środa, 30 września 2015

Studia

Hello!
Do tej pory niespecjalnie wspominałam o moich planach i studiach. W zeszłym roku wspominałam, że ma problem z wyborem, później była matura, a potem pisałam, że pojechałam do Gdańska złożyć papiery. Dziś trochę o tym co z tego wszystkiego w końcu wynikło.

Taki mam widok z 6 piętra.

Moje wyniki z matury były całkiem zadowalające, pochwalę się tylko tym z historii, bo naprawdę jestem z niego dumna- 90%. Zdecydowałam się złożyć papiery na Uniwersytet Gdański na kierunek Zarządzenie Instytucjami Artystycznymi i bez problemów się dostałam.

Pozostawała jeszcze kwestia mieszkania. Nie byłam przekonana do akademika, ale koniec końców stanęło jednak na zamieszkaniu w domu studenckim. Od prawie dwóch tygodni żyłam w ciągłym stresie, ale wczorajsza przeprowadzka odbyła się bezboleśnie i oficjalnie mogę napisać, że mieszkam w Gdańsku. Dziś także odebrałam legitymację i miałam spotkanie z opiekunem roku. Mój kierunek bardziej przypomina klasę w szkole niż rok na studiach- jest nas 28 osób, a i to chyba nie jest pewna liczba.

Plan zajęć także ukazał się dzisiaj. Większość z nich rozpoczyna się od słów :"Wprowadzenie do... filmu, nauki o teatrze, itp.", ale mam też filozofię (plan pokazał się jak czekaliśmy na spotkanie z opiekunem- większość reakcji po informacji, że mamy filozofię wyglądała tak: "Co?! Skąd?") czy warsztat aktorski i bardzo, bardzo dużo angielskiego co bardzo mnie przeraża. Ale mam trzydniowy weekend- piątki wolne. Od dziś też mam jeszcze 4 dni wakacji tak naprawdę i chyba powinnam wykorzystać je na zwiedzanie i ogarnianie okolicy.

Niepotrzebnie się denerwowałam, naprawdę nie było potrzeby, przynajmniej póki co. Zobaczymy jak będzie na zajęciach, ale póki co wszystko układa się dość naturalnie, ludzie podchodzą z dużą dozą wyrozumiałości i serdeczności do nierozgarniętych studentów pierwszego roku. Można tylko prosić aby tak było jak najdłużej.

Pozdrawiam od teraz z Gdańska, M

poniedziałek, 28 września 2015

Wzloty i upadki ("Sherlock Holmes. Gra cieni")

Hello!
O ile w przypadku pierwszej części "Sherlocka Holmesa" moja pamięć zawodzi na całej linii, to jeśli chodzi o "Grę cieni" nie pamiętam tylko całej zagadki, ale doskonale znam finał tej historii.

Twórcy filmu nie patyczkują się z widzami, akcja dzieje się od razu i jest jej dużo. Momentami to przytłacza, trudno ogarnąć i nadążyć za tym co się dzieje,  a czasami wręcz zrozumieć dlaczego coś się wydarzyło.

Po powtórnym obejrzeniu zrozumiałam dlaczego go nie pamiętam. Po pierwszych szybkich i przeładowanych trzydziestu minutach film staje się wręcz nieprawdopodobnie nudny. Wyłączając akcję w pociągu, którą uwielbiam. Jednak później przez godzinę nie dzieje się nic. Akcja się toczy, ale ani trochę nie jest interesująca. Oczywiście Robert Downey Jr. ma ogromny urok jako Sherlock Holmes, ale nawet on nie nadrobi wszystkiego. Cudne są też jednosłowne pogawędki Watsona i Sherlocka jednak ciągle to za mało, aby pociągnąć cały film, tym bardziej, że w zasadzie jest ich całkiem niewiele.

Po tej nieszczęsnej godzinie akcja filmu znów zaczyna nabierać rumieńców. Cała sekwencja ucieczki, pościgu i walki w lesie jest fenomenalna. Potem wydarzenia się uspokajają, ale są zdecydowanie ciekawsze niż w środku filmu. Strasznie nierówno wszystko się toczy i razi to w oczy. Nawet ścieżka dźwiękowa, poza nielicznymi wyjątkami, nie jest tak urzekająca jak w przypadku pierwszej części. Tak w skrócie- pierwszy film podobał mi się bardziej, ale z niecierpliwością czekam na potwierdzenie informacji o kolejnej części.

Pozdrawiam, M

sobota, 26 września 2015

Prawie jak pożegnanie ("Sprawy Sherlocka Holmesa")

Hello!
Czuję się naprawdę dziwnie ze świadomością, że przeczytałam już wszystko co Sir Artur Conan Doyle napisał o Sherlocku Holmesie. Tym bardziej, że "Sprawy Sherlocka Holmesa" są wyjątkowo nierównym zbiorem opowiadań. Znajdują się w nim opowiadania naprawdę genialne bądź zaskakujące prostotą, ale także takie, które chyba nie powinny opuścić szuflady autora, bo są naprawdę złe. Poza tym próbowałam i starałam się nie opisywać każdego z osobna, ale po czterech tomach ujętych w ten sposób już chyba nie mogłam zrobić tego inaczej.



