sobota, 31 grudnia 2022

PODSUMOWANIE 2022

 Hello!

Przypominam dzisiaj Wasze ulubione, moje ulubione i w jakiś sposób ważne wpisy z bloga z 2022 roku!

2022 Podsumowanie

STYCZEŃ 

Chciałabym wrócić do dwóch wpisów: Z papierem przez dwa tysiąclecia - wystawa czasowa w Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce i recenzji książki W tym chaosie nie ma metody - Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat?  

LUTY

Okazuje się, że najciekawsze były trzy wpisy związane z popkulturą Korei Południowej: Czy JYP Ent. traci kreatywną siłę? i w sumie mogłabym go zaktualizować (o ostatnim comebacku TWICE wszyscy już zapomnieli, ITZY są wciąż na wyboistej drodze; w sumie ostatnia piosenka Stray Kids była inna i ciekawa). Porównałam także kariery Monsta X i Seventeen, bo gdy zaczynałam się interesować k-popem, te zespoły były w nieco podobnych miejscach w karierze - teraz nie są. Obejrzałam także All of Us Are Dead.  

MARZEC

Wymieniłam 9 dziwnych rzeczy w dramie Tale of the Nine Tailed. W końcu opublikowałam recenzję Kwiatów w pudełku.  Obejrzałam także nowego Batmana

KWIECIEŃ

To mój ulubiony (może poz grudniem) miesiąc publikacji! Bo jest tyle o Szekspirze: Szekspir w anime i mandze #7 Szekspir w dramach 2, Szekspir w k-popie 4!   Warto jeszcze wrócić do mojej listy Wszystkie książki o Korei wydane w Polsce. I książki Kameralnie z nutką magii - Cuda za rogiem.

MAJ

Rozliczyłam się z recenzji chińskiej dramy: Z czasem - Killer and Healer. I widziałam też ten dziwny twór, jakim jest Doktor Strange w multiwersum obłędu

CZERWIEC

W tym roku czytałam trochę fantastyki naukowej na przykład Wspomnienie o przeszłości Ziemi [Problem trzech ciał, Ciemny las, Koniec śmierci]. Idźcie i Wy czytajcie, bo ja bardzo żałowałam, że poznałam tę trylogię dopiero w tym roku. Byłam w kinie - O ludziach i samolotach - Top Gun: Maverick.Widziałam też dramę Tomorrow, która jest naprawdę dobra, a mam wrażenie, że ludzie trochę o niej na koniec roku zapomnieli.   

LIPIEC

W lipcu trochę Marvela: W końcu oglądam seriale Marvela! [WandaVision, Loki, Falcon i Zimowy Żołnierz] oraz Jak praca domowa - Thor: Miłość i grom. Zebrałam też w jeden wpis moje opinie o kilku dramach, które widziałam: The Devil Judge, Bad and Crazy, The Silent Sea.

SIERPIEŃ

Blog obchodził 10 urodziny! Opublikowałam też sztandarowy wpis o wannach w k-popowych teledyskach - już siódmy! Napisałam też o ważnej książce: Nie tylko i wiele więcej - 27 śmierci Toby'ego Obeda.

WRZESIEŃ

Oglądałam filmy i seriale o akcji ratunkowej w jaskini Tham Luang w Tajlandii: Trzynaście żyć i Na ratunek. Misja w jaskini. Napisałam trochę o książce: Sześć punktów o książce "Łańcuch ze złota". Przygotowałam także poradnik: Jak zacząć oglądać koreańskie dramy? 

PAŹDZIERNIK

Dalej oglądałam rzeczy o akcji w jaskini - Thai Cave Rescue & The Trapped 13: How We Survived The Thai Cave. Przeczytałam też milusią książkę o Korei Południowej: Przystępna i przyjemna - 7736 km. Pomiędzy Koreą Południową a Polską. W ciągu roku regularnie pojawiały się wywiady i uwielbiam wszystkie jednakowo, ale ten jest szczególny - Wszystko, o co chciałam zapytać podcasterkę [wywiad z Jadeitowy Podcast]. 

LISTOPAD

Obejrzałam Wednesday  (bo chyba każdy oglądał). W końcu obejrzałam też nagranie musicalu Hamilton dostępne na Disney+! Wysłuchałam też audiobooka Kirke - książki swego czasu bardzo popularnej w książkowej blogosferze. 

GRUDZIEŃ

To miesiąc Avatara (wybierałam się na drugą część, ale jeszcze nie dotarłam)! Najpierw spisałam swoje i ogólne refleksje o filmie (Refleksje nad Avatarem trzynaście lat po premierze)  a potem zapytałam o wspomnienia moje blogujące koleżanki - Blogerek wspomnienia o Avatarze. Chciałam jeszcze wspomnieć o jeden ważnej trylogii, z którą udało mi się zapoznać w tym roku - Wojna makowa, Republika smoka, Płonący bóg. 

I tak mniej więcej minął rok na blogu!  

 Życzę Wam wszystkiego dobrego w 2023!

LOVE, M

środa, 28 grudnia 2022

Wszystkie książki o Chinach z 2022 roku

 Hello!

Obserwuję sobie rynek wydawniczy i ostatnio moją uwagę przykuło to, jak wiele nowych książek powstaje o Chinach! Chociaż może lepiej byłoby napisać, że książki o Chinach są ostatnio bardziej promowane, bo powstają i są wydawane całkiem regularnie - prawdopodobnie ze wszystkich krajów Azji o Chinach można w Polsce poczytać najwięcej. Nikogo nie dziwi, że od początku roku książki o Ukrainie (a szczególnie biografie prezydenta), ukraińskich twórców stały się popularne, wzrosła też liczba książek o Rosji i wydaje się, że nieco na fali tego, że Chiny łączą się z Rosją - książki o Chinach też są promowane. I są książki opisujące relacje Chin i Rosji. I wpływy Chin na świat. Więc postanowiłam je zebrać! Są tu książki popularnonaukowe, naukowe oraz reportaże. Mam nadzieję, że znalazłam odpowiednie daty premier (to ciekawe, jak wiele książek ukazało się w styczniu). 

