czwartek, 25 lipca 2024

28

 Hello!

Dziś tradycyjny post urodzinowy oraz ważne ogłoszenie na koniec!

8:00

Kawa w estetycznym kubeczku wziętym specjalnie do zdjęcia, bo normalnie korzystam z takich dwa razy większych - pierwsze zdjęcie i już kreowanie rzeczywistości, pamiętajmy, że nic co widzimy w internecie nie jest prawdziwe. Ale kubek mi się naprawdę podoba, po prostu był bardzo drogi, należy do mojej Mamy i nie używamy go na co dzień. Ale moje urodziny to specjalny dzień. 

9:00

Dwa razy w roku, w lipcu i grudniu, ale zazwyczaj na początku tych miesięcy wysyłam paczkę pocztówek z Postcrossingu. W tym miesiącu jakoś się nie mogłam za to zebrać i ostatecznie zostawiłam to sobie do zrobienia w urodziny. Wylosowanie adresów, wybranie kartek i wypisanie ich zajęło mi prawie godzinę, a później szukałam jeszcze przepisu na cytrynowe tiramisu.

10:00-11:00

Byłam w drodze pomiędzy pocztą - pani była o wiele mniej zaskoczona, niż gdy byłam ostatnio, liczbą pocztówek i krajami, do których one lecą, ale sprawdzenie, ile kosztują znaczki do różnych destynacji i naklejenie ich chwilę trwało (ja na szczęście miałam czas, na poczcie były dwie panie - a często jest jedna - i w ogóle nie było dużego ruchu). Wyszłam z domu przekonana, że jest nieco chłodniej i słońce nie świeci tak mocno - bez czapki i okularów przeciwsłonecznych. Co się nie zdarza. Więc w drodze kupiłam jeszcze okulary - fakt, że zbierałam się to tego od zeszłego roku, bo ostatnio używałam takich zapasowych, więc i tak, i tak kiedyś bym to zrobiła, a tak nadarzyła się ładna okazja. Celem mojej podróży był McDonald - nie wiem, kiedy, ale jakoś tak wyszło, że to miejsce kojarzy mi się ze „świętowaniem” urodzin, a wyprawa tam to dość daleki spacer.  

12:00

A propos niewierzenia w rzeczy, które czyta się w internecie, te godziny tutaj są oczywiście trochę naciągane, a cały ten pomysł miał w swoich założeniach, o których czytałam już bardzo dawno temu, wzbudzać do szukania kreatywności w codzienności, ale jestem trochę zbyt leniwa, aby co godzinę jakoś szczególnie ładnie ustawiać rzeczy do zdjęcia.

W każdym razie w McD wypiłam sobie malinową kawę - zdecydowanie za słodką i ze zbyt dużą ilością lodu - oraz zjadałam croissant - starego, niedobrego i suchego. I to nie jest moje pierwsze rozczarowanie ofertą „kawiarnianą” McD, ale ja się nigdy nie nauczę, że te rzeczy tam nie są dobre. (Całkiem smaczny był za to wrap pesto, którego próbowałam jakoś tydzień czy dwa wcześniej).

13:00-14:00

W drodze powrotnej do domu zaszłam kupić składniki do cytrynowego tiramisu i w zasadzie zaraz po powrocie zabrałam się z bratem za jego robienie.


15:00

Dalej robiłam ciasto, gdyż przygotowanie lemon curd i pozostałych składników i warstw zajęło dużo czasu. A do tego ponieważ robiliśmy to trochę na oko, a trochę razy dwa i tak, aby pasowało do naszych zwyczajowych proporcji, to masy oczywiście wyszło za dużo i musiałam zrobić w sumie dwa ciasta. Gdzieś po drodze zostałam też przekonana, że będzie to niejadalne - do całości wykorzystaliśmy jakieś 5 cytryn i choć kocham cytryny i kwaśny smak, to byłam pewna, że nie da się tego ostatecznie zjeść. Jak się później okazało - myliłam się i ciasto wyszło super.


