednim odcinku najbardziej emocjonującym elementem był romans Johna tak w tym jest to jego przyznanie się. Co prawda Mary jest tylko w jego głowie, ale słucha go Sherlock. Ogólnie na koniec odcina mój stan emocjonalny bardzo przypomniał stan Watsona, tylko brakowało mi Sherlocka, który by mnie przytulił. 

Jest problem z tym oskarżaniem i braniem na siebie winy za śmierć Mary. SH mówi, że ją zabił i John się z nim zgadza, ale później mamy coś na kształt sceny wybaczenia. Chociaż może lepiej nazwać ją zrozumieniem. Z obu stron, a to ważne. Wzruszyłam się. Oni naprawdę ratują siebie nawzajem. 


Pamiętacie moje PS. z poprzedniej notki? Dobrze, że moja współlokatorka ma cudowną zdolność wychodzenia, gdy tylko zabieram się za oglądanie rzeczy, bo mogłaby ogłuchnąć z powodu mojego okrzyku radości, gdy okazało się, że MAM RACJĘ! Co prawda wolałabym, aby po prostu Moriarty żył i nie trzeba było wprowadzać nowej postaci, ale niech i tak będzie. 

LOVE, M

niedziela, 8 stycznia 2017

"Rok z anime" - podsumowanie

Hello!
Dokładnie rok temu porwałam się na najbardziej szalony blogowy pomysł - roczny cykl postów. Miałam plan na 3 miesiące, plus większość grudnia, ale pozostałe osiem miesięcy stanowiły wielką niewiadomą. Czy znajdę wystarczająco pomysłów, czy znajdę czas, aby oglądać i pisać. Zaczynałam pełna entuzjazmu, ale byłam gotowa po pół roku skończyć jeśli nie dałabym rady. Ale się udało. Co więcej, nawet nie napisałam o wszystkim, o czym chciałam! Mam jeszcze sporo pomysłów do realizacji, ale także parę notek roboczych niewykorzystanych w roku. Co jeszcze więcej w trakcie okazało się, że weekendowe pisanie o anime jest raczej wygodne niż wymagające, bo to sama przyjemność. Tak nieco okrężną drogą właśnie informuję, że to zostanie. Już nie jako Rok w anime, ale integralna część blogowej tematyki. Napiszę nawet więcej, całkiem kuszące jest przejście tylko na tematykę anime/mangi, ale chciałabym tematykę raczej rozszerzać niż zawężać. Chociaż podobno specjalizacja i profesjonalizm to przyszłość. A jeśli mogłabym się specjalizować w anime/mandze byłabym zachwycona.
Muszę tu przyznać, że Rok z anime był nieco samolubnym pomysłem, albo inaczej, w dużej mierze ja miałam z pisania ogromną przyjemność, czytelnicy z czytania tego, co napisałam niekoniecznie. Ale dziękuję za wsparcie, bo pod postami i tak pojawiało się dużo miłych i dopingujących komentarzy, a  dzięki cyklowi poznałam też kilku animowo-mangowych blogerów.
Ponadto na facebooku próbuję utrzymać pozory, ale mojego tumblra i twittera anime opanowało kompletnie.
Z resztą prawda jest taka, że moje życie też. Anime rzuca się na mózg, trzeba mu to przyznać. Jak raz wejdziesz do ego świata i ci się spodoba, raczej nie ma możliwości ucieczki.
Specjalne pozdrowienia dla K.

Mój prywatny Victor od K. był już wszędzie, ale nigdy się nie znudzę pokazywaniem go!

Seriale
Always ("Elfen Lied" , "Kuroshitsuji" , "Darker Than Black" , "Zetsuen no Tempest" , "Pandora Hearts")
Usually ("Karneval" , "Noragami" , "Owari no Seraph" , "K" ("K:Project") , "D.Gray-man" ,
"Shingeki no Kyojin")
Often ("Ao no exorcist" , "Black Bullet" ,  "Hataraku Maou-sama!" , "Mirai Nikki" ,
"Yahari Ore no Seishun Love Come wa Machigatteiru")

Sometimes ("Shiki" , "Zankyo no Terror" , "Free!" , "No.6" , "Barakamon" , "Kyokai no Kanata")

