wtorek, 2 stycznia 2018

Niekończąca się opowieść - Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Hello!
Myślałam, że Przebudzenie mocy było pierwszym filmem, który zobaczyłam w kinie w Gdańsku, ale niestety nie i nie będzie ładnego nieco sentymentalnego wstępu. Będzie normalny. To znaczy, całkiem możliwe, że jestem jedną z ostatnich osób w internetach, która publikuje recenzję, czy można moje pisanie tak nazwać, to zobaczy się po napisaniu, Ostatniego Jedi. Także nie będzie ona szczególnie odkrywcza, ale moja. Pozwalam sobie dość dokładnie opisać cały film i mam nadzieję, że już go widzieliście.


Zacznijmy od końca. Otóż praktycznie wszyscy ludzie, z którymi rozmawiałam mówili, że ten film nie może się skończyć. I to najprawdziwsza prawda. I nie chodzi tylko, że wątki się rozwiązują i powinno się skończyć. To jak wątki się rozwiązują i skąd biorą się sprawy do rozwiązania to też jest problem. Ale najgorsze jest to, że ten film ma idealny moment żeby się zakończyć, a on rwa nadal. Do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać czy twórcy nie wzięli po prostu początku następnego filmu i go nie dokleili. I widz zamiast skupiać się na widowiskowości z jednej strony, a tym co dzieje się w głowach bohaterów, zastanawia się ile jeszcze do końca. A już nawet po scenie, która jest końcem, jest jeszcze jedna scena. Nigdy w życiu tak nie odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu zobaczyłam lecące napisy końcowe. Taka porada: film zaczyna się dłużyć mniej więcej w tym momencie, gdy przestaje być zabawny więc jak od jakiegoś czasu nie sprawił, że się uśmiechnąłeś/ęłaś to znaczy, że rozpoczął się właśnie bardzo długi proces kończenia go.


A propos doklejania kolejny zarzut. W Ostatnim Jedi są takie sceny, że człowiek nie tylko zastanawia się po co, ale także dlaczego ktoś doszedł do wniosku, że one powinny się w tym filmie znaleźć. Jeśli widzieliście film nawet nie trzeba opisywać, które, bo są tak oczywiste, że wszyscy wiedzą. Zastanawiałam się nad tym, czy oni nakręcili ten długi film i doszli do wniosku, że jest jeszcze za krótki i dokręcili te bezsensowne i dziwne sceny czy nakręcili zbyt normalny film i stwierdzili, że za mało w nim magii Gwiezdnych Wojen więc trzeba trochę dodać. W każdym razie nie trzeba było tego robić, film by sobie doskonale poradził. 


I punkt trzeci narzekań. Od samego początku bardzo nie podobał mi się sposób, w jaki ten film jest zmontowany. Ja wiem, że podążaliśmy w sumie za mniej więcej wątkami/postaciami, ale to jak zostały one łączone w filmie było bez sensu. Chociaż może to po prostu wynikać z tego, że gdy się tan tym zastanowić, to w tym filmie naprawdę niewiele rzeczy trzyma się kupy i wiele jest niepotrzebne. 


Wróć, poprzedni punkt nie kończy jednak narzekań. Rey, Rey, Rey jest mniej więcej tak fascynującą postacią, jak Porgi, które mówią, ale są przynajmniej urocze. A Rey nie. Muszę się przyznać, że trochę przysypiałam, gdy łaziła za Lukiem po tej wyspie. Ona nie ma w tym filmie nic do roboty. Nic. Plus taki, że Luke okazał się zaskakująco zabawny. Ale wielu ludzi się zgadza (bo Mark Hamill tak stwierdził), że to zupełnie inna postać niż Luke z poprzednich filmów. Jedyną interesującą rzeczą w Rey jest jest relacja z Kylo. Który okazuje się dużo, dużo ciekawszą postacią niż miało się wrażenie po pierwszym filmie. Niestety po Rey z Przebudzenia mocy niewiele zostaje. 

 Ale i tak Rey i kamienie to najlepsza para tego filmu.

Finn i Rose. Than escalated  quickly, chciałoby się rzec, bo w jakieś 18 godzin. Ale oni jedyni mieli jakiś konkretny wątek i coś do roboty w całym filmie. Że było to bez sensu i wyszło bardzo źle to inna sprawa. Trochę nierozgarniętemu Finnowi dodano do pary sympatyczną i miłą, ale ze skłonnością do patosu towarzyszkę i w sumie wyszło fajnie, szkoda, że nie wszystko da się załatwić wyłączając czy rozwalając, jakąś część na statku wroga. 


Poe Dameron. Został prawie sam, bo Poe ma BB-8, BB-8 ma Poa i wszyscy mniej więcej są zadowoleni. Ale porywczy Poe w przeciwieństwie do wielu podobnych mu typków w Ostatnim Jedi zasmakuje konsekwencji zbyt aroganckich działań. I słusznie, bo początkową bitwę, gdzie Rebelia straciła przez niego wszystkie bombowce patrzyło się naprawdę źle. Ale na koniec bardzo ładnie pokazano, że on odrobił swoją lekcję, ale Finn jeszcze nie i niewiele brakowało, a zrobiłby coś głupiego. Ale go powstrzymano. Także Poe dostaje jakiś tam rozwój postaci. Z tym, że denerwuje mnie jedna rzecz. Dlaczego nikt, a konkretnie Holdo, nie powiedziała mu dlaczego tankuje transportowce? Wystarczyłby dwa zdania wyjaśnienia, a film straciłby 1/3 dramatyzmu, ale Poe nie wyszedłby na większego porywczego durnia niż jest, bo chociaż jest oczywiście, to nie aż tak. A powiedzenie na planecie pod nami jest stara baza, skoro wielki statek Imperium strzela w nasz wielki statek, to może małych nieuzbrojonych transportowców nie zauważą. Jedno zdanie. A tyle złych rzeczy, by się dzięki niemu nie stało. Nie byłoby też widowiskowej sceny przebijania statku Imperium, statkiem Rebelii skaczącym w nadprzestrzeń. 


Narzekam, a w sumie nie taki był mój cel. I nawet nie to, że mi się ten film nie podobał, nawet myślę, że teraz, gdy wiem dokładnie kiedy on się kończy, oglądałoby mi się go nawet lepiej, ale z drugiej strony na pewno prędko nie zobaczę go znów. Ogólnie jest to bardzo nierówny film pod wieloma względami, tempa rozwoju historii w poszczególnych wątkach, samo otoczenie bohaterów i ich motywy (bo motywacje mają z grubsza taką samą: pomóc Rebelii) bardzo różną się klimatem (i to nie tylko dlatego, że Rey jest na wyspie). Ktoś kto to nadzorował nie zauważył, że ma trochę 3 różne filmy, które jakoś zupełnie nie chcą mieć punktów stycznych, dopóki dosłownie na siłę nie ściągnie się wszystkich bohaterów razem.

PS. Jeśli gdzieś w notce jest napisane imperium to zapewne mam na myśli Najwyższy Porządek, ale ta nazwa u mnie się nie przyjęła, ale nie będę już tego zmieniała w tekście.

PS.2. Ogólnie cały film, a szczególnie już te najbardziej ostatnie sceny bardzo kojarzą mi się z motywami z Nędzników i Wielką Rewolucją Francuską. 

Pozdrawiam, M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3