Hello!
Ostatnio na blogu było dość cicho, bo jestem chora, a mam sporo pracy do zrobienia, a pierwsze niestety nie ułatwia drugiego. Ponadto wczoraj byłam w Warszawie. Pojechałam tam specjalnie do Muzeum Narodowego na wystawę Splendor i finezja. Duch i materia w sztuce Korei.
Wystawę tę można oglądać jeszcze do 12 stycznia, a rozpoczęła się 11 października. A ja dowiedziałam się o niej w połowie grudnia i to tylko dlatego, że moja promotorka akurat była w Warszawie, przechodziła obok muzeum (chociaż miała jechać taksówką) i zauważyła plakat. Nie wiem jakim sposobem, chociaż przecież interesuję się tym tematem, nie widziałam nigdzie informacji o tej wystawie. A dzięki niej moja praca magisterska popłynie w zupełnie innym kierunku niż początkowo zakładałam. Ciekawszym, chociaż pracy też będzie dużo więcej. Jednak mam to szczęście (i nieszczęście jednocześnie), że o tych tematach, w których się poruszam nie napisano zbyt wiele więc jest to dość odkrywcza praca.
Chciałabym pokazać Wam kilka zdjęć z wystawy. Ostrzegam tylko, że jak to
bywa w muzeach, są one dość ciemne. Nawet przed wejściem na sale jest
informacja, że oświetlenie zostało dostosowane do koreańskich wymogów
konserwatorskich. A gdy będziecie już w samym Muzeum, przyglądali się
eksponatom to zauważycie liczne kamery, czujniki ruchu, termometry, nie
wspominając, że oprócz dosłownie dwóch strojów (które, jak sądzę, są
replikami bądź są specjalnie przygotowane do pokazywania w muzeach)
wszystko jest za szybkami. Nie jest to zbyt nowoczesne podejście do
muzealnictwa, ale przedmioty są bardzo stare i cenne i pochodzą z
różnych muzeów w Korei, sama wystawa powstała natomiast we współpracy z
Koreańskim Muzeum Narodowym w Seulu.
Z nazwy to wystawa o duchu i materii, ale w praktyce jakieś 75% to ceramika bądź naczynia. Dwie sale poświęcone są tylko i wyłącznie prezentowaniu ceramiki, porcelany, wyjaśniania kształtów tych naczyń oraz charakterystycznych sposobów wybraniania ceramiki i jej przeznaczenia.
Nie chciałabym tu powtarzać tego, co napisano na stronie Muzeum czy w ulotkach, dlaczego podaję link do zakładki o tej wystawie - Splendor i finezja. Duch i materia w sztuce Korei. Przy okazji możecie sprawdzić jakie wydarzenia towarzyszące będą się odbywały jeszcze w styczniu.
To podobno naczynia w kształcie wołu i słonia. Ale przynajmniej to po prawej wygląda jak mrówkojad.
To jedna z dwóch części wystawy, która zdecydowanie wyróżnia się z całej ciemnoszarej reszty. W tej czarno-złotej minisali prezentowana jest korona z czasów Silla oraz inne złote ozdoby z tamtego czasu. Ulotki o wystawie, które można dostać w Muzeum także utrzymane są w takiej eleganckiej czarno-złotej kolorystyce. Na jednej z nich jest jest ta korona, na drugiej figurka Bodhisattwa Awalokitesara.
Po lewej widać zwoje pionowe z motylami, po prawej portret Yi Seong-wona. Zdjęcia tego nie oddają, ale są one dość duże, szczególnie ten portret. Zaskakująco duże były także prezentowane na wystawie parawany. Albo przynajmniej takie się wydawały. I taka ciekawa obserwacja - na parawanach były bardzo szczegółowe, drobne rysunki z na przykład tańczącymi postaciami, ale figurki/rzeźby, które miały przedstawiać ludzi często wyglądały jak Muminki (a przynajmniej tak twierdzi mój brat).
Przy okazji parawanów - jeden z nich, który ukazuje przyjęcie, jest opisany bardzo szczegółowo na interaktywnej tablicy. Można przybliżyć sobie jego poszczególne fragmenty i dowiedzieć się o różnych koreańskich tańcach i ich nazwach. A jest tego całkiem sporo.
To żółw!
To malutki wycinek z całej wystawy. Zauważyłam, że nie ma tu ani jednego zdjęcia z sali Joseon, która była wyposażona zdecydowanie najlepiej (a przy okazji najbardziej chaotycznie), ale część zdjęć zachowałam na Instagram, gdzie już możecie je obejrzeć, więc serdecznie zapraszam (https://www.instagram.com/m_i_klaudia/).
LOVE, M