Znamienity klient
Sherlock został wynajęty, aby odwieść pewną młodą damę od ślubu z mordercą. Zadanie dziwne dla detektywa, ale okazuje się dużo ciekawsze i dramatyczne, a sprawa z każdym kolejnym akapitem robi się dziwniejsza.
Żołnierz o bladym obliczu
Za namowami Watsona Sherlock postanawia sam opisać jedną ze swoich spraw. Sama opowieść klienta jest ciekawa i zdecydowanie nietypowa, a poznawanie rozwiązania ze strony detektywa stanowi dodatkową atrakcję. Schemat opowieści nie zmienił się co prawda ani trochę, ale Holmes dodaje krótkie, acz trafne uwagi, a dla czytelnika stanowi to miłą odmianę.
Klejnot z kolekcji kardynała Mazariniego
Z kolei ta historia jest napisana z punktu obserwatora nie uczestnika wydarzeń. Bardzo dziwnie się ją czyta, odniosłam wrażenie, że postaciom pozmieniano charaktery i ogólnie coś w tym sposobie narracji było nienaturalnego. Ostatecznie jednak opowiadanie okazuje się nad wyraz ciekawe i zaskakujące.
Tragiczny Romans
 Sprawa jest wyjątkowo dziwna, z jednej strony poszukujemy jakiegoś gangu, a z drugiej mamy historię staruszki i jej zmarłego syna. Historia od początku zmierza w dziwnym kierunku, a rozwiązanie jest rozczarowujące. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek przyjdzie mi użyć tego określenia wobec przygód Sherlocka, ale naprawdę nie można użyć innego. 
 Wampirzyca z hrabstwa Sussex
"Widziałem już wiele, ale taka absurdalna mieszanka nowoczesności ze średniowiecznymi legendami, rzeczywistości i fantazji przekracza wszelkie granice"
W przeciwieństwie do poprzedniego opowiadania to jest prawdziwie intrygujące, a jego rozwiązanie ukazuje prawdy zarówno o najlepszych jak i najgorszych stronach ludzkiej natury. 
O trzech panach Garrideb
Całe opowiadanie jest bardziej poszukiwaniem zagadki niż sprawą samą w sobie, ale jest niezwykle interesujące. A na dodatek okazuje się, że Holmes ma serce i w pewnym momencie czytelnik na dwieście procent utożsamia się z Watsonem.
Niezwykłe wydarzenia na moście Thor 
Faktycznie wydarzenia opisane w tym opowiadaniu są niezwykłe, a przebieg i rozwiązanie sprawy po raz kolejny obrazuje złożoność ludzkiego charakteru i wpływ porywów emocji na działania ludzi.
Ofiara miłości
Sprawa jest nad wyraz fascynująca, choć składa się z dość błahych i/albo dziwnych poszlak, które nie pasują do siebie nawzajem, dlatego też rozwiązanie zagadki robi duże wrażenie.
Lwia grzywa
Znów to Sherlock przeprowadza nas przez meandry prowadzonego przez siebie śledztwa. Poza tym jako jedno z nielicznych opowiadań ma prawdziwe zwroty akcji. Do tego główny sprawca nieszczęść jest wyjątkowo niecodzienny.
Lokatorka w woalce 
W zasadzie sprawa nie ma albo rozwiązuje się sama, zależy jak na to spojrzeć. Na pewno jednak historia opisana w tym opowiadaniu jest głęboko poruszająca i smutna.
Stary dwór Shoscombe
Konie, kobiety i krypty- opowiadanie jest naprawdę przerażające.
Emerytowany sprzedawca farb
Holmes kolejny raz wysyła biednego Watsona na przeszpiegi, a potem wytyka mu błędy. Z jednej strony rozumiem jak musiał się czuć doktor, a z drugiej lista rzeczy, które zarzuca mu Sherlock jest przezabawna. Do tego, jak się okazuje, klient detektywa jest wyjątkowo bezczelnym typem.

Oczywiście to jeszcze nie koniec mojej przygody z Sherlockiem Holmesem. Mam do opisania jeszcze jeden film, a przecież jest także seria, w której w postać detektywa wciela się Basil Rathbone, a i to nie są jedyne adaptacje. BBC szykuje odcinek specjalny i czwarty sezon swojego serialu, a nowe odcinki "Elementary" mają się pojawiać od listopada.

W relacji z Coperniconu wspominałam, że byłam na nagraniu podcastu Zombie vs. Zwierz i oto jest <klik>. Już wczoraj pojawiło się to na facebooku, ale że ilość osób, która polubiła tam stronę bloga jest wprost zatrważająca, zamieszczam informację również tutaj. I naprawdę warto przesłuchać nagrania, bo jest po prostu super.

Trzymajcie się, M

czwartek, 24 września 2015

Jesień

Hello!
Uwielbiam przygotowywać natchnienia na poszczególne pory roku. Zawsze postanawiam sobie, że w kolejnym roku będą to moje zdjęcia, robione na tę okazję, ale jak do tej pory jeszcze mi nie wyszło. Po prostu najczęściej przypomina mi się o tym, gdy mam je publikować, a przecież powinny być zrobione rok wcześniej. Tej jesieni na pewno postaram się zrobić coś sama, nawet mam zgromadzone kilka nieodłącznych elementów zdjęć tej pory roku jak kubek czy zakolanówki i tylko drzewa jeszcze są prawie całkiem zielone. Jedno trzeba jesieni przyznać na zdjęciach jest absolutnie najpiękniejsza.  A tu znajdziecie zeszłoroczną edycję.

Zdjęcia zostały znalezione na tumblrze, ale jeśli były podane jakieś linki źródłowe, starałam się do nich dotrzeć.






źródło
źródło
źródło

Uwielbiam tę piosenkę i z jakiegoś powodu jest ona dla mnie integralną częścią jesieni.

LOVE, M

wtorek, 22 września 2015

W Toruniu nie można się zgubić

Hello!
Zakochałam się w Toruniu to przepiękne miasto, jest w nim mnóstwo budynków z czerwonej cegły, które uwielbiam, prześlicznych kamienic i uroczych uliczek. Jednak najciekawsze jest to, że nie da rady się w nim zgubić, a wiem, bo próbowałam, co zaowocowało odkryciem rzeki oraz dotarciem do domu Kopernika i Krzywej Wieży.







