Jest kilka typów notek, które kocham pisać najbardziej. Wszelkiego rodzaju podsumowania są na szczycie listy. Na drugim miejscu są te wpisy, w których opowiadam, o tym, jak to się stało, że zaczęłam coś lubić, coś mnie zainteresowało. Na trzecim znajdują się teledyski. A ponieważ mamy koniec roku 2017 trzeba zrobić przegląd tego, co pojawiło się na Mirabell - Między innymi kulturalnie (to chyba pierwszy raz, gdy napisałam pełną nazwę bloga w notce).
STYCZEŃ
W styczniu 2017 dostaliśmy czwarty sezon "Sherlocka" i recenzja każdego odcinka znajduje się na blogu. Pamiętam, że byłam całkiem dumna z ich pisania tak szybko, ale same odcinki były średnie. Ale pierwszą notką, którą chcę podlinkować jest - Czytanie grozi śmiercią. Ze śmiechu - "Kawaii Scotland" , czyli przezabawna polska manga. A drugą podsumowanie "Roku z anime". Od końca tamtej akcji nie było nawet żadnego miesiąca tematycznego, ale mam pewien pomysł na wakacje. I na koniec recenzja "La La Landu", filmu, który mi się nie podobał, ale całkiem podoba mi się sposób w jaki go opisałam.
LUTY
Pojawiły się dwa wpisy podsumowujące kolejne semestry moich studiów, a poza tym znów notki, które wybrałam do podsumowania dotyczą anime, mniej lub bardziej bezpośrednio. Najpierw wpis walentynkowy - Od łyżwiarstwa do Yuri On Ice, czyli krótka historia o miłości. Następny to wynik intensywnego uczęszczania na lodowisko i obserwowania ludzi - Typy ludzi na lodowisku. Ostatni wpis to wynik małego eksperymentu i przykład notki, która myślałam, że nikogo nie zainteresuje, a klikała się zaskakująco dobrze. To coś pomiędzy recenzją a opisem gazety "Otaku" - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
MARZEC
Zmieniamy ton. W marcu naszły mnie przemyślenia, Czy aby mieć prawo twierdzić, że coś się lubi, trzeba to dobrze znać? oraz druga część wpisu Nie znam się, więc się wypowiem. Gdy czytam te notki w momencie, gdy otwieram je aby skopiować linki, aż trochę nie mogę uwierzyć, że to ja je napisałam. To znaczy wydają mi się teraz jakieś takie poważne. Ale to dobrze, chciałabym jeszcze trochę pozagłębiać się w te tematy.
Na zajęciach z edytorstwa rozmawialiśmy o trendach wydawniczych. Tym, który mi najbardziej rzuca się w oczy jest związany z pojawianiem się słowa Dziewczyna w tytułach książek i w marcu postanowiłam mu się nieco bliżej przyjrzeć.
KWIECIEŃ
Prawdziwym powodem, dlaczego oglądam anime, jest poszukiwanie w nim nawiązań do Szekspira, aby mieć materiały na kwietniową notkę - Szekspir w anime #2 . Przygotowałam też wpis o jednym z moich ulubionych musicali, czyli uaktualnioną opinię o Mozarcie - "Mozart, l'opera rock" - 4 lata później. W kwietniu w kinach pojawił się też film "Ghost In The Shell" i dalej nie mogę się zdecydować, czy on mi się podobał - Ambiwalencja.
MAJ
W maju musiałam nieco przystopować z pisaniem, pojawiło się 10 notek. Z czego 4 to recenzje kolejnych odcinków "Doctora Who". Ale chciałabym wrócić do dwóch wpisów. Moich ulubionych programów Stephana Lambiela - Wszystkie punkty za interpretację muzyki oraz recenzji drugiej części Strażników Galaktyki - Relacje kosmiczne.
CZERWIEC
Nadrobiłam i to z wielkim zaskoczeniem, moją niebytność w Operze Bałtyckiej, a później napisałam o Pinokiu. Pojawiła się także jedna z moich ulubionych notek w tym roku, wspólna notka z Kamilą, której bloga lubię bardzo, ale jeszcze bardziej lubię po prostu sposób w jaki pisze. Jej teksty czyta się cudownie i jestem bardzo wdzięczna, że zechciała użyczyć mi trochę swojego talentu, czasu i wiadomości i uzupełnić swoimi przykładami wpis Ten niekochany / Ten trzeci. I kolejny wpis, który lubię i który jest dla mnie bardzo ważny, a jednocześnie ciągle mam w planach napisanie jednak jego odwrotnej wersji. Na razie zostańmy jednak w pozytywnym świetle - Za co uwielbiam moich przyjaciół.
