niedziela, 28 października 2012

Jest jak jest

Hejo!
Przeżyłam ostatni tydzień więc jest dobrze, teraz tylko trzy dni i znowu wolne. I chyba tylko świadomość tego , że będę miała cztery dni żeby się wysapać utrzymuje mnie jakoś w rutynie dnia powszedniego. Teraz trochę, odrobinę o tym co czuję. Może inaczej o tym jak ja odnoszę się do świata. Generalnie moja "filozofia" polega na przyjmowaniu rzeczy jakimi są. Np. taka fizyka. Zupełnie nie jej rozumiem, ale czwórę zawsze miałam. Po prostu nie doszukiwałam się w tym sensu, wykułam teorię, wzór i wystarczyło. Skoro tak nas uczą to pewnie tak jest. Poza tym to oszczędzało mi niepotrzebnego zawracania sobie głowy i dodatkowej pracy. Ale to samo można odnieść do ludzi. Naprawdę niewiele mnie obchodzi dlaczego ktoś tam się na mnie obraził. Się obraził to nie będzie się odzywał to jego problem, ja przyjmuje to jak jest. Nie będę szukała porozumienia na siłę. Nie będę się zastanawiała tez dlaczego ktoś podejmuje takie a nie inne wybory. A szczególnie jeśli wybierze tą gorszą opcję. Jego życie, jego sprawa mi może być go tylko szkoda. Podobnie jest w sprawach, które bezpośrednio mnie dotyczą. Jak ktoś nie może pojąc tego, że nie obchodzi mnie to, ze jego decyzja jego działanie mnie nie dotknie. Naprawdę trudno jest zrobić mi na złość. Ktoś coś zrobił to zrobił. Po fakcie. Zostało przyjęte jak jest już tego nie cofniesz nawet jak byś chciał.  I mogłabym tak jeszcze długo, ale wydaje mi się że dosyć to mocno zagmatwałam a to jest proste. 

A więc przyjmujcie rzeczy jakimi są, oszczędzicie sobie roboty.
Z tym, że niektórym może się to wydawać, że jest to w pewnych sytuacjach poddanie się. O nie to tylko ułatwia walkę. 

 "Kto walczy może przegrać, kto nie walczy już przegrał",  M <3




I zdjęcia ze wczoraj z mojego okna, dzisiaj tego śniegu jest dużo więcej ale już się rozpuszcza.

środa, 24 października 2012

"Ziemia Bygdoska"

Hejo!
Dopadłam zdjęcia z występów i w strojach, przed filharmonią itp. Niestety nagrań brak, ale będę szukała.
Już nie mogę się doczekać długiego weekendu. Bardzo, bardzo nie chce mi się chodzić do szkoły. Ale przynajmniej z chórem mam spokój, próby zaczniemy dopiero po nim, bo musimy przygotować pieśni patriotyczne na 11. 
Ten tydzień w miarę luźny, gorzej przyszły, bo większość nauczycieli (jak zwykle) chce porobić sprawdziany przed wolnym. Więc szykuje się kucie na historię, angola i parę mniejszych rzeczy z luźniejszych przedmiotów. Wgl tak sobie klasą nagrabiliśmy, że nasza wychowawczyni zastanawia się czy nie oddać wychowawstwa. Wspominałam, że uciekliśmy w czwartek z gegry. Chyba nie. A w piątek była wychowawcza, na której mnie nie było. Mamy dwuletni zakaz wyjazdów na wycieczki, i się podobno na klasę mocno wydzierała, coś w stylu:"Jak mogliście zrobić coś takiego w pierwszej klasie" itp. I mamy generalnie przerąbane teraz, bo się na nas uwzięła. Wgl jesteśmy mocno przypałową klasą, zapewne najgorszą pierwszą. Cóż w sumie to może być już tylko lepiej.  ; )

Ale jest dobrze, jakoś nawet moja klasa nie jest w stanie popsuć mi humoru, który utrzymuje się w sumie od początku września. Już w sumie nie pamiętam kiedy miałam dołek. to dobrze, to bardzo dobrze. Jeszcze tylko wyjaśnienie tytułu posta. "Ziemia Bydgoska" to zespół ludowy czyli tańczy i śpiewa. Jego członkowie dzielili z nami garderobę. W szczególności chodzi tu o panie, które musiały się malować itp. One wszystkie były takie uśmiechnięte i zadowolone. A my nie za bardzo. Więc pani prof do nas  "Uśmiechamy się jak Ziemia Bydgoska" A te panie naprawdę bardzo ładnie wyglądały i się uśmiechały i wgl były dla nas bardzo miłe. 


