piątek, 14 grudnia 2018

Decyzje nastoletniej czarownicy - Chilling Adventures of Sabrina

Hello!
Pisałam o tym tysiąc razy - nie oglądam horrorów, nie lubię się bać i ogólnie łatwo mnie przestraszyć. A mimo to zdecydowałam się obejrzeć Chilling Adventures od Sabrina.

Czy było bardzo straszne? I tak, i nie. Pierwsze odcinki zrobiły na mnie wrażenie, pozostałe w strasznych momentach bardziej grały na obrzydliwości niż strachu więc patrzenie nie było przyjemne, ale znośne. Poza tym człowiek przyzwyczaja się do tej stylistyki.

Zaznaczyłam to na samym początku, bo nie chciałabym, abyście pomyśleli, że moje lęki miały wpływ na ogólną ocenę serialu. Bo nie miały. A nie dołączę się do niesamowicie entuzjastycznych głosów odnośnie serialu. Owszem podobał mi się, ale dawno nie oglądałam nic, co w trakcie sezonu tak bardzo straciłoby moje zainteresowanie. 

Pierwsze 3-4 odcinki są najlepsze. Gdy Sabrina jest butną nastolatką, postanawiającą otwarcie o siebie zawalczyć, sprzeciwić się konwencjom społecznym i narobić kłopotów. To robi wrażenie, bo nie często ogląda się na ekranie szesnastolatkę, która postanawia sprzeciwić się szatanowi. Ale później serial jakby zapomina, że początkowo Sabrina miała jakieś ciekawsze i głębsze motywacje niż tylko fakt, że ma śmiertelnego chłopaka. Nagle okazuje się, że główna bohaterka jest tak zapatrzona w siebie, a jej wydaje się, że  robi dużo głupich, lekkomyślnych rzecz dla dobra innych. Początkowo wydaje się, że Sabrina ma jakiś charakter, ale z czasem dochodzi się do wniosku, że to nie charakter to lista zadań do wykonania. 


Poza tym serial gubi wątki i dodaje nowe, które nie mają wielkiego sensu. Chciałabym zobaczyć więcej Sabriny w magicznej szkole, a mniej jej śmiertelnych przyjaciółek. Nie wiem co myśleć o chłopaku Sabriny Harveyu. Z jednej strony, pod pewnymi względami jest bardzo ciekawy, podoba mi się pomysł na tę postać i jego charakter, z drugiej nie mogę patrzeć na Rossa Lyncha w tej roli. Czasami wygląda jakby nie wiedział, gdzie jest i co robi, ogólnie jego gra wydaje mi się bardzo pusta. Na drugim końcu szali byłby za to Richard Coyle jako ojciec Blackwood, który wygląda jak gdyby nigdy nie bawił się na planie lepiej, a utrzymywanie pokerowej twarzy sprawiało mu dużą trudność, bo granie tak karykaturalnie złej postaci, która tak bardzo samoświadomie nie jest na poważnie, musi być trudne. 

Rodzina Sabriny także jest ciekawa: Hilda i Zelda nie mogłyby chyba być bardziej różne, a jednocześnie lepiej się uzupełniać, ale tak naprawdę największym sprzymierzeńcem Sabriny jest Ambrose, który kiedyś narobił chyba nawet większych głupot niż Sabrina przez cały sezon. A może i nie. Sabrina jest naprawdę momentami zupełnie bezrefleksyjną postacią, myślącą, że pozjadała wszystkie rozumy. Poza tym to trochę smutne, że z czasem dylematy z początku sezonu tracą głębię, bo naprawdę zaczyna się wydawać, że Sabrina nie wpisała się do księgi bestii, nie z powodu haseł, które początkowo rzucała, a tylko z powodu Harveya. Z jeden strony sprzeciwia się ona byciu kontrolowaną przez faceta, a z drugiej i tak w sumie jest.


A z jeszcze innej strony - sezon kończy się tak, że nawet jeśli komuś pierwszy średnio się podobał (mi) to będzie chciał się dowiedzieć, jakie konsekwencje będą miały decyzje podjęte przez Sabrinę. 

A wpis jest dzisiaj, bo świąteczny odcinek i nie znalazłabym w najbliższym czasie lepszej okazji do opublikowania wpisu, który w roboczych był pewne z miesiąc.

Pozdrawiam, M

5 komentarzy:

  1. Oglądając Sarbinę spodziewałam się lepszego re-makeu z lat 90tych. Lekka komedia, fajny humor, i gadający kot.
    Niestety potwierdziło to tylko moje obawy, że nowe "poprawianie" rzeczy, wychodzi im tylko na gorsze. Jest to dobry odmóżdżacz. Obejrzałam z sentymentu.
    Ale nie wywołuje u mnie większych emocji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba nigdy nie miał być re-make poprzedniej Sabriny, bo z tego co wiem, to luźna adaptacja komiksu. Ten serial i ten z lat 90. to dwie zupełnie inne rzeczy.
      Mi tylko szkoda, że Salem nie mówił ^^

      Usuń
  2. Powiem tak - ja też nie lubię się bać, a Sabrina praktycznie koło horroru nie stała, bo nie wywołała we mnie żadnych emocji poza irytacją wywołaną zachowaniem głównej bohaterki. Niestety Sabrina irytuje, a historia wybitna nie jest :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm.. każda recenzja którą czytam krytykuje inne elementy serialu. Szczerze mówiąc coraz mniej mam ochotę go oglądać (ale pewnie i tak to w końcu zrobię) i moje oczekiwania co do niego są coraz mniejsze.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3