sobota, 29 stycznia 2022

Przyzwoita - K-pop Style

Hello!

Przeglądałam ostatnio (to jest w sierpniu 2021 roku) katalog biblioteki pedagogicznej w moim mieście. Nie szukałam niczego konkretnego, ale w końcu pomyślałam, że może coś przegapiłam, gdy robiłam moją listę książek dotyczących Korei w Polsce. Okazało się, że przegapiłam - nie spodziewałam się tylko, że będzie to ta książka i że w ogóle będzie ona u mnie w bibliotece.  

K-pop Style

Tytuł: K-pop Style
Autorka: Dianne Pineda-Kim
Tłumacz: Małgorzata Kaczarowska
Wydawnictwo: Jaguar

Książka K-pop style ukazała się w 2019 nakładem wydawnictwa Jaguar. Obok książki K-POP od A do Z. A po dwóch książkach o BTS, które ukazały się rok wcześniej. I to był wystarczający powód, aby podchodzić do tej książki więcej niż sceptycznie, bo takie popularne książki o k-popie w Polsce zwyczajnie nie są najlepsze. Wydaje się jednak, że wydawnictwa załapały, że należy sięgać po nieco bardziej ambitne pozycje, aby zwrócić uwagę osób zainteresowanych Koreą Południową (przy czym książka, o której przeczytacie niekoniecznie jest szczególnie ambitna). 

W każdym razie K-pop style okazało się dużo lepszą książką niż się spodziewałam, dużo! To książka z pomysłem - przedstawionym w tytule. Znajdziemy w niej zdjęcia (całkiem dużo zdjęć, bardzo dużo zdjęć) i opisy strojów inspirowane tak ogólnymi k-popowymi hasłami, jak i konkretnymi piosenkami i estetykami, które się z nimi kojarzą. Jest w niej wstęp o powiązaniach mody z k-popem. Nawet same opisy zdjęć są dość długie. Mamy też historie 5 osób z różnych stron świata i to, jak k-pop i moda wpłynęły na ich życie. Oczywiście jest też część o pielęgnacji. Nic nadzwyczajnego, ale i nic kontrowersyjnego, źle przedstawionego. Tyle tylko, że takie inspiracje można z łatwością znaleźć w internecie, w różnych opcjach cenowych, z linkami do sklepów. Mam wrażenie, że całe pisanie o k-popie jest zagrożone czymś, co można nazwać "drukowaniem internetu". Ale tutaj udaje się tego w miarę uniknąć, autorka przywołuje wypowiedzi gwiazd dla różnych gazet, łączy to z narracją o piosenkach, które stanowią inspirację do sesji i wykorzystuje okazje, aby odnieść się mniej lub bardziej szczegółowo do różnych perspektyw, z których na połączenie mody i k-popu można patrzeć. Chociaż tak zasadniczo sprawdza się to do kwestii wyrażenia siebie bądź jak najlepszego zobrazowania konceptu danej piosenki. Nie jest to szczególnie odkrywcze, ale to, ile razy czytałam takie nieodkrywcze stwierdzenia napisane w obraźliwy i ignorancki sposób, sprawia, że gdy teksty są przyzwoite - jestem zadowolona. Ale w tych tekstach można też znaleźć miniaturowe historie zespołów i opisy ich największych hitów. I co ciekawe chociaż to książka z 2019 a przez dwa lata w k-popie dużo się wydarzyło, to nie miałam poczucia, że książka jest nieaktualna.

Ale ten pierwszy rozdział - żałowałam, że nie był dłuższy, bo dawno nie czytałam czegoś tak wyważonego, ogólnie naprawdę ogarniętego w tekście na temat jakoś związany z koreańską falą i k-popem, co nie było artykułem mniej lub bardziej naukowym. Ten pierwszy rozdział to było zdecydowanie za krótkie, ale rozsądne wprowadzenie w powiązania pomiędzy modą a k-popem.

Gdybym miała się czegoś czepiać to powiedziałabym, że wydanie jest bardziej dziecinne i chaotyczne niż musiało być. Zaczynając od składu w dwóch NIEWYŚRODKOWANYCH kolumnach. Wygląda to zwyczajnie strasznie i jest irytujące przy czytaniu. Najgorsze są jednak strony rozpoczynające nowe rozdziały. Nadmiar jest wrogiem złotego środka. Rozdział o koreańskiej "pielęgnacji" można by w zasadzie usunąć, bo jest nieco żenujący, biorąc pod uwagę istnienie i powodzenie książek na ten temat, a tutaj ogranicza się do 3 zdjęć i akapitu tekstu o danym produkcie. Tak naprawdę to trochę czasopismo w formie książkowej.

Ale wracając jeszcze do plusów. Przy odrobinie dobrych chęci, można napisać, że ta książka ma wręcz narrację pudełkową - zaczyna się od G-Dragona na pokazie Chanel a kończy się Jennie na pokazie Chanel. Ale jest nawet lepiej - kończy się tekstem z piosenki G-Dragona One of a Kind. Mam poczucie, że autorka może należeć do fandomu Big Bang (i bardzo dobrze!).

Szkoda, że nie mogliście obserwować mojego wzrastającego zdumienia, czy czytałam, czy może przeglądałam - bo proporcje tekstu do zdjęć sprawiają, że na dobrą sprawę można przez tę książkę przebrnąć w godzinę (albo i mniej) (można też napisać, że to takie bardziej czasopismo niż książka). Bo zdumienie było ogromne. Moja wewnętrzna złośliwość kusi mnie, aby napisać, że gdyby tekstu było więcej to znalazłabym coś, aby się przyczepić. Ale mam wrażenie, że niekoniecznie. Te teksty są proste, krótkie, trochę z lotu ptaka, nie obrażają nikogo - a czasami nawet taki podstawowy poziom przyzwoitości w wydawanych książkach o k-popie nie jest zachowany. Nie chciałabym robić z tej książki jakiegoś fenomenu (bo zdecydowanie nim nie jest), ale dobrze wiedzieć, że można książkę dotyczącą k-popu przyzwoicie wydać.

Pozdrawiam, M

środa, 26 stycznia 2022

Kinowe plany 2022 #1

Hello!

Tak się zagrzebałam w podsumowaniach, że prawie zapomniałam, że powinnam też zrobić jakieś plany! Przy czym jednocześnie robienie planów kinowych może okazać się na wyrost w dzisiejszych czasach. Ale wpis zaplanowany, data publikacji ustalona, więc sprawdzamy, co będzie w kinach. Spoiler: niewiele. 


LUTY 

Moonfall 

Od pewnego czasu science-fiction i filmy kosmiczne bardzo mnie interesują. Ten jest też katastroficzny, co trochę opuszcza poprzeczkę. Widziałam zwiastun tego filmu - prawdę powiedziawszy wcale nie wygląda dobrze, ale mam nadzieję, że szybko znajdzie się na platformach stramingowych. 

MARZEC

Batman 

Ludzie są bardzo podekscytowani tym filmem - ale ja do ich nie należę. Co nie zmienia faktu, że mnie ciekawi. Zastanawiam się jednak, czy jeśli okaże się rozczarowaniem, oceny krytyczne nie będą ostrzejsze, niż film zasługuje. Powiedziałabym, że hype wokół tego filmu sprawia, że intensywnie zastanawiam się, jaki będzie jego odbiór po premierze. I chyba interesuje mnie to bardziej niż obraz jako taki. 

Wszystko wszędzie naraz 

Science-fiction z Michelle Yeon w roli głównej! Ze zwiastuna wywnioskowałam trzy rzeczy: trzeba uratować świat, światów jest wiele i temat rodziny jest ważny. Jest to potencjalnie lepszy film niż Moonfall.