Mam taką teorię, że mój aparat ostatnimi czasy po prostu się na mnie obraził, bo jak bym się nie starała to zdjęcia wychodzą źle. Ostatnie dwa były robione tabletem i aparat wypada, delikatnie rzecz ujmując, blado. Całkiem prawdopodobne jednak, że będę w posiadaniu znacznie ładniejszych zdjęć, ale dopiero za jakiś czas. Póki co trzeba się zadowolić tym co jest.

Trzymajcie się, M








niedziela, 20 września 2015

Elf, bard, prekursor rapu

Hello!
Przed chwilą wróciłam z Torunia i uparłam się że jeszcze dziś napiszę notkę. Jak wspominałam w piątek, pojechałam tam na Copernicon i śpieszę z relacją.

Identyfikatory miały tendencję do urywania się, ja swój ratowałam plastrami.
To był mój pierwszy konwent i miałam jak najgorsze przeczucia, mój optymizm to stan wyjątkowo wybiórczy. Jednak jak tylko z bratem weszliśmy do autobusu okazało się, że już siedzi tam jakiś jego kolega. A on miał swoich kolegów. Zatem Dominik miał ekipę, a ja miałam się do kogo przyłączyć. Natura obdarzyła nas tak, że ja jestem okrągła, niska i nieśmiała, a on dokładnie odwrotnie i wszędzie gdzie tylko się pojawi tam pełno jego znajomych. Taki sposobem już jazda autobusem była ciekawym doświadczeniem. Oni się integrowali, ja słuchałam.
Po dotarciu na miejsce trochę szukaliśmy, prawie nie błądziliśmy, ale po względnie krótkim czasie wszystko znaleźliśmy i można było rozpocząć prawdziwą przygodę.
Z 17 punktów, w których zaplanowałam swoje uczestnictwo ostatecznie dotarłam na 8, ale biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności to i tak niezły wynik.
Pierwsza prelekcja, w której brałam udział nosiła tytuł "XIX wieczne CSI- To elementarne, drogi Watsonie!" To nie było coś co mogłam przegapić, a okazało się jeszcze bardziej fascynujące niż przypuszczałam. Sobotę rozpoczęłam od przespacerowania się na nagranie podcastu Zombie vs. Zwierz i z tego co wiem, premierę będzie miał w piątek. <klik,klik,klik> Będzie mnie słychać jak się śmieję i klaszczę wraz z całkiem pokaźną grupą osób. Tematem były konwenty i osobiście poczułam się podbudowana tym co powiedziano na ten temat, ale posłuchacie sobie tego w piątek. Później trafiłam na panel "Powab zła- o czarnych charakterach kradnących show", a w opisie tego punktu i w późniejszej rozmowie z resztą też, pojawiły się dwie chyba najlepiej oddające ten punkt postaci, czyli Loki i Hannibal. Dyskusja była naprawdę bardzo ciekawa i toczyła się na linii publiczność-goście, a prowadzący prawie się nie odzywał. O godzinie 20 rozpoczął się konkurs Cosplay. Oczywiście cały piątek, sobotę i niedzielę po Toruniu biegały poprzebierane osoby, całkiem dużo, ale prawdę powiedziawszy mniej niż się spodziewałam, ale to w porównaniu z konkursem i scenkami to mały pikuś. To trzeba zobaczyć, tego nie da się opisać słowami, po prostu. Ja byłam i w sumie ciągle jestem pod mega wrażeniem. Dzisiejszy dzień natomiast to maraton. Zaplanowałam 4 punkty i na każdym udało mi się być. Najpierw spotkanie ze Zwierzem. Ona naprawdę jest tak sympatyczna jak wydaje się na blogu. Chyba nawet bardziej, bo na blogu, niestety, nie pisze o przygodach dziejących się w bloku, w którym mieszka. Później, ponieważ brzmiało mądrze wybrałam się na "Nauk humanistycznych problem z fantastyką". Okazało się, że to nie tylko brzmiało, ale to było mądre. Wydaje mi się, że byłam najmłodszą lub jedną z może 3 czy 4 osób około 20 na sali. Prowadząca na początku zapytała się, czy ktoś zajmował się fantastyką w sposób naukowy, na co z sali padło pytanie: "A praca doktorska się liczy?" W tym momencie pomyślałam, że chyba trafiłam na inną planetą. Prelekcja, a właściwie dyskusja, była wyjątkowo pouczająca, zaczynając od tego, że definicja i korzenie fantastyki to zagadnienia zupełnie nieoczywiste, a kończąc na tym jak ludzie przeżywają kulturę z naukowego punktu widzenia. Następnie stałam w drzwiach obleganej prelekcji "Wielka krowa, Thor i Loki- czyli nordycka mitologia". Temat ciekawy, prowadzący sympatyczny i charyzmatyczny, a do tego widać było, że ludzie faktycznie świetnie się bawią słuchając tego co mówi. Było fantastycznie. Później w tej samej sali odbywała się prelekcja "Baśnie, mity i legendy, czyli brytyjski folklor w magii Harr'ego Pottera." Bardzo, bardzo szkoda, że było krótko, bo temat ciekawy i warty zbadania, ale to tak chyba na zachętę żeby poszukać samemu.

W międzyczasie chodziłam i zwiedzałam, więcej chodziłam, więcej zwiedzałam, jeszcze więcej chodziłam i jeszcze więcej zwiedzałam. Zdjęcia będą w najbliższym czasie, bo absolutnie zakochałam się w Toruniu.

Wyjaśnię jeszcze tytuł notki. Mój brat próbował wytłumaczyć mi na czym polegają gry RPG. Nie jestem pojętnym uczniem i jest to dla mnie totalna abstrakcja, ale dość absurdalny opis jednej z postaci tak mi się spodobał, że awansował na tytuł wpisu.

Pozdrawiam, M

piątek, 18 września 2015

"Słońce na wschodzie, na zachodzie księżyc - Sen o nocy letniej"

Hello!
W moim mieście wczoraj rozpoczął się festiwal teatralny InQbator. Niestety mogłam uczestniczyć tylko w jednym wydarzeniu, bo weekend spędzam w Toruniu na Coperniconie.