16:00

Prawda jest taka, że resztę dnia po porannym łażeniu i potem robieniu ciasta spędziłam gdzieś pomiędzy: oglądaniem serialu, odbieraniem i odpisywaniem na maile, słuchaniem co tam na Youtube, w pewnym momencie wpadłam też w lekką panikę dotyczącą obrazka na konkurs (Kurpianki, o której myślałam, że już pisałam, ale nie), więc go rozmontowałam, poprawiłam i złożyłam. A na konkurs pojechała dzisiaj rano. I w zasadzie to byłam pewna, że już opisywałam ten projekt na blogu, bo przysporzył mi bólu głowy, ale i tak go uwielbiam, ale zauważyłam, że jednak nie opublikowałam tego wpisu - więc teraz poczeka, aż będą wyniki konkursu. Pisałam też kilka innych rzeczy i ogólnie zajmowałam się głównie sprawami, które wymagały siedzenia przed komputerem. A będąc już w temacie pisania i publikowania...

...teraz ogłoszenie: w ostatnim czasie brałam sobie trochę za dużo na głowę i niestety zaczynam odczuwać tego skutki. Sytuacja nie jest bardzo poważna ani nic z tych rzeczy, ale potrzebuję zdjąć sobie z głowy chociaż jedną rzecz i nie da się ukryć, że przestanie pisania bloga na jakiś czas jest najłatwiejszą rzeczą do zrobienia. Wrócę z nowymi postami od końca sierpnia, bo wtedy blog obchodzi urodziny i jest dzień blogerów. A na razie: 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M

niedziela, 21 lipca 2024

Zwiedzanie Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych w Różanie

Hello!

Poważnie zastanawiałam się, od czego zacząć ten wpis, bo już sama chęć zwiedzania składowiska odpadów promieniotwórczych wydaje się czymś, co trzeba jakoś uzasadnić. Albo odnieść się do internetowego trendu „Is somebody gonna match my freak?” i po prostu przyjąć do wiadomości, że ma się nieco dziwne zainteresowania. 

Oczywiście wróciłam ze wszystkimi ulotkami, które znalazły się w moim zasięgu.

Być może gdyby do Różana było dalej, moje plany wycieczkowe nigdy nie brałyby pod uwagę wybrania się tam, ale gdy tylko się dowiedziałam (i było to już kilka-kilkanaście lat temu), że to składowisko jest 30 kilometrów od Ostrołęki, zawsze zastanawiałam się, jak - i czy w ogóle - można się tam wybrać. Pierwsze poważne plany miałam w zeszłym roku przy okazji Nocy Muzeów, ale się nie powiodły. W tym roku stwierdziłam, że nie odpuszczam, bo składowisko ma dni otwarte przy okazji Dni Różana (a gdyby ktoś chciał się wybrać jeszcze w tym roku, to wiem, że będzie też można w październiku podczas pikniku militarnego, a w ogóle można umówić się na zwiedzanie z grupą zorganizowaną). Na zwiedzanie trzeba się zgłosić wcześniej mailowo, podając dane swoje i dokumentu, na podstawie którego będą wpuszczać na teren składowiska.

Więc w sobotę 20 lipca urządziłam sobie z bratem wycieczkę rowerową (z nadzieją, że ją przeżyję) do Różana, aby dotrzeć na zwiedzanie na godzinę 11:00. Może napiszę to od razu - nie spodziewałam się nie wiadomo czego. W zasadzie niczego się nie spodziewałam, bo na logikę, co można zobaczyć na składowisku odpadów radioaktywnych - które są dobrze zamknięte, ukryte i zapewne zalane betonem. Ale z jakiegoś powodu organizują te zwiedzania, więc coś tam do zobaczenia musi chyba jednak być. Poza tym składowisko jest usytuowane w historycznych fortach.