WSZYSTKIE KSIĄŻKI O CHINACH WYDANE W 2022

Dla porównania książek związanych z Koreą Południową wyszło cztery i ani jednej o Korei Północnej (bo nie można tam wjechać, więc nikt nie wydaje pamiętników z podróży...) - a przynajmniej ja się tylu doliczyłam.

Tytuł: Chiny i Azja Wschodnia. Dziedzictwo w obliczu przemian
Wielu autorów
Wydawnictwo Akademickie Dialog
Data premiery: 19 stycznia 2022

Tytuł: Wyzwania polityki rozwoju regionalnego w Chinach
Autor: Marek Świstak
Wydawnictwo Naukowe Scholar
Data premiery: 28 stycznia 2022

Tytuł: Biznes w Chinach. Jak odnieść sukces w chińskim świecie
Autor: Radosław Pyffel
Wydawnictwo MT Biznes
Data premiery: 28 stycznia 2022

Tytuł: Klucz do kultury Chińskiej
Autor: Lou Yulie
Wydawnictwo Akademickie Dialog
Data premiery: 10 lutego 2022

Tytuł: Chiński feniks. Paradoksy wschodzącego mocarstwa
Autor: Bogdan Góralczyk
Wydawnictwo Akademickie Dialog
Data premiery: 15 lutego 2022

Tytuł: Daleko po torach. Przez Rosję aż do Chin
Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo Novae Res
Data premiery: 19 kwietnia 2022 

Tytuł: Państwo środka w obliczu wyzwań współczesności. Polityczne i społeczno-gospodarcze aspekty rozwoju współczesnych Chin
Wielu autorów
Wydawnictwo Adam Marszałek
Data premiery: 19 maja 2022

Tytuł: Chiny w polityce międzynarodowej
Wielu autorów
Wydawnictwo Ośrodek Myśli Politycznej
Data premiery: 8 czerwca 2022

Tytuł: Hongkong. Powiedz, że kochasz Chiny
Autor: Piotr Bernardyn
Wydawnictwo Czarne
Data premiery: 15 czerwca 2022

Tytuł: Amur. Między Rosją a Chinami
Autor: Colin Thubron
Wydawnictwo Czarne
Data premiery: 27 lipca 2022

Tytuł: Chińczycy trzymają nas mocno. Pierwsze śledztwo o tym, jak Chiny kolonizują Europę, w tym Polskę
Autorka: Sylwia Czubkowska
Wydawnictwo Znak Literanova
Data premiery: 28 sierpnia 2022

Tytuł: Czerwona ruletka. Wielkie pieniądze, władza i zemsta we współczesnych Chinach
Autor: Desmond Shum
Wydawnictwo Znak
Data premiery: 28 września 2022

Tytuł: Chiny. Portret cywilizacji i ludu
Autor: Michael Wood
Wydawnictwo W.A.B
Data premiery: 26 października 2022

Tytuł: Niedźwiedź w objęciach smoka. Jak Rosja została młodszym bratem Chin
Autor: Michał Lubina
Wydawnictwo Szczeliny
Data premiery: 9 listopada 2022

Tytuł: Oswoić smoka
Autor: Weronika Truszczyńska
Wydawnictwo Altenberg
Data premiery: listopad 2022

Tytuł: Biznes po chińsku
Wielu autorów
Wydawnictwo MT Biznes
Data premiery 18 listopada 2022

Nowe wydanie
Tytuł: Nowy długi marsz. Chiny ery Xi Jinpinga
Autor: Bogdan Góralczyk
Wydawnictwo: Dialog 

Tytuł: Bezmiar ptaków na płótnie utkany. Muzeum Chińskiej Sztuki Ludowej
Wielu autorów

Wydawnictwo: Dialog
Data premiery: 1 grudnia 2022

Mam nadzieję, że nic nie umknęło mojej uwadze!

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki

Trzymajcie się, M

sobota, 24 grudnia 2022

Wyszywana Plaża w Sainte-Adresse

 Hello!

 Wesołych Świąt!

Dzisiaj chciałam szybko pokazać mój najnowszy skończony wyszywany projekt na podstawie obrazu Plaża w Sainte-Adresse Moneta.

Wyszywany obraz Plaża w Sainte-Adressse, górna połowa obrazuprzedstawia dramatyczne chmury w trzech kolorach, w lewym rogu stoją trzeh wędkarze obok łódki, po prawej stronie jest morze, jeszcze dwie łódki, wiadać także żaglówki na wodzie

Gdy wyszywałam, nie sprawdziłam kolorów oryginału - nie było takiej potrzeby. Ale w końcu się tym zainteresowałam... i się zdziwiłam. Oryginał jest dużo jaśniejszy i pastelowy. Kolory zaproponowane do wyszywania są ciemne i sprawiają, że cały obraz jest bardzo burzowy i sugeruje, że na morzu jest sztorm. Nic bardziej mylnego. Oryginał to spokojna scena rodzajowa. Dodatkowo wzór do wyszywania jest bardzo uproszczony - zarówno pod względem kolorów (jest ich zdecydowanie za mało i cieniowanie jest zbyt słabe, a czasami w ogóle go brakuje), jak i szczegółów samego obrazu. Także to wzgórze z miasteczkiem zostało we wzorze... zmasakrowane po prostu.Wydaje mi się też, że wzór powinien być większy. 

The Beach at Sainte-Adresse

Obrazek ma wymiary 35 centymetrów na 27 centymetrów. Mam wrażenie, że wygląda na mniejszy, a powinien być większy.