źródło
"Wieczorna parada. Rozświetla wielkimi lampionami-maskami noc. Towarzyszy jej tylko drgające światło świec ukrytych w lampionach. Porywa do tańca, ujmuje śpiewem, wodzi na pokuszenie muzyką i korowodami, nie grzeszy prowokacją.
"Sen o nocy letniej" grany ciepłą nocą, o zmierzchu, po zachodzie słońca łączy dalekie brzmienia szekspirowskiego dramatu z pogańskim obrzędem Nocy Kupały. Jest fuzją zachodniej mitologii ze wschodnim mistycyzmem.
Za sprawą muzyki granej na żywo, białego śpiewu, tańców i ognia budzą się magiczne siły natury. Nieoczekiwane zamiany ról, nagłe przeobrażenia przestrzeni i rekwizytów budują niezwykłą atmosferę oryginalnego widowiska, w którym odnajdujemy ślady najważniejszych, cyklicznie powtarzających się rytuałów odprawianych ku czci dusz zmarłych przodków i żywiołów. Siły natury - u Szekspira ubrane w mitologiczny kostium - w tradycji wschodniej ujawniają się poprzez słowiańskie praktyki magiczne, takie jak: rytualna kąpiel, palenie ogni czy korowodowy taniec. W ujęciu A3Teatr towarzyszy im śmiech, zabawa i żart, ale też zaduma, sentyment i spokojna pieśń."


Parada okazała się naprawdę sympatyczna. Ludzie bawili się razem, tańczyli i faktycznie dali się porwać.
 Niestety gdy to piszę nigdzie nie ma jeszcze zdjęć, a fotografów było całe mnóstwo, dlatego notka zostanie jeszcze zaktualizowana.

Pozdrawiam, M




Powyższe zdjęcia po oraz więcej stąd. Z jakiegoś powodu zdjęcia wyszły po prostu bardzo brzydko, na żywo to wszystko wyglądało przepięknie. 

M

środa, 16 września 2015

Czasy się zmieniają ("Jego ostatni ukłon")

Hello!
Wyjątkowy problem sprawiła mi decyzja co przeczytać najpierw, czy "Jego ostatni ukłon" czy "Sprawy Sherlocka Holmesa". Tak te zbiory układają się chronologicznie i w takiej zaplanowałam je czytać, ale natrafiłam na informację, że powinno się czytać najpierw "Sprawy". Ostatecznie zostałam przy pierwszej koncepcji.



Przygoda w willi Wisteria
Na początku sprawa jak sprawa, niecodzienna, ale nieszczególna. Dopiero w trakcie śledztwa wychodzą na jaw dziwne i tajemnicze okoliczności. A sprawiedliwości staje się zadość.
Tekturowe pudełko 
 Odcięte uszy, podejrzenie dwóch morderstw i brak związku z adresatem- sprawa jest paskudna i wydaje się że niemożliwa do rozwiązania. Nie stanowi jednak wyzwania dla Holmesa, ale okazuje się jeszcze tragiczniejsza niż wydawała się na początku.
Czerwony krąg
Na początku sprawa jest prozaiczna i dość zabawna, ale Holmes nie rozwiązuje nieinteresujących zagadek więc i ta w końcu staje się zagmatwana. I choć dowiadujemy się wiele, wszystkiego jednak nie wiemy.
Plany łodzi Bruce- Partington
W końcu Conan Doyle prezentuje nam nieco obszerniejsze informacje na temat Mycrofta! I to on daje Sherlockowi wyjątkowo intrygujące zadanie. To zdecydowanie jedna z najciekawszych zagadek detektywa.
Umierający detektyw
Tak to Holmes jest chory, choć byłam pewna, że to nie do jego osoby odnosi się tytuł opowiadania. Poza tym jak to chory zachowuje się wstrętnie wobec Watsona oraz generalnie dziwnie. Do czasu, bo oczywiście to jeden wielki doskonale odegrany dramat.
Zniknięcie lady Frances Carfax
Biedy Watson zostaje wysłany na kontynent prowadzić śledztwo, a Holmes oczywiście się go czepia. Jednak po przeniesieniu akcji do Londynu sprawa staje się wyjątkowo fascynująca.
Czarcia stopa
Dziwna, straszna i wyjątkowo smutna historia.
Ostatni ukłon
Opowiadanie zaczyna się nietypowo, napisane jest w trzeciej osobie, a nie jak zwykle z perspektywy Watsona. Dotyczy niemieckiego szpiega i jest bardzo krótkie, ale intrygująco się kończy.

"– Nadchodzi wiatr ze wschodu, Watsonie.
– Nie sądzę, Holmesie. Jest bardzo ciepło.
– Mój dobry stary Watson. Jesteś jedynym stałym punktem odniesienia w zmieniających się czasach. A jednak nadchodzi wiatr ze wschodu, i taki wiatr jeszcze nigdy nie wiał nad Anglią. Będzie zimny i przenikliwy, Watsonie, wielu z nas może nie przetrwać jego podmuchów. Ale mimo wszystko to wiatr Boga. Kiedy burza już minie, w słońcu jawi się czystszy, lepszy i silniejszy kraj."


Trzymajcie się, M

poniedziałek, 14 września 2015

"Sen nocy letniej"

Hello!
Wracanie do starych blogowych nawyków jest trudniejsze niż przypuszczałam. W tym wypadku chodzi o prezentowanie książek poprzez cytaty. Kiedyś robiłam tak bardzo często i wspominałam, że z chęcią wróciłabym do tej formy notek. Dziś mała próba i wybór cytatów ze "Snu nocy letniej". Tak się złożyło, że czytałam tę komedię w tłumaczeniu z XIX wieku dlatego niektóre słowa są nieco inne niż współczesne.


