sobota, 14 marca 2020

Ukochane równanie profesora & Zmierzch

Hello!
Nie pamiętam, abym kiedyś napisała i opublikowała na blogu takie mini recenzje książek, jak robię to dzisiaj. Robiłam takie wpisy o anime - ale fakt, że i dzisiejsze książki są japońskich autorów i anime jest z Japonii to czysty przypadek. I wiem, że wielu osobom może nie spodobać się wspominanie o tych książkach i o anime w jednym zdaniu, ale nawet maskotkę, którą dostałam kiedyś na urodziny, nazwałam Dazai, bo to moja ulubiona postać z anime Bungou Stray Dogs i tak jest to postać inspirowana czy wzorowana na autorze Zmierzchu. Bez tego nie wiem, czy zainteresowałabym się jego książką.


Ukochane równanie profesora Zmierzch


Tytuł: Ukochane równanie profesora

Autor: Yōko Ogawa

Tłumacz: Anna Horikoshi

Wydawnictwo: Tajfuny


Gdy zaczęłam czytać tę książkę byłam naprawdę zafascynowana. I podekscytowana. Wydawała się być idealnym oderwaniem od moich studiów polonistycznych - lekturę rozpoczęłam tuż po ostatnim egzaminie w sesji zimowej i czytało mi się Ukochane równanie profesora doskonale. Dopiero później odkryłam, że nie jest to tak ciekawa książka, jak się wydawała.

Nie jest to wciągająca historia. Nie miałam żadnego problemu, aby przerwać czytanie, gdy musiałam zająć się czymś innym, czasami nawet nie kończyłam strony, tylko akapit i książkę odkładałam. Nie miałam też wielkiej potrzeby szybkiego powrotu do lektury. Za to prawie cały czas zastanawiałam się, czy jest w tej książce coś więcej, czego jeszcze nie widzę, czy naprawdę jest to tylko opowieść o życiu dość przeciętnych postaci. Profesor jest oczywiście najciekawszy i najbardziej intrygujący, ale obserwujemy go z perspektywy jego gosposi, bohaterki, która przychodziła i pomagała mu w domu. Mam wrażenie, że miało to nieco zbliżyć perspektywę czytelnika i bohaterki na postać Profesora, ale sprawia to, że czytelnik w wielu miejscach książki musi czytać o pewnych oczywistościach czy założeniach na temat Profesora, które sam mógł poczynić, czytając opis jego działań.

Być może jest w tej książce coś więcej, jakaś ukryta życiowa prawda, ale filozofia w postaci matematyki chyba do mnie nie przemawia. A naprawdę liczyłam, że zacznie.


Tytuł: Zmierzch

Autor: Osamu Dazai

Tłumacz: Mikołaj Melanowicz

Wydawnictwo: Tajfuny


Ta książka jest dziwnie fascynująca. Podskórnie niepokojąca.
Powinna być smutna, ale nie jest. Zupełnie nie jest też pesymistyczna. Co nie znaczy, że nie dzieją się w niej smutne rzeczy - dzieją. Ale od smutku w tej książce ważniejsza jest samotność ludzi otoczonych rodziną i znajomymi. Z jednej strony to bardzo prosta historia – zubożała szlachcianka przenosi się z chorą matką na wieś, a później powraca także jej brat niespełniony artysta-pijak, a z drugiej obserwujemy, jak narratorka i główna bohaterka nie tyle próbuje utrzymać się przy życiu w materialny sposób, co zapewnić sobie cel i sens tego życia. 

"Najbardziej lubię róże, tyle że one kwitną przez cztery pory roku. Zastanawiam się, czy ludzie, którzy lubią róże, muszą umierać po czterokroć? Raz wiosną, raz latem, raz jesienią i raz zimą" (str. 56)


W czytaniu tej książki najciekawszym momentem jest ten po zapoznaniu się z listami Kazuko do pana Uehary. Poza tym oprócz 2 fragmentów - cała reszta książki to albo jej narracja, albo jej listy. I to pierwsze zderzenie z tym jak różna jest bohaterka w prowadzonej przez siebie narracji, a tym jaki obraz siebie buduje w listach jest niezwykle intrygujące. Nawet bardziej interesujące jest to, że później w narracji widzimy wpływ sposobu wyrażania się bohaterki z listów. 

" - Patentowanym? - (...) - Ciekawe słowo. Jeśli jest patentowany, to jest bezpieczny, przynajmniej wiadomo, kto zacz. To brzmi słodko, jak kotek z dzwonkiem na szyi. Drań bez patentu jest niebezpieczny." (str. 93)


Zmierzch dostaje dodatkowe punkty za różnorodność formalną - są w nim listy, jest fragment pamiętnika. Chciałabym rozpisać się na temat brata głównej bohaterki, ale po pierwsze, zajęłoby mi to za dużo miejsca, a po drugie - wiem, że muszę przeczytać tę książkę jeszcze raz. Pewnie nawet wiele razy. Muszę jeszcze dodać, że Zmierzch opatrzony jest wstępem zatytułowanym Upadek autorstwa Karoliny Bednarz, który pozwala poznać kontekst historii, ale, chociaż się tego odrobinę obawiałam, nie nasuwa prostych odpowiedzi interpretacyjnych. 

Kilka moich ostatnich zakupów książkowych nie było zbyt udanych, ale Zmierzch jest chyba najlepiej wydanymi na książkę pieniędzmi w moim życiu. Chyba nigdy po przeczytaniu, nie cieszyłam się tak bardzo, że posiadam książkę na własność i będę mogła do niej wrócić w każdej chwili.

LOVE, M

1 komentarz:

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3