sobota, 9 listopada 2019

Daily blog: Jeśli ten przedmiot ma być przekrojowy, to musimy mieć co kroić

Hello!
Ten wpis oczywiście powinien być wczoraj, ale czułam się fatalnie i nie byłam w stanie zabrać się za pisanie. To przesunięcie być może nie wyszło blogowi na złe, bo o ile poniedziałkowy i wtorkowy wpis cieszyły się skorym zainteresowaniem, to środowy i czwartkowy już niekoniecznie. A polecałabym zajrzeć szczególnie do czwartkowego, bo dokonuję tam pewnego odkrycia (Daily blog: Prawda staje się funkcją uczonego osądu, a nie samej materii... ).


W piątki znów mam tylko jedne zajęcia. Jak wspominałam to bardzo frustrujące i marnujące czas. Poza tym wolne piątki były świetnym rozwiązaniem dla mojego zarządzania czasem - robiłam sobie cały dzień wolny, a w sobotę i niedzielę jeździłam do biblioteki albo się uczyłam/przygotowywałam na zajęcia. A teraz brakuje mi dnia, którym mogłabym poświęcić na odpoczywanie. Ale to kwestia przyzwyczajenia.

W piątki mam albo ćwiczenia z literatury polskiej od średniowiecza do oświecenia, albo ćwiczenia z metodologii badań literackich. Wczoraj miałam te drugie. Do tej pory zdążyliśmy omówić marksizm, a na zajęciach jakimś sposobem dotarliśmy do omawiania Hitlera i jego książki, natomiast wczoraj omawialiśmy psychoanalizę i doszliśmy do tego, że tramą silnie zakorzenioną w kulturze są gwałty rosyjskich żołnierzy. Naprawdę boję się, jaki temat wypłynie na zajęciach za dwa tygodnie. Same zajęcia, pomijając te dygresje, są zasadniczo dość konkretne i naprawdę pozwalają poukładać sobie pewne zagadnienia w głowie. Moja grupa ma tylko ten mały dyskomfort, że na ćwiczeniach jesteśmy do przody z programem - bo teraz na wykładzie będziemy kończyć marksizm i zaczynać psychoanalizę, a my następne ćwiczenia będziemy już mieć z fenomenologii. 

Za to moja grupa ma szczęście do literatury polskiej od średniowiecza do oświecenia, bo akurat na naszych zajęciach prowadzący zachowuje się jak prowadzący, pracownik wyższej uczelni - przynajmniej mniej więcej. Na zajęciach drugiej grupy zachowuje się nieco dyskusyjnie, ale nie będę wynikała w szczegóły. W każdym razie straszyła nas na pierwszych zajęciach wejściówkami, ale ich nie robi więc jest spoko. A same zajęcia jak zajęcia - mamy teksty do przeczytania, artykuły do tekstów, a potem o tym rozmawiamy. Albo słuchamy dłuższych partii wykładowych - zależy jak bardzo sam prowadzący ma ochotę mówić. 

Podsumowując: piątkowe zajęcia nie są złe - trzeba tylko dużo na nie czytać, co w sumie nie jest niczym nadzwyczajnym na tych studiach. 

Możecie polubić blogaska na Facebooku. (w weekendy jestem tam bardzo aktywa, bo robię podsumowania łyżwiarskiego GP!) Możecie też zaobserwować mnie na Instagramie! Kolejny wpis będzie w środę! I chyba, chyba będzie o teledyskach. W każdym razie mam jeden niesamowity teledyskowy wpis do opublikowania i czekam, aż coś się wydarzy, abym mogła go opublikować i mam nadzieję, że wydarzy się w ciągu tygodnia/dwóch.
LOVE, M

1 komentarz:

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3