> "Tyś, Demetrjuszu, posiadł ojca miłość,
Zostaw mi Hermię, a sam z nim się ożeń"

> "Zgroza, gdy młodość w jarzmie u starości
(...) Piekło, gdy miłość nie sama wybiera"

> "A jeśli związek miłość skojarzyła,
Wnet go obległy wojna, śmierć, choroba,
I było szczęście jako dźwięk chwilowe,
Jak cień przelotne, jak sen krótkotrwałe,
Nikłe jak w czarnej nocy błyskawica,
Która gwałtownie rozsłoni świat cały,
I zanim człowiek zdąży wyrzec: Patrzcie!
Paszcze ciemności już onę pożarły.
Niknie tak rączo wszystko co się świeci"

> "Na wszystkie mężczyzn śluby wiarołomne,
Bo o niewieścich, mniej licznych nie wspomnę"

> "O miłość walczyć- wam nie nam przystało,
Nieść hołdy waszą, zbierać naszą chwałą"

> "Miłością tłumacz miłości wyrazy"

> "Jakżem to niska? Jeszcze nie tak niska,
Bym paznokciami ócz twych nie dosięgła"


Pozdrawiam i przypominam o możliwości polubienia bloga na facebooku, M

sobota, 12 września 2015

Many happy returns ("Powrót Sherlocka Holmesa")

Hello!
Nie spodziewałam się, że będę w stanie polubić czytanie opowiadań, ale "Powrót Sherlocka Holmesa" jest tak fantastycznym zbiorem, że nie można przejść wobec niego obojętnie. Podobnie z resztą jak w przypadku wcześniejszych książek Conan Doyle'a.
Autor przygotował swojemu bohaterowi po prostu cudowny powrót. Takiej ilości wyróżniających się opowiadań nie ma w dwóch poprzednich tomach. Tutaj oprócz samych historii mamy także dodatki: mapy, rysunki, rozkłady pokoi, szyfry czy listy do odczytania. To bardzo ciekawe urozmaicenie.



"Pusty dom"
 Powrót Holmesa jest tak dramatyczny, że Watson mdleje z wrażenia. Osobiście jednak uwielbiam sposób w jaki to przedstawiło BBC  w serialu. Nawet nie sam powrót, a bardziej reakcję doktora. W opowiadaniu w sprytny sposób zostaje złapany pułkownik Moran- prawa ręka profesora Moriarty.
"Przedsiębiorca budowlany z Norwood"
 Sprawa tak oczywista, że już bardziej być nie może i niestety oprócz zapewnień podejrzanego żaden dowód nie potwierdza jego niewinności. Wyjaśnienie zagadki okazuje się bardzo ciekawe i piętnuje kolejną ludzką cechę jaką jest mściwość.
"Tańczące sylwetki"
Dziwna, ale ciekawa sprawa, niestety dramatyczna. To jedno z najbardziej fascynujących opowiadań.
"Samotna cyklistka" 
Sprawę tajemniczego towarzysza panny na rowerze na początku prowadzi Watson, idzie mu to fatalnie, ale choć dla niego to przykre, dla czytelnika jest niezwykle zabawne. Z resztą sam Holmes także przeżywa przygody na wsi. W miarę rozwiązywania zagadki sytuacja staje się jednak niebezpieczna i dziwna.
"Zniknięcie młodego lorda"
Bardzo ciekawa sprawa, po raz kolejny w arystokratycznych kręgach. Bardziej tragiczna niż na początku się wydaje, a jej rozwiązanie jest prawdziwie zaskakujące.
"Czarny Piotr"
Zagadka śmierci starego i brutalnego marynarza, który zginął od harpuna. Klientem Holmesa jest wyjątkowo bystry policjant jednak śledztwo utknęło w martwym punkcie i tylko słynny detektyw może pomóc.
"Charles Augustus Milverton"
Szantażysta bez serca, zaręczony Holmes i zemsta. Kolejne opowiadanie, zasługujące na znalezienie się na liście najlepszych.
"Sześć popiersi Napoleona"
Już tytuł mnie zaintrygował, a sprawa sama w sobie także jest niezwykle interesująca i osobliwa. I muszę się pochwalić po raz drugi, że dość szybko domyśliłam się dlaczego ktoś mógł rozbijać popiersia. Oczywiście wszystkie szczegóły były dla mnie nieosiągalne, ale i tak jestem z siebie zadowolona.
"Trzej studenci"
Sprawa trochę widły z igły, ale dość zabawna i mocno moralizatorska.
"Złote Pince-Nez"
Zagadka, choć dotyczy morderstwa, nie jest wielce fascynująca, natomiast jej rozwiązanie to już zupełnie inna sprawa.
"Zaginiony sportowiec"
Historia ciekawa, szczególnie, że przyjaciel zaginionego zachowuje się nad wyraz podejrzanie. Choć sprawa zostaje rozwiązana to niestety w bardzo smutnych okolicznościach.
"Abbey Grange"
W brytyjskich wyższych sferach jest bardzo niebezpiecznie. Sprawa jest wyjątkowo interesująca, a działania Holmesa intrygujące, gdyż postępuje zdecydowanie inaczej niż zwykle.
"Druga plama"
Sprawa międzynarodowa , groźba wojny i bardzo mało danych. A zbiegi okoliczności nie istnieją. Sherlocka udaje się nawet kilkukrotnie zaskoczyć. Do tego w historii ujawnia się kobiecy temperament.

W tytule notki znajdują się brytyjskie życzenia urodzinowe/noworoczne. Ja jednak kojarzę ten zwrot głównie z tego, że mini odcinek "Sherlocka" BBC zapowiadający 3 sezon, miał taki tytuł i uznałam, że idealnie pasuje na tytuł dzisiejszego wpisu.