KWIECIEŃ 

MAJ 

Doctor Strange w multiwersum obłędu

To najbardziej oczywisty film w tym zestawieniu i trochę powód dlaczego te zestawienia w ogóle powstają (czy powstawały, bo od dwóch lat nie ma to aż tak dużego znaczenia... jak film wejdzie do kina to jest, jeśli nie - trudno) to znaczy, aby pilnować premier filmów Marvela. Co odrobinę mi się nie podoba to fakt, że ze zwiastuna wynika, iż powinnam obejrzeć WandaVision przed wizytą w kinie. Jakoś trzymałam się na dystans od tych seriali, ale widać w końcu będę musiała się przełamać. 

CZERWIEC

Buzz Astral  

Wydaje mi się, że słyszałam, że powstaje ten film/bajka, ale zdziwiłam się, że już ma zapowiadaną premierę. Widać jednak pewien trend - to znaczy kosmiczną tematykę. Bo Buzz to oczywiście astronauta, który dostał własną zabawkę.

LIPIEC

 

Powiedziałabym, że jest tego żenująco mało. Od lipca praktycznie nie ma już żadnych zapowiedzi. Trudno się dziwić i ja zwykle rozbijałam ten wpis na dwa, ale chyba nigdy nie było w nim tak niewiele filmów. 

A czy Wy czekacie na jakieś premiery w 2022 roku?
Pozdrawiam, M

sobota, 22 stycznia 2022

Crunchyroll Anime Awards

 Hello!

Oto te nagrody, które mogę komentować. A raczej mogłam, bo w 2021 roku nie widziałam ani jednego całego sezonu anime. Poza Aggretsuko. Widziałam za to pierwsze 3-4 odcinki większości opisywanych anime, a do tego brat (M2) uzupełniał moją wiedzę, opowiadając mi o różnych anime. To jego oceny tegorocznych tytułów są pierwsze, ja w sumie jestem dziś bardziej gościem na własnym blogu.  

Jujutsu Kaisen Satoru Gojo

Dawno nie pokazywałam nic, co wyszywałam - a tu proszę, jak ładnie się złożyło. To tylko próbka, w której robienie ktoś mnie wkręcił, ale wyszła lepiej, niż sądziłam.

Anime of the Year

86 EIGHTY-SIX

Attack on Titan Final Season Part 1

JUJUTSU KAISEN (cour 2)

ODDTAXI

Ranking of Kings

Sonny Boy

M2: Kolejno: 86 to takie 2deep4u, poważne do przesady, a protagonistka jest tak naiwna, że (chyba?) największym plot twistem było dla niej coś superoczywistego od pierwszych minut. Po prostu nie. Tytanów nie lubię, ale szanuję (w przeciwieństwie do powyższego), więc ciężko mi napisać coś, co nie będzie "po prostu nie"; z tego co widziałem, to reakcje fanów są mieszane. Pojawienie się tego samego sezonu JJK drugi raz jest żartem. Sonny boya nie oglądałem. A teraz dobre bajki. I Taksówka, i Ranking Królów są jednymi z najlepszych anime ogólnie, nie tylko w tym roku. I w jednym, i w drugim postaci są świetnie napisane, fabuła ciekawa i z każdym odcinkiem zaskakuje. Nie ma jakichkolwiek niespójności, mimo poważnej historii nie są one edgy (86 patrzę na ciebie). Trudno wybrać, która jest lepsza.
PS Boli brak Vivy bo jest porównywalnie dobre do Króla i Taxi. Oby wygrało w innych kategoriach.
PS2 Najlepszą bajką w tym roku był Idaten, szkoda tylko że obejrzało go może 5 osób :<

M: Sonny Boy po pierwszych odcinkach nie przypadło mi do gustu. Atak Tytanów jest praktycznie nieoglądalny. Pewnie wygra JJK, ale kibicuję Ranking of Kings.

Best Boy

Senku Ishigami – Dr. STONE Season 2

Izumi Miyamura – Horimiya

Odokawa – ODDTAXI

Bojji – Ranking of Kings

Ken 'Draken' Ryuguji – Tokyo Revengers

Manjiro 'Mikey' Sano – Tokyo Revengers

M2: Taksówkarz albo Król. I byle nie gangsterzy.

M: Wydaje mi się, że drugi sezon Dr. STONE przeszedł z mniejszym echem niż pierwszy. Ogólnie do tej kategorii najlepiej pasuje Boiji.


Best Girl

Vladilena Milizé – 86 EIGHTY-SIX

Tohru Honda – Fruits Basket The Final Season

Nobara Kugisaki – JUJUTSU KAISEN (cour 2)

Sarasa Watanabe – Kageki Shojo!!

Shoko Komi – Komi Can't Communicate

Ai Ohto – WONDER EGG PRIORITY

M2: Byle nie Vladilena, reszta mnie nie interesuje.
M: Chyba kibicuję Sarasie. Z tego co pamiętam, Kageki Shojo!! było o wiele mniej oczywistym anime, niż się wydawało. Przynajmniej jego początek był zaskakujący i idący w inną stronę, niż można się było spodziewać.


Best Protagonist

Eren Jaeger – Attack on Titan Final Season Part 1

Yuji Itadori – JUJUTSU KAISEN (cour 2)

Joe – MEGALOBOX 2: NOMAD

Odokawa – ODDTAXI

Bojji – Ranking of Kings

Ai Ohto – WONDER EGG PRIORITY

M2: Taksówkarz albo Król. I nawet pomijając moje uprzedzenia, Eren to żart.
M: Pewnie wygra Itadori.


Best Antagonist

Eren Jaeger – Attack on Titan Final Season Part 1


Tomura Shigaraki – My Hero Academia Season 5

Yano – ODDTAXI

Echidna – Re:ZERO -Starting Life in Another World- Season 2

Ainosuke Shindo / “ADAM” – SK8 the Infinity

Tetta Kisaki – Tokyo Revengers

M2: Eren to żart. Tokyo mściciele to żart. Echidna chyba nawet nie zrobiła nic specjalnie złego. Yano, hmm, w zasadzie jedyny element jaki go wyróżniał to sposób mówienia. SK8 nie oglądałem. A teraz najważniejsze: Shigaraki. Nie rozpisując się zbytnio, po 5 sezonach rozwoju z "dużego dziecka" staje się "symbolem strachu"... no w zasadzie robi to samo, co protagonista (którym przez chwilę był), ale w drugą stronę. Nawet jeśli reszta sezonu była słaba, to jego historia jest jedną z najlepszych części serii.
M: Muszę napisać, że wybuchnęłam śmiechem, gdy zobaczyłam Erena w tej kategorii, bo nie można tej i poprzedniej nominacji traktować poważnie. W wielu przypadkach te nagrody to tylko wyraz popularności, więc pewnie wygra Shigaraki.


Best Fight Scene

Eren Jaeger vs. War Hammer Titan – Attack on Titan Final Season Part 1

Naruto Uzumaki vs. Isshiki Otsutsuki – BORUTO: NARUTO NEXT GENERATIONS

Yuji Itadori & Aoi Todo vs. Hanami – JUJUTSU KAISEN (cour 2)

Yuji Itadori & Nobara Kugisaki vs. Eso & Kechizu – JUJUTSU KAISEN (cour 2)

Elma vs. Tohru – Miss Kobayashi's Dragon Maid S

Vivy vs. Yugo Kakitani – Vivy -Fluorite Eye's Song-

M2: Tytani bruh. Spójrzmy kolejne... ... ... czyli jednak mogą nominować tasiemce, a Black Clover wcześniej nie dostał nominacji za 10 opening... Mijając żart, to spodziewałem się po tej walce o wiele więcej. Nie mówię, że była zła, no ale jakiś niedosyt został. Dalej - Itadori & Todo vs Hanami to ogólnie jedna z moich ulubionych scen walk, mam nadzieję że wygra. Za to kolejna z tego tytułu... pamiętam tylko, że ładnie wyglądała, a i to tylko przez to, że co chwilę widziałem screeny, jaka ona piękna. Szkoda tylko, że nudna, bo tylko zapycha odcinek. Smokojówki nie oglądałem i bardzo mi z tym dobrze. I jeśli nie wygra JJK, to niech wygra Vivy.

