poniedziałek, 12 lutego 2018

Sezon zimowy 2018 - pierwsze wrażenia

Hello!
Całkiem nieźle się złożyło, że akurat po pierwszym miesiącu nowego sezonu jestem w domu i mogę spokojnie obejrzeć nowości, które zagościły na ekranach od stycznia. Gorzej, że tych godnych choć najmniejszej uwagi nowych serii jest bardzo niewiele. A z drugiej strony pojawiło się Violet Evergarden anime zapowiadane i oczekiwane od bez mała dwóch lat. I to pierwsze wrażenia, a tu już prawie połowa sezonu, ale obiecuję, że o wszystkich anime napisałam po obejrzeniu trzech odcinków.


Violet Evergarden
Pierwsze opisy  anime okazały się odrobinę mylące, co mogło wynikać z pewnych kłopotów z tłumaczeniem i  że o samej fabule było wiadomo niewiele. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nasza bohaterka nie jest maszyną, a przynajmniej nie całkiem, nie jest też lalką w znaczeniu, którego moglibyśmy się spodziewać po połączeniu tych dwóch spraw, w skrócie nie jest robotem w dosłownym tego słowa znaczeniu. To młoda dziewczyna-żołnierz, która uczy się żyć w powojennym świecie, który nie jest traumatyczny, ale ona nie zna nic poza wojskiem i wypełnianiem rozkazów. Po wojnie zaczyna pracę na poczcie i uczy się ghostwritingu listów. Ma to na celu odkrycie i zrozumienie uczuć, których Violet nie rozumie.


Mam nadzieję, że to anime będzie miało 24 odcinki, bo na razie rozwija się powoli i zdaje sobie sprawę, że praca na poczcie może nie brzmieć jak najbardziej zachęcająca fabuła, ale w tym anime kryje się bardzo dużo. I bardzo trudno było mi poprzestać na tylko 3 odcinkach, od razu chciałam włączyć kolejny. Mam nadzieję, że dowiemy się dużo o przeszłości głównej bohaterki, bo to zdecydowanie jeden z najciekawszych elementów tej historii. 

Poza tym anime jest tak piękne jak zapowiadały to trailery, a wszystkie postaci, które się pojawiają mają już wyraźnie zarysowane cechy charakteru z dużą i wyraźną szansą na ich rozwój. Zobaczymy, czy anime nie zawiedzie, ale na razie zapowiada się naprawę dobrze. Skończę pisanie i obejrzę resztę odcinków, które wyszły.

Zoku Touken Ranbu: Hanamaru
Wrócili wojownicy zrodzeni z mieczy (czy też chłopco-miecze)! Jest uroczo, zabawnie i trochę sama nie mogę uwierzyć, że mam do tego anime taki sentyment. Pojawia się kilka nowych mieczy, co oznacza, że mam więcej imion, których nie zapamiętam, na szczęście bohaterowie bardzo różnią się od siebie wyglądem i charakterem. Jest bardzo podobnie do pierwszego sezonu, nie liczę więc, że nagle anime zrobi się szczególnie głębokie bądź znaczące. Co prawda niektóre miecze mają pewne problemy ze swoją przeszłością, ale te sprawy rozwiązywane są szybko i wszystko wraca na miejsce. 




Hakata Tonkotsu Ramens
Wybierałam anime do oglądnięcia trochę na chybił trafił, takie, które chociaż trochę wyróżniały się z tłumu innych i wydawały się interesujące oraz prezentujące pewną różnorodność. Takim sposobem zerknęłam na Hakata Tonkotsu Ramens i po jakiś siedmiu minutach okazało się, że głosy podkłada tam chyba połowa moich ulubionych seiyu więc anime od razu dostało ogromnego plusa. 

A opowiada o organizacjach zabójców, doliczyłam się trzech plus jedną zajmującą się mszczeniem, ale pewnie będzie więcej, o porachunkach pomiędzy nimi, kłótniach i sprawach wewnątrz nich i ogólnie osobami zabójców. Szczególnie dwóch Xianminga, który ubiera się jak kobieta oraz Banby- zabójcy zabójców, którzy z różnych przyczyn razem utknęli. Wydaje się, że mogą być całkiem ciekawą parą bohaterów, bo nieźle się dobrali. Póki co jesteśmy w miejscu, gdzie ich celem jest pewna zemsta, ale myślę, że to będzie jedna z kilku ich wspólnych misji. Poza tym związki między postaciami i tymi organizacjami są trochę pomieszane, co sprawia, że anime jest ciekawsze. Będę kontynuowała oglądanie. 


Sanrio Danshi
I zupełnie zmieniamy klimat, bo jedno urocze anime z samymi uroczymi chłopcami to za mało, więc do chłopco-mieczy dołączają Sanrio Boys. A seria jest chyba nawet słodsza od Hanamaru. Z tym, że dzieje się w szkole, a ostatnio zauważyłam, że szkolnych serii wychodzi niewiele a to w nich istnieje największe prawdopodobieństwo, że pojawi się coś z Szekspira. Chociaż ta seria w pierwszym odcinku mówi nam, że na szkolnym festiwalu nie ma co na niego liczyć. 

Muszę przyznać, że jestem zaskoczona, bo spodziewałam się w sumie czegoś innego, a anime jest o bohaterze, który wstydzi się przyznać, że lubi jedną z postaci Saniro, konkretnie Purina (czy Pompompurina), a ponieważ jest w liceum to powszechnie uważa się to za żenujące. Więc nikomu o tym nie mówi. Dopóki nie okazuje się, że w jego otoczeniu są inni uczniowie, którzy też te postaci lubią. I w bardzo słodkiej otoczce dostajemy anime o tym, jak nie wstydzić się swoich zainteresowań. Mam nadzieję, że ten temat będzie dalej rozwijany razem z tolerancją i akceptacją, bo na tym poziomie czuję, że wiele osób będzie mogło utożsamić się z bohaterami. Plus po tych trzech odcinkach już wiadomo, że każdy z nich ma swoje problemy i będzie musiał nauczyć się sobie z nimi poradzić. 

Więcej serii nie zwróciło mojej uwagi, ale może Wy wiecie, że któraś z wychodzących jest warta, żeby na nią spojrzeć, czekam na polecenia. Ah, jest jeszcze Devilman: Crybaby, ale wszystko i wszyscy mówią, że to straszne więc będę musiała to obejrzeć z bratem, który będzie mnie ostrzegał przed różnymi paskudztwami. 

LOVE, M

1 komentarz:

  1. Jakoś na razie nie potrafię się ogarnąć z tym sezonem - sesja sprawiła, że jeszcze nie było mi dane zapoznać się z wszystkimi seriami. Niemniej udało mi się zacząć Violet Evergarden, to anime zapowiada się na perełkę tego sezonu!

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3