Nadrobiłam i to z wielkim zaskoczeniem, moją niebytność w Operze Bałtyckiej, a później napisałam o Pinokiu. Pojawiła się także jedna z moich ulubionych notek w tym roku, wspólna notka z Kamilą, której bloga lubię bardzo, ale jeszcze bardziej lubię po prostu sposób w jaki pisze. Jej teksty czyta się cudownie i jestem bardzo wdzięczna, że zechciała użyczyć mi trochę swojego talentu, czasu i wiadomości i uzupełnić swoimi przykładami wpis Ten niekochany / Ten trzeci. I kolejny wpis, który lubię i który jest dla mnie bardzo ważny, a jednocześnie ciągle mam w planach napisanie jednak jego odwrotnej wersji. Na razie zostańmy jednak w pozytywnym świetle - Za co uwielbiam moich przyjaciół.
LIPIEC
W lipcu wakacje więc pojawiło się więcej notek w tym dwie bardzo poczytne z czego jedna bardzo komentowana. Pierwsza o moich przygodach ze współlokatorką - Perfekcyjna Pani Akademika.
I drugi Zła (serial "13 powodów"). Nie sprawdzałam i nie liczyłam, ale wydaje mi się, że to jest nie tylko najbardziej komentowany wpis tego roku, ale nawet najbardziej komentowany wpis na blogu. I dobrze, bo sprawa ważna, a serial szkodliwy. A żeby trochę złagodzić te dwa niezbyt przyjemne wpisy na koniec - O konsekwencjach i przyjaźni ("Koe no Katachi") - recenzja bardzo mądrej i ładnej animacji.
I drugi Zła (serial "13 powodów"). Nie sprawdzałam i nie liczyłam, ale wydaje mi się, że to jest nie tylko najbardziej komentowany wpis tego roku, ale nawet najbardziej komentowany wpis na blogu. I dobrze, bo sprawa ważna, a serial szkodliwy. A żeby trochę złagodzić te dwa niezbyt przyjemne wpisy na koniec - O konsekwencjach i przyjaźni ("Koe no Katachi") - recenzja bardzo mądrej i ładnej animacji.
SIERPIEŃ
Aż 16 notek najwięcej w tym roku i trochę się robi problem z wyborem, bo napisałam kilka recenzji, które warto byłoby przypomnieć. Zacznijmy od dwóch dram: Z historią niestety nie wygrasz ("Moon Lovers: Scarlet Heart Ryeo") oraz Utopieni ("Bride of Water God"). Nie przepadam za czytaniem tekstów, które już napisałam, ale muszę sama sobie przyznać, że recenzja Moon Lovers wyszła mi całkiem nieźle. Co się zaś tyczy drugiej dramy to była ona wielkim rozczarowaniem w Korei i z moim odczuciami jest nieco podobnie. Pozostając w temacie rozczarowań a przechodząc do totalnych klap, całkiem nieźle czytał się tekst o filmie aktorskim "Death Note". I na koniec jeszcze recenzja "Iluminae".
Niewinnie przewijam facebookową tablicę i prawie, prawie bym to minęła, ale coś mnie tknęło, że ja przecież znam ten typ pisania. I faktycznie, patrzę, a to Copernicon zalinkował moją relację na swoim facebooku.
WRZESIEŃ
Upłynął mi na praktykach, ale punktem kulminacyjnym i prawie jedynym wakacyjnym wyjazdem w tym roku. A mianowicie we wrześniu jest Copernicon! Tegoroczny na długo zostanie w mojej pamięci ze względu na to, że byłam jedyną uczestniczką jednego panelu, jedną w bardzo wielu uczestniczek innego, byłam także najmłodszą osobą na sali, ale co najciekawsze zdarzyło mi się być też najstarszą - starszą nawet niż prowadzący. Podrzucam jeszcze zdjęcia z samego Torunia, bo to takie ładne miasto. Z recenzji chciałabym wrócić do "Descendants of the Sun". Dramy mają to do siebie, że nawet jeśli nie są dobre to znakomicie się o nich pisze. Ale to akurat był fantastyczny serial.
