piątek, 25 sierpnia 2017

5

Hello!
27 sierpnia oficjalnie Mirabell skończy 5 lat. Urodzinowy post pojawia się jednak dzisiaj, bo gdy Wy czytacie te słowa, jestem w Wilnie i na niedzielę zaplanowałam już post ze zdjęciami. 


Gdy w zeszłym roku pisałam wpis na 4 urodziny, te cztery lata pisania wydawały mi się długim czasem i dużym osiągnięciem. Po kolejnym roku mam co do tego pewne wątpliwości i zastanawiam się, czy powtórzyłabym moje deklaracje, że nie wyobrażam już sobie życia bez pisania bloga. Nie mam oczywiście zamiaru go porzucać, dałam radę przetrwać dwie sesje i chociaż w ograniczonej ilości posty pojawiały się dalej i pisałam. Chciałabym napisać, że za kolejne 5 lat dalej będę tu publikowała, ale nie mogę tego zrobić z pełnym przekonaniem. Urodziny powinno się świętować a ja tylko się martwię. 

Póki co blogowe plany są takie, że w końcu napiszę aktualizacje do stron 'O mnie' (Zawodowy oglądacz teledysków, itp.itd.)  i  'O blogu' oraz przez wrzesień będę pisała co dwa dni. Od października prawdopodobnie 3 razy w tygodniu lub co 3 dni, ale bez planu zajęć i wizji tego, ile będę miała nauki trudno coś przewidzieć, a muszę wziąć pod uwagę, że będę miała licencjat do napisania. A i tak zdecydowanie bardziej boję się tego, co będzie na polskim. 
I jeszcze jedno osobiste ogłoszenie. Od lipca leczę się dermatologicznie, silnymi lekami o dość dużych skutkach ubocznych, tak fizycznych jak i psychicznych, na które jestem wyjątkowo podatna. Bez wdawania się w większe szczegóły, jeśli okaże się, że będę miała mało siły to tę niewielką ilość poświęcę na studia, więc i z tej strony blog może ucierpieć. Jak widzicie mam dla Was same dobre wiadomości. 

Bardzo podoba mi się to, co napisałam w zeszłym roku, więc powtórzę moje wyznania blogerki. Z małymi zmianami i dodatkami z tego roku.
Czasami myślę, że skoro piszę już 5 lat a obserwatorów mam tylko 113 to powinnam skończyć pisać, bo i tak nikt tego nie czyta. 
Czasami nie wierzę, że liczba obserwatorów przekroczyła 100.
Czasami nie wierzę, że pod postami pojawiają się jednak komentarze.
Czasami myślę, że odkryłam magiczną formułę posta, która sprawia, że ilość wejść przekracza dopuszczalne normy. A potem, gdy przygotuję podobny materiał, nie ma tego efektu. 
A czasami tematy, które wydaje się, że interesują tylko mnie, spotykają się z Waszym ciepłym odbiorem.
Czasami zaskakuje mnie, jakie posty i na jakie tematy wzbudzają największe zainteresowanie.
Czasami bardziej martwię się tym, czym spowodowana jest nagła duża liczba wejść niż tym, czym mogłaby być spowodowana mała. 
Czasami nie wierzę, że mam stronę bloga na facebooku. I polubiło ją 140 osób.
Czasami myślę, że powinnam bardziej zadbać o spójność bloga, jego wygląd i przestać ozdabiać posty gifami.
Czasami nie wierzę, że posty o studiach przyniosły zaplanowany skutek - gdy zbliżał się czas wyboru kierunków kilka osób napisało do mnie w sprawie ZIA. A teraz też nawet o polski.
Czasami zapominam, że piszę 5 lat i wiem o czym będę pisała w grudniu i styczniu. Mimo wszystkich wątpliwości to dalej jest prawda.
Czasami nie wierzę, że postów opublikowanych jest 818 (a ten jest 101 postem w tym roku), a na publikację czeka zwykle około 15, do tego 10 pomysłów jest w trakcie realizacji.
Czasami jestem wkurzona na małą liczbę komentarzy i wyświetleń.
Czasami jestem wkurzona, bo nie robię nic, aby było ich więcej.
Czasami jestem wkurzona, bo coś robię i nie przynosi to efektów. 
Czasami nie wierzę, że ustawiłam bloga jako pracę na prywatnym facebooku. Jest też podlinkowany na Instagramie, ale zawsze zapominam zmienić post na aktualny i czasami jest opóźniony o tydzień czy dwa.

W zeszłym roku próbowałam przeprowadzić konkurs, ale nie wyszło. Nawet mnie to szczególnie nie zdziwiło. Ale robienie konkursów sobie daruję na jeszcze długo.

Ale, ale, ale podziękowania! Dla wszystkich i każdego z osobna: Agaty, Sophie, addicted to books, sue, Małgorzaty,  Indywidualnego, Moonlight, Matyldy, Kamili B. i całego mnóstwa nowych komentujących i czytających - bardzo dziękuję. 

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3

4 komentarze:

  1. Gratulacje! :)
    Za bardzo w komentarzach się nie udzielam, ale lubię czytać Twoje notki. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że ze zdrowiem wszystko się unormuję. Bądź co bądź, jest ono najważniejsze. Tak poza tym, to gratuluję kolejnej rocznicy! Mam nadzieję, że uda Ci się spełnić wszystkie zaplanowane rzeczy! ^^v
    Co do małej ilości obserwatorów, to nie martw się - ja wcześniej prowadziłam bloga 3 lata i miałam zaledwie 50 followersów, teraz zaczynam od nowa i strasznie mnie zabolała strata tego wszystkiego xD [*]
    818 postów, wow. I w ogóle zazdroszczę, że masz już tyle zaplanowanych i gotowych postów, ja nigdy nie wiem o czym pisać. Nie no, w sumie to pewnie by się zawsze coś naskrobało, ale nie mam siły ani weny (to pierwsze zasługa podupadającego zdrowia ;_;

    Anyway, raz jeszcze gratuluję i pozdrawiam cieplutko! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym roku mój blog również skończył pięć lat, więc mamy co świętować. Najważniejsze abyś pisała o tym, o czym dyktuje Ci serce. Nie ma co nadmiernie przejmować się małą ilością komentarzy i wyświetleń, bo to nie jest najważniejsze.
    Życzę powodzenia w kolejnych latach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow. 5 lat to bardzo sporo czasu. Gratulacje i mam nadzieję na jeszcze więcej postów. A jeśli chodzi o gify to kocham. Tak tylko piszę w sprawie wątpliwości xD -Kotekso

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3