M: Z walkami jest ten problem, że zwykle są nieco dalej w anime, niż zwykle je oglądam. Pewnie wygra jedna z JJK.


Best Director

Yuichiro Hayashi – Attack on Titan Final Season Part 1

Sunghoo Park – JUJUTSU KAISEN (cour 2)

Yo Moriyama – MEGALOBOX 2: NOMAD

Baku Kinoshita – ODDTAXI

Shingo Natsume – Sonny Boy

Shin Wakabayashi – WONDER EGG PRIORITY

M2: Taksówka.
M: Taksówka.


Best Animation

Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Mugen Train Arc


JUJUTSU KAISEN (cour 2)

Miss Kobayashi's Dragon Maid S

Mushoku Tensei: Jobless Reincarnation Cour 1

Vivy -Fluorite Eye's Song-

WONDER EGG PRIORITY

M2: Vivy > JJK i KnY > reszta
M: Zapewne wygra Demon Slayer, bo jest jednak nieco ładniejszy niż JJK.


Best Character Design


Tadashi Hiramatsu – JUJUTSU KAISEN (cour 2)

Baku Kinoshita and Hiromi Nakayama – ODDTAXI

Atsuko Nozaki – Ranking of Kings

Michinori Chiba – SK8 the Infinity

loundraw (FLAT STUDIO) and Yuichi Takahashi – Vivy -Fluorite Eye's Song-

Saki Takahashi – WONDER EGG PRIORITY

M2: Taksówka albo Król. Albo Vivy.
M: Ranking Królów tak bardzo różni się od pozostałych propozycji, że powinien zostać doceniony.


Best Score

Hiroyuki Sawano and Kohta Yamamoto – 86 EIGHTY-SIX

Yuki Kajiura and ‎Go Shiina – Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Mugen Train Arc

Mabanua – MEGALOBOX 2: NOMAD

PUNPEE, VaVa, and OMSB – ODDTAXI

Satoru Kosaki – Vivy -Fluorite Eye's Song-

DÉ DÉ MOUSE and Mito – WONDER EGG PRIORITY

M2: Gdy przeglądałem nominacje, to specjalnie zostawiłem na przedostatnie, żeby nie stwierdzić, że to bez sensu, jeśli nie byłoby tu Vivy. Na szczęście jest :>
M: Jestem wielką fanką Hiroyukiego Sawano i pamiętam, że od razu poznałam jego muzykę w 86.


Best VA Performance (Japanese)


Ayane Sakura – Gabi Braun – Attack on Titan Final Season Part 1

Yuki Kaji – Eren Jaeger – Attack on Titan Final Season Part 1

Kiyoshi Kobayashi  – Daisuke Jigen (Ep. 0) – LUPIN THE 3rd PART 6

Natsuki Hanae – Odokawa – ODDTAXI

Aoi Yuki – Kumoko – So I'm a Spider, So What?

Kanata Aikawa – Ai Ohto – WONDER EGG PRIORITY

M2: Szkoda, że pajonk dostał tak minimalny budżet, ale jej VA jest lepsza od pozostałych.
M: Ze współczuciem kibicuję aktorowi podkładającemu głos Erenowi. Biedaczek.


Best Opening Sequence

Boku no sensou – Shinsei Kamattechan – Attack on Titan Final Season Part 1

Kaibutsu – YOASOBI – BEASTARS

VIVID VICE – Who-ya Extended – JUJUTSU KAISEN (cour 2)

Ai no Supreme! – Fhána – Miss Kobayashi's Dragon Maid S

ODDTAXI – Skirt and PUNPEE – ODDTAXI

Cry Baby – Official HIGE DANdism – Tokyo Revengers

M2: Z żadnej strony nie rozumiem fenomenu Tokio mścicieli. Smokojówki nawet nie przesłuchałem i bardzo mi z tym dobrze. Pierwszy otwieracz JJK jest najwyższej półki, dla balansu drugi jest najniższej. Reszta jest fajna, ale nie jakoś specjalnie.
M: Tak jak Atak Tytanów jest obecnie nieoglądalny, tak opening jest jeszcze bardziej niesłuchalny. Postanowiłam sprawdzić opening Dragon Maid i o ile pierwszy był całkiem ikoniczny, tak ten jest zupełnie nijaki i wygląda, jakby musieli coś na siłę coś dorzucić do zestawienia. Opening z Tokyo Revengers brzmi jak przeznaczony dla innego anime, na niekorzyść TR, bo wizualnie nie jest zachwycający. Pamiętam, gdy pojawił się OP JJK i było on wszędzie. A dokładnie pocięty na najładniejsze i najbardziej zachwycające wizualnie fragmenty opanował mojego Twittera. Problem jest taki, że sama piosenka nie jest nawet w jednym procencie tak zachwycająca jak wizualia.


Best Ending Sequence


Shogeki – Yuko Ando – Attack on Titan Final Season Part 1

Yasashii Suisei – YOASOBI – BEASTARS

Shirogane – LiSA – Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Mugen Train Arc


Nai Nai – ReoNA – SHADOWS HOUSE

Infinity – YUURI – SK8 the Infinity

Ganbare! Kumoko-san no Theme – "Watashi" (VA: Aoi Yuki)  – So I'm a Spider, So What?

M2: Mówiłem, że score sprawdziłem przedostatnie, żeby się nie wkurzyć, i z tego samego powodu endingi zostawiłem na sam koniec. Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai Nai
M: Też kibicuję Nai Nai - głównie dlatego, że ze wszystkich endingów najłatwiej było je znaleźć i przypomnieć sobie, jak brzmi. (Ale podobać też mi się oczywiście podoba).


Best Action

Attack on Titan Final Season Part 1

Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Mugen Train Arc

JUJUTSU KAISEN (cour 2)

SSSS.DYNAZENON

Vivy -Fluorite Eye's Song-

WONDER EGG PRIORITY

M2: Vivy > JJK i KnY > Jajo i Tytani > co to?
M: Większość nominacji brzmi jak pojedynek pomiędzy JJK i Demon Slayer. Tylko tyle.


Best Comedy

DON'T TOY WITH ME, MISS NAGATORO

Heaven's Design Team

Komi Can't Communicate

Life Lessons with Uramichi Oniisan

Miss Kobayashi's Dragon Maid S

ODDTAXI

M2: Taxi jako komedia... nie spodziewałem się, ale ok. Komi jedyne co robi dobrze, to właśnie bycie komedią (ale po pierwszym odcinku poziom systematycznie spada). Natalka ma ten sam status co Smokojówka. Reszty nie znam.

M: Pewnie wygra Komi.


Best Drama

86 EIGHTY-SIX

Fruits Basket The Final Season

Kageki Shojo!!

ODDTAXI

To Your Eternity

WONDER EGG PRIORITY

M2: Taxi > Eternity > Jajo > reszty nie znam.
M: Będę kibicowała Kageki Shojo!!


Best Romance


BEASTARS

Fruits Basket The Final Season

DON'T TOY WITH ME, MISS NAGATORO

Horimiya

Komi Can't Communicate

The Duke of Death and His Maid

M2: Widziałem tylko Horimiya i Komi. Pytacie, które lepsze? Żadne - pierwsze jest po prostu słabe, drugie jest dobrą tylko komedią. Ale Horimiya przynajmniej nie ma wkurzających postaci dwu-trzecioplanowych.
M: Będę kibicowała Horomiya.


