Hello!
Odkąd zaczęłam na blogu serię wywiadów, wiedziałam, że znajdą się osoby, z którymi będę chciała porozmawiać więcej niż raz. Ale nawet nie spodziewałam się, że pierwszy z tych drugich wywiadów pojawi się tak naturalnie - bo pomysł, aby dopytać Sandrę o pewne rzeczy, pojawił się niemalże od razu po poprzedniej rozmowie, czyli Wszystko, o co chciałam zapytać podcasterkę [wywiad z Jadeitowy Podcast]. Dzisiaj będziemy rozmawiać o fotografii w Chinach.
Gdy pomyślałam o tym, co
mogłoby mi się skojarzyć z Azją i fotografią jednocześnie, to jedyne, co
przyszło mi do głowy, to japońska moda uliczna i Shinjuku – sama muszę
przyznać, że to bardzo ograniczony punkt wyjścia… Bardzo proszę o poszerzenie
horyzontów oraz wybaczenie kolejnych pytań – bo naprawdę wychodzę z pozycji
kompletnej niewiedzy.
Kojarzymy takie aspekty
fotografii, które najczęściej wkraczają w nurty mainstreamowe. To normalne, że
gdyby się zastanowić, jako pierwsze w połączeniu z Azją i fotografią przyjdą
nam na myśl sesje modowe. Street wear (ostatnimi czasy zacierający swoje
granice z high fashion) to temat idealny do sprzedaży produktów poprzez
fotografię. Fotografie dla najbardziej rozpoznawalnych światowych marek
modowych w orientalnym otoczeniu kojarzą nam się z pewną ekskluzywnością i
wyszukaną, niedostępną bądź bardzo ograniczoną w naszych kręgach kulturowych
estetyką. Ona jest atrakcyjna. Stąd prędzej skojarzymy okładki singapurskiego
Vogue, sesje reklamujące współpracę koreańskich idoli i McDonalda niż wystawy
fotografii artystycznej w hongkońskiej Para Site Gallery czy okładki albumów
fotograficznych wydawnictwa Jiazazhi stacjonującego w Paryżu.
Czy fotografia to
popularne hobby w Chinach?
Myślę, że fotografia to
nie tylko hobby. Chińczycy mają permanentnie wpisany w siebie jakiś
fotograficzny gen, związany z postępującą cyfryzacją. Powszechny dostęp do
telefonów komórkowych z coraz lepszej jakości aparatami fotograficznymi daje
dużo możliwości. Należy sobie zadać natomiast pytanie czy zdjęcia robione
telefonem czynią Chińczyków hobbystami, czy może rzecz nie leży w robieniu
zdjęć per se, a jest tylko formą zapisu wspomnień, pomagającą w
tworzeniu pamiętników z życiowych wydarzeń.
Mówi się, że nieważne
jest czym fotografujemy, ale to w jaki sposób to robimy. Jednak zawsze staram
się z góry określić, czy „fotografia”, o której w danej sytuacji mówię/piszę
służy domowym zapisom, czy może nastawiona jest na zysk i w pełni profesjonalna…
a może na wpół amatorska, ale i tak bardziej przemyślana. Oczywiście,
fotografia jest dla wielu Chińczyków pasją. Ale czy w Polsce również nie
stanowi ona jednego z bardziej oczywistych zainteresowań? W tej materii się nie
różnimy – każdy ma swoje własne hobby.
Z tego co wiem, chińskie
social media stoją raczej na wideo i transmisjach live niż fotografiach.
Sukces TikToka (w
Chinach Douyin) to tylko wierzchołek góry lodowej w świecie aplikacji
stworzonych do (krótkometrażowych) filmików. Zdecydowanie, w chińskich SoMe
królują filmy, ale media nie są do nich wyłącznie ograniczone. Dla poznania
szerszej charakterystyki chińskich sociali odsyłam do mojej rozmowy z Janem
Chmielowskim (współpracownikiem agencji Huqiao), który w Jadeitowym Podcaście
opowiadał właśnie o smaczkach chińskiego internetu.
Wydaje mi się, że musimy
zaznaczyć, że Chiny to wielkie państwo, a życie w wielkich miastach i poza nimi
znacznie się różni – zgaduję, że fotografia to sprawa raczej wielkomiejska. Ale
zastanawiałam się, czy są jakieś rodzaje reportaży zdjęciowych z prowincji; czy
fotografia ma jakieś znaczenie w przekazywaniu informacji?
Fotografia komercyjna,
modowa, produktowa itp. to zdecydowanie sprawa wielkomiejska. Natomiast nie
odbierałabym wsi jej artystycznego wkładu w fotografię chińską. Celowo używam
tu sformułowania „wsi”, aby nie mylić „prowincji” z jednostkami
administracyjnymi ChRL.
