poniedziałek, 10 września 2018

III Festiwal Muzyczny "Ostrołęckie Operalia"

Hello!
Postanowiłam wykorzystać moje wykształcenie i napisać wpis interesujący prawdopodobnie dla wielce nielicznej publiczności (to się nazywa strzał w kolano, biorąc pod uwagę wszelkie statystyki), ale jednak nie bez przyczyny studiowałam zarządzanie instytucjami artystycznymi.

 Wersja przycięta tego zdjęcia będzie na Instagramie.

Po raz trzeci w Ostrołęce zorganizowano Festiwal Muzyczny "Ostrołęckie Operalia". A w sumie chyba powinnam napisać, że zorganizował je Jakub Milewski, ostrołęczanin, pomysłodawca i dyrektor artystyczny. Który przy okazji też śpiewa, komponuje i dyryguje. Pamiętam pierwsze Operalia, bo trwały one w czasie moich pierwszych praktyk i widziałam "Wesele Figara". W zeszłym roku byłam na koncercie otwierającym i koncercie z piosenkami z musicali.

Ale najistotniejsze jest to, co działo się w tym roku. Oraz fakt, że z każdą kolejną edycją jest coraz więcej wydarzeń i choć nazywa się to "Ostrołęckie Operalia" już od pierwszej edycji działo się nie tylko w Ostrołęce. Nie chcę pisać recenzji tych zdarzeń, bo w sumie ograniczyłabym się do tego, że ja tego typu wydarzenia uwielbiam i dochodzę do wniosku, że najbardziej lubię arie i utwory wyciągnięte z kontekstu. Ale mam trochę ogólnych spostrzeżeń dotyczących i ostrołęckiej (i nie tylko publiczności), o organizowaniu i o medialnym opracowaniu wydarzenia.

1. Zacznę od tego ostatniego, bo to jak pisała na temat Festiwalu mojaostroleka.pl przedstawiana jako patron mediany wydarzenia było żenujące. W zapowiedzi koncertu z Myszyńca, a potem w jego relacji było napisane, cytuję:  Dionizy Wincenty Płaczkowski, baryton - Jakub Milewski i bas - Jakub Milewski. Zrobili to dwa razy, a wystarczyło być na koncercie żeby dokładnie wiedzieć, że pan bas nazywa się Michał Dembiński. A nawet jeśli nie, to znalezienie tego nazwiska zajęło mi 2 minuty. Bo niestety sami organizatorzy niezbyt podpisywali wykonawców, przynajmniej nie wszystkich tak samo. Ale fakt, że Operalia powinny mieć chociaż swoją stronę na Facebooku (na której można by na przykład umieszczać programy poszczególnych koncertów, bo tego mi bardzo brakowało) to inna sprawa. Druga natomiast jeśli chodzi o rzetelność ostrołęckiego dziennikarstwa to fakt, że na koncert "Con amore - opera, operetka, musical, nie dojechała jedna ze śpiewaczek, bo była chora i zastąpiła ją inna. I znów osoba robiąca relację bezmyślnie przekopiowała informacje, które dostała wcześniej, a mi znów (bo nie zapamiętałam z samego koncertu) znalezienie imienia i nazwiska nowej śpiewaczki zajęło 2 minuty.

 "Najpiękniejsze utwory muzyki klasycznej i filmowej" maestro Jerzy Maksymiuk
koncert otwierający

2. W tym roku w Ostrołęce obok Sceny otworzono fontannę. I ta lokalizacja to jednak fatalny pomysł, biorąc pod uwagę, że Scena jest wykorzystywana do przeróżnych kulturalnych aktywności. Otóż chyba nie wzięto pod uwagę, że działalność fontanny jest głośna. Na koncercie "Con amore" stałam akurat z drugiej strony, ale obawiam się, że ludziom stojącym/siedzącym bliżej lub siedzącym dookoła fontanny jej odgłosy bardzo przeszkadzały.

3. Fotografowie. Jasne, ja też robię zdjęcia telefonem, nagrywam sobie fragmenty, ale a) nie łażę, b) nie strzelam fleszem po oczach, nie straszę i widzów, i śpiewających, c) nie mam głośnej migawki. Ja wiem, że osoby robiące zdjęcia-relacje na jakieś strony, chociaż biegają z lustrzankami, być może nie mają podejścia, że fotografia to sztuka, a sami, że są artystami, bo jakby mieli to poziom ich hipokryzji byłoby wielki. Ja wiem, że taka praca i trzeba, ale szacunek zarówno artystom na scenie, jak i widzom się należy.