To obrazek specjalnie robiony dla kogoś, dlatego nie ma ramki. Co do samego procesu wyszywania - był trudniejszy i łatwiejszy, niż się spodziewałam, jednocześnie. Niektórych kolorów muliny zużyłam więcej, innych mniej. Trochę z rozpaczy, że cieniowanie niebieskiego jest tak słabe, z mojej własnej inicjatywy zrobiłam 3 odcienie granatowego. Nie jestem pewna, czy to widać, ale jest.

Bardzo lubię wyszywać obrazy, a tutaj przy okazji dowiedziałam się, że oryginał jest (albo był - w sumie nie jestem pewna) w Stanach Zjednoczonych w Chicago w The Art Institute of Chicago. Oryginał jest 3 razy większy niż moje dzieło.


Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki

LOVE, M

środa, 21 grudnia 2022

Powierzchowne i przegadane - Money Heist: Korea - Joint Economic Area

 Hello!

Przed obejrzeniem koreańskiej wersji Money Heist moja wiedza dotycząca tej serii ograniczała się do 1. napadu na mennicę, 2. Bella ciao, 3. ogólnej popularności Domu z papieru.  Po obejrzeniu koreańskiej wersji zastanawiam się, czy oryginał też był taki powierzchowny i przegadany. Wydaje mi się, że nie, bo chyba nie mógłby być taki popularny. 

plakat serialu Money Heist Korea

Okoliczności geopolityczne Korei stanowią ciekawą scenografię dla serialu - gdyż Koree nie są już w stanie wojny, a nawet w pewien sposób są połączone. Szczególnie wspólną strefą ekonomiczną, gdzie jest mennica produkująca nową walutę. Na którą napadają nasi bohaterowie: biorą zakładników i produkują pieniądze. Z zewnątrz z kryzysem mają walczyć negocjatorka z Południa i generał z Północy. 

Fabularnie dzieje się mniej więcej to, czego można się spodziewać - zakładnicy próbują coś zrobić, bohaterowie próbują działać zgodnie z planem, ale ich osobiste ambicje albo wchodzą im w drogę, albo w drogę wchodzą im inne postaci. W grupie włamywaczy oczywiście dochodzi do jakiś konfliktów i jest to nawet ważniejsze, niż to, co dzieje się z zakładnikami. 

Mój największy problem z tym serialem jest taki, że jest on niesamowicie przegadany. Bohaterowie gadają, gadają, gadają - nic z tego nie wynika, a potem jest jakaś akcja cała na wysokim C, ale zupełnie nie czuje się tego całego dramatyzmu, bo pomimo gadania, nic nie czuje się wobec tych bohaterów i nie za bardzo wiadomo, czemu widzowie mieliby im na przykład kibicować. A bez poczucia, że chciałoby się, aby plan bohaterów wypalił, ten serial jest... nudny. Walka o władzę czy przewagę pomiędzy Profesorem a Berlinem jakoś mnie nie porwała.

Pół roku później - bo serial wychodził w dwóch częściach: w lipcu i grudniu.

Nie wiem, gdzie minęły mi te odcinki z drugiej części. Po prostu oglądałam je jak film - jeden za drugim. Trudno mi nawet coś konkretnego napisać - wyjaśniają się stare wątki, pojawiają się nowe wątki, jest mniej gadania - ale akurat tutaj by się to przydało, bo nie do końca przekonał mnie masterplan i to, jak próbowano przekazać społeczeństwu pewne rzeczy. Ponadto zastanawiałam się, czy zabrakło im statystów, bo jak na początek rewolucji to widoczny w serialu zatłoczony plac był bardzo, bardzo pusty. Dowiadujemy się nieco więcej o bohaterach i to bardzo na plus - nawet w końcu można poczuć wobec nich jakieś emocje!

Ale chyba największym zaskoczeniem całego tego serialu jest to, gdzie on się kończy w aspekcie geograficznym - musicie to sami sprawdzić, bo nie mam pojęcia, jak ktoś w Korei mógł wpaść na to miasto. 

Pozdrawiam, M

sobota, 17 grudnia 2022

Wojna makowa, Republika smoka, Płonący bóg

Hello!

Ostatnio ambitnie nadrabiałam klasyki science-fiction, ale nadarzyła się okazja, aby zapoznać się z najgłośniejszymi przejawami fantasy ostatnich lat, czyli książkami z cyklu Wojen makowych. I jak mi się spodobały?

Telefon na czerwonym tle wyświetlający tytuły pobrane z Audioeki

Wojna makowa

Wojna makowa momentami bardzo kojarzyła mi się z Wiedźminem. A dokładnie, gdy nasza główna bohaterka - Rin, sierota wojenna, która postanowiła wyzwolić się od wizji małżeństwa, idąc do szkoły wojskowej - przeżywała swój trening, bardzo kojarzyła mi się z Ciri. Poza tym jest to bardzo impulsywna, momentami wręcz bezmyślna, niebacząca na konsekwencje swoich czynów bohaterka. 

Nie jestem pewna, czy w świecie przedstawionym ktokolwiek zna koncept wyrzutów sumienia i empatii. Jednak tak naprawdę żadnego bohatera tej książki nie da się opisać tylko kilkoma słowami, bo ich obraz tworzy się w zależności od sytuacji, w jakiej są postawieni. Oraz kontekstu. 

Biorąc pod uwagę okoliczności, zazwyczaj nasza bohaterka jest dosyć normalna - to znaczy jej zachowania wydają się typowe. Ale czasami wyzwala się w niej nieokiełznana - i trochę nie wiadomo skąd pochodząca - obsesja władzy i siły. Ważnym tematem w książce jest pojęcie brutalności. I trzeba napisać, że autorce makabrycznie dobrze wychodzą opisy wojennych okropności, ma też zdolność do tworzenia dynamicznych scen walki i pojedynków. 