Oczywiście, istnieje
mnóstwo reportaży związanych z życiem małomiasteczkowym, wiejskim. Ba, na
przełomie wieków wśród chińskich artystów pojawił się cały nurt zwracający
uwagę na wykluczanie sfer robotniczych w dostępie do sztuk wizualnych,
prezentowanych w galeriach. Fotografowie tacy jak np. Song Dong spędzali dekady
na fotografowaniu robotników, wprowadzając ich jednocześnie w mury muzeów.
Angażowali Chińczyków ze wsi do aktywnego uczestnictwa i współtworzenia performansów,
których głównym celem było poruszanie tematu mingong 民工 (robotników) i zacieranie granic
między odbiorcami sztuki wysokiej a mieszkańcami wsi. Te tematy poruszają
również fotografowie zagraniczni, którzy (zazwyczaj oczywiście według
określonych przez rząd ram) przyjeżdżają do Chin realizować stypendia
artystyczne bądź specjalne wymiany skierowane do artystów działających w
obrębie na przykład miast partnerskich. Nieco ponad rok temu miałam okazję
poznać Pana Bernarda Langerocka, belgijskiego fotografa mieszkającego od wielu
lat w Dusseldorfie (Niemcy). Langerock podczas kilku wyjazdów do Chin w ramach
wymiany artystycznej między Dusseldorfem a Chengdu (prow. Sichuan) fotografował
codzienność osób mieszkających wzdłuż inaugurowanego w 2013 projektu Nowego
Jedwabnego Szlaku (ang. Belt and Road Initiative). W końcowym projekcie Arbeitersiedlungen
entlang der Seidenstraße fotograf przedstawił robotników związanych z BRI
w trzech regionach – chińskim Chongqingu, polskim Zabrzu i niemieckim Zagłębiu
Ruhry.
Czy można wywnioskować
jakiś ogólny status fotografii w Chinach? Chodzi mi o pozycję fotografów i osób
robiących zdjęcia – postrzegani są jako artyści, rzemieślnicy? Czy fotografia
widziana jest jako sztuka?
Myślę, że z tym jest tak
samo, jak w każdym innym miejscu. Fotografowie-artyści wystawiają swoje prace w
galeriach sztuki, czasami wykorzystując swoje umiejętności w zleceniach
komercyjnych, jednak niektórzy całkowicie się od tego odcinają. Rzemieślnicy to
przede wszystkim fotografowie zajmujący się reportażami uroczystości
rodzinnymi, posiadający studia oferujące sesje biznesowe, wykonujące zdjęcia do
dokumentów. Ale to podział bardzo ogólny i aplikowalny w każdym społeczeństwie,
niezależnie od kraju. Postrzeganie fotografa zależy od rodzaju fotografii,
którą się zajmuje, a nie od pochodzenia.
Oczywiście fotografia
nie jest marzeniem chińskich rodziców, którzy najchętniej swoje dzieci posyłają
na studia związane z medycyną, nowymi technologiami czy ekonomią, jednak jak w
każdym zawodzie – dobry fotograf to bogaty fotograf. Zwłaszcza wpisujący się we
wspomniane w pierwszym pytaniu nurty.
Jakie wyzwania stoją
przed chińskimi fotografami? Czy ich praca w Chinach różni się czymś zasadniczo
od pracy fotografów w innych miejscach świata?
To, na co na pewno muszę
zwrócić uwagę przy tym pytaniu to kwestie cenzury. Jak w każdym państwie
totalitarnym, publikowane treści (również przez artystów) poddawane są
cenzurze. Niemożliwym jest, aby prace krytykujące władze bądź poruszające inne
tematy politycznie bądź obyczajowo niewygodne (treści queerowe, ukazujące
opresje wobec mniejszości etnicznych itp.) zostały wystawione w państwowych
galeriach. Oczywiście istnieje tu szerokie pole dla kreatywności twórców w
doborze sposobu przedstawienia pewnych tematów, niektórzy natomiast próbują
wystawiać „rażące” prace w galeriach prywatnych (których działanie jest
kontrolowane i niejednokrotnie ograniczane). Inni natomiast decydują się na
wyjazd za granicę. Artyści chińscy często kształcą się w Stanach Zjednoczonych
bądź Europie (Francja, Wielka Brytania, Holandia), gdzie czasem decydują się
osiąść i w całkowitej wolności publikują swoje fotografie. Na przykład wydawnictwo La
Maison de Z (założone przez fotografkę Zhen Shi) tworzy albumy fotograficzne we
Francji, a platformy takie jak Offprint (również z Paryża) wspierają niezależnych
wydawców, umożliwiając im obecność na targach, organizując panele dyskusyjne
nt. sztuki czy wykorzystują znajomość z największymi centrami sztuki na świecie
celem propagowania współczesnej fotografii.