4. Dzwoniące telefony i wychodzenie. Tak.

 To koncert "Brunetki, Blondynki..." w Myszyńcu. I to dokładnie wykonanie tytułowego utworu.

5. Większość widowni koncertów na których byłam to ludzie mocno 60+. Także a) ogólnie organizowanie wydarzeń skupionych na tej grupie społecznej ma sens, ale b) trzeba się starać przekonań młodsze pokolenie do takich wydarzeń. A nie jest to zadanie łatwe. Chociaż dyrektor Jakub jest chyba ode mnie starszy o 5-6 lat na oko, a może mniej. Także ogólnie na pewno się da przekonać młodzież. Tylko, że o ile jakieś zajęcia teatralne czy plastyczne są, muzyczne chyba niekoniecznie. To znaczy w Ostrołęce jest dwustopniowa szkoła muzyczna, ale chyba nie za bardzo coś z jej obecności dla Festiwalu wynika. W każdym razie trochę mi się myślą jakieś warsztaty dla dzieci. To jest jedna z rzeczy, którą, gdzieś tam pomiędzy wieloma niepotrzebnymi rzeczami nam przekazywano na studiach, że widownię trzeba sobie wychować.

6. Oraz przekonać ją, aby na przykład przejechała z Ostrołęki do Myszyńca, Olszewa-Borek, Lelisa i odwrotnie z Ostrołęki do tych miejscowości, w których odbywały się  inne koncerty w tej edycji Festiwalu. Mnie czy mają Mamę przekonać łatwo, ale jesteśmy wyjątkiem. Nie wiem, jak z przyjeżdżaniem z okolicznych miejscowości do Ostrołęki, ale w sobotę w Myszyńcu z Ostrołęki byłam ja z Mamą i widziałam jeden samochód na naszych miejskich rejestracjach.

7. Przyznaję, że trochę ślepo wierzę w moc mediów społecznościowych, ale naprawdę Festiwalowi przydałaby się chociaż strona na Facebooku, by zmiany, chociażby lokalizacji, mogły się tam pojawiać. Oraz szczegółowe programy. Drukowanie ulotek jest kasochłonne, a prowadzenie Facebooka czałochłonne, ale myślę, że na te dwa tygodnie, bo na taki czas wydarzenia były w tym roku rozłożone, ktoś do prowadzenia mediów społecznościowych by się znalazł. A myślę, że mogłoby być warto. 
Hasztag ostroleckieoperalia istnieje na Instagramie i zgadnijcie kto z niego korzysta. Ja. I pan dyrektor artystyczny i ewentualnie zaproszeni śpiewacy. W sumie jest chyba użyty 16 razy.


 Kantata "Totus Tuus CałyM Twój..."
Koncert finałowy. 
Przedstawię ludzi, których widać na pierwszym planie: najdalej na lewo - Jerzy Binkowski autor libretta i narrator, następnie na scenie Janusz Kruciński i Edyta Krzemień, skomponował i dyrygował Jakub Milewski, następnie Olga Szomańska i Michał Gasz

8. Na koncercie finałowym było mniej osób niż na koncercie otwierającym i niech ci co nie byli żałują bardzo. Ale średnia wieku była też niższa, to w sumie dobra wiadomość. W każdym razie koncert był przepiękny. Moja Mama wyszła z niego rozanielona, ja z drugiej strony nigdy w życiu nie żałowałam tak bardzo, że nie mam lepszego sprzętu do robienia zdjęć, bo reżyseria świateł to było coś absolutnie niesamowitego. Naprawdę wszyło to fenomenalnie. Nawet od strony dramaturgicznej, byłam zaskoczona jak to wszystko było ułożone i do siebie pasowało. Poza tym zawsze dobrze oglądać się ogląda, gdy artyści na scenie dobrze się bawią, a widać było, że soliści się pod koniec nieźle rozkręcili. Plus wielkie brawa dla Chóru Politechniki Warszawskiej, bo jak ktoś nie wie, to może mu się wydawać, że wyćwiczenie wokaliz i murmuranda to prosta sprawa. A nie jest. 
Koncert finałowy to naprawdę było coś niesamowitego, mam nadzieję, że twórcy i artyści będą mieli jak najwięcej okazji aby pokazać go w całej Polsce. Bo warto. 