Raley ("Diabolik Lovers" , "Amnesia" , "Dance with Devils" , "Vampire Knight" i "Vampire Knight   Guilty")
Shounen Ai ("Uragiri wa Boku no Namae wo Shitteiru" oraz "Loveless" i "Togainu no Chi")
"Psycho Pass" & "Tokyo Ghoul"
5 ulubionych anime Dominika ("No game no life" , "Code Geass" , "Tengen Toppa Gurren Lagann" , "One Punch Man" , "Fullmetal Alchemist\ Fullmetal Alchemist Brotherhood")
"Devil and Realist" & "Monochrome factor" 
"Durarara!!!"  
"Shigatsu wa Kimi no Uso" & "Norn9"
"Kore Wa Zombie desu ka?" & "Strike the Blood" 
 "Guilty Crown" & "Sword Art Online"
"Bungou Stray Dogs" & "Kiznaiver" 
"Koutetsujou no Kabaneri"  
"AnoHana" & "Charlotte" 
"Kamisama Kiss" & " Ino x Boku SS" 
"Dantalian no Shoka" & "Divine Gate" 
"Aldnoah.Zero" & "Code Geass"
"Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu" 
"Joker Game" & "91 Days" 
"Servamp" & "Fukigen na Mononokean" 
"Orange"  
"D.Gray Man Hallow" & "Handa-kun"  
"Hatsukoi Monster" & "Taboo Tattoo"
"Kimi ni Todoke" & "Ao Haru Ride"  
 Najlepsze anime na świecie - "Yuri On Ice"

Daje nam to 64 tytuły, o których pisałam plus około 5, które czekają na opisanie.
Mały bonus - mój top anime z tego roku:
1. Yuri!!! On Ice
2. 91 Days
3. Bungou Stray Dogs

Ulubione filmy, to oczywiście Hotarubi i Hauru. Your name też jest bardzo dobre.

Filmy
Konflikty i uczucia ("Ruchomy zamek Hauru")
Dokąd zmierzacie w samotności i nieszczęściu ("Marnie. Przyjaciółka ze snów")
Przytul mnie ("Hotarubi no Mori e")
Piękna opowieść ("Spirited Away: W krainie Bogów")
Straszne i piękne ("Metropolis")
O pragnieniach szczęścia ("Księżniczka Kaguya")
Życie jest piękne ("Grobowiec świetlików")
Biografia pokolorowana ("Zrywa się wiatr") 
Podobno idealne ("5 centymetrów na sekundę") 
Pięknie do sześcianu ("Kimi no Na wa"("Your name"))

10 filmów. O najważniejszych udało się na szczęście napisać, ale w pilnej kolejce czekają 2, plus w pod koniec stycznia wychodzi "Kuroshitsuji: Book of Atlantis" a także ma mieć premierę film "Sword Art Online" chyba w lutym.

Pozostałe różności
Rok z... anime!
Anime początki
Covery, metal i metal-covery 
Szekspir w anime (i mandze) 
Anime tag #1
Anime tag #2
Sheakespeare Manga "Hamlet"  
Skąd brać tytuły do oglądania?
Dlaczego manga "Last Game" jest super? 
Co musi być w shoujo anime (i mandze)? 
Koleżanka głównego bohatera 
Seiyū 
Openingi
Statystyka
I coś nieco nieprzewidzianego, ale wpisującego się w cykl - Czytanie grozi śmiercią. Ze śmiechu - "Kawaii Scotland"

Z różności nie udało się opublikować tylko jednej notki, ale ona może poczekać na lepsze (lub gorsze - zależy od punktu widzenia) czasy. W sumie daje nam to 52, czyli tyle ile tygodni w roku, notki! Plus podsumowanie - 53. 

Wielkie, ogromne dziękuję, że byliście ze mną przez ten rok. Naprawdę mam nadzieję, że nie tylko ja bawiłam się świetnie w trakcie jego trwania. 

LOVE, M

piątek, 6 stycznia 2017

John, nie - "Sherlock - The Six Thatchers"

Hello!
Obiecałam sobie, że będę pisała po każdym odcinku Sherlocka, ale w poniedziałek naprawdę nie byłam w stanie się zebrać. Poskładać do kupy, po tym jak zostałam roztrzaskana na kawałki.

Poparzcie uważnie na minę Sherlocka.

Jak wiadomo wszem i wobec, we wszystkim co czytam czy oglądam, najbardziej lubię postaci. Fabuła, akcja może nie być najlepsza, ale jeśli postaci są intrygujące i dające się polubić istnieje duże prawdopodobieństwo, że to co widzę/czytam i tak mi się spodoba. A relacja Sherlocka i Johna to jeden z moich najbardziej ulubionych przykładów przyjaźni. I jeden z najważniejszych. Ponadto naprawdę, naprawdę bardzo lubię Johna. Po tych wyjaśnieniach możemy przejść dalej. Spoileruję.


