środa, 23 sierpnia 2017

Wszyscy i nic ("The Defenders")

Hello!
Widziałam dwa sezony "Daredevila", "Jessicę Jones", "Luka Cage'a" i "Iron Fista". Nie było opcji żebym nie obejrzała "Defendersów". Chociaż trzeba przyznać, że ogólny poziom tych seriali z każdym kolejnym spadał a pytanie czy "The Defenders" odbije się od poziomu "Iron Fista" (chociaż mi się podobał - dopóki nie zaczęłam o nim myśleć, gdy pisałam recenzję) towarzyszyło chyba każdemu widzowi. 


Niestety do poziomu pierwszego sezonu "Daredevila" serialowi daleko, ale nie ogląda się go źle. Jeśli darzy się sympatią bohaterów, to oglądanie ich wszystkich razem na ekranie jest jak oglądanie Avengersów. Z tym, że zanim wszyscy ostatecznie się zbiorą, mijają cztery odcinki, a potem w ciągu dwóch  zachowują się prawie jak ich filmowi koledzy w "Civil War". Trzeba przyznać, że relacje między naszą czwórką są dynamiczne, ale niezbyt głębokie i wszystkie słowa o lojalności, itp., brzmią zbyt poważnie. Ale zapewnienia, że miło było poznać innych obdarzonych są jak najbardziej akuratne. 


Na pewno serialowi pomaga fakt, że Luke i Jessica się znali, i że Clarie zna ich wszystkich. Zbieranie bohaterów, choć trwa długo, to jest poprowadzone konsekwentnie i fakt, że łączą siły wypada naturalnie. I to mniej więcej tyle. Znamy ich, wiemy czego się spodziewać i jak zareagują, na tym polu nie ma nic odkrywczego. Nawet z dość dużą łatwością można przewidzieć jak postaci, które wcześniej nie miały ze sobą styczności, będą na siebie reagowały.


Problemem jest o przeciwko czemu i komu nasi bohaterowie mają walczyć. Zastanawiam się jak to jest, że kosmici - spoko, tajemne moce w "Doktorze Strangu" - spoko, sztuczna inteligencja, która wyrwała się spod kontroli - spoko, ale tajemnicza organizacja zwana Ręką, poszukiwanie 'substancji' i sekretu nieśmiertelności nie działa i nie pasuje do Marvela. A przynajmniej nie działa nigdzie poza światem "Iron Fista" i tam powinno było zostać. Ale ponieważ niezbyt subtelne działania Ręki zagrażają dzieciom w Harlemie, mężowi klientki Jess i ogólnie całemu Nowemu Jorkowi to trzeba się nimi zająć. I do tego mamy już odpowiednich bohaterów. 


Największym problemem "Defenders" jest Danny, który chodzi i opowiada wszystkim, że jest Iron Fistem, nie robi nic więcej, ale pozwala aby z nim robiono dużo rzeczy. Na przykład go porwano. Jakby sama Ręka nie była problemem to pozostali bohaterowie muszą, oprócz jej pokonania, jeszcze uratować Dannego. To trochę smutne, bo nawet gdyby zostawić Rękę (z którą pewne powiązania ma Daredevil więc byłoby to nawet uzasadnione), ale wyciąć Dannego, to całkiem możliwe, że cały serial nie tylko by nic nie stracił, co byłby lepszy. Pomijając fakt, że on i Ręka są 'jakby' kluczowi dla fabuły. Czyli serial ma problem z dwiema najważniejszymi dla niego rzeczami. To źle. 


Ale mamy pozostałych bohaterów, w tym dawno nie widzianego a uwielbianego przez miliony Daredevila. Plus razem z głównymi postaciami do serialu przeniosły się postaci drugoplanowe więc kilka scenek dostaje Foggy i Karen (chociaż spokojnie mogłoby jej nie być), Malkolm i Trish (wygląda na to, że scenarzyści mogą chcieć w przyszłości wykorzystać, to że ona pracuje w radiu a Karen jest dziennikarką i w jakiś sposób połączyć ich siły - proszę nie), Colleen, która jest ciekawszą bohaterką niż Danny, Misty, na którą jako policjantkę od niezwykłych zdarzeń, spadło bardzo dużo roboty przez działania głównych bohaterów, Clarie, która jest moją ulubioną postacią z drugiego planu od czasu Daredevila. Jest jeszcze Elektra. Ale tak jak nie rozumiałam jej w Daredevilu, jeszcze bardziej nie rozumiem jej w "Defendersach". 


Obejrzałam ten serial bardzo szybko i w sumie zdziwiłam się, że już się skończył. Oglądało się go dobrze, dostaliśmy scenę walki w korytarzu, ale także najgorzej dobraną muzykę do sceny - w ostatnim odcinku podczas finałowej walki. Ale "Defenders" nic nie zmienia. Bo i nie za bardzo może, każdy bohater ma swój serial i swój świat - nawet jeśli wszystkie mieszczą się w jednym mieście. 

Pozdrawiam, M


1 komentarz:

  1. Nie słyszałam o tym serialu, ani o tych, które wymieniłaś, gdyż średnio interesują mnie superbohaterowie. Muszą zrobić na mnie naprawdę dobre wrażenie, abym mogła obdarzyć ich sympatią. Niestety "Defenders" mnie nawet nie intrygują, więc sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3