LOVE, M

czwartek, 10 września 2015

Ostatnie dwa

Hello!
Odkąd moi bracia znów poszli do szkoły nie opuszcza mnie ogromne poczucie marnowania czasu, chociaż robię dokładnie to samo co w lipcu i sierpniu. Dzięki temu ogromowi wolnego czasu udało mi się zrobić ostatnie dwa elementy do "projektu", który w całości także pokażę już niebawem.


 Sprawdzałam kilkadziesiąt razy czy na pewno dobrze jest to napisane, ale ciągle mam wrażenie, że nie.


Maska Upiora. Niestety nie mam czarnej kanwy i aby była widoczna na białym tle musiałam obrobić ją dookoła na czarno. Efekt jest nieco komiksowy.

Trzymajcie się, M

wtorek, 8 września 2015

Sprawiedliwość ("Wspomnienia Sherlocka Holmesa")

Hello!
Opowiadania zebrane w tomie "Wspomnienia Sherlocka Holmesa" różnią się między sobą znacznie bardziej niż te z "Przygód". Pojawiają się historie przedstawione z perspektywy detektywa, poznajemy kilka szczegółów z jego młodości, a nawet przedstawiony zostaje Mycroft. Wszystkie opowiadania zaś łączy bardzo podobna budowa: na początku prywatna relacja Sherlocka i Watsona, na przykład jakaś dedukcja detektywa dotycząca tego co porabiał lekarz w czasie, gdy się nie widzieli; później opowieść o zagadce, najczęściej przedstawiona przez klienta, ale czasami to Holmes wyjaśnia Watsonowi szczegóły; potem najczęściej następują podróże, oględziny, a detektyw wpada na pierwsze tropy nic nikomu nie mówiąc; następnie dopracowuje jakieś szczegóły z udziałem lub bez udziału Watsona, aż do finalnego zaskakującego rozwiązania sprawy, nie zawsze jednak oznaczającego ujęcie winnych. Jednak pomimo wyraźnie powtarzającego się schematu czytanie opowiadań nie jest uciążliwe, a czytelnik ma pewne poczucie bezpieczeństwa, bo choć nie wiadomo jakie będzie rozwiązanie to wiadomo kiedy się go spodziewać.
Nieco irytujące są wzmianki o historiach, które Watson opisuje jako wyjątkowo zajmujące, jednak z różnych powodów nie może o nich szczegółowo pisać. Z jednej strony podsyca to ciekawość, a z drugiej denerwuje, bo po co zaczynać coś czego i tak nie można skończyć.

"Srebrna Gwiazda"
Historia o tym jak bardzo nie można ufać ludziom, ale można zwierzętom. One potrafią same o siebie zadbać. A motywacją do złych uczynków po raz kolejny były sprawy materialne.
"Żółta twarz"
 To chyba jedna z najprzyjemniejszych zagadek Sherlocka, wybitnie prosta, ale jej rozwiązanie ukazuje wszystkie najlepsze cechy rodzaju ludzkiego.
"Pracownik biura maklerskiego"
 Wyjątkowo dziwna i podejrzana sprawa z dość dramatycznym przebiegiem.
"Gloria Scott" 
Niespodziewanie historię poznajemy ze strony Sherlocka, gdyż jest to opowieść o jego pierwszej sprawie. Na dodatek okazuje się, że Holmes w szkole miał przyjaciela, a zagadka dotyczy jego ojca. Niestety historia jest raczej paskudna i smutna.
"Rytuał Musgrave'ów"
To na początku tego opowiadania Watson pisze o sposobie na nudę Holmesa w postaci strzelania do ściany. Jest to kolejna historia, którą opowiada sam Sherlock i pochodzi z czasów jego młodości. Zagadka jest wyjątkowo fascynująca, chociaż niestety nie udaje się jej wyjaśnić do końca.
"Zagadka z Reigate"
Nie wiem czy to dlatego, że Holmes był chory, a zagadka niezbyt trudna, ale muszę się pochwalić, że udało mi się odgadnąć kto był zbrodniarzem, choć pomyliłam się w ich liczbie. Oczywiście ja nie znam się na charakterze pisma i dedukcji, ale zwykłe przeczucie okazało się prawdziwe.
"Garbus"
Sprawa wyjątkowo zawikłana z dużą ilością szczegółów trudnych do odgadnięcia, a potem wyjaśnienia. Okazuje się także, że wyrzuty sumienia to nie jest coś czego łatwo się pozbyć.
"Stały pacjent" 
Bardzo ciekawa historia, niestety z dość dramatycznym przebiegiem. Sprawiedliwość jednak zwycięża.
"Grecki tłumacz"
 W tym opowiadaniu, w końcu, poznajemy brata Sherlocka Mycrofta i to od niego przejmujemy sprawę. Wyjątkowo tajemniczą i mocno niepokojącą, a do tego niebezpieczną. Z tego nie mogło wyniknąć nic dobrego.
"Traktat morski" 
Kolejna sprawa w wyższych sferach. Okazuje się, że za dużo szczegółów wcale nie koniecznie jest pomocne przy rozwiązywaniu śledztwa, którego rozwiązanie znajduje się tuż pod nosem.

Ilustracja z "The Strand Magazine"

"Ostatnia zagadka" 
 Bardzo, bardzo, bardzo byłam ciekawa w jakiż to sposób Conan Doyle chciał doprowadzić do śmierci Sherlocka Holmesa, bo okoliczności, a nie przyczyny były mi znane już od dawna. Od podobnie długiego czasu wiedziałam też, że detektyw nie pozostał martwy długo, bo autor ugiął się pod presją czytelników i przywrócił Sherlocka do życia.
Niestety, choć Watson opisuje wszystko bardzo szczegółowo to może przekazać tylko to co wie i to co Holmes mu powiedział, dlatego nie dowiadujemy się dokładnie jak detektyw rozpracowywał szajkę profesora Moriarty. Jednak doskonale rozumiem wzburzenie czytelników, bo koniec opowiadania jest wyjątkowo emocjonujący. Wyjątkowo łatwo jest postawić się w miejscu Watsona i mu współczuć, bo przez słowa widać jak bolesna była to dla niego strata.
Na szczęście bunt fanów detektywa sprawił, że powstał "Powrót Sherlocka Holmesa".