Sprawa z kryminalną końcówką poprzedniego sezonu zostaje załatwiona szybko, a Sherlock decyduje się robić nic. To znaczy, nie gania Moriartiego po Londynie i czeka, aż jego genialny i zły plan sam się ujawni. Po drodze rzuca się w wir pracy, nie przerywając jej nawet na moment - ani gdy Mary rodzi, ani gdy Rose ma chrzciny - cały czas siedzi w telefonie. Sprawa, którą poznajemy bliżej jako pierwszą jest bardzo smutna, ale prowadzi do kolejnej, która z kolei wydaje się być powiązana z Moriartym. Ale nie jest. Za to jest związana z kimś innym, kogo imię rozpoczyna się na M czyli Mary.


W tym momencie napisałam do K. "nudy" (relacjonowałam na bieżąco oglądanie, aby potem mieć materiał do notki) więc zostańmy w tej bez wątpienia lepszej części odcinka. Przy kilku słowach o trzecim sezonie napisałam, że lubię Mary, ale chyba tylko dlatego, że uwielbiam odcinek ze ślubem. W tym odcinku, gdy tylko wysunęła się na pierwszy plan wiedziałam, że nie może być dobrze, tak pod względem prowadzenia opowieści, która niepotrzebnie podróżuje, tylko po to by wrócić do Londynu (i chyba zapełnić czas). Ale miało być o lepszej części. Która jest zrobiona w takim stylu jak najlepsze części wszystkich odcinków poprzednich serii, zabawna, szybka, często zaskakująca drobiazgami. Po prostu wywołuje uśmiech na twarzy (rozmowa Lestada z Johnem o 'dziecku' z której Sherlock nic nie rozumiał - mój faworyt).


A potem jest bum, nudy i kolejna rzecz, którą w momencie, gdy Mary postanawia ich opuścić, napisałam K. - "Mary zginie". Że do tego dojdzie, każdy się spodziewał, ale muszę przyznać, że odrobinę zaskoczyło mnie umieszczenie w jednym odcinku narodzin i chrztu Rose (czy Rosie, czy Rosamund) i śmierci Mary, i fakt, że dziecko będzie teraz sierotą. Ta część historii, która prowadzi do tragedii nie jest aż taka ciekawa jak początek, wręcz jest wyjątkowo przypadkowa. Po prostu akurat teraz uaktywnili czy ujawniły się duchy przeszłości i przyszły się mścić (duchy przeszłości zawsze się mszczą). 


Ale to nie śmierć Mary najbardziej poruszyła mnie w tym odcinku tylko John. Najbardziej emocjonującym momentem całego odcinka jest podróż Johna autobusem i wszystko, co  tego wynika. Nasz doktor nie jest już taki krystalicznie czysty, jak byśmy chcieli. Oglądając te sceny krzyczałam do laptopa: "Nie, nie. Nie, nie wierzę", itd. Ale John to tylko (albo aż) człowiek, a ludzie popełniają błędy. A najsmutniejsze jest to, że chociaż chciał się przyznać do romansowania już nie zdążył. Będą go teraz gryzły wyrzuty sumienia, bardzo.  Z tym, że skoro Sherlock mógł wrócić, to zasadniczo ona też może.  Chociaż wolałabym, aby Moriarty żył. 


John się nie smuci. John się złości. Tak bardzo, że nawet Sherlock jest zaskoczony intensywnością jego emocji. Powiedziałabym nawet więcej jest w szoku. Bo tak naprawdę chociaż to John stracił żonę, to Sherlock stracił tym faktem o wiele więcej. Rozpadła się cała ich przyjaźń, zaufanie, wszystko. Gdy Holmes poszedł do Molly zapytać się czy nie potrzeba pomocy, serce mi się krajało, gdy usłyszałam, co John kazał mu przekazać. Tym bardziej, że systematycznie cały odcinek odkrywa przed nami, że Sherlock ma ludzkie uczucia i nagle, od razu zostają przeciw niemu rzucone najcięższe działa. Na szczęście detektyw umie wyciągać wnioski (rozmowa z panią Hudson) i może nawet porzucony czy opuszczony jakoś da radę.


To ciekawe jak bardzo Mary wiedziała i rozumiała, co może się stać z Johnem jeśli coś jej się stanie. Mam nadzieję, ogromną, że Sherlock podoła temu najtrudniejszemu zadaniu w swojej karierze, jakie postawiła przed nim Mary. 

PS. Mycroft wspomina o rodzeństwie. A może to nie będzie trzeci brat, tylko siostra?

Trzymajcie się, M