9. Publiczność. Jest bardzo pozytywna, uwielbia klaskać, dawać owacje na stojąco, jeśli repertuar na to pozwala to także reaguje bardzo żywo. Albo gdy jest zachęcona przez wykonawcę. Trzeba jednak napisać, że podczas całego Festiwalu największe brawa zgarniał sam Jakub, który, jak pisałam wyżej, także śpiewał i dyrygował. Ogromne brawa oraz uśmiech na twarzach widowni wywołał także gość z Korei Południowej, który zaśpiewał duet po polsku. Ostrołęczanie byli zachwyceni. Podsumowując, jesteśmy publicznością łaknącą takich wydarzeń i wdzięczną, że się dzieją. 
Nie byłam na koncertach w Lelisie i Olszewie-Borkach, ale słyszałam, że na tym drugim 100 przygotowanych miejsc to było za mało oraz publiczność chętnie włączała się w śpiewanie, gdyż prezentowany repertuar to były pieśni patriotyczne/powstańcze. 

W każdym razie jeśli jakieś samorządy/miasta/ktokolwiek daje akurat pieniądze na kulturę, ma wątpliwości czy warto to niech zobaczy zdjęcia widowni i zebranych ludzi. 

Trzymajcie się, M

4 komentarze:

  1. Chyba faktycznie młodsze pokolenia powinno się jakoś zachęcać...ale i 60 + też się coś należy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Tym bardziej, że 60+ sami są chętni do chodzenia ^^

      Usuń
  2. Nie wiem jak w Twoich rejonach wyglądają lokalne media, ale u mnie większość zazwyczaj odstawia takie numery (jak w punkcie 1). Mam wrażenie, że większość rzeczy robią tylko dla kliknięć, co napiszą ma mniejsze znaczenia. A poza błędami merytorycznymi pojawiają się zdania całkowicie pozbawione sensu, czy słowa z brakiem literek. Rozumiem, że to może się zdarzyć, ale nie w co drugim tekście...

    Co do fotografów, to muszę wziąć ich w obronę. Tutaj znów wygląda to bardzo różnie, część po prostu chce zrobić jakiekolwiek zdjęcia i mieć odbębnione, ale część naprawdę się stara. I to w końcu ich praca. Uogólniając, jeśli nam nie wyjdą zdjęcia nic wielkiego raczej się nie stanie. Oni muszą mieć materiał, który zaakceptuje redakcja. (Choć tutaj znów mam wrażenie, że większości wszystko jedno).

    Jednak absolutnie podstawową sprawą jest zakaz używania lampy błyskowej. Jeśli chodzi o głośność - tu wiele nie można zrobić, są tryby cichej migawki, a i chodzenie jest konieczne, żeby wszystkie zdjęcia nie wyglądały tak samo, bo kto by to oglądał... Jednak zwykle fotografowanie dozwolone jest tylko na początku koncertu - zwykle podczas pierwszych trzech piosenek.

    To może zabrzmieć dość próżnie, ale fotografia koncertowa, o którą w jakiś sposób się otarłam jest dziedziną naprawdę trudną. Zwykle jest dość ciemno, nie ma dobrego światła i trzeba kombinować, naprawdę się postarać, żeby coś z tego wyszło, a najlepiej mieć dobry sprzęt, żeby pozwolił nam trochę więcej kombinować.

    Może tutaj ktoś nie przewidział dobrego miejsca dla fotoreporterów, aby nie przeszkadzali publiczności zbyt dokuczliwie, a brak zakazu lampy, to poważny błąd.

    Ale się rozpisałam! Zupełnie jakbym uważała, że coś o tym wiem, ale już trudno. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że ktoś nie pomyślał, że fotografom trzeba przypominać o zachowywaniu się i przestrzeganiu pewnych podstawowych zasad. I o ustaleniu jakichkolwiek zasad, chociaż prawda jest taka, że większość koncertów miała dość luźny charakter.
      Ogólnie w Ostrołęce jest problem z zachowaniem fotografów z lokalnych mediów przy różnych, przeróżnych imprezach.

      Usuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3