Pozdrawiam, M

niedziela, 6 września 2015

The Piano Guys

Hello!
Bardzo dawno nie było nic muzycznego, oprócz teledysków z aktorami i aktorkami, które na pewno będą się jeszcze pojawiać. Dziś chciałam na chwilę wrócić do prezentowania ciekawych odkryć z youtube.

The Piano Guys znalazłam zupełnym przypadkiem, bo chociaż nie lubię "Krainy Lodu" zaintrygował mnie filmik pod tytułem "Let It Go (Disney's " Frozen") Vivaldi's Winter".
W ich wersji i w takiej scenerii mogłabym non stop tego słuchać.


Youtube dba o to, aby na jednym filmiku się nie skończyło. Tym bardziej, że ich tytuły są wyjątkowo zachęcające. W większości to covery znanych przebojów, które w wersji The Piano Guys okazują się tysiąc razy piękniejsze, a niektóre w ogóle zdatne do słuchania.


Wybrałam jedne z najciekawszych, moim zdaniem, filmików, ale jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zachęcam do poszukania innych i posłuchania.

Pozdrawiam, M


piątek, 4 września 2015

Gloryfikacja normalności ("Przygody Sherlocka Holmesa")

Hello!
Po lekturze 4 powieści o Sherlocku i Watsonie przyszła pora na zapoznanie się ze zbiorami opowiadań. Nie jest to dla mnie łatwe zadanie, bo jako gatunku literackiego opowiadań nie znoszę, a czeka mnie jeszcze przeczytanie 4 zbiorów.

Długo zastanawiałam się jak potraktować "Przygody Sherlocka Holmesa". Każde opowiadanie oddzielnie czy napisać tylko ogólne uwagi dotyczące całości. Okazało się, że poszczególne historie na tyle różnią się między sobą, że lepiej każdą zagadkę potraktować osobno. Problemem może być fakt, że opowiadań jest 12, na szczęście są dość krótkie.



"Niezwykła kobieta"
Nie spodziewałam się, że to napiszę, ale historia Irene Adler naprawdę mnie rozczarowała. Chociaż pretensje mogę mieć tylko do siebie, bo po prostu uległam jej obecnemu medialnemu wizerunkowi i nie mam tu na myśli tylko serialu BBC.
"Związek rudowłosych"
Pomimo tego, że Holmes jak zawsze wyjaśnia Watsonowi zarówno swój tok myślenia jak i wszystkie zaistniałe sytuacje to opowiadanie jest wyjątkowo trudne do zrozumienia. Wydaje się, że cała ta historia jest nie tyle nieprawdopodobna, co naciągana.
"Sprawa tożsamości"
Historia łatwa, lekka i przyjemna, choć nie dla głównej zainteresowanej. Trzeba jednak przyznać Holmesowi, że słusznie zauważył, że klientka sama w sobie wydaje się dużo ciekawsza niż sprawa, z którą do niego przyszła.
"Tajemnica Boscombe Valley"
Ta zagadka przypomina te opisane w powieściach zarówno pod względem tajemnicy, sposobu rozwiązania oraz wyjaśnienia nie tylko obecnych ale także przeszłych faktów w sprawie. Nie była może bardzo tajemnicza jednak czytało się ją wyjątkowo przyjemnie.
"Pięć pestek pomarańczy"
Opowiadanie stanowiące dowód na to, że Sherlockowi nie zawsze wszystko się udaje, ale również, że na świecie jest jednak jakaś wyższa sprawiedliwość. W historię wpisana jest Ameryka i Ku Klux Klan.
"Człowiek z blizną"
Sherlock często powtarza, że sprawy, które wydają się najprostsze a ich rozwiązanie oczywiste, tak naprawdę są najtrudniejsze do rozwiązania. Po przeczytaniu nie tylko "Człowieka z blizną", ale także kilku innych historii nie sposób nie zgodzić się z detektywem.
"Błękitny Karbunkuł"
Historia o chciwości, niezwykłym klejnocie i gęsi. Efekt komiczny tego kontrastu był chyba jak najbardziej zamierzony i wypada genialnie.
"Nakrapiana przepaska niesie śmierć"
Zbrodnie, które mają miejsce w zamkniętych i pozornie niedostępnych przestrzeniach stanowią zagadkę nie tylko dla detektywa, ale także autora opowieści. W tym przypadku zbrodniarz zostawił zbyt wiele śladów i Sherlock Holmes z łatwością przejrzał jego plany.
"Kciuk inżyniera"
Większa część tej historii to po prostu opowiadanie dość przypadkowego klienta Holmesa o tym jak stracił palec. Okoliczności tego zdarzenia i ludzie biorący w nich udział, byli na tyle fascynujący, że zmniejsza to trochę rozczarowanie tym, że nie zostali należycie ukarani za swe czyny.
"Szlachetny kawaler" 
Niespodzianka w postaci tajemnicy romantycznej. Znikająca panna młoda, wstrząśnięty pan młody z dobrego domu i absolutnie fantastyczny popis genialnych umiejętności dedukcji Sherlocka.
"Berylowy diadem"
Wydaje się, że Conan Doyle uważa chciwość za jedną z najgorszych ludzkich cech i powód ogromnej liczny przestępstw. Autor lubi chyba także mieszać do swoich opowiadać koronowane głowy i inne wysoko postawione osoby. Obie rzeczy bardzo dobrze widać w tej historii.
"Buczyna"
Sherlock wróży koniec swojej kariery, bo już nawet guwernantka przychodzi do niego po radę czy przyjąć posadę. Oczywiście jej historia okazuje się dużo ciekawsza niż na początku się wydawało, a Conan Doyle znów potępia ludzką chciwość.