Słuchanie Wojny makowej jest satysfakcjonujące dla czytelnika - bo zapowiadane strzelby wystrzelają. A nawet jeśli czytelnik wie więcej niż bohaterowie - to wciąż jest razem z nimi zaskoczony. Poza tym to ciekawe, bo ta książka z czasem staje się coraz bardziej fantastyczna i bardziej metafizyczne aspekty świata czytelnik poznaje razem z bohaterką. 

Republika smoka

To jest niesamowicie intensywna książka. Prawie nie ma w niej momentów, gdy można się zastanowić i spróbować ogarnąć, co dokładnie się tam dzieje. Chociaż z drugiej strony - nasi bohaterowie głównie robią wszystko, aby obalić cesarzową i utworzyć republikę. Po drodze jednak dzieje się niesamowicie dużo. 

Nieco większym problemem jest stosunek czytelnika do głównej bohaterki - sama miałam cały czas wrażenie, że ona ma roztrojenie jaźni i jakakolwiek autorefleksja (trzeba przyznać, że nieczęsta), którą prezentuje jedna z stron charakteru Rin, nie przenika do dwóch pozostałych. Jest też bohaterką, której co najmniej 5 osób powiedziało, że nie ma zdolności spojrzenia dalej niż na czubek swojego nosa, a jej postrzeganie świata zasadniczo ogranicza się do albo miasta, w którym akurat jest, albo miasta, z którego wyruszyła - w każdym razie jej horyzonty są niesamowicie wręcz ograniczone; świat mógłby spaść jej na głowę (i w pewnym sensie to robi), a ona dalej miałaby klapki na oczach. 

W tej części dowiadujemy się nieco więcej o Hesperii i ważne są tematy religijne. W sumie podoba mi się to, na co autorka sobie pozwala, poruszając czy dotykając poważnych zagadnień - i to nie tylko religijnych. Powiedziałabym, że to nieco karykaturalne przedstawienie, ale może odpowiedniejszym byłoby średniowieczne. Ogólnie odniesienia czy może kotwice do świata rzeczywistego w większości są w książce naprawdę znakomicie zrobione. 

Na dobrą sprawę punkt dojścia (łącznie z położeniem geograficznym) Republiki smoka jest niemalże taki sam jak jej początek - z tą różnicą, że zmienia się obiekt gniewu głównej bohaterki.  

Płonący bóg

Czas to w końcu napisać - Rin jest zbrodniarką wojenną, myśli prawdopodobnie jak wiele osób w jej położeniu - to znaczy niezbyt empatycznie, a rasizm w jej sposobie myślenia wręcz nieodzowny. Przy czym to nie jest tak, że tylko w jej - ogólny stan świata przedstawionego podobny jest nieco do XIX wieku. To nie jest też tak, że nasi bohaterowie są jednoznacznie po "dobrej" stronie historii - a im dalej toczy się fabuła, tym bardziej prawdziwe staje się stwierdzenie, że historię napiszą zwycięzcy, ale tym mniej wiadomo, kto nimi ostatecznie będzie. W każdym razie wewnętrznie Rin nie jest bohaterką przez duże B, a zewnętrznie - zależy kogo zapytać, bo jej określenia mogą rozciągać się od zdrajczyni do bogini i wszystkie będą miały jakieś oparcie w jej działaniach.

Płonący bóg jest mniej intensywny niż Republika smoka, co nie znaczy, że nic się w książce nie dzieje - wciąż jesteśmy na wojnie i wciąż musimy ścierać się z mniej i bardziej bezpośrednimi i znanymi wrogami. 

A Rin wciąż nie myśli - i nie zaczyna, nawet gdy Kitaj mówi jej wprost, że powinna zacząć. Poza tym w Płonącym bogu wyjątkowo dobrze widać, że Rin - mimo wszystko i wciąż - nie potrafi w wielu sytuacjach patrzeć dalej niż na czubek własnego nosa. A są w książce zupełnie niesubtelne i całkiem wprost podane informacje, które gdyby tylko ona lub Kitaj (który zaskakująco nie połączył kropek) zebrali do kupy - cóż oszczędzili by wiele zachodu. Z innej strony można by napisać, że Rin ma więcej szczęścia niż rozumu - ale na dobrą sprawę ona nie ma ani tego, ani tego. Jest tylko frustrująca. 

Nie powiem, że końcówka ostatniego tomu mi się nie ciągnęła, bo ciągnęła się niemiłosiernie. Gdyby nie stała paranoja głównej bohaterki i chęć przypisywania wszystkim najgorszych możliwych motywacji mogłoby być inaczej. Ale nasza główna bohaterka to dziecko - nie żeby dorośli się w tej opowieści popisywali mądrością jakoś szczególnie - nawet jeśli na koniec ma 21 lat i ma naprawdę dziwne wyobrażenia o dyplomacji międzynarodowej i zarządzaniu krajem. 

WIELKI SPOILER Rin zrobiła w życiu jedną rzecz, którą dokładnie przemyślała i zauważyła konsekwencje z niej płynące, czy raczej konsekwencje płynące z niezrobienia jej - i się zabiła. I w takim stanie, w jakim był świat i w jakim była Rin prawdę napisawszy, nie przewidywałam takiego zakończenia, ale dla dobra świata było ono jedynym możliwym. KONIEC

Zakończenie wywołało we mnie wiele emocji, ale nie były to emocje dotyczące Rin, ale oczywiście Nezhy - i najchętniej to przeczytałabym tę historię z jego perspektywy (jestem pewna, że 2/3 to byłoby obrzucanie Rin zasłużonymi inwektywami). 

Także tak wygląda moja przygoda z trylogią Wojen makowych - jeśli nie znacie to naprawdę polecam się zapoznać. Nie jest to historia bez wad - czasami jest nieco za prosta, wiele śmierci bohaterów miałam wrażenie, że wynika bardziej z tego, że autorce nie chce się ich pisać, niż z jakiejś fabularnej konieczności, patrzenie na świat z perspektywy Rin jest frustrujące - ale naprawdę warto ją poznać!