PAŹDZIERNIK
Powrót do Gdańska za każdym razem jest bolesny, ale w październiku jeszcze miałam czas na pisanie. I czytanie, i oglądanie, bo to zajmuje bardzo, bardzo dużo czasu, napisanie zaś to kwestia wygospodarowania wieczoru. Jak już przywołuję recenzje dram to i "Hwarang" musi być, ale bardziej istotna jest książka "Kim Dzong-Il. Przemysł propagandy" naprawdę fascynująca lektura i o porwaniu reżysera i aktorki do Korei Północnej jak i o działaniu przemysłu filmowego w obu Koreach. W październiku miał premierę nowy Thor i oczywiście recenzja jest. Napisałam też wrażenia po pierwszym miesiącu kolejnego semestru Zarządzania Instytucjami Artystycznymi.
LISTOPAD
Radykalny spadek ilości oraz, nie ukrywam, jakości wpisów wynika z tego, że naprawdę bardzo dużo czasu spędzam na uczelni czy to na zajęciach, czy w bibliotece. Niestety pewnych rzeczy nie przeskoczę. Ale udało mi się przeczytać ciekawą książkę dotyczącą fanów anime, opisać to jak piszę i zbieram obserwacje na kolejny tego typu wpis i przygotować notkę-listę, która miała bardzo dużo kliknięć, gdy się okazała i kilka komentarzy od ciekawych osób, czyli Blogerzy książkują 2017.
GRUDZIEŃ
Biorąc pod uwagę, że to jest dziesiąty grudniowy wpis to nie za bardzo mam z czego wybierać. Tak naprawdę jedynym porządnym, konkretnym wpisem była recenzja "Ligii sprawiedliwości", z której jestem nawet całkiem zadowolona. Byłam też całkiem zadowolona z dwudziestego czwartego wpisu o teledyskach, bo w końcu udało mi się zebrać nowości i po raz 4 albo 5 pokazać teledysk Logic do piosenki 1-800-273-8255. Jeśli nie widzieliście to albo klikajcie w link do wpisu, albo przekopiujcie sobie do wyszukiwarki Youtube ten numer i zobaczcie koniecznie. I posłuchajcie. Ostatni warty wspomnienia wpis to relacja na żywo z oglądania specjalnego, świątecznego odcinka Doctora Who.
Muszę przyznać, że ten rok był dla mnie dość wyjątkowy, nie było fenomenalnych wzlotów, ale czas, który spędziłam na przykład na praktykach i w Toruniu był zaprawdę świetny. Nie mogę nie wspomnieć o największym odkryciu tego roku, czyli koreańskiej muzyce, która podobnie jak anime już kilka lat temu, w tym roku nieco opanowała moje życie, ze wszystkim dobrymi i złymi konsekwencjami tego stanu rzeczy. Ze spraw zdrowotnych, zaczęłam a teraz już w sumie kończę silną kurację dermatologiczną i cóż efekty na buzi są, ale nie bez powodu 3/4 ulotki o była lista skutków ubocznych, które dają się we znaki bardzo, a są to głównie efekty nie dotyczące ciała a ducha. Nie jest za fajnie. Tym bardziej, że koniec roku nie był dla mnie zbyt łaskawy pod wieloma względami i w skrócie był to miesiąc, w którym płakałam najwięcej w swoim życiu i to nad sprawami nie będącymi ani filmami, książkami czy serialami ani rzeczami, na które miałam jakikolwiek wpływ. Niestety większość zaskakujących rzeczy w życiu okazuje się bardzo złymi wiadomościami otrzymywanymi nagle i bez żadnego przygotowania.
Myślę, że jeszcze długo będę sobie układała w głowie pewne sprawy, które miały miejsce w tym roku. Człowiek oprócz zdrowia fizycznego ma także psychiczne i społeczne, a u mnie każde kuleje. Nie chciałabym jednak wchodzić w nowy rok zła i smutna, ale nie wiem czy dam radę. Chciałabym, ale będzie to trudne. Tym bardziej, że jeśli miałabym wybierać dzień w roku, którego najbardziej nienawidzę to byłby to Sylwester.
Mam jednak nadzieję szczerą i ogromną, że dla Was cały mijający rok był dobry i pełen miłych chwil, a życzę Wam jeszcze więcej takich w 2018.
Upłynął mi na praktykach, ale punktem kulminacyjnym i prawie jedynym wakacyjnym wyjazdem w tym roku. A mianowicie we wrześniu jest Copernicon! Tegoroczny na długo zostanie w mojej pamięci ze względu na to, że byłam jedyną uczestniczką jednego panelu, jedną w bardzo wielu uczestniczek innego, byłam także najmłodszą osobą na sali, ale co najciekawsze zdarzyło mi się być też najstarszą - starszą nawet niż prowadzący. Podrzucam jeszcze zdjęcia z samego Torunia, bo to takie ładne miasto. Z recenzji chciałabym wrócić do "Descendants of the Sun". Dramy mają to do siebie, że nawet jeśli nie są dobre to znakomicie się o nich pisze. Ale to akurat był fantastyczny serial.
