sobota, 13 maja 2017

Haczyk ("Doctor Who" S10 - "Knock knock")

Hello!
Gdzieś między czytaniem lektur a robieniem notatek z notatek, zerknęłam na kolejny odcinek "Doctora Who", bo to już sobota i prawie byłabym jeden do tyłu. Z małym uszczerbkiem dla mojej osoby. Dziś wpis będzie krótki, bo (nieco paradoksalnie) odcinek mi się nie podobał i nie mam ochoty poświęcać mu zbyt wiele czasu. 


Bill z nieznanego nam powodu, nagle się przeprowadza i wraz z grupą nieznajomych studentów, wprowadza się do podejrzenie taniego, dużego domu. O święta naiwności. Odcinek pogrywa na najbardziej nieoryginalnych schematach horrorów, jakie można sobie wyobrazić. Ma też podwójnego minusa za sam fakt horrorowego klimatu oraz brak jakiejkolwiek podróżny czy przygody. 

W przeciwieństwie do studentów Doctor od pierwszej sekundy wietrzy grubszą sprawę. I ma rację. Rozwiązanie zagadki okazje się być tak samo zaskakujące jak elementy horroru w odcinku. Nawet ja się rozczarowałam. Była jakaś próba zagrania na emocjach, ale kompletnie się nie udała. Knock-knock niezbyt człowieka rusza, bo ani nie zna pożeranych przez dom ludzi, ani właściciel domu oprócz bycia dziwnym w sumie nie jest szczególnie zły, tylko nie widzi dla siebie innej drogi. Ale widzieliśmy podobne motywy już tysiąc razy, a dodanie kosmitów tak naprawdę niewiele zmienia. 


Jeśli chodzi o relację Bill i Doctora, to dziewczyna zadaje pytania tak jak zadawała, a Doctorowi zdarza się niejako wpadka i używa słowa 'regeneracja', co ma chyba przygotować na nią bardziej widzów niż Bill. Poza tym nasza bohaterka nie chce, aby Doctor był obecny w jej codziennym życiu. I bardzo dobrze, gorzej, że Doctor chce, a znając zwyczaje Doctorów to będziemy mieć sytuację, gdy to on będzie bardzie przywiązany do towarzysza, niż towarzysz do niego. 

Twórcy pokazują widzom coraz więcej tajemniczych drzwi, dostajemy też jakieś interakcje pomiędzy Doctorem a kimkolwiek kto się tam znajduje (internet jest prawie pewien, że to Mistrz lub Mistrzyni). Oraz tak mało subtelne nawiązanie do treści odcinka, jak tylko można sobie wyobrazić, bo postać zza drzwi gra "Dla Elizy", a tajemnicza bohaterka odcinka też miała tak na imię. 

Trzymajcie się, M

1 komentarz:

  1. O serialu słyszałam, ale nie oglądałam żadnego odcinka.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3