Best Fantasy

Mushoku Tensei: Jobless Reincarnation (Cour 1)

Ranking of Kings

That Time I Got Reincarnated as a Slime (Season 2)

The Case Study of Vanitas

To Your Eternity

WONDER EGG PRIORITY

M2: Uhh trudno ocenić. Pierwszy cour Mushoku był słaby (w przeciwieństwie do drugiego), Jajo jest ogólnie średnie. No, może jeszcze Eternity wstawię niżej. Reszty nie mogę rozdzielić, bo wszystkie mają koło 9,5/10 ocen społeczności.
M: Vanitas! Jego udało mi się chyba nawet obejrzeć z 8 odcinków.


Best Film

BELLE

Evangelion 3.0+1.0 Thrice Upon a Time

Demon Slayer -Kimetsu no Yaiba- The Movie: Mugen Train

Josee, the Tiger and the Fish

Shirobako the Movie

Words Bubble Up Like Soda Pop

M2: Nie oglądałem jej, ale myślałem, że będzie tu Gintama O.O. A KnY miało premierę w 2020. Evangeliona lubię, ale filmów nie oglądałem. O reszcie nawet nie słyszałem.
M: BELLE ma podobno nawet być w polskich kinach, chociaż wątpię, czy w tym w moim mieście również. Wydaje mi się, że może wygrać Josee, the Tiger and the Fish. 

Przepraszam, jeśli formatowanie tego wpisu się sypie - niestety edytor postów blogera często robi, co chce, a kopiowanie wpisów z zewnętrznych dokumentów kończy się zwykle jeszcze gorzej. Ponadto ciekawostka: mogłoby się wydawać, że tworzenie takiego wpisu jest szybkie - nic bardziej mylnego. Zajmuje to zaskakująco wiele godzin, chociaż niekoniecznie się je czuje. 

A jakie są Wasze typy i jakie było Wasze ulubione anime w 2021 roku?

 Pozdrawiamy, M i M2


środa, 19 stycznia 2022

W tym chaosie nie ma metody - Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat?

Hello!

Recenzję tej konkretnej książki powinnam chyba zacząć od napisania czy jestem szczepionkowcem, czy antyszczpionkowcem. I zrobiłabym to, gdyby książka była lepsza, ale Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat? to jeden wielki chaos, który wymaga rozłożenia na części pierwsze. 

Wojna o szczepionki

Tytuł: Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat?
Autor: Brian Deer
Tłumacze: Piotr Chojnacki, Katarzyna Bażyńska-Chojnacka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie

Wojna o szczepionki ma nieco inną narrację reportażową, niż ta, do której jestem przyzwyczajona. Jako czytelnik miałam potężne uczucie opowiadania historii - nie reportażu. I po całej lekturze najlepiej tę książkę można podsumować określeniem: biografia śledztwa. To nie jest reportaż - to opowieść o powstawaniu reportaży dotyczących A. Wakefielda i odkrywaniu tego, że badania łączące szczepionki (czy też odrę) z autyzmem (czy też chorobami jelit) są co najmniej podejrzane, a później - niepotwierdzone. I jest ona nieco biograficzna w odniesieniu do bohatera - chociaż nie rozumiem zapału autora w odnotowywaniu imion i wieku dzieci A.W., wydawało mi się to zupełnie nadmiarowe; podobnie jak informowanie o jego przeprowadzkach - chociaż one służyły pokazywaniu tego, jak Wakefield bogacił się na byciu przeciwko szczepionce. 

Ponadto jest to książka autobiograficzna autora. Który zaskakująco konsekwentnie buduje w niej swój niezbyt sympatyczny obraz. Po dwóch rozdziałach miałam poczucie, że autor się przechwala i buduje obraz "dziennikarza oblężonego". W trzecim rozdziale autor pisze, że biochemik, który sfałszował wyniki bezpieczeństwa tabletek antykoncepcyjnych, po jego artykule zapił się na śmierć. Naprawdę nie wiem, czy jest z czego być dumnym. W książce jest opisana skarga na sposób przeprowadzenia wywiadu przez autora i... sądząc po tonie książki i sposobie prowadzenia narracji opowieści, przypuszczam, że w tej skardze mogło być więcej prawdy, niż autor chciałby przyznać. Co do dziennikarza oblężonego - być może nie doceniam okoliczności w jakich to odkrywanie prawdy o artykule Wakefielda się odbywało i nie chciałabym też podważać pracy autora, ale nie da się ukryć, że z kart książki wyłania się niezbyt sympatyczna i nieco arogancka osoba. Być może gdybym pisała o Wojnie o szczepionki tekst naukowy, uważałabym, aby pisać narrator, ale autor nieszczególnie kryje się za tą figurą, więc i ja odnoszę się bezpośrednio do autora. 

W książce są też pewne proste niekonsekwencje. Autor wspomina w jednym miejscu, że teraz będzie opowiadał o losach kilku osób, ale opowiada o tylko jednej i nagle gubimy czterech  bohaterów (przydałaby się dokładna lista osób, bo w przywoływanych postaciach łatwo się pogubić) i nie dowiadujemy się, jaki mieli dalszy wpływ na rozwój wydarzeń. Autor odnosi się także czasami do rzeczy, czy robi aluzje, do czegoś, o czym chyba zapomniał wspomnieć wcześniej i odrobinę nie wiadomo, o co mu chodzi. 

Bardzo irytowało mnie podawanie liczby stron lub słów przywoływanych tekstów czy artykułów. 5 stron artykułu, który ma 7 autorów? - z mojej humanistycznej perspektywy to dziwna proporcja. Bez kontekstu (to dużo? mało? ile wynosi norma czy średnia? jeśli jakaś jest przyjęta) to kolejne informacje, które nic nie wnoszą do tekstu.

Tak na dobrą sprawę dla mojego głównego celu czytania tej książki - czyli poukładania sobie zasłyszanych tu i tam informacji o Wakefieldzie i ruchu antyszczepionkowym (gdzie indziej przeczytałam, że zwanym też proepidemicznym - bardzo złowrogo i może bardziej działająco na wyobraźnię) - najlepszą częścią było zamieszczone na końcu kalendarium. I w sumie ciekawie aczkolwiek przerażająco czytało się o powrocie odry do świata w latach 2017-2018.

Rozdziały w książce są krótkie i jeszcze zanim z tekstu wnioskowałam, że autor może być niesympatyczną osobą, czułam w niej ton pretensji oraz sensacji - któremu przestałam się dziwić, gdy przypomniałam sobie tytuł (wojna) oraz spojrzałam na okładkę. Co nie zmienia faktu, że ta książka wywołuje w czytelniku wiele uczuć - zwykle negatywnych i dziwnych. 

Jednak to wszystko, to nie są największe problemy tej książki. Otóż największy jej problem jest natury formalnej - nie ma w niej przypisów bibliograficznych i bibliografii. W książce o największym medycznym skandalu XXI wieku nie ma bibliografii. Nie znajdują się w niej odniesienia do ani jednego artykułu, o którym wspomina autor - i to bez różnicy, czy chodzi artykuł naukowy czy tekst z gazety. NIC. ZERO. NULL. Moim zdaniem to potężnie podważa wiarygodność autora. Czytałam reportaże, które w bibliografii miały na przykład takie odniesienia: Rozmowa przeprowadzona z XYZ dnia xx.xx.xxxx. W tej nie ma nic. Mam wrażenie, że to jakaś złowroga ironia, że w książce, która opisuje fałszowanie badań medycznych nie ma pół przypisu. Często nie ma nawet dokładnych ani oryginalnych tytułów tych artykułów w samym tekście. Muszę przyznać, że gdy ogarnęłam, że brakuje tych źródeł, to prawie zakończyłam czytanie, ale odłożenie książki niefabularnej przychodzi mi trudniej niż nieskończenie książki fabularnej.