Bardzo mnie za to ciekawiło ile będzie osób w grupie i co to będą za osoby. Było około 30-40 i reprezentowały cały przekrój społeczeństwa. Jak wygląda takie zwiedzanie? Przed wejściem/bramą ustawiony był namiot, w którym rozstawione były plansze z regulaminem (trzy najważniejsze rzeczy: nie robić zdjęć, nie jeść, nie oddalać się od grupy) i należało podpisać oświadczenie, że się z nim zapoznało. Po tym przechodziło się do panów ochroniarzy, którzy sprawdzali listę i dowód/legitymację. (Już w drodze powrotnej dość mocno zdziwiło mnie to, że tam na wejściu nie ma jakiś bramek jak na lotnisku i że w sumie nie sprawdzano toreb/plecaków - w regulaminie napisane było, że mogą to robić). I na przygotowane leżaczki w oczekiwaniu na przewodników.

Mural z Marią Skłodowską-Curie na murze Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych

Od strony parkingu, czyli w pewnym sensie z tyłu - jeśli się nie wie o parkingu i nie wie, że murale w ogóle są, można ich nie znaleźć, jeśli zostawi się samochód przed główną bramą/na drodze dojazdowej - można zobaczyć kolekcję murali związanych z promieniowaniem. Ten z Marią Skłodowską-Curie to ostatni dodatek (całość można zobaczyć na nagraniu na moim Insta).

Po terenie oprowadzały nas dwie osoby: przewodniczka, niestety nie pamiętam, czy dokładnie mówiła, czym się zajmuje, oraz przewodnik przyrodnik  (który udowadniał, że bioróżnorodność lubi składowisko i roślinom i zwierzętom naprawdę nie przeszkadza, co tam jest składowane). Oprowadzanie - bo to chyba odpowiedniejsze słowo niż zwiedzanie - to wycieczka edukacyjna, więc opowiadano o historii składowiska, o tym, w którym miejscu są odpady sprzed czasu, gdy musiały być one specjalnie przetwarzane i czy nie będą one musiały być jednak zabrane z Różana, można się dowiedzieć, że w Zakopanym i w Gdyni promieniowanie jest większe niż na samym składowisku - i wielu innych różnych rzeczy, które niby można napisać, czy można o nich przeczytać, ale lepiej usłyszeć je na miejscu i zobaczyć na własne oczy. Wydawać by się mogło, że to tylko taki tam spacerek, ale przejście obiektu w zasadzie dookoła zajęło około 45 minut.

Po powrocie w budynku biurowym/konferencyjnym trzeba było jeszcze stanąć na maszynie i włożyć w nią ręce, aby powiedziała, że nie stwierdzono kontaminacji promieniotwórczej. Są na terenie składowiska takie miejsca/linie, których nie wolno przekraczać, bo raczej nic się nie stanie, ale są bardziej odsłonięte niż te, po których można się poruszać. Po przejściu przez maszynę i zostawieniu kolejnego popisu, była jeszcze możliwość zobaczenia filmiku z Otwocka, czyli z Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych, skąd przyjeżdżają one do Różna, ale z niej nie skorzystaliśmy, bo byliśmy głodni i chcieliśmy dość szybko ruszyć w drogę powrotną do Ostrołęki.

Czy polecam wycieczkę? Tak. Jeśli będziecie mieli okazję, to myślę, że to nietypowe miejsce, aby je odwiedzić. Ale też nie jechałabym przez pół Polski na czterdziestopięciominutowy spacer, bo to chyba mimo wszystko by się nie kalkulowało.  

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M

środa, 17 lipca 2024

Taylor Swift – książki o i inspirowane artystką

 Hello!

Opisuję tę historię czwarty lub piąty raz – w pewien czerwcowy poniedziałek, dokładnie 10, plotkowałam z eMPoleca na temat tego, czy Taylor Swift jest nowym trendem wydawniczym i czy jest to trend jasny i szybki jak bolid i w sierpniu nie będzie po nim śladu. Po czym dzień później „Książki. Magazyn do czytania” pokazał swoją czerwcowo-wakacyjną okładkę (czasopismo ukazało się 25 czerwca) z Taylor Swift – więc coś musi być poważnie na rzeczy. A mi z moją miłością do list nie pozostało nic innego, jak tylko sprawdzić, ile (osiem - mniej niż się spodziewałam) w ostatnim czasie ukazało (i jeszcze ukaże) się książek o i inspirowanych amerykańską gwiazdą.  