Najważniejsi,
najbardziej znani chińscy fotografowie? I czy dobrze zgaduję, że w Chinach i
poza Chinami to będą dwie różne listy? Czy w Polsce można zobaczyć wystawy ich
prac?
Odpowiem na to pytanie
od końca. Niestety wystaw chińskich fotografów w Polsce nie można oglądać zbyt
często. Nie jest to popularne zagadnienie dla sztuki współczesnej wystawianej w
Polsce. Znacznie łatwiej o wystawy polskich fotografów i podróżników, którzy po
powrocie do Polski publikują fotografie Państwa Środka. Nie jest to jednak
fotografia artystyczna, a reportażowa.
Na próżno szukać
informacji o minionych wystawach chińskich fotografów w Polsce. Chiński duet Mu
Chen i Shao Yinong prezentował swoje prace w poznańskim CK Zamek w 2010 roku, w
2015 Wanga Hobo zaprezentował w krakowskim MCK obraz zapomnianej przez świat wioski
w Qinghai, jednak to tylko pojedyncze projekty. Oprócz nich podam kilka
projektów realizowanych przez fotografów polskich w Chinach, jednak one również
czas swojej świetności przeżywały przede wszystkim w pierwszej dekadzie XXI
wieku: 7. Międzynarodowy Festiwal Fotografii w Łodzi Made in China, Chiny.
Piąta strona świata - Karolina Żaba, prace Bogdana Konopki.
Natomiast Chiny są
krajem tak rozległym, że najważniejszych fotografów nie sposób wybrać.
Mogę podać moją subiektywną listę twórców współczesnych: duet RongRong. Luo
Yang, Wang Qingsong, Zhang Huan, Yang Fudong, Ren Hang, Sui Taca.
Słyszałam wypowiedź, że
chiński rząd nie za bardzo umie w soft power w znaczeniu na przykład
koreańskiego hayllu – nie umie promować popkultury. Ale nie było do końca jasne
czy nie umie, nie chce, nie widzi takiej potrzeby czy może uważa, że ludzie
poza Chinami tej popkultury nie zrozumieją. I chyba Ty się do tego odnosiłaś w
naszej poprzedniej rozmowie, gdy wspominałaś, że Chiny potrzebują odczarowania,
pokazania popkultury i zróżnicowania.
Myślę, że to przede
wszystkim kwestia polskich skojarzeń dotyczących postrzegania komunizmu. Wielu
z nas na hasło „Chińska Republika Ludowa” ma przed oczami betonową, odbudowywaną
po wojnie na wzór radziecki Warszawę. Zależy mi na podkreśleniu tego, że
współczesne Chiny tak nie wyglądają. Oczywiście są one państwem totalitarnym,
ale proponują zupełnie inną gamę dorobku sztuk wizualnych, które interesują
mnie naukowo i których obraz chcę opisywać.
A jednocześnie wydaje
się, że promowanie starożytnej cywilizacji i dawnej kultury idzie im nie
najgorzej. A może my jako ludzie jakimś sposobem jesteśmy bardziej
zainteresowani tym co było dwa, cztery czy osiem tysięcy lat temu. Albo
zainteresowanie dawnymi czasami wydaje się bezpieczniejsze, bo obecnie Chiny
nie są zbyt popularne międzynarodowo.
W kwestii sztuk
wizualnych sugerowałabym się wydawnictwami czy centrami sztuki zrzeszającymi
artystów z całego świata, w tym Chin. Śledzenie relacji z wystaw
fotograficznych, przeglądanie portfoliów i stron internetowych fotografów daje
najszerszy obraz współczesnej fotografii chińskiej, jeśli oglądanie jej na żywo
(a w Polsce niestety tak jest) jest niemożliwe.
Mam wrażenie, że
przebiegłyśmy się po podstawach tego, jak można zapoznawać się z chińską
popkulturą oraz dowiedziałam się bardzo dużo o fotografii – czy może chciałabyś
dodać jeszcze coś podsumowującego lub dodatkowo ważnego na koniec?
Chciałabym podkreślić
istotę analizowania fotografii i dodawania ich do dyskursu jako ważnego
materiału źródłowego. Rozmawiając z chińskimi fotografami bądź czytając
wywiady, bardzo często zauważam, że ich sztuka jest odzwierciedleniem życia prywatnego,
bądź społecznych problemów, z jakimi zmagają się współczesne Chiny.
Przeglądanie albumów fotograficznych jest jak czytanie - czasem nawet bardziej
wymagające. Ale polecam je wszystkim, którym estetyka otaczającego nas świata
nie jest obojętna.
Jeszcze raz dziękuję Sandrze za odpowiedzi!
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Pozdrawiam, M