Podsumowując, nie mogę polecić tej książki - jest zbyt chaotyczna, zbyt wiele w niej biografii i autobiografii, a zbyt mało przypisów i bibliografii. Jestem pewna, że są lepsze źródła porządkujące informujące o bohaterze Wojny o szczepionki i ruchu antyszczepionkowym ogólnie. 

Trzymajcie się i szczepcie, M

sobota, 15 stycznia 2022

Z papierem przez dwa tysiąclecia - wystawa czasowa w Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce

Hello!

Dwie rzeczy: jak już ustaliliśmy jakiś czas temu - temat papieru jest mi całkiem bliski. Druga rzecz - nie będę trzymała Was w niepewności - wystawa Z papierem przez dwa tysiąclecia była bardzo rozczarowująca.

Z papierem przez dwa tysiąclecia

Cała ta wystawa to bardziej reklama Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju niż prawdziwa wystawa. Reklama skuteczna, bo zostałam przekonana, że jeśli tylko będę miała możliwość to muzeum odwiedzę z wielką chęcią. Niestety zdjęcia z planszami i informacjami o tym muzeum nie chcą współpracować i wgrać się w post.

O ile początek wystawy i historia papieru, która co prawda była pokazana bardzo elementarnie, ale ciekawie, tak reszta wystawy była dla mnie odrobinę niezrozumiała. Głównie dlatego, że trudno to było nazwać wystawą - na ścianie każdej sali, obok siebie, jedna przy drugiej, wisiały plansze z tekstem i informacjami, a prawdziwe eksponaty można policzyć na palcach dwóch rąk. Pomijając salę pierwszą, bo jak wspominałam - ona mi się całkiem podobała. 

Tapa z Wyspy Tonga
Pocztówki z Korei

 Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam pocztówki z Korei.

Co się tyczy jeszcze eksponatów - biorąc pod uwagę, ile tekstu było na planszach - podpisy przy eksponatach zwyczajnie nie istniały. A jeśli były - były skąpe. Inna rzecz - musiałam kucać, aby przyjrzeć się niektórym rzeczom, bo gabloty były tak niskie. Nie mogły zasłaniać przecież plansz z tekstem...

Zakłady Papiernicze w Kwidzynie

O ile rozumiem informacje o muzeum w Dusznikach-Zdroju, które były dokładnie naprzeciwko plansz widocznych na zdjęciu, tak 5 planszy z historią zakładu przetwórstwa papieru w Kwidzynie nie rozumiem. Tym bardziej, że w Ostrołęce jest Stora Enso, która nawet przekazała jakieś symboliczne eksponaty (i kolekcję skarbonek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale ja mam swoją). 

Maszyna do papieru

Gdybym miała najkrócej opisać tę wystawę (nie używając określenia rozczarowanie), to powiedziałabym po prostu, że była zaskakująco chaotyczna. Duża część niepapierniczych eksponatów to z jakiegoś powodu były maszyny do mierzenia gęstości i innych parametrów papieru. Problem z nimi był taki, że nie za bardzo było wiadomo, czy korzystano z nich w XIX wieku, czy w 1980 roku. Podobnie zresztą z innymi "eksponatami" - czasami nie było wiadomo, czy to repliki, rzeczy, które pochodzą z danych czasów czy coś jeszcze innego.

Ta wystawa była też zwyczajnie nudna, zupełnie nie miała takiego muzealnego ani żadnego specjalnego klimatu. Wydawała się taka... obwoźna. Można by było postawić ją dosłownie wszędzie (gdzie jest ciemno - nie wiem, czemu w samach było tak ciemno, bo nie wydaje mi się, aby którykolwiek z eksponatów potrzebował specjalnych warunków) - nawet ma małej sali gimnastycznej w jakiejś szkole.

Przykładowe papierowe dokumenty

Biorąc pod uwagę cały potencjał i możliwości, jakie miała ta wystawa - to jedno wielkie rozczarowanie, ale może zwyczajnie podeszłam do niej zbyt poważnie, a to tylko wystawa, aby dzieci z ostrołęckich szkół mogły przyjść, obejrzeć i dowiedzieć się ważnych rzeczy.

Znaki wodne
 
Oprócz zaskoczenia z pocztówkami z Korei - te podświetlane znaki wodne na całej wystawie podobały mi się najbardziej. 

Trzymajcie się, M


środa, 12 stycznia 2022

Instagram 2021 - Best Nine!

 Hello!

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy pewna, że poprzedni wpis ze zdjęciami z Instragama ukazał się w wakacje, sprawdziłam i okazało się, że nie wspominałam na blogu o Instagramie od roku. A jeśli to zrobiłam, to nie oznaczyłam tego tagiem zdjęcia i nie widzę tego wpisu ani w lipcu, ani sierpniu, gdzie być powinien. W każdym razie - zamiast półrocznego podsumowania Instagrama - będzie podsumowanie roczne. Można by napisać - Best Nine! 

Kapuściński stosik
To zdjęcia ze stycznia 2021 - miały najwięcej polubień w tamtym roku. Pokazują też, że przygotowywanie się do sesji to niezłe źródło kontentu. Zdjęcie słownika (słownika!) dostało najwięcej polubień w 2021. Może powinnam jednak pójść w stronę takich białych lub z sepią zdjęć? Problem jest tylko taki, że szybko się ułożonym wyglądem Instagrama nudzę i nic nie mogę na to poradzić.

Instagram jest zdecydowanie jedną z moich ulubionych platform społecznościowych. Facebook, gdzie oczywiście mam konto i nie zamierzam go usuwać (chociaż zupełnie przestałam z niego korzystać na telefonie), jest niezbyt praktyczny, choć jednocześnie pozwala mi dość dobrze agregować te informacje, na których mi zależy. Natomiast pod względem na przykład prowadzenia strony bloga - z każdym rokiem, z każdym miesiącem zasięg wpisów tak spada, że czasami poważnie zastanawiam się, czy jest tam sens cokolwiek publikować. Chociaż jednocześnie jako strona lubię inne strony i to pozwala mi widzieć ich kontent. Powiedziałabym, że korzystanie z Facebooka jest ogólnie przykre. 

Tajfuny, Nadwiślański socrealizm, stosik

Jedna z największych nierozwiązanych zagadek mojego Instagrama to fakt, że zdjęcie książki Nadwiślański socrealizm dostało tak dużo polubień, że znalazło się w tym zestawieniu. Jakim sposobem?

Ale z Instagramem robi się bardzo, bardzo podobnie niestety. To znaczy zdjęcia nie docierają do tak dużej liczby odbiorców, jak wcześniej. Przynajmniej u mnie, bo tych odbiorów i tak nie jest tak wielu, więc każda zmiana jest łatwo zauważalna. 

Jednocześnie na Instagramie piszę z większą liczbą osób niż na Messengerze. I to nie tylko przeniosłam większość rozmów ze znajomymi, ale to jak łatwo pisać na Instagramie do ludzi, który zna się tylko z internetu, zaczynać konwersacje i w ogóle, jest czymś dla tak nieśmiałej osoby, jak ja, bardzo zaskakujące. Wciąż czasami zanim się zbiorę mogą minąć 3 miesiące, ale w końcu to robię. I tak powstał wywiad z Natalią na przykład. Intensywne rozmowy w sprawie wywiadu, którym  ma się ukazać na koniec stycznia, także odbywają się głównie na Instagramie. Ale to też przeniosło się na to, że łatwiej mi pisać do osób na innych platformach. Do jednej nawet napisałam po angielsku.

Nigdy nie miałam TikToka i mieć nie planuję, ale robienie rolek na Insta całkiem mnie bawi (chociaż jest nieproporcjonalnie do efektu czasochłonne). Stories lubię dodawać bardzo. Ogólnie podoba mi się konsolidacja funkcji, ale nie podoba mi się coraz większe skupianie się twórców aplikacji na jej potencjale sprzedażowym. 

