czwartek, 6 grudnia 2018

Import i eksport - 1983

Hello!
Trochę planowałam, a trochę nie planowałam zobaczyć serial 1983. Na pewno chciałam zerknąć jak wygląda i co to za historia. A potem okazało się, że ma tylko osiem godzinnych odcinków, które sobie leciały i nawet pomimo tego że byłam w międzyczasie w pracy, zobaczyłam je w ciągu dwóch dni. Serial sam się ogląda i nie przesadzam, nie zauważałam momentu, gdy zmieniały mi się odcinki.

To jeszcze nie znaczy, że planowałam o nim pisać, bo tego nie planowałam wcale. (A jak zobaczyłam ile i jak się pisze o tym serialu, to ogólnie trochę zaczęłam obawiać się opublikować ten tekst). Ale gdzieś pomiędzy drugim i trzecim odcinkiem doszłam do jednego wniosku, którym muszę się podzielić. Otóż w 1983 mamy ruch oporu, rebeliantów, jak zwał tak zwał, kierowany (a przynajmniej jakaś część) przez Effy. Albo Ofelię, bo tak ją nazwali rodzice. Zawsze wydawało mi się, że taka osoba, aby przekonać ludzi, że walczy za słuszną sprawę musi mieć charakter i być charyzmatyczna. A Effy jest tak bardzo nieprzekonująca, że calusieńki sezon zastanawiałam się jakim cudem te wszystkie osoby właśnie jej słuchają. I tylko aby o tym wspomnieć piszę dzisiejszy tekst. Więc sprawa jest poważna. Bo sama koncepcja tego ruchu oporu i ogólnie wizja świata, czy też alternatywna historia Polski pokazana w tym serialu, jakoś się kupy nie trzyma.


Trochę mało wiemy o tym jak ten świat działa. To znaczy, może gdybym pokazała serial mojej Mamie i mojemu Tacie złapaliby filary tego świata w mig. Nie ja i gdy się nad nimi zastanawiam tym mniej rozumiem. Poza tym ten serial jest szary. Zarówno dość dosłownie - kolorystycznie, czasami jest tak, że nie można rozpoznać szczegółów, jest ciemno, buro i jakby ktoś nałożył filtr, ale także mniej dosłownie - dobro, zło to pojęcia względne. A przynajmniej odniosłam takie wrażenie, bo nie ma w nim komu "kibicować", kim się naprawdę zainteresować, bo z jednej strony powinniśmy chyba być za ruchem oporu - ale jest pokazany tak, że trzeba się dziwić, że w ogóle ktoś w nim jest. Można by się zastanowić, czy nie kibicować Kajetanowi, ale z każdym kolejnym odcinkiem robi się coraz bardziej nijaki. Później wręcz denerwujący, szczególnie jego stosunek do Karoliny. A Anatolowi nie ma w czym kibicować. To znaczy ze wszystkich postaci on jest najbardziej ogarnięty, ma pokłopotaną przeszłość, problematyczną teraźniejszość, ale wie jak sobie w życiu radzić i zaangażowanie widza w jego historię jest w sumie minimalne. Co prawda, mnie najbardziej ciekawiło, co on będzie robił, ale jednocześnie nie za bardzo było właściwie wiadomo co on robi. 


To, że nie wiemy o co chodzi postaciom to też problem, ale akurat milicja i Anatol najlepiej tłumaczyli się ze swoich działań. Przy czym ja dalej nie wiem, co kto chciał osiągnąć i dlaczego tak. 
Co mi się podobało? Wątek rodziców Kajetana. To było ciekawe i takie życiowe - do czego zdolny jest człowiek, aby przetrwać. Choć jednocześnie nie wiem co myśleć o jego zakończeniu. Podobała mi się też postać Wujka. Taki typ spod ciemnej gwiazdy, gangster w białym golfie, który nie wiadomo po której jest stronie. Znaczy miał być neutralny, ale trochę się to zmienia w trakcie serialu.


To nie jest tak, że mi się ten serial podobał czy nie podobał. Nie wiem, czy on jest dobry czy niedobry. Mam wrażenie, że wielu, wielu rzeczy nie zrozumiałam, ale boję się, że to nie to. Tylko, że tam tak naprawdę nie ma nic do rozumienia, bo to taka tam sobie wizja, równie prawdopodobna co spójna. Bo w sumie chyba pierwszy raz w życiu mam poczucie, że nie wiem co obejrzałam. Za dużo w tym serialu pustych miejsc i to niekiedy całkiem dosłownie, bo pojawia się jakaś postać/wątek/wzmianka, coś co wydaje się, że będzie wiele znaczyło albo odegra ważną rolę, a to znika i nie wraca do końca. Plus to chyba miało przekonywać - zupełnie nie działa. Jak wspomniałam wyżej mnie interesowały tylko losy Anatola. I rodziców Kajetana.

A ogólnie 1983 to pierwszy polski serial jak obejrzałam w całości. Netflix jednak robi swoje, bo nawet jak była nie wiem Wataha czy Belfer (bo o tych kojarzę, że dobrze mówiono) to były one w TV, a ja telewizji w Gdańsku nie oglądam. Bo TV to TV, nie lubię, wręcz nie znoszę, korzystania z playerów, ipli czy co tam jeszcze służy do odtwarzania programów telewizyjnych na komputerze.

Czekam na Wasze opinie, M

3 komentarze:

  1. Na Netflixie z polskich seriali polecam Ci Ultraviolet :)
    Hmmm, z tego co piszesz to strasznie naciągany ten ruch oporu.
    Same mało pozytywne opinie o tym serialu, trochę przykre bo wyczekiwalam go :(
    Oglądałaś "Człowieka z wysokiego zamku"? Wydaje mi się że jest w podobnym klimacie i też nie ma podziału na postacie białe i czarne (aż tak, że aktualnie najbardziej kibicuję postaci która jest nazistą, a wszyscy z ruchu oporu mnie irytują ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruch oporu jest bardzo naciągany, bardzo.
      Nie oglądałam ani nie czytałam, ale widziałam właśnie, że dużo osób porównuje i zbieram się za poznanie "Człowieka z wysokiego zamku".

      Usuń
    2. Pierwsze dwa sezony są świetne, trzeci wypada trochę gorzej ale ogólnie warto :)

      Usuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3