Hello!
Miało być pisanie to jest. I to wręcz podwójne, bo gdy nie wiesz o czym pisać, to zawsze może pisać o tym, jak piszesz.
Miało być pisanie to jest. I to wręcz podwójne, bo gdy nie wiesz o czym pisać, to zawsze może pisać o tym, jak piszesz.
1. Powinnam zacząć od czegoś innego, ale ten nawyk widać nawet w dzisiejszym tytule więc niech będzie pierwszy. Tworzę sobie słowa, jeśli ich potrzebuję, nieszczególnie przejmując się zasadami poprawnej polszczyzny. Albo nawet nie tyle tworzę, bo język jest zaskakujący i okazuje się, że wiele form odmiany jakiś wyrazów, czy samych wyrazów, istnieje tylko są prawie nieużywane.
Po przeczytaniu tejże definicji powinnam się poważnie zastanowić czy zostawić te pisaniowe nawyki w tytule, ale niech będą. Wyjaśnię tylko, że w założeniu pisaniowe ma tu oznaczać 'związane z pisaniem'. Ale to są trzy wyrazy. A pisaniowe to jeden. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że może gdybym jednak użyła dłużej formy to post by się lepiej wyszukiwał w Google, ale nie żebym kiedykolwiek przejmowała się pozycjonowaniem czy innymi dziwnymi rzeczami.
Czasami bywa też tak, że istnieje wyraz, ale mi się nie podoba i sobie zastępuję go innym. Bo tak.
Na blogu rzadziej, ale w prywatnych rozmowach, szczególnie jeśli chce napisać coś bardzo szybko i cała w emocjach, zdarza mi się łączyć dwa wyrazy, zwłaszcza przymiotniki. I tak z przyjemny i miły chodzi przyiły, itp., itd. Ale z tego co wiem, to akurat całkiem powszechne zjawisko.
Czasami bywa też tak, że istnieje wyraz, ale mi się nie podoba i sobie zastępuję go innym. Bo tak.
Na blogu rzadziej, ale w prywatnych rozmowach, szczególnie jeśli chce napisać coś bardzo szybko i cała w emocjach, zdarza mi się łączyć dwa wyrazy, zwłaszcza przymiotniki. I tak z przyjemny i miły chodzi przyiły, itp., itd. Ale z tego co wiem, to akurat całkiem powszechne zjawisko.
2. Wyliczanie.
Po pierwsze, po drugie... dziesiąte. Kiedyś pisałam mniej w ten sposób, ale to tak ładnie porządkuje wypowiedź, chociaż dzieli ją na punkty i może przez to nie był tak płynna, jak powinna. Ale, nawet jeśli nie zacznę od po pierwsze to zapewne po drugie i tak się pojawi. Z jakiegoś powodu taki sposób wymieniania myśli wydaje mi się naturalniejszy niż pisanie następnie, bo czasami potrzebuje się, żeby wszystkie punty były tak samo ważne, a wydaje mi się, że następnie i podobne określenia nieco ujmują znaczenia rzeczom/zdaniom, które po nich następują. Oczywiście nie zawsze się to sprawdza, ale w moim przypadku dość często.
3. Zaczynanie zdań od ale, a, więc, etc.
Po pierwsze (aha widzicie nie mogę się powstrzymać, nawet jeśli już używam cyferek do numerowania punktów, to jeszcze wewnątrz punktu to się musi pojawić) zaczynanie zdania od więc niekoniecznie jest błędem. Zaczynanie swojej wypowiedzi od więc jest, choć też nie zawsze. Podobnie jest z a i ale. Teraz policzmy ile razy zrobiłam to w tekście powyżej. Pięć. W sumie nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale jest to zauważalne. Podobno jeśli ktoś sam zaczyna zauważać jak pisze to znaczy, że ma jakiś problem i za bardzo się powtarza. Zastanawiam się, czy nie powinnam zacząć się martwić.
4. Jakimś cudem.
Stało się moim ulubionym wyrażeniem, gdy spadłam ze schodów i skręciłam kostkę i wydawało się, że powinna, musi wręcz być połamana, bo wyglądało to paskudnie, ale lekarka, która przyszła z moim rentgenem powiedziała: "Jakimś cudem nie jest złamana". A ja byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dlatego też teraz sporo rzeczy, które opisuję na blogu są "jakimś cudem dobre", "jakimś cudem nie są złe", "jakimś cudem da się je oglądać" i tak dalej. Ostatnio używam tego trochę mniej, ale w zeszłym roku musiało być tego sporo.
5. O ile.
To jeden z moich najnowszych nawyków, ale nawet nie wiem skąd się wziął. Chyba z chęci porównywania. Szczególnie charakterów bohaterów albo ich konkretnych cech. Albo dwóch innych rzecz, dwóch czegokolwiek. Z naciskiem, że rzecz następująca po o ile jest dużo lepsze/bardziej pozytywna, niż rzecz następująca po 'to', bo ta część tego wyrażenia najczęściej brzmi mniej więcej tak: to czegoś tam nie da się znieść/czytać/oglądać/wytrzymać. "O ile" zdecydowanie wprowadza silne emocje.