Gdyby ktoś się zastanawiał skąd to wzmożenie – Taylor Swift gra w Polsce trzy koncerty: 1, 2 i 3 sierpnia w ramach trasy koncertowej The Eras Tour.  

Taylor Swift – książki o i inspirowane artystką

Kto? Marcos Bueno, Laia Lopez
Co? Taylor Swift. Podróż przez wszystkie ery
Gdzie? Znak Literanova
Tłumaczenie? Joanna Ostrowska
Data premiery: 15 maja 2024

Kto? Satu Hameenaho-Fox
Co? Taylor-Verse. Uniwersum Taylor Swift. Nieoficjalny przewodnik
Gdzie? Must Read
Tłumaczenie? Ewelina Angielczyk, Katarzyna Agnieszka Dyrek, Anna Urban
Data premiery: 23 maja 2024

Kto? Katarzyna Kucharczyk
Co? Your Endgame
Gdzie? Prószyński Media
Data premiery: 16 lipca 2024

„Oto romans dla każdej Swiftie – mrugnięcie okiem do prawdziwych fanów”.

 
Kto? Karolina Sulej
Co? Era Taylor Swift
Gdzie? Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: 17 lipca 2024  

Kto? Terry Newman
Co? Taylor Swift. Era stylu
Gdzie? Wydawnictwo RM
Tłumaczenie? Katarzyna Lebiedzińska
Data premiery: 17 lipca 2024

Kto? Patricia Carretero Aquero
Co? Taylor Swift. My, swifties
Gdzie? Jaguar
Tłumaczenie? Paulina Braiter
Data premiery: 17 lipca 2024

Co? Taylor Swift. Książka dla Swifties
Gdzie? Wydawnictwo YaNa 
Data premiery: 31 lipca
Autorstwo i tłumaczenie: opracowanie zbiorowe

Co? Taylor Swift. Narodziny Ikony
Gdzie? Promise
Data premiery: 31 lipca 2024 (?)

Honorable mentions: Taylor Swift. Taka jak ty! (Chas Newkey-Burden, Dream Books, 2015), Lato złamanych zasad (K.L. Walther, Moondrive, 2023; „Bestseller »New York Timesa« inspirowany piosenkami Taylor Swift!”).

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M 

niedziela, 14 lipca 2024

Tęczowy kameleon

 Hello!

To nie jest projekt, o którym mam wiele do napisania, bo to nawet nie do końca jest moja wyszywanka. Ale ja ją skończyłam, więc ja ją pokazuję. 

Tęczowy wyszywanych haftem krzyżykowym kameleon na mini czarnej gałęzi

Kameleona zaczął wyszywać mój brat lata temu, ale potem przestał i nie chciał dokończyć, ale nie chciał też mi go oddać, abym to ja go skończyła - do czasu. A jak już go dostałam w ręce to nie minęło pięć dni i został skończony. 

Kolory muliny prezentują się pięknie. Plan jest taki, żeby kameleona oprawić w ramki i powiesić pod witrażową sową, która zdobi korytarz, bo te obrazki całkiem do siebie pasują.

 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

wtorek, 9 lipca 2024

Relacja z czytania - Co robić przed końcem świata

 Hello!

Ta recenzja - chociaż to bardziej wrażenia z czytania - czekała sobie do opublikowania od 2021, ale była ukryta w innej wersji roboczej i odkryłam ją zupełnym przypadkiem, szukając innego tekstu i wierzcie mi bardzo, bardzo się zdziwiłam. Tekst jest trochę specyficzny, bo przyjęłam formułę relacji z czytania, co - gdy chce się wrócić do posta po takim czasie - teraz chyba się nie do końca sprawdza, jednak moje ogólne uwagi odnośnie do tej książki pozostają niezmienne. A w zasadzie mogę z czystym sumieniem napisać nawet więcej - tak jak zapomniałam o istnieniu tego tekstu, tak zapomniałam, co w tej książce przeczytałam.


