Pierwszy miesiąc studiowania za mną. Miejsce pierwszego przerażenia zaczęło zajmować powolne przyzwyczajanie się do obecnej sytuacji. Z drugiej strony czas mija tu niesamowicie szybko i naprawdę nie wiem, gdzie podziały się te 4 tygodnie.
Moje studia są specyficzne. I nie jest to mój wymysł, bo powtarzają nam to wykładowcy i inni ważni ludzie. Ale tak w skrócie to je kocham. Chyba nie mogłam lepiej wybrać. Są niemal idealne. Niektóre osoby z mojego otoczenia martwiły się, że zacznę studiować coś co wydaje się dla mnie doskonałe, a okaże się, że wcale mi się nie podoba. Nie sprawdziło się, podoba mi się wszystko.
Trochę rozszerzę opis moi poszczególnych zajęć. Wprowadzenie jest tutaj. W celach porządkowych przypomnę, że studiuję Zarządzanie Instytucjami Artystycznymi.
Wprowadzenie do nauki o sztukach performatywnych pozostaje najdziwniejszym przedmiotem jaki mamy. A do tego póki co bardziej psychologicznym niż artystycznym. Wszyscy jesteśmy bardzo ciekawi w jakim kierunku dalej o pójdzie. O Wprowadzeniu do nauki o teatrze nie pisałam w pierwszym poście, bo jeszcze tych zajęć nie miałam, a do tej pory odbyły się dwa razy. Jest to studium teoretyczne o teatrze i regułach jakie w nim panują. Z resztą słowo "nauka" jest tu kluczowe i dość dokładnie opisuje te zajęcia. Na Krytyce Artystycznej póki co zajmujemy się ogólną historią teatru aby później wiedzieć skąd co się wzięło i jak się do tego odnieść. Marketing, reklama, PR to jedyny wykład, który odbywa się na auli. Jako sama teoria i definicje nie jest zbyt fascynujący, ale przykłady z życia codziennego czy praktyk jakimi posługują się przedsiębiorstwa często są zaskakujące. Zarówno w kwestiach na przykład tego kto jest w posiadaniu danej marki, albo skąd ją wziął jak i tego w jaki sposób są robione promocje. Często z wielu rzeczy nie zdajemy sobie sprawy, a one są i na nas oddziałują. Teatr powszechny XIX wieku. Choć nazwa zajęć brzmi niezbyt zachęcająco to jeśli tylko otworzy się na przekazywane treści i pamięta, że wiek XIX to czas przełomowy, okaże się, że to całkiem ciekawe zajęcia. Wprowadzenie do wiedzy o filmie. To zdecydowanie jedne z moich ulubionych zajęć. Prowadzący jest fenomenalny, a treści, choć póki co mocno teoretyczne, całkiem zajmujące. Czekam na moment aż będziemy nieco bardziej analizować filmy. Filozofia. Miałam obawy jakie kwestie będę poruszane, ale na szczęście nie uczymy się nazwisk i doktryn. Powiedziałabym wręcz, że całkiem praktyczna ta filozofia, bo mówimy o języku werbalnym, niewerbalnym, języku ciała i całkiem sporej ilości innych podziałów. I podobnie jak ma Marketingu często nie zdajemy sobie sprawy z tego co tak naprawdę dzieje się dookoła nas. Warsztat Aktorski. Obawiałam się tych zajęć bardzo. Scena od tej strony wcale mnie nie pociąga. Jednak pani Marzena jest absolutnie fenomenalną kobietą i ma genialne pomysły co z nami robić. Teraz jednocześnie odrobinę się obawiam, bo nie mam pojęcia co może jeszcze wymyślić, jak i cieszę, bo wiem, że na pewno będzie o coś niesamowicie ciekawego. W skrócie można napisać, że przerabiamy na własnej skórze, ale co ważniejsze własnym pomyśle historię teatru. Myślę, że tym konkretnym zajęciom poświęcę oddzielną notkę. Teorie mediów. Tytuł dzisiejszej notki to cytat z wczorajszego wykładu. Same zajęcia są dość ciekawe, z tym, że aby rozmawiać o teorii potrzebujemy jakiś podstaw i musimy czytać teksty. Na przekład takie pisane z latach 20. XX wieku. Nie jest to łatwe zadanie i prawdę powiedziawszy dość bezcelowe, bo dopóki wykładowca nam ich nie wyjaśni to i tak nic z nich nie rozumiemy. Ale idziemy chronologicznie więc podobno im bliżej obecnych czasów tym te teksty będę lepsze do czytania. I angielski. Ten normalny to nic nadzwyczajnego, chociaż często wygląda to bardziej na dyskusję niż robienie zadanek. Na fonetyce natomiast okazuje się, że nikt nie umie mówić i że przez lata uczyliśmy się zupełnie innego języka. Trochę jesteśmy tą wizją przerażeni, ale ciągle to jedne z ciekawszych zajęć.
Mój entuzjazm nie ostygł i chcę więcej.
LOVE, M