sobota, 13 kwietnia 2019

Fakap 2 - to nie jest wina oryginału

Hello!
Na początku chciałabym serdecznie podziękować wszystkim osobom, które zaangażowały się, udostępniały (specjalne pozdrowienia dla dziewczyn z blogów eMpoleca i Rozkminy Hadyny) oraz komentowały poprzedni wpis! Naprawdę bardzo dziękuję za zainteresowanie! Dziś druga część, której nie miałam zamiaru pisać, ale jak powiedziałam A, to teraz powiem B.

Tytuł: North Korea Confidential: Private Markets, Fashion Trends, Prison Camps, Disseners and Defectors

Autorzy: Daniel Tudor, James Pearson

Wydawnictwo: Tuttle Publishing 2015



Nie pokazywałam okładki Tajemnic Korei Północnej w poprzednim wpisie, ale udało mi się zrobić akie oto artystyczne zdjęcie i szkoda się nim nie podzielić.

Kolejne specjalne i szczególne pozdrowienia dla osoby, która w komentarzach na Facebooku bloga pokazała mi, że oryginał Tajemnic Korei Północnej - North Korea Confidencial - można znaleźć na Google Books. Ja oczywiście nie byłam na tyle sprytna, aby o tym pomyśleć, ale tym większe podziękowania dla osób, które poprzedni wpis udostępniły i dotarł on do osoby, która dotarła do Google Books. Także wszystkie dzisiejsze cytaty pochodzą z tego, co jest dostępne właśnie tam  i stanowią oryginalne wersje fragmentów, które przytaczałam w poprzednim wpisie, a który musicie koniecznie przeczytać -> Fakap - o literówkach w książce Tajemnice Korei Północnej.


> Po pierwsze, w oryginale wszyscy członkowie rodziny przywódcy Korei Północnej noszą nazwisko Kim: "His widow, Kim Kyong Hui, is understood to trol the bottled mineral water company Kangso Yaksu, and Haedanghwa corporation, which operates department stores and is involved in the DPRK's overseas restaurant businessess. Ms. Kim was also untli recently the ultimate guardian od the Kim family wealth." (strona 37)

> Drugi fragment, tyle ile udało mi się dostrzec w Google Books: " Those who were a threat were dealt with ruthlessly: respected old communist Pak Hon Yong, leader of the Korean Communist Party (...). 
I to, co udało się dostrzec mojemu bratu: "In place of the likes of Pak came old guerrilla comrades (...)." (strona 87)

Jak widać, pan ma jedno i to samo nazwisko!

> Trzeci fragment, ten który wyszukała komentująca na Facebooku: "Old guerrilla comrades, too, were albe to establish nepotistic power bases: Choe Hyon, for instance, fought with Kim Il Sung against Japanese, and later became Kim's defense minister; his son, Choe Ryong Hae, was for a time one of the most highly-ranked and visible government officials." 
I przypis: "Choe though was never even close to being "numer dwo" (...). (strona 88) 

Jak widać, cała rodzina nosi to samo nazwisko! 

> I czwarty. Namęczyłam się, aby móc go zobaczyć, ale nie znalazłam. Nie chciałam go odpuścić mojego ulubionego, ale musiałam. Było trudno, po samym nazwisku nie mogłam znaleźć, a inna osoba, która występowała w pobliżu interesującego mnie miejsca, w polskiej wersji nazywa się Hwang Byeong Seo a w angielskiej Hwang Pyong So - i tutaj coraz mniej rozumiałam decyzję konsultantki koreanistycznej, która postanowiła, że jednak imiona północnokoreańskich polityków pozmienia na zapis w transkrypcji z 2000 roku. Bo kurczę to spowodowało chyba odwrotny skutek do zamierzonego i osoby przez taki zapis są nierozpoznawalne. 
Niestety nie miałam dostępu do tego fragmentu, a naprawdę chciałam zobaczyć, czy w oryginale jeden człowiek w jednym zdaniu ma dwa nazwiska, ale niestety. Gdyby ktoś akurat ten fragment widział (wyliczyłam, że w oryginale powinien być na 100 lub 101 stronie) to proszę koniecznie dać mi znać!

Jutro markuje 3 tygodnie, odkąd wysłałam do Wydawnictwa W.A.B. pierwszą wiadomość. Informacji zwrotnej od redakcji wciąż nie mam, ale mam zamiar się przypomnieć, bo chciałabym tę sprawę doprowadzić do końca. Na pewno będę informować, czy jest jakiś postęp, więc zachęcam do polubienia Facebooka bloga -> Mirabell - Między innymi kulturalnie. I tylko szkoda, że wydawnictwo chyba nie korzysta z Brand 24, bo może by już wiedziało, że o nim piszę, bo oznaczanie na Facebooku nie przynosi skutków. 

Ogólnie wniosek jest jeden - na jakimś etapie pracy nad polską wersją tej książki zadziało się coś bardzo złego i nikt albo tego nie zauważył (w co wątpię), albo doszedł do wniosku, że czytelnicy tego nie zauważą (ekhem, jeszcze raz napiszę: w tej książce w jednym zdaniu, jeden pan ma dwa nazwiska).

Trzymajcie się, M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3