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki

Plus blogasek - oraz Instagram - są nominowane w rankingu Opowiemci! Jeśli macie ochotę zagłosować to polecam się życzliwej uwadze! Możecie mi też dać znać, czy Wasze blogi lub inne kanały SM są nominowane. 

Trzymajcie się, M

środa, 14 grudnia 2022

Blogerek wspomnienia o Avatarze

 Hello!

Po pierwsze muszę napisać, że blogerki mają mniej wspomnień, niż sądziłam. A po drugie - każda kolejna odpowiedź coraz bardziej mnie dziwiła. Musicie sami przekonać się czemu.

Zadałam moim blogującym koleżankom pytanie na temat tego, co pamiętają z czasów, gdy Avatar wchodził do kin - oto odpowiedzi.

Blogerek wspomnienia  o Avatarze

Ja

Z premierą Avatara najbardziej kojarzy mi się dyskusja dotycząca 3D w kinie oraz doniesienia o ludziach, którzy pochorowali się na seansach, właśnie ze względu na tę technologię.  

Jestem też pewna, że u koleżanek wywołałam wrażenie, że jestem fanką filmu i że sama widziałam go w kinie w 2009 - obie te rzeczy nie są prawdą, o czym mogłyście się przekonać w sobotnim wpisie.

Kulturalna meduza

Kiedy „Avatar” wchodził do kin, miałam trzynaście lat i wiedziałam, że powinnam zachwycać się tym filmem. Odnoszę wrażenie, jakby odegrała się wtedy scena z „Ferdydurke” – Cameron wielkim reżyserem jest, a „Avatar” po prostu musi zachwycać. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, dlaczego ten film jest taki „wow”, ale uległam ogólnemu entuzjazmowi. Chyba właśnie te pozytywne, wielkie emocje wszystkich wokół najbardziej zapadły mi w pamięć. Z perspektywy czasu rozumiem, co w tamtym momencie wywołało takie poruszenie i wcale się mu nie dziwię!

Rozkminy Hadyny

Pamiętam atmosferę podniecenia czymś świeżym, niezwykłym, podobną do zachwytu "Parkiem Jurajskim". Oglądanie dinozaurów na ekranie miało w sobie coś mistycznego, nadnaturalnego czy nawet obrazoburczego. Wyglądały zbyt realnie, żeby nie czuć dreszczu przerażenia, że może faktycznie ktoś je przywrócił do życia - w końcu "natura znajdzie drogę". Nie wiem, ile miałam lat, gdy widziałam sceny z "Parku Jurajskiego" po raz pierwszy, ale na pewno byłam dzieckiem. Lekko przerażonym dzieckiem, które słyszało pełne podziwu głosy dorosłych. "Avatar" obiecywał być podobnym, zupełnie nowym doświadczeniem. Kina 3D już dawno istniały i były na tyle egzotyczne, że całe klasy wybierały się na wycieczki zobaczyć krótkie filmiki na przykład o oceanie, specjalnie zrobione pod 3D. Ja sama mam na koncie gimnazjalną wycieczkę do krakowskiej Plazy właśnie w tym celu. "Avatar" miał to podkręcić na maksa, powalić na kolana.

Ta atmosfera niesamowitości, obietnica jakiegoś magicznego, przełomowego wydarzenia wprowadzającego nową jakość do kina wybiła oczekiwania do jakichś absurdalnych poziomów. Każdy, kogo znałam, bez względu na wiek, wybierał się zobaczyć to dziwo. Wybrałam się całą rodziną, choć już byłam na studiach. Niestety... rozczarowanie było proporcjonalnie do szalonych oczekiwań. Czuliśmy się wręcz oszukani, nabici w butelkę, że film okazał się totalną wydmuszką z problematyczną historią ściągniętą od "Pocahontas". Efekty, choć ciekawe, wcale nie powalały, a może nawet wydawały się tym sztuczniejsze przez kreskówkowe kolory. Wyszliśmy z kina zwiedzeni, sfrustrowani.

Ken G. (Kotek książkowy)

Kiedy zobaczyłam trailer „Avatara”, od razu wiedziałam, że pójdziemy na niego do kina. To była wtedy dla mnie zwykła bajeczka zrobiona z amerykańskim rozmachem (i patosem), ale i tak byłam zachwycona. Nie mam na to żadnych dowodów, ale jestem więcej niż pewna, że wróciłam do kina jeszcze z dwa razy. Nikt prócz mnie tego nie pamięta, ale ja jestem pewna! :)
A dziś odliczam dni do kolejnego seansu. Nie wiem, czy druga część zachwyci mnie tak samo, ale nie mogę się doczekać, żeby wrócić do tego świata. Chociaż wiem już więcej i widzę w „Avatarze” nie tylko kolorową bajkę. Poznałam podłe praktyki Nestle i pozostałych korporacji, wiem, jak dewastują przyrodę i odcinają ludzi od źródeł wody. Nie mówiąc już o zagrożonych gatunkach... Dzisiaj na tę naiwną bajeczkę patrzę zupełnie inaczej, ale do kina pójdę. Tak więc byle do premiery!

Zakładka do przyszłości 

Kiedy Avatar pojawił się w kinach, byłam po maturze i właśnie zaczynałam studia. Film, chociaż ukazuje niesamowite krajobrazy z obcej planety, tak naprawdę sprowadza naszą uwagę na piękno, jakie mamy tutaj na Ziemi. To dzięki 'Avatarowi' dowiedziałam się, że istnieje Park Narodowy Zhangjiajie w Chinach - jedno z miejsc, w którym kręcono zdjęcia do filmu.