Kraj niespokojnego, Co robić przed końcem świata, stosik

 Trochę nowszych zdjęć! Udało mi się opublikować recenzje wszystkich książek ze środkowego zdjęcia - oprócz Kwiatów w pudełku. Podobnie Co robić przed końcem świata? Obie recenzje są gotowe do publikacji i czekają, aż będę miała, gdzie je wcisnąć.

W grudniu zrobiłam na Instagramie rozdanie! Poszło o wiele lepiej niż się spodziewałam! Byłam naprawdę pewna, że nikt, zupełnie nikt się do niego nie zgłosi i już robiłam plany usuwania Instagrama i zapadania się pod ziemię. A jednak kilka osób się zgłosiło! Chociaż mam wrażenie, że to zasługa książki, którą oddawałam. 

Nie wydaje mi się, aby Instagram był w moim przypadku dobrą platformą do podsumowywania. Chociaż mogę wspomnieć, że już na początku 2021 wspominałam tam o tym, co ludzie mówią niskim osobom, później - nie tylko w związku z tym - powstał wpis Jak to jest mieć 158 centymetrów wzrostu? 

W każdym razie kiedyś robiłam podsumowania zdjęć co miesiąc - bo publikowałam je tam prawie codziennie. Teraz nawet gdybym chciała - byłoby to trudne, bo i bez tego mam sporo wpisów do publikacji w kolejce. A jeśli dobrze liczę w 2021 pojawiły się 83 zdjęcia i 5 rolek. Obecność tych rolek jest wciąż dla mnie zaskakująca - ale jak wspominałam, to całkiem zabawna rzecz. Tylko pracochłonna. Plus trzeba poświęcić trochę czasu na rozpracowanie, jak to działa. 

Oczywiście zapraszam na moje media społecznościowe - Instagram. Facebook. Twitter - o tym niewiele pisałam, ale - pomijając Insta - tam jestem najbardziej aktywna. Zostawicie w komentarzach linki do swoich mediów społecznościowych - z ciekawością zajrzę! Zapewne zauważycie mnie na Stories, jeśli publikujecie, bo bardzo lubię je przeglądać!

LOVE, M

sobota, 8 stycznia 2022

O tym jak w 2021 roku postanowiłam być kreatywna

 Hello!

Po doświadczeniach 2020 miałam taki plan, aby nie kupować kalendarza na rok 2021, bo obawiałam się, że będzie to zakup bez sensu. Jednocześnie jednak od lat miałam kalendarze, a od 4 lat byłam wierna kalendarzom Chatolandii. Miałam w pewnym momencie ambitny plan, aby rozpisać sobie kalendarz w zeszycie, taki bullet journal, ale na dłuższą metę to nie dla mnie. W końcu zaczęłam rozglądać się za gotowym kalendarzem. I znalazłam idealny - taki z rozkładem roku (a nawet dwóch), który po jednej stronie ma rozkład tygodnia a po drugiej stronę w kropki (a na końcu ma jeszcze więcej kartek w kropki!). To jest poziom zorganizowania i miejsca dla kreatywności, którego potrzebowałam. 

Lista przeczytanych książek

Lista książek do przeczytania

Pomysł na "regał" z książkami, które chciałabym przeczytać? Wpisać je ołówkiem i poprawić długopisem, gdy zostaną przeczytane. Druga rozkładówka - bo jak widać na tej skończyło się miejsce - to projekt rozłożonej książki. Jeszcze nie jest zapełniony, więc na 2022 listy książek "do przeczytania" nie będę robiła.

Naoglądałam się bullet journalów i poczułam się wyjątkowo zainspirowana. Szczególnie regał z przeczytanymi książkami. Znalazłam też obrazek idealnie oddający mój stan przed sesją oraz postanowiłam zrobić w zeszycie celebrację comebacku ONEUS z pełnym albumem. Chciałam jakoś lepiej uchwycić momenty roku. 

Student przed sesją

 To ja przed sesją.

Wyszło... średnio. Ale w sumie cieszę się z tego, bo moja kolekcja washi tapów nie rozrosła się za bardzo. Ich szukanie i oglądanie w pewnym momencie na początku 2021 roku było moją główną rozrywką i hobby. Mam za to mnóstwo wyciętych kartek z gazet. Albo czegokolwiek papierowego, co nadawało się do pocięcia i pomyślałam "może będę mogła to wykorzystać w kalendarzu!". Są tego dwie teczki... i gdybym chciała to wykorzystać, to chyba potrzebowałabym jeszcze 6 kalendarzy.

Chciałam wykorzystywać kalendarz do świętowania chwytania dnia i celebracji tygodni, ale czasami zwyczajnie nie ma co celebrować, a zmuszanie się, aby to robić może być kontrproduktywne i przygnębiające. Zmuszanie się do czegokolwiek, nie jest dobrym pomysłem. A ja też nie jestem najlepsza w celebrowanie.

SHINee ONEUS COMEBACK CELEBRATION

Nie chcecie wiedzieć, ile czasu zajęło mi zapisanie całej strony Don't Call Me i jak bardzo bolała mnie ręka po fakcie. Ale jednocześnie - to chyba moja ulubiona strona w całym kalendarzu.

Puste strony w tygodniach, gdy nie miałam, co pomysłu, co na nich zapisać, może nie oznaczały porażki - bo nie patrzę na to w ten sposób, ale denerwuje mnie marnowanie miejsca i papieru. W sumie bez zaskoczenia zauważyłam, że im bliżej końca roku, tym miej kreatywne a bardziej zapiskowe i planowe stały się te wykropkowane strony. 

Ale dzięki temu dowiedziałam się co chcę i co potrzebuję zapisywać. Jak wspominałam, kalendarz ma dużo pustych stron - w zasadzie prawie połowę objętości - więc będę jednak sama rozpisywała sobie tygodnie i robiła kreatywne rzeczy, tylko wtedy gdy naprawdę je czuję - aby nie marnować miejsca i papieru. 

Eric Nam - I Don't Know You Anymore

Co odkryłam w ciągu roku? Że listy przeczytanych książek to muszą być listy, ponumerowane, jeden tytuł pod drugim. Lista, którą widać na pierwszym zdjęciu, początkowy wyglądała zupełnie inaczej - nie była listą - ale w końcu postanowiłam zakleić to, co było tam wcześniej i zrobić listę. W kalendarzu jest także jej druga część, ale znów - postanowiłam pokombinować i chociaż też jest listą, wygląda koszmarnie. Na 2022 wrócę do tła z brązowego papieru i pisania ołówkiem. Za to książki do przeczytania mogę sobie układać na bardziej kreatywnych rysowanych półkach. 

Odkryłam też, że lubię notować słowa piosenek. Że strony w kropki, przy odrobinie wysiłku (dwóch kolorach długopisu, aby było ładnie), sprawdzają się do zapisywania ważnych punktów z webinarów, których zdarzało mi się w tym roku słuchać. Przed każdym miesiącem potrzebuję rozpisanego kalendarza na tenże miesiąc. Te malutkie rozkładówki roczne z początku kalendarza są zwyczajnie za małe. Chociaż dla nich mam osobne zadanie. 