Trzymajcie się, M

środa, 2 września 2015

Najdziwniejszy serial świata ("Hannibal" S3)

Hello!
Gdy zaczynałam oglądać "Hannibala", a było to rok temu, nie tylko nie wiedziałam czego się po nim spodziewać, ale także nie przypuszczałam, że po dwóch pierwszych sezonach będę z niecierpliwością oczekiwała trzeciego. Wątpię także czy ktokolwiek przypuszczał do czego ostatecznie doprowadzi nas ta historia.
Spoilery są mniejsze i większe, bezpośrednio przed większymi ostrzegam, ale uprzedzam, że gify także mogą być spoilerami (oczywiście z tumblra).
















"Hannibal" przez wszystkie sezony jest serialem niezwykle nierównym, ale w trzecim pobija wszelkie rekordy w odchyleniach- od nudy nie do uwierzenia, poprzez lekkie zaskoczenia, aż do opadającej szczęki w finale. Podobnie układa się to przez cały sezon, który wyraźnie podzielony jest na dwie części, przy czym pierwsza jest wyraźnie słabsza od drugiej. Chociaż pierwszy odcinek, w którym występuje praktycznie tylko Hannibal i zmusza do obejrzenia kolejnego, aby dowiedzieć się kto koniec końców przeżył, bardzo, bardzo mi się podobał.


Pierwszej części sezonu nie pomaga ani piękna sceneria Florencji, ani główny motyw poszukiwania Hannibala. Przypomina to bardziej jego odnajdywanie, różnica subtelna, ale znacząca. Naprawdę ciężko się to oglądało, pojawiały się postaci nie wiadomo skąd, nie wiadomo po co, a wiele rzeczy, które się działy były po prostu kompletnie niezrozumiałe. W pewnym momencie byłam z trzema odcinkami do tyłu, bo nie mogłam wewnętrznie zabrać się za oglądanie czegoś, czego przekaz do mnie nie docierał. Jednocześnie miałam ogromne poczucie, że wątki, które pojawiały się w tej części są ogromnym niewykorzystanym potencjałem. Szkoda to pisać, ale w pewnym momencie po prostu wiało nudą, a w przypadku tego serialu to wręcz nieprawdopodobne. Poza tym rozczarowałam się, że Alana nie zginęła jednak w finale drugiego sezonu, po prostu nie znoszę tej postaci.

Ożywienie pojawia się wraz z "Zębową Wróżką" i napisem "Trzy lata później". Jest to równocześnie powiew świeżości i powrót do korzeni zarówno serialu- pod względem działań Willa, jak i książki- teraz czerpano bezpośrednio z "Czerwonego Smoka". Na tych zmianach wszyscy bardzo dobrze wyszli, a najlepiej chyba widzowie.


Richard Armitage jest naprawdę świetnym Smokiem. I to w serialu specjalizującym się w różnego rodzaju dodatkowych efektach. Niekiedy jest Smokiem bardzo dosłownie, a nie tylko prezentuje tatuaż na plecach. Dolarhyde to postać, z którą w książce miałam problem, a z jej kreacją w serialu chyba jeszcze większy. Nie zaczęłam mu współczuć, ale Richard gra naprawdę smutnego Smoka. Scena zjadania obrazu zawsze robi na mnie wrażenie. Z resztą patrząc na reakcję internetu po odcinku, w którym miała miejsce, nie tylko na mnie.

Drugą postacią, która stała się wyjątkowo ciekawa jest Bedelia. Dokładne zrozumienie jej motywów, wyjaśnienie zachowań i ogarnięcie całokształtu tej postaci jest chyba niemożliwe, ale obserwowanie jej na ekranie to zajęcie niesamowicie fascynujące. Dodajmy to tego relację z Hannibalem, a na pewno już nic nie zrozumiemy. A ostatnia scena Bedeli jeszcze bardziej mąci nam w głowach. 

Bryan Fuller to chyba największy fan swojego serialu i dlatego tak dobrze rozumie innych fanów, albo przynajmniej mu się tak wydaje. "Hannibal" to nie tylko najdziwniejszy serial świata, ale także napisany w sposób w jaki to nieco stuknięci fani chcieli by na niego patrzeć. Po prostu fanfic przeniesiony na ekrany. Jak inaczej wyjaśnić padające pytania "Czy Hannibal mnie kocha?" i generalnie całą relację łączącą Hannibala i Willa, przypominającą dość okrutny i brutalny ale jednak nieustanny flirt? Przy czym mam wrażenie, że widzom/fanom wcale się to tak bardzo nie podoba jak scenarzyście. Jednak nie umiem jednoznacznie stwierdzić czy to dobrze czy źle.


Finałowy pojedynek jest fenomenalny. Majstersztyk. Chyba najlepszy fragment z całego serialu, albo zaraz obok finału drugiego sezonu. Chociaż nie jednak był lepszy. Monumentalny i stanowiący doskonałe zakończenie serialu. Szczęka mi opadła, czegoś takiego w co prawda dość krótkim życiu, jeszcze nie widziałam. Uwaga większy spoiler dla domyślnych. Finał "Hannibala" miał wiele wspólnego z Sherlockiem Holmesem. Czuję, że ten serial został zakończony w jedyny słuszny dla niego sposób.

Świetnie na temat serialu wypowiedział się Zwierz popkulturalny, który dokładnie wyjaśnia zagadnienia fanfikcji i relacji Will-Hannibal.
Zapraszam także do polubienia bloga na facebook'u oraz na tumblra. Odpowiednie ikonki już pojawiły się na górze z prawej strony.
Pozdrawiam, M