Wybredna maruda 

13 lat temu, wielkie bum, Avatar wchodzi do kin, szał ciał. A Maruda: meh. Jakieś wielkie niebieskie stwory? Jakieś to sci-fi? Nie moja bajka.
Przez kolejnych 13 lat ja dorastałam (potem się już tylko starzałam), zmieniał mi się gust, coraz częściej sięgałam po fantasy i inne gatunki z nadnaturalnymi postaciami, jednak wciąż nie było dnia, żeby w mojej wybrednej głowie pojawiła się myśl "hej, a może tak włączę sobie Avatara?". E-e. Nic. Nada. Nigdy nie czułam żadnego przyciągania do tego filmu. I naprawdę nie umiem wytłumaczyć mojej niechęci. A złapałam się na tym, że gdy podczas reklam w kinie pojawia się zwiastun Avatara 2, ja wywracam oczami i zajmuję się niezwykle interesującymi pyłkami kurzu na moich rękawach.
Czy możliwe, że Avatar mógłby mi się spodobać, gdybym dała mu szansę? Jak najbardziej. Ale czy zamierzam dać ją teraz, przy okazji premiery kontynuacji? Nie. Jeszcze nie. I długo jeszcze nie.

kingayo

Muszę się bez bicia przyznać, że nie obejrzałam Avatara 13 lat temu. Nie jestem kinomanką, a po za tym mam irytujący zwyczaj ignorowania trendów i mód w różnych dziedzinach. Oczywiście, wiedziałam, że ten film robi furorę, ale zdecydowałam się go obejrzeć 5 lat temu, gdy odkryłam, że mój chłopak również go nie widział. Urządziliśmy wspólny seans i dlatego mam miłe wspomnienia związane z Avatarem.

Dziabara / Podajnik animcowy

Niestety obawiam się, że nie będę umiała specjalnie pomóc, ponieważ... Avatara nigdy nie widziałam (ani tego niebieskiego, ani tego animowanego). W czasie, gdy film miał premierę, wciąż jeszcze mieszkałam na wsi i dojeżdżałam do liceum znajdującym się w mniejszym mieście. Jedyne kino znajdujące się w domu kultury praktycznie nie puszczało blockbusterów, za to wyświetlało niszowe niemieckie lub francuskie filmy wygrzebywane na potrzeby wycieczek z naszej szkoły. Nie mówiąc już o tym, że seans Avatara bez 3D byłby jak drożdżówka bez kruszonki - można, ale co to za przyjemność! I tak latka mijały, kable od internetów nabierały przepustowości, opinie o fabułe szału nie robiły i ostatecznie przeżyłam 13 lat bez doświadczania technologicznego geniuszu Jamesa Camerona (nawiasem mówiąc, Titanica też nigdy nie widziałam od samego początku... ale to chyba każdy człowiek tak ma). O, ale trailery do nowej części widziałam już z 10 razy przy różnych okazjach i faktycznie robią niesamowite wrażenie. Zwłaszcza ta woda - wydaje się 10 razy mokrzejsza niż warszawska kranówka! Hmmm... Może chociaż uda mi się załapać na jakiś maraton w grudniu? Się zobaczy.

Serdecznie dziękuję wszystkim koleżankom za poświęcony czas i odpowiedzi!

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki

Plus blogasek - oraz Instagram - są nominowane w rankingu Opowiemci! Jeśli macie ochotę zagłosować to polecam się życzliwej uwadze! Możecie mi też dać znać, czy Wasze blogi lub inne kanały SM są nominowane. 

Trzymajcie się, M

 

sobota, 10 grudnia 2022

Refleksje nad Avatarem trzynaście lat po premierze

 Hello!

Refleksje to za dużo powiedziane, to są luźne przemyślenia i spostrzeżenia w zasadzie niepoparte niczym innym niż obserwowaniem nagłówków tekstów i oglądaniem filmików oraz przebywaniem w ogólnej internetowej atmosferze zbliżającej się premiery filmu Avatar: Istota wody. Nie będzie lepszego momentu niż teraz, aby napisać, co myśli się o pierwszej części. 

Refleksje nad Avatarem trzynaście lat po premierze

Powinnam zacząć od tego, że filmu Avatar nie lubię - a dokładnie: przy pierwszym seansie nie zrobił na mnie żadnego wrażenia i historia wydawała mi się... głupia i płytka. Z czasem zaczęłam doceniać jego wizualną stronę, ale wciąż założenia samej historii zupełnie mnie nie przekonują. Miałam trzynaście lat, gdy film wchodził do kin. (Niepokojąco wiele trzynastek związanych jest z tym filmem).

I chyba nie tylko mnie, bo w ostatnim czasie widziałam coraz więcej i więcej esejów, filmików, rozkmin, że Avatar to tak naprawdę najlepiej zarabiająca kinowa porażka. Z jeden strony film zmienił kino, ale z drugiej - nie zmienił widzów. Z tego, co wiem coś takiego, jak fandom Avatara nie istnieje.  Avatar jednocześnie jest i nie jest popkulturowym fenomenem. Na pewno jest najbardziej dochodowym przerostem formy nad treścią. 

W moim przypadku Avatarowi nie pomogło też to, że był jakoś związany z kosmosem i kosmitami, a jeszcze w 2009 roku raczej unikałam takich tematów. 

W kwestii fandomu mam wrażenie, że on się nie wytworzył z dwóch powodów - fantastyczny świat przedstawiony był wizualnie piękny, ale wiadomo było o nim zbyt mało, aby coś z tego dalej tworzyć. Trochę zbyt dużo widzieliśmy, a zbyt mało znaliśmy mitologię świata - odkrywaliśmy ją oczami niezbyt rezolutnego człowieka, więc może nie ma się co dziwić. W każdym razie - być może wbrew pozorom - nie było na czym budować. A po drugie - chyba nikt nikt nigdy nie próbował skutecznie udowodnić, że w Avatarze kryje się jakaś głębia, a raczej większość tekstów czy analiz czy opinii widzów jest krytyczna. Nie w znaczeniu negatywna, ale wprost pokazująca łopatologiczność filmu. 