Bardzo chciałam zrobić w kalendarzu jedną "kreatywną" rzecz, ale mi się nie udało (prawie!). Być może wiecie, że zbieram te miniaturowe plakaty promocyjne filmów, które można znaleźć w kinach. I planowałam przygotować stronę i taki plakacik wkleić do kalendarza. Nie udało się, bo w moim kinie nie było plakacików filmów, które mnie interesowały. Podwójnie rozczarowujące, bo nie mam ich zarówno w kalendarzu, jak i w mojej kolekcji. Udało się dopiero ze Spider-Manem! A naprawdę byłam przekonana, że nie da tego zrobić w 2021 roku. I wyszło nawet świątecznie. I krzywo - ile bym się nie starała, mierzyła i przykładała linijkę - zawsze jeśli coś przyklejam - jest krzywo. Zawsze. Nawet to poprawiałam, aby wyglądało na mniej krzywe, gdy już zrobiłam pierwsze zdjęcie i je wymieniałam.

Spider-Man Bez drogi do domu

Trochę Spider-Mana, trochę świąt.
Ponadto ciekawe komu przypomniało się, że ma spinacze do papieru i nie musiał wykorzystywać tableta do przytrzymywania kalendarza, po tym, gdy wykonał już wszystkie zdjęcia?

Problemem z wklejaniem rzeczy do kalendarza, jest to że zeszyt szybko, bardzo szybko, zwiększa swoją objętość, co zmniejsza komfort użytkowania. I być może wklejałabym więcej, gdybym nie była przerażona wizją, że w końcu nie będę mogła w nim pisać. Poza tym - moja drukarka nieszczególnie dobrze radzi sobie z drukowaniem niedużych, ale bardzo kolorowych obrazków. To, co widać na zdjęciach, to oczywiście nie wszystko, ale tych "kreatywnych" projektów, które wykonywałam nieco na siłę nie chcę pokazywać. 

Literatura istnieje jako funkcja książki

Powyżej widzicie moje dwa ulubione cytaty z 2021 roku. Szczególnie ten o literaturze bardzo do mnie przemawia. Drugi brzmi: "Im więcej dowiaduje się reporter, tym więcej pokory nabywa narrator".

Ogólnie wiem też, jakie rzeczy mogłabym śledzić habit trackerami. Nie robiłam tego prawie wcale w tym roku (na początku zapisywałam na kartce z kalendarza wiszącej nad biurkiem), ale mam dwie rzeczy, których częstotliwość chciałabym sprawdzać i planuję to sobie rozpisać. 

Dowiedziałam się też, że są rzeczy, których śledzenie mi nie idzie: lista oglądanych filmów i seriali na przykład - ale robiłam tę listę w drugim kalendarzu. Notatniku bardziej, bo coś czułam, że będzie bez sensu. Myślę, że z czasem zrobię w nim rozpiskę blogową (blog ma osoby zeszyty i jeszcze jeden notatnik...), gdy miejsce w obecnym zeszycie się skończy. Chociaż może się to stać nawet za trzy lata. 

Myślę, że za rok dam znać, jak poszło mi z tworzeniem własnej rozpiski tygodniowej i co kreatywnego jeszcze znalazło się w kalendarzu. 

LOVE, M

środa, 5 stycznia 2022

K-pop 2021 (lipiec-grudzień)

 Hello!

Oto trochę moich opinii o comebackach z drugiej połowy 2021!  Jest tego sporo - a mogłoby być więcej - i już przy poście o pierwszej połowie roku zauważyliście i zauważyłyście, że wychodzi z tego dość długi wpis - także rozważam, czy nie podzielić tego na 3 części, co 4 miesiące - taki podział odzwierciedliłby też chyba lepiej ogólną roczną trajektorię comebacków. Myślę też, że zacznę bardziej pilnować dopisywania miesięcy, bo trochę tego brakuje.

Jedna rzecz - wydawało mi się to oczywiste, ale chyba może nie być. Nie tworzę tego wpisu całego na raz. Dopisuję do niego piosenki czy płyty, gdy się ukazują i zdążę je przesłuchać. Także bywają to nieco rozemocjonowane oceny - a potem sama się przekonuję, do których piosenek tak naprawdę wracam. Także bardzo proszę nie brać tego wszystkiego bardzo poważnie.

D.O - Rose

Jaka niesamowicie przyjemna płyta! Gdy nie mogłam jeździć rowerem, wróciłam do spacerowania i to była cudna towarzyszka podróży. 

AKMU with IU - NAKKA (fall)  

Bardzo dobra płyta! I chociaż NAKKA to fenomenalna piosenka, to moją ulubioną jest zdecydowanie Everest z Samem Kimem. Ale warto zapoznać się ze wszystkimi piosenkami. I wszystkie, a jest ich 7, mają teledysk! A całym konceptem na płytę jest to, że w każdej piosence ktoś AKMU towarzyszy. 

Dreamcatcher - BEcause

Deramcatcher lubi sobie pogrywać z mrocznym dziewczęcym konceptem i choć miały teledyski, które były mu zdecydowanie bliższe niż ten i on jest bardzo, bardzo ciekawy. 

Golden Child - Ra Pam Pam

Otóż wygląda na to, że członkowie zespołu Golden Child nie mogą żyć w spokoju. Albo są w świecie, gdzie są zombie, albo żyją w jakimś postapokaliptycznym scenariuszu. W każdym razie to ich kolejny bardzo filmowy i bardzo dramatyczny teledysk. Z rodzajem muzyki, który prezentuje Ra Pam Pam stanowi pewien kontrast, ale wizualia i piosenka zaskakująco dobrze się uzupełniają.

Fuxxxxx Crazy - Park Won

Jakoś nie było chyba okazji na blogu wspomnieć, że bardzo lubię tego wykonawcę, a teledysk do jego nowej piosenki bardzo mnie zaskoczył. Jeśli go nie znacie, to koniecznie powinniście poznać. Jego najbardziej znana piosenka to all of my life, Try też jest znana. Ale możecie go też kojarzyć z piosenek z dram - do Mr. Sunshine - Stranger, do It's Okay to Not Be Okay - My Tale, do Sisyphus: The Myth - You're My Light: Lacrimosa.

Red Velvet - Queendom

Wakacyjne piosenki Red Velvet zwykle bywały dla mnie... za trudne. Albo inaczej - nie nadawały się do takiego codziennego słuchania. Aż wchodzi Queendom cały na biało -  jest przyjemną piosenką z całkiem niezłym, niepretensjonalnym (a było o to łatwo) tekstem i ciekawym teledyskiem. Strukturalnie przypomina mi trochę Psycho, ale to może z powodu podobieństwa partii rapowych Irene.

CIX - WAVE

Już kiedyś pisałam, że CIX jest jednym z najciekawszych zespołów nowej (czwartej) generacji k-popu i zdania nie zmieniam. Cała płyta jest bardzo przyjemna do słuchania. 

Ten&Yangyang - Low Low

Miałam nie pisać o tej piosence, ale to jedna z najbardziej wpadających w ucho i łatwych do zapamiętania piosenek, jakie słyszałam od nie pamiętam kiedy. Ma słowa po angielsku i można je zapamiętać automatycznie po dwóch przesłuchaniach. (Po czym szybciutko zapomnieć).

Jay B - B.T.W

Tyle piosenek mi się podobało, aż w końcu musiało przestać. Otóż, gdy usłyszałam tę piosenkę, nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Wlatywała jednym uchem, wylatywała drugim, teledysk miał zerową zdolność przykuwania uwagi a całość była tak niesamowicie mdła, że naprawdę nie mogłam uwierzyć, że to jest pierwszy singiel promujący płytę. 

Każda jedna piosenka z tej płyty - na czele ze Switch it up, które było wypuszczone tuż po zmianie wytwórni przez JB - to ciekawsza i lepiej nadająca się na singiel piosenka niż ta. Piosenka z Whee In - świetna. FAME - chyba moja ulubiona. Switch it up nie powinna była być pokazana światu wcześniej. Ogólnie każda. B.T.W przy tych piosenkach wygląda jak wypadek przy pracy, coś co powinno pozostać w wersji demo. To jest mój największy tegoroczny k-popowy szok. 