Tytuł: Co robić przed końcem świata
Autor: Tomasz Stawiszyński
Wydawnictwo: Agora

Książka ma krótkie rozdziały, bo to wypowiedzi autora z jego audycji radiowej. Mogły zostać bardziej przeredagowane, bo w przypadku niektórych tekstów odnosi się wrażenie, że kończą się tam, gdzie powinny się zaczynać. Dociera się do punktu kulminacyjnego, ale wywód do niego prowadzący mógłby być ciekawszy, rozwinięcie skumulowanej myśli - dłuższe. Widać, że autor był chyba mocno ograniczony czasem antenowym, a to co sprawdza się w wypowiedzi mówionej, nie zawsze sprawdza się w komunikacie pisanym.

W lekturze znać, że to słowo mówione, bo czuć to bardzo w toku wypowiedzi i wydaje się, że można było zrobić nieco więcej, aby nadać tym tekstom jednak tok, jaki przyjmuje się w pisaniu. (Chociaż aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało, bo poznałam autora za pośrednictwem jego podcastu).

Czasami miałam też ochotę podyskutować z autorem, ale można się tylko ćwiczyć się w argumentowaniu we własnej głowie. I niekiedy wydaje się, że ton wypowiedzi autora jest niezwykle protekcjonalny.

Ale w książce zawarte są także bardzo ciekawe rozpoznania na przykład, że przerzucanie odpowiedzialności na jednostkę, atomizacja i izolacja ludzi przebiegają na tak wielu różnych poziomach i  w tak wielu różnych przestrzeniach. I można nawet nie zauważyć, że aktualne „urządzenie świata” dołożyło ci kolejny obowiązek. Choć powinno się nim przejmować całe otoczenie - w tym układ prawny - a nie ty. Z drugiej strony - empatia zanika? Tak jak można sobie z autorem wprost, ale we własnej głowie dyskutować, tak książka na pewno skłania także do po prostu własnych przemyśleń.

Inną rzeczą wynikającą z tego, że pierwotnie te teksty nie były jedną całością, jest to, że niektóre spostrzeżenia i diagnozy się powtarzają. Czasami nawet można dojść do wniosku, że autor ma jedno rozpoznanie na każdy kłopot. Szczególnie jeśli chodzi o bezradność - autor napisał i wydał na jej temat całą kolejną książkę Ucieczka od bezradności (która, przynajmniej na LubimyCzytać, jest najlepiej ocenianą książką autora). Niestety skumulowanie i powtarzanie pewnych diagnoz powoduje trochę ich osłabienie.  

Od połowy - czytanie trochę mnie nudziło i męczyło niestety. Ponadto wydanie jest takie napompowane. Książka mogłaby mieć zdecydowanie mniejszą objętość. 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

piątek, 5 lipca 2024

K-popowe teledyski nagrane w Polsce

 Hello!

Premiera klipu do piosenki Sticky zespołu KISS OF LIFE mogła skończyć się tylko w jeden sposób - listą k-popowych teledysków nakręconych w Polsce. 

Ułożyłam teledyski chronologicznie, ale w różnych momentach dowiadywałam się lub przypominałam sobie, że zostały sfilmowane w Polsce, więc opisy mogą być lekko konfundujące pod względem kolejności.