Jest podobno taki test: czy pamiętasz, jak nazywa się przynajmniej jedna postać z tego filmu? Ludzie nie pamiętają. Sama nie pamiętam nawet, jak nazywa się księżyc, na którym niebieskie stworzenia mieszkają, ale zaskakująco dobrze wiem, że nazywają się Na'vi. Na marginesie serdecznie polecam filmik Why Avatar has the Most Ironic Soundtrack of All Time, bo jest fascynujący i smutny.

Powiedziałabym, że Avatar jest zbyt prosty, aby wzbudzać fanowski entuzjazm. A jednocześnie fakt, jak wiele ten film zarobił robi na ludziach nieustanne wrażenie, bo od dwóch miesięcy kontentu analizującego ten film pod różnymi kątami nie brakuje - chociaż wciąż to nie jest poruszenie fandomu (bo ten chyba w powszechnym znaczeniu słowa fandom nie istnieje; chociaż fandomowa wiki jest rozbudowana bardzo), a raczej ludzi zajmujących się kinem i filmami. Przecież nawet mnie jakoś fakt, że Avatar ma drugą część, rusza.

Zastanawiam się, na ile trzynastoletnia ja mogła mieć świadomość zagadnień związanych z kolonializmem obecnych w tym filmie - i nie pamiętam. Chociaż zawsze wydawało mi się to głupie, że ludzkość chce się tak panoszyć we Wszechświecie. A szczególnie, że głębiny oceanów nie są jeszcze zbadane. Ale może Istota wody rozwinie ten temat. 

Ostatnio widziałam wywiad z Jamesem Cameronem, który po premierze Avatara zaangażował się w jakieś ruchy rdzennych mieszkańców Ameryki (bo dopiero gdy oni mu wprost powiedzieli, co z ich perspektywy przedstawia ten film, to go oświeciło) a teraz podobno niesamowicie interesuje go zachowanie oceanów i zmiany klimatu - i jego fantastyczne opowieści będą dotyczyły właśnie tego. 

A już w środę wpis, na którego publikację nie mogę się doczekać i też będzie dotyczył Avatara!

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki

Plus blogasek - oraz Instagram - są nominowane w rankingu Opowiemci! Jeśli macie ochotę zagłosować to polecam się życzliwej uwadze! Możecie mi też dać znać, czy Wasze blogi lub inne kanały SM są nominowane. 

Trzymajcie się, M

czwartek, 8 grudnia 2022

Joy, grudzień 2012

 Hello!

Uwielbiam robić listy (jestem pewna, że wszyscy już to wiedzą), lubię też wspomnienia - a w tym roku blog obchodził 10 urodziny i znalazłam w domu jeszcze jedną rzecz, która ma 10 lat.

Gazeta Joy

Tak naprawdę znalazłam ją już jakiś czas temu, gdy sprzątałam i wyrzucałam niepotrzebne rzeczy - ale tę zachowałam. Co to takiego? Egzemplarz magazynu Joy z grudnia 2012. Kupowałam tę gazetę w liceum i gdy teraz o tym myślę, to zaczęłam ją kupować niedługo po tym, gdy założyłam bloga. I zaczęłam oglądać Plotkarę. Ten konkretny - mój pierwszy - numer kupiłam, bo na okładce jest Leeighton Meester, a w środku jest materiał o niej oraz o Blake Lively, czyli o gwiazdach Gossip Girl

Ale nie po to trzymałam tę gazetę - chciałam sprawdzić, ile zmieniło się w modzie, o jakich gwiazdach można było wtedy przeczytać i jakie filmy, seriale i książki wtedy wychodziły. 

Po otwarciu gazety możemy zobaczyć Anję Rubik i Sashę Knezevica w reklamie firmy Apart. Para od tamtego czasu się rozstała. Nie wiem, kto obecnie występuje w kampanii świątecznej tej marki. 

To też czas, gdy kremy BB od Garniera są mode i popularne - nie wiem, czy firma wciąż ma je w swojej ofercie. 

Trochę dalej mamy przegląd pierścionków zaręczynowych celebrytów. Wiem, że co najmniej dwie z pokazanych par już się rozstały. Resztę średnio kojarzę. 

Holograficzna torebka

Wygląda na to, że holo było modne już w 2012 i moda na nie wraca regularnie - ostatnio chyba w 2019/2020 roku. 

Filmy - opisy wszystkich, które kojarzę, są na jednej stronie: Anna Karenina, Kochankowie z Księżyca, Operacja Argo. 

Muzyka - nie wiem, co obecnie dzieje się u: Eweliny Lisowskiej i zespołu Łąki Łan, ale w 2012 coś się działo. Poza tym reszta wspomnianych muzyków obecnie chyba wciąż ma się dobrze. 

Książkowo - z pokazanych tytułów chyba tylko Trafny wybór J.K. Rowling może w 2022 roku coś komuś mówić. 

Dalej mamy portret Jerzego Janowicza - gwiazdy tenisa, która równie szybko jak rozbłysnęła, tak zgasła. 

Następnie wywiady z Leighton Meester, Blake Lively, Robertem Pattinsonem (wciąż był w związku z Kristen Steward). (Do kina właśnie wchodziła druga część Przed świtem [druga część Przed świtem ma 10 lat!; Zmierzch ma 14 i wyszedł rok przed Avatarem] - dalej w czasopiśmie jest nawet pokazana kolekcja kosmetyków Essence wydana z tej okazji). 

Essence Przed świtem
Miałam koleżanki, które miały kosmetyki z tej kolekcji.

Nie śledzę trendów w makijażu, ale geometryczna kreska eyelinerem jest z nami dłużej, niż sądziłam. Jednocześnie pozostałe pokazywane makijaże - jak na dzisiejsze standardy - wydają się niesamowicie proste. 