Love, M <3











poniedziałek, 22 października 2012

Podwijam kiecę i lecę

Hejo!
Wróciłam. Niestety póki co żadnych zdjęć z koncertu ani z przesłuchania nie znalazłam, nagrań też nie ma, ale jak tylko się pojawią to zaraz je tu zamieszczę. Sam pobyt w Bydgoszczy można zaliczyć do udanych. Chór, w którym śpiewam zdobył Brązowy Kamerton a to bardzo dobry wynik. Spałyśmy w internacie w lekko spartańskich warunkach, ale nie było źle. Jedzenie całkiem jadalne i smaczne i wgl wszystko sympatycznie. Razem z nami mieszkał drugi chór z Ostrołęki, który występował w starszej kategorii niż mój i udało im się zdobyć Złoty Kamerton. Zdjęć zrobionych przeze mnie jest mało, bo po pierwsze nie było czasu i jak ich robić, a po drugie nie było czemu robić tych zdjęć, bo nie chciało nam się iść i zwiedzać. 
Tytuł posta związany jest ze strojami, które posiadamy. Delikatnie rzecz ujmując wyglądamy w nich trochę jak zakonnice, ale to zobaczycie jak tylko dostanę się do zdjęć i nagrań z koncertów. 
Teraz jeszcze opiszę jedną nieprzyjemną sytuację, która spotkała nas w Filharmonii. Musiałyśmy przybyć na próbę na godzinę 10, byłyśmy za dziesięć. Usiadłyśmy i czekamy. Na scenie ustawiały się chóry i w końcu woła nas pani od reżyserii koncertu. To i my ustawiłyśmy się na scenie, ale nie było czasu na przećwiczenie naszego utworu, bo musieliśmy ćwiczyć machanie rękami do Modlitwy o pokój. Trzy razy, ba baba chyba miała nas za idiotów. Pisze nas bo na scenie były pięć chórów w tym chóry mieszane. Pomachałyśmy, pomachałyśmy i skończyła się próba części pierwszej. Od próby do naszego wyjścia na scenę czekałyśmy około 2 godzin. Ale to jeszcze nic. Jeszcze tylko wspomnę jakie wszystkie z tego powodu byłyśmy zadowolone. W końcu przychodzi po nas dziewczynka, że mamy się ustawić za kulisami. Stajemy jak trzeba i czekamy. Kończy się piosenka, po której miałyśmy wejść, a baba stojąca przd drzwiami kulis nie chce nas wpuścić na scenę: "Jeszcze chwileczkę". A my słyszymy, że chóry zaczynają Modlitwę o pokój. Pani profesor : "A co oni dwa razy śpiewają to samo?" A my stoimy z miną typu "WTF? Osz ku*wa! Zapomnieli o nas" I ciężki szok. Przez korytarz biegnie pani reżyser i z pretensją do pani prof, że czemu nie wchodziłyśmy. Pewnie nie dlatego że nie chcieli nas wpuścić. A my stoimy, nie wiemy co ze sobą zrobić i słuchamy.  Reżyserka, że wejdziemy i zaśpiewany jak oni skończą, ale pani prof, że nie bo to po finale i jak to tak. I stoją się kłócą, Ona tylko powie osobom prowadzący galę, żeby nie zapowiadali przerwy, a pani prof, że nie nie zaśpiewamy. Ale druga baba przyszła i mówi że już wszyscy na nas czekają. Cóż wtedy już nie było odwrotu. I zaśpiewałyśmy, weszłyśmy na tą scenę z  takimi uśmiechami, że głowa mała i prawdopodobnie zaśpiewałyśmy tą piosenkę najlepiej ze wszystkich naszych jej wykonań. Po pierwsze kompromitacja Filharmonii, po drugie Pałacu Młodzieży, po trzecie całego konkursu, po czwarte tych pań, które za to odpowiadały. Myślałam, że pani prof wydłubie tym paniom oczy. Tak jej wkurzonej nie widziałam chyba nigdy. No nie powiem mu też byłyśmy wkurzone, bo czekałyśmy na to 2 godziny.  Ale pomijając to było git.

Pozdrawiam M <3
Widok z okna internatu ^^







piątek, 5 października 2012

Warszawa

Hejo!
Niestety zostałam pozbawiona aparatu, bo brat go porwał na rajd, więc tylko kilka zdań. Wczorajszą wycieczkę do Warszawy można uznać za udaną. Zgodnie z zamiarem w drodze spałam, chociaż przeważnie nie umiem spać w autobusie, ale jakoś tak mnie zmuliło, że musiałam przysnąć. Teatr Buffo jako sam budynek zrobił na mnie zerowe wrażenie. Spodziewałam się jakiegoś dużego, ślicznego, kolorowego budynku a tu szaro, buro i ponuro (takie określenie raczej pasuje do pogody dzisiejszej, bo wczoraj było naprawdę ładnie) i na dodatek wejście jakby w piwnicy. Ale co najważniejsze przedstawienie było genialne, nie umiem tego inaczej opisać. Śpiewanie, żarty, świetni aktorzy, uznanie dla panów, którzy przebierali się za kobiety ^^. I generalnie takie pozytywne przesłanie i energia. Oczywiście przedstawienie było po angielsku, ale nie czułam się jak na tureckim kazaniu (moja mama zawsze tak mówi, mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam tak pisząc). Potem Arkadia. Ja nie znoszę kupować ubrań na takich wycieczkach, ale dziewczyny zostawiły tam ładnych parę stów, bo jak rzuciły się na spódnice to chyba z 10 lub więcej je kupiło. No ale to nie ważne, że 5 czy 6 będzie miało taką samą. I droga powrotna. Zauważyłam pewną zależność: im na dworzu robi się ciemniej tym w autokarze robi się głośniej. No więc droga powrotna minęła na gadaniu, śmianiu się  i rozmowach filozoficznych. 
A dzisiaj wpadły mi dwie piąteczki z polskiego i trójeczka z niemieckiego co jest bardzo dobrą oceną.
Wczoraj był Światowy Dzień Zwierząt, a dzisiaj w szkole Dzień Języków.
A weekend zapowiada się.......  w sumie to u mnie się zapowiada spontan  ; )  

Love M. <3