PAŹDZIERNIK
Powrót do Gdańska za każdym razem jest bolesny, ale w październiku jeszcze miałam czas na pisanie. I czytanie, i oglądanie, bo to zajmuje bardzo, bardzo dużo czasu, napisanie zaś to kwestia wygospodarowania wieczoru. Jak już przywołuję recenzje dram to i "Hwarang" musi być, ale bardziej istotna jest książka "Kim Dzong-Il. Przemysł propagandy" naprawdę fascynująca lektura i o porwaniu reżysera i aktorki do Korei Północnej jak i o działaniu przemysłu filmowego w obu Koreach. W październiku miał premierę nowy Thor i oczywiście recenzja jest. Napisałam też wrażenia po pierwszym miesiącu kolejnego semestru Zarządzania Instytucjami Artystycznymi.
LISTOPAD
Radykalny spadek ilości oraz, nie ukrywam, jakości wpisów wynika z tego, że naprawdę bardzo dużo czasu spędzam na uczelni czy to na zajęciach, czy w bibliotece. Niestety pewnych rzeczy nie przeskoczę. Ale udało mi się przeczytać ciekawą książkę dotyczącą fanów anime, opisać to jak piszę i zbieram obserwacje na kolejny tego typu wpis i przygotować notkę-listę, która miała bardzo dużo kliknięć, gdy się okazała i kilka komentarzy od ciekawych osób, czyli Blogerzy książkują 2017.
GRUDZIEŃ
Biorąc pod uwagę, że to jest dziesiąty grudniowy wpis to nie za bardzo mam z czego wybierać. Tak naprawdę jedynym porządnym, konkretnym wpisem była recenzja "Ligii sprawiedliwości", z której jestem nawet całkiem zadowolona. Byłam też całkiem zadowolona z dwudziestego czwartego wpisu o teledyskach, bo w końcu udało mi się zebrać nowości i po raz 4 albo 5 pokazać teledysk Logic do piosenki 1-800-273-8255. Jeśli nie widzieliście to albo klikajcie w link do wpisu, albo przekopiujcie sobie do wyszukiwarki Youtube ten numer i zobaczcie koniecznie. I posłuchajcie. Ostatni warty wspomnienia wpis to relacja na żywo z oglądania specjalnego, świątecznego odcinka Doctora Who.
Muszę przyznać, że ten rok był dla mnie dość wyjątkowy, nie było fenomenalnych wzlotów, ale czas, który spędziłam na przykład na praktykach i w Toruniu był zaprawdę świetny. Nie mogę nie wspomnieć o największym odkryciu tego roku, czyli koreańskiej muzyce, która podobnie jak anime już kilka lat temu, w tym roku nieco opanowała moje życie, ze wszystkim dobrymi i złymi konsekwencjami tego stanu rzeczy. Ze spraw zdrowotnych, zaczęłam a teraz już w sumie kończę silną kurację dermatologiczną i cóż efekty na buzi są, ale nie bez powodu 3/4 ulotki o była lista skutków ubocznych, które dają się we znaki bardzo, a są to głównie efekty nie dotyczące ciała a ducha. Nie jest za fajnie. Tym bardziej, że koniec roku nie był dla mnie zbyt łaskawy pod wieloma względami i w skrócie był to miesiąc, w którym płakałam najwięcej w swoim życiu i to nad sprawami nie będącymi ani filmami, książkami czy serialami ani rzeczami, na które miałam jakikolwiek wpływ. Niestety większość zaskakujących rzeczy w życiu okazuje się bardzo złymi wiadomościami otrzymywanymi nagle i bez żadnego przygotowania.
Myślę, że jeszcze długo będę sobie układała w głowie pewne sprawy, które miały miejsce w tym roku. Człowiek oprócz zdrowia fizycznego ma także psychiczne i społeczne, a u mnie każde kuleje. Nie chciałabym jednak wchodzić w nowy rok zła i smutna, ale nie wiem czy dam radę. Chciałabym, ale będzie to trudne. Tym bardziej, że jeśli miałabym wybierać dzień w roku, którego najbardziej nienawidzę to byłby to Sylwester.
Mam jednak nadzieję szczerą i ogromną, że dla Was cały mijający rok był dobry i pełen miłych chwil, a życzę Wam jeszcze więcej takich w 2018.
LOVE, M