Dalej widzimy propozycje strojów świątecznych - i znów, mam wrażenie, że wszystko jest takie proste. A może to dobrze skrojony minimalizm?

Ale sesja bardziej jesienna i w naturalnych kolorach i proponowane w tym stylu zestawienia - mogłaby zostać pokazane i w tym roku i nikt by się nie zorientował ("Kwiaty? Na wiosnę? Oryginalne"). Chociaż może ktoś by się zorientował, bo kroje są takie... sportowe (?). Plus wygląda na to, że kowbojki były wtedy bardzo modne. 

Retro oznaczało raczej lata 60. niż 80. 

Nie wiem, czy to typ gazety, czy jednak było to popularne, ale rzeczy pokazywane w prezentownikach są takie... kiczowate i wyglądają plastikowo. Ogólnie większość biżuterii widocznej w całej gazecie (no może poza reklamami Apartu) wygląda plastikowo. 

W 2012 roku były modne dżety. Na butach, paskach, portfelach, torebkach - i to nawet, gdy było się elegancką choć imprezującą kobietą, nie tylko u emo nastolatek. 

Czarne szpilki
 

Zostawiam sobie tę gazetę na dalszą pamiątkę i bardzo żałuję, że od dwóch lat nie ma jej już w Polsce (chyba wychodzi jeszcze w innych krajach, ale pewności nie mam), bo miałabym świetne porównanie - a tak mam tylko wspominki. 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki

Plus blogasek - oraz Instagram - są nominowane w rankingu Opowiemci! Jeśli macie ochotę zagłosować to polecam się życzliwej uwadze! Możecie mi też dać znać, czy Wasze blogi lub inne kanały SM są nominowane. 

Trzymajcie się, M

wtorek, 6 grudnia 2022

Książki influencerów 2022 - pozostałe

Hello!

 I ostatnia tegoroczna lista książek influencerów!


Kto? To nie z mojej karetki
Co? To nie z mojej karetki
Skąd? To nie z mojej karetki (Facebook, Instagram)
Gdzie?
Wydawnictwo Poczekalnia

Redagowałam tę książkę! I mogę ją szczerze polecić. Tym bardziej, że jest bardzo ładnie wydana.

Kto? Katarzyna Czajka-Kominiarczuk
Co? Mam nadzieję

Skąd? Zwierz Popkulturalny
Gdzie? Wydawnictwo W.A.B

Kto? Katarzyna Zajączkowska
Co? Odpowiedzialna moda. Guilt-free przewodnik po slow fashion
Skąd?
Katarzyna Zajączkowska
Gdzie?
Znak Koncept

Kto? Konrad Kozakiewicz
Co? Zespół myślenia ironicznego. Nie ma się z czego śmiać
Skąd?
Zespół myślenia ironicznego
Gdzie?
Znak

Kto? Szymon Pękala
Co? Wojna Idei. Myśl po swojemu
Skąd?
Wojna Idei; Szymon mówi
Gdzie?
Znak Horyzont

Disclaimer, bo czułabym się źle, gdybym tego nie zaznaczyła, skoro jakoś tam się tego dowiedziałam. Dotarły do mnie sygnały, że Wojna Idei może mieć prawicowe zacięcie. Nie wiem, nie sprawdzałam, nie oglądam tego kanału, ale no właśnie - wpadłam trochę przypadkiem na informacje, że to nie jest tak neutralne, jak chciałoby się wydawać. 

Kto? Magda Danaj
Co? Porysunnik

Skąd? Porysunki
Gdzie? Znak Horyzont   

Kto? Leszek Śledziński
Co? Prawie Pro. Wygraj siebie
Skąd? Prawie.PRO
Gdzie? Znak Horyzont       

Kto? Wiesławiec deluxe
Co? Każda praca hańbi. Pozdrowienia z późnego kapitalizmu
Skąd? Wiesławiec deluxe (Facebook)
Gdzie? Znak Literanova 

Kto? Agnieszka Jankowiak-Maik
Co? Historia, której nie było
Skąd?
Babka od histy
Gdzie?
Wydawnictwo Otwarte

Kto? Justyna Połeć
Co? Obudź w sobie boginię
Skąd?
Justbogini/Justdeliciousx
Gdzie?
Pascal

Kto? Katarzyna Uramek
Co? Gimnastyka słowiańska
Skąd? aktywnaslowianka.pl
Gdzie? Pascal  

Kto? Edyta Prusinowska
Co? Opowiem o tobie gwiazdom
Skąd?
Eniia
Gdzie?
Warszawska Firma Wydawnicza 

Kto? Edyta Prusinowska
Co? Truskawkowy blond
Skąd?
Eniia
Gdzie?
Moondrive

Kto? Dawid Myśliwiec
Co? 7 cząsteczek

Skąd? Uwaga! Naukowy Bełkot
Gdzie? Altenberg     

Kto? Marcin Myszka
Co? Zbrodnia obok ciebie
Skąd?
Kryminatorium
Gdzie? Altenberg      

Kto? Jarosław Wolski
Co? Spokojnie o wojnie
Skąd?
Wolski o wojnie (Youtube)
Gdzie? Alt.pl (Altbuch) (W sumie to chyba Altenberg)

Kto? Radosław Kotarski
Co? Mężczyzna, który uderzy dziecko
Skąd?
Polimaty
Gdzie? Alt.pl  

Kto? Szymon Bujalski
Co?
Recepta na lepszy klimat
Skąd? dziennikarz_dla_klimatu
Gdzie? Wydawnictwo Wysoki Zamek

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki

Plus blogasek - oraz Instagram - są nominowane w rankingu Opowiemci! Jeśli macie ochotę zagłosować to polecam się życzliwej uwadze! Możecie mi też dać znać, czy Wasze blogi lub inne kanały SM są nominowane. 

LOVE, M