Belle z zespołu Kiss of Life, widoczna w kadrze z teledysku do piosenki Sticky, po lewej stronie, po prawiej napis:K-popowe teledyski nagrane w Polsce, nad tym widoczny napis KINO MURANÓW

RAVI (ft. Cold Bay) - See-Through

19 marca 2019 

Wiedziałam, że Ravi miał klip nakręcony w Warszawie, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć, do której to było piosenki, tym bardziej, że doskonale wiedziałam, że było to już kilka lat temu. I prawie, prawie skończyłam, oglądając wszystkie jego teledyski po kolei, ale trochę pamięci i lista singli z Wikipedii pozwoliły zawęzić obszar poszukiwań i tak oto przedstawiam wam See-Through z wielkim Pałacem Kultury już w pierwszym ujęciu.

Przypuszczam, że mieszkańcom stolicy łatwiej byłoby wyłapać i nazwać inne miejscówki, po których poruszają się artyści, ale na mnie największe wrażenie robi wykorzystanie światła w tym klipie. 

Teledysk do See-Through i wideoklip, który będę opisywała poniżej są do siebie w pewien sposób podobne - jak dwie przeciwne strony jednej monety.

M.O.N.T - Bae

2 września 2019

Wiedziałam, że był jeszcze jeden teledysk stworzony w Polsce i szukałam, i szukałam i znalazłam go cudem tuż przed tym, gdy wpis miał być opublikowany i bardzo się cieszę, bo dzięki temu mamy ładną listę „5 k-popowych teledysków nakręconych w Polsce”. A ten jest nawet podpisany, że został nagrany w naszym pięknym kraju. 

Co do Polski widocznej w klipie, to jest to chyba Warszawa (i Kraków?), a członkowie zespołu biegają po mieście, szukając miejsc ze zdjęć, podążając tropem tajemniczej ubranej na żółto dziewczyny, aż w końcu spotykają się ze swoimi fanami. 

(Nieciekawa ciekawostka: color grading w tym klipie sprawia, że budynki mają naprawdę dziwne kolory i wizualnie zupełnie nie przypominają mi znanych wizerunków Polski).

ENHYPEN - Bite Me

22 maja 2023

Mój hit roku 2023 i do tej pory, gdy nie wiem, czego słuchać, to wracam i wracam do tej piosenki. Ze wszystkich nakręconych w Polsce teledysków ten zdecydowanie wywołał najwięcej szumu w mediach, wydaje mi się, że nawet w Teleexpresie o nim mówili. 

W podpisach pod teledyskiem pięknie wymienione są osoby biorące udział w powstawaniu tego klipu. Ale już nie miejsca. Jednak spostrzegawczość polskich fanów k-popu oraz mediów mówi nam, że teledysk nakręcono w Ruinach Zamku Krzyżtopór w Ujeździe (Krzyżtopór to taka piękna nazwa!). 

Także dla Bite Me jako klipu,  i jako piosenki mam same słowa miłości.

SUNMI - Stranger

 17 października 2023

Sunmi zobaczyła, jakie mamy straszne zamki w klipie Enhypen i zapragnęła wykorzystać naszą straszną architekturę do swoich celów. A dokładnie: Pałac Bieliński (Otwock Wielki), Opactwo Lubiąż, Pałac Bożków oraz Politechnikę Warszawską. I muszę przyznać, że dopiero długo po czasie dowiedziałam się, że miejsca widoczne w tym teledysku są w Polsce. Pałaców i Opactwa mogłam nie poznać, ale że nie poznałam Politechniki, to się zdziwiłam. 

Zarówno teledysk, jak i piosenka są nieco przerażające i dziwne

KISS OF LIFE - Sticky

30 czerwca 2024

Ten teledysk i ta piosenka wywołują we mnie dysonans poznawczy, bo nie mogę pojąć, dlaczego dziewczyny w tak wakacyjnych strojach z tak niezaprzeczalnie letnim klimatem biegają po stolicy Polski Warszawie zamiast po Sopocie. Naprawdę oczami wyobraźni widzę w szczegółach ten klip zrealizowany w Sopocie. Wytwórnia zespołu powinna złożyć reklamację osobie, która im podpowiedziała, że ze wszystkich miejsc w Polce Warszawa to właśnie to odpowiednie miejsce do nagrania letniego teledysku, gdy nasz piękny kraj ma 843 kilometry linii brzegowej. Naprawdę jeśli nie Sopot to Kołobrzeg. Albo Ustka. Albo nawet uwaga Frombork. A co do samej piosenki - zaskakująco mi się podoba, chyba najbardziej ze wszystkich zespołu, które słyszałam.