Mam wynotowane jeszcze kilka podobnych wyrażeń, ale niestety nie pięć, aby ładnie dobić do dziesiątki więc tu się zatrzymam i zacznę szukanie kolejnych, żeby było chociaż następne 5.
A może Wy zauważyliście w moim pisaniu, jakieś inne charakterystyczne cechy? A może sami macie takie słowa/wyrażenia, które już nawykowo wprowadzacie do swoich tekstów?
Po pierwsze, po drugie... dziesiąte. Kiedyś pisałam mniej w ten sposób, ale to tak ładnie porządkuje wypowiedź, chociaż dzieli ją na punkty i może przez to nie był tak płynna, jak powinna. Ale, nawet jeśli nie zacznę od po pierwsze to zapewne po drugie i tak się pojawi. Z jakiegoś powodu taki sposób wymieniania myśli wydaje mi się naturalniejszy niż pisanie następnie, bo czasami potrzebuje się, żeby wszystkie punty były tak samo ważne, a wydaje mi się, że następnie i podobne określenia nieco ujmują znaczenia rzeczom/zdaniom, które po nich następują. Oczywiście nie zawsze się to sprawdza, ale w moim przypadku dość często.
3. Zaczynanie zdań od ale, a, więc, etc.
Po pierwsze (aha widzicie nie mogę się powstrzymać, nawet jeśli już używam cyferek do numerowania punktów, to jeszcze wewnątrz punktu to się musi pojawić) zaczynanie zdania od więc niekoniecznie jest błędem. Zaczynanie swojej wypowiedzi od więc jest, choć też nie zawsze. Podobnie jest z a i ale. Teraz policzmy ile razy zrobiłam to w tekście powyżej. Pięć. W sumie nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale jest to zauważalne. Podobno jeśli ktoś sam zaczyna zauważać jak pisze to znaczy, że ma jakiś problem i za bardzo się powtarza. Zastanawiam się, czy nie powinnam zacząć się martwić.
4. Jakimś cudem.
Stało się moim ulubionym wyrażeniem, gdy spadłam ze schodów i skręciłam kostkę i wydawało się, że powinna, musi wręcz być połamana, bo wyglądało to paskudnie, ale lekarka, która przyszła z moim rentgenem powiedziała: "Jakimś cudem nie jest złamana". A ja byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dlatego też teraz sporo rzeczy, które opisuję na blogu są "jakimś cudem dobre", "jakimś cudem nie są złe", "jakimś cudem da się je oglądać" i tak dalej. Ostatnio używam tego trochę mniej, ale w zeszłym roku musiało być tego sporo.
5. O ile.
To jeden z moich najnowszych nawyków, ale nawet nie wiem skąd się wziął. Chyba z chęci porównywania. Szczególnie charakterów bohaterów albo ich konkretnych cech. Albo dwóch innych rzecz, dwóch czegokolwiek. Z naciskiem, że rzecz następująca po o ile jest dużo lepsze/bardziej pozytywna, niż rzecz następująca po 'to', bo ta część tego wyrażenia najczęściej brzmi mniej więcej tak: to czegoś tam nie da się znieść/czytać/oglądać/wytrzymać. "O ile" zdecydowanie wprowadza silne emocje.
Mam wynotowane jeszcze kilka podobnych wyrażeń, ale niestety nie pięć, aby ładnie dobić do dziesiątki więc tu się zatrzymam i zacznę szukanie kolejnych, żeby było chociaż następne 5.
A może Wy zauważyliście w moim pisaniu, jakieś inne charakterystyczne cechy? A może sami macie takie słowa/wyrażenia, które już nawykowo wprowadzacie do swoich tekstów?
LOVE, M
Jak dawno u Ciebie nie byłam! Bardzo słabo z mojej strony. Pisaniowy brzmi całkiem nieźle jako nowe słówko związane z pisaniem. Każdy ma swoje idiosynkratyczne nawyki i przyzwyczajenia, dzięki temu można czasem wskazać autora po samym stylu pisania:) Ja czasem zdecydowanie nadużywam "w ogóle"...
OdpowiedzUsuńJa też lubię pisać z punktami. Zwłaszcza jak nie jestem pewna od czego zacząć albo kiedy nie chce mi się za bardzo pisać, ale chciałabym mieć jednak coś zapisane. Pewnie też mam jakieś inne swoje nawyki, ale nie wiem jakie. Czasem mimo, że mogłabym sobie użyć polskiego słowa to piszę po angielsku np. używam anyway. I sumie jak coś sobie piszę to czasem zwracam się do kogoś.
OdpowiedzUsuńJa zauważyłam, że bardzo często zaczynam zdania od "jednak" lub "jednakże". Nawet nie wiem, dlaczego tak często używam tych słów XD
OdpowiedzUsuńBardzo lubię autotematyczne wpisy XD Czekam na kolejną część!
Pozdrawiam <3