Ach! I ogromnie bawi mnie końcówka tego teledysku - gdy pojawia się Natty z teledysku do Sugarcoat i dla fanów to bardzo emocjonalny moment pokazujący jej drogę i wzrost od czasu debiutu. A dla mnie to zabawne, bo Sugarcoat nie było nagrywane w Polsce tylko na Węgrzech (Polak Węgier dwa bratanki - te sprawy; i z tego co doczytałam wszystkie debiutanckie teledyski dziewczyn były kręcone w Budapeszcie), więc Natty musiała odbyć podróż do stolicy Polski. Jednak nie to mnie bawi - bawią mnie widoczni wtedy w tle policjanci. 

Jeśli znacie jakieś inne k-popowe teledyski nakręcone w Polsce koniecznie dajcie mi znać!

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M

wtorek, 2 lipca 2024

Kinowe plany 2024 #2

Hello!

Bardzo kinowo zrobiło się na blogu! A już minęło pół roku i czas na kolejną porcję kinowych planów. Jeśli można je jeszcze tak nazywać, bo na ile z nich pójdę do kina naprawdę trudno powiedzieć.

TWISTERS 

Jestem WIELKĄ fanką oryginalnego filmu Twister i zaskakująco zainteresowana nową wersją. I istnieje pewna szansa, że naprawdę pójdę na ten film do kina!

 

Deadpool & Wolverine 

Widziałam oba Deadpoole, ale chyba nigdy o nich nie pisałam na blogu, bo zasadniczo ani mi się te filmy podobały, ani nie podobały. One sobie istnieją gdzieś w osobnej kategorii specyficznych filmów rozrywkowych. Wolverine za to jest w pewnym sensie bohaterem mojego dzieciństwa, a z tego co widziałam w zwiastunie, wynika, że nie uśmiesznili Wolverina na siłę i jest dość poważny – i ogólnie w sumie być może zapowiada się dobry film.

 

Joker: Folie à deux 

Bardziej odnotowuję istnienie tego filmu, niż jestem zainteresowana jego oglądaniem (ani nieszczególnie podobał mi się pierwszy, ani nie robi na mnie wrażenia Lady Gaga jako aktorka). Natomiast prawie pewne jest – a przynajmniej tak mi się wydaje – że film ten wywoła wiele interesujących dyskusji i to może być ciekawe.  

 

Venom 3: Ostatni taniec 

Nawet nie wiedziałam, że trzeci Venom ma powstawać. Z pierwszego filmu prawie nic nie pamiętam, czy oglądałam drugi jestem pewna tylko na 90%. Ale to naprawdę ciekawe i w sumie miłe, że Venomowi udało się dostać filmową trylogię i znów jestem całkiem ciekawa, co ludzie będą mieli do powiedzenia na temat tego filmu. 

 

Wicked: Part One 

Jedno stwierdzenie powinno wystarczyć – to musical. Chyba. Filmy nie lubią się promować byciem musicalami ostatnio, a filmowe musicale nigdy nie miały dobrej prasy (może z wyjątkiem Tick, Tick... Boom jakiś czas temu). W każdym razie ten film wygląda jak wielkie kinowe widowisko.  

 

Vaiana 2 / Moana 2 

Miałam pisać, że jestem nieco zdziwiona, że jest Vaiana 2, ale nie ma Zwierzogrodu 2, ale sprawdziłam i Zootopia 2 ma wejść do kin w listopadzie 2025. Najpewniej poczekam z oglądaniem aż animacja znajdzie się na Disney+ i urządzimy sobie rodzinne oglądanie, bo moja mama jest fanką pierwszego filmu.


A jakie są Wasze kinowe plany?

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M