Ciekawostka: Jay B był w podkaście Erica Nama Daebak Show i sam przyznał, że jakość teledysku mogłaby być lepsza... I wydaje mi się, że nie odnosiło się to tylko do kwestii pogody... Tym bardziej, że z klipem miało coś wspólnego VM Project Architecture, które zasadniczo robi jedne z najlepszych teledysków w k-popie.

KEY - Hate that...

Pokochałam tę piosenkę od pierwszych sekund, to taki idealny radiowy przebój i tylko żałować, że nie ma szans, aby usłyszeć go w Polsce. Co nieczęste - ogromnie podobają mi się także słowa. Ogólnie to w sumie nie jest szczególna piosenka - o tym, jak bolesne jest rozstanie, bardziej oklepany temat to tylko sama miłość - ale jest fenomenalnie zrobiona. 

BTOB - Outsider

BTOB i ich teledyski inspirowane filmami! Płytę przesłuchałam od razu, jest świetna. Poprzednia zresztą też była, a ja chyba powinnam poznać lepiej twórczość całego BTOB nie tylko tego składającego się z 4 członków. Płyta BTOB uratowała mnie też przez zamordowaniem Hate that..., bo byłam na dobrej drodze, aby słychać te piosenki przez cały dzień bez przerwy (a akurat miałam trochę pracy... i skończyłoby się to tak, że nie była bym w stanie włączyć jej już nigdy). 

LeeHi - 4ONLY

Mam mniej więcej zerowe zainteresowanie w kupowaniu albumów (chociaż na początku roku bardzo podobały mi się zapowiedzi Don't Call Me SHINee), ale ten album bym kupiła. Tak po prostu. Z trzech teledysków, które się ukazały, aby go promować, najbardziej podoba mi się Savior z B.I. Ale z piosenek na płycie - każda jest świetna. 

NCT 127 - Sticker

Miałam w ogóle nie wspominać o tej piosence, bo szczerze nic o niej nie myślałam. Dobra myślałam, że to nie jest piosenka, bo muzycznie niewiele się w niej dzieje (w sumie byłam prawie przekonana, że moje słuchawki oddały życie, gdy oglądałam teledysk i dlatego nie słyszę muzyki), ale wydawała mi się zabawna. A potem przeczytałam, że fani nie są tą piosenką zachwyceni. Delikatnie powiedziane. Moim zdaniem ta piosenka ma w dyskografii NCT 127 wiele sensu i do nich całkowicie pasuje. Może jest nawet trochę zbyt podobna do Kick It

ITZY - LOCO i SWIPE

Jak już ustaliliśmy - ITZY to nie jest zespół, którego jestem targetem. Natomiast nie przypuszczałam, że chciałabym, aby dziewczyny wróciły do swojej fazy "nastolatek z wymyślonymi hejterami", bo LOCO jest kolejną nijaką piosenką od JYPE i sprawia, że mam ochotę w kółko słuchać Crazy in Love Beyoncé - piosenki, która ma 12 lat i broni się w każdych czasach. Nie wiedziałam nawet, że będzie drugi teledysk - a SWIPE jest piosenką z konceptem, który może obrobiłby się w 2020 roku. Ogólnie obie te piosenki są jakieś nie na czasie - i to nie w znaczeniu, że są awangardowe, a raczej, że powinny się były ukazać rok, dwa, trzy lata wcześniej. 

KEY - BAD LOVE

Hate that było singlem zapowiadający tę płytę - i Bad Love jest jedną z nielicznych piosenek, które okazują się w całości dużo lepsze niż to, co zapowiadały zwiastuny. Jest retro, ale nie jest taka oczywista, bo jest całkiem wewnętrznie różnorodna, a jednocześnie - nie ma się poczucia, że to 3 zszyte piosenki. Cała płyta jest jednocześnie znakomita do pracy i sprawia, że idąc po ulicy ze słuchawkami w uszach czujesz się zajebiście i możesz podbić świat - a to nie jest coś, co często czuję. 

Co ciekawe - dosłownie kilka dni wcześniej ukazał się nowy singiel Woosunga (wokalisty The Rose) Dimples i też jest retro i w sumie to pasowałaby na tę płytę. 

Miałam już moment zmęczenia retro konceptem (i dlatego dopiero teraz - to jest we wrześniu - doceniłam piosenkę Abittipsy), ale prawda jest taka że bardzo, bardzo go lubię. 

aespa - Savage

Gdy zobaczyłam trailer tej piosenki, była tylko jedna rzecz, o której pomyślałam - How You Like That Blackpink... Cała piosenka nie pomogła. Intro jest tragiczne - tak efekty, jak i wprowadzenie Winter (WTF? Co to miało być?). Mam wrażenie, że całą piosenkę niesie Giselle i jest to dziwne wrażenie. Ogólnie to trochę piosenka bez piosenki i jest w tym podobna do Sticker NCT, a jednocześnie to - znów - trzy piosenki w jednej, chociaż czuć to zdecydowanie mniej niż przy Next Level. Prawda jest jednak taka, że w tym momencie przestałam rozumieć koncept aespy. Nie wiem, czy to koncept jest dla zespołu, zespół dla konceptu - i w którą stronę to działa. Szczerze pokonały mnie słowa "My naevis we love U" i nie potrafię podejść poważnie do tego wszystkiego. 

Tego samego dnia comebacki mieli: Youngjae (GOT7) z Vibin' (przyjemna piosenka, zupełnie nic specjalnego), Golden Child z DDARA (nie wiem do końca, co się dzieje w klipie, jaki vibe chcieli osiągnąć, ale to ładna, elegancka piosenka) oraz WOODZ i Waiting. Płyta nazywa się Only Lovers Left i nie ukrywam, że chciałam dodać Alive - jak w tytule filmu. W Waiting podoba mi się szczególnie rozdźwięk pomiędzy melodią i chęcią tańczenia do tej piosenki a teledyskiem i słowami. Miałam też chwilę czasu, aby przesłuchać płytę i pewnie nie powinnam być zaskoczona, bo wcześniejsze jego piosenki też miały ten vibe - to znaczy soft pop-rock. To się nie zdarza często w k-popie, a to mój ulubiony typ piosenek. Jeśli też go lubicie, to polecam sprawdzić płytę.

Only Lovers Left to może być moja trzecia ulubiona płyta w tym roku, jest znakomita, szkoda, że to minialbum.  

Raiden - Love Right Back 

Słuchałam tego albumu na zmianę z Only Lovers, bo akurat wyszedł, gdy miałam dużo, dużo pracy i są na nim ciekawe piosenki, przy czym samo Love Right Back jest chyba najsłabsze. W każdym razie musicie koniecznie sprawdzić It Wasn't Me, które na albumie śpiewa Choi Yoojung z Weki Meki! Musicie! 

Eric Nam - I Don't Know You 

Nie wiem, czy istnieje na świecie druga piosenka, z która tak bardzo bym się utożsamiała. Posłuchajcie koniecznie i zwróćcie uwagę na słowa!

SEVENTEEN - Rock with you

Miałam nie pisać o tej piosence, ale mnie ona fascynuje, bo brzmi jak by składała się z łącznika, pre-refrenu i czegoś, co ma być refrenem, ale z jakiegoś powodu nie robi wrażenia. Ogólnie - jakby czegoś brakowało, była napompowana na pokaz, ale nie dostarczała odpowiednich wrażeń. To nie jest zła piosenka, jest tylko dziwna. 

NCT 127 - Favourite (Vampire)

Pozostajemy w rejonie dziwnych piosenek, bo oto NCT ma coś, co jest bardziej piosenką niż Sticker, ale wciąż jest bardzo NCT. Jednocześnie ma refren jak piosenka sprzed lat, w której teledysku ktoś... wypruwa sobie żyły,  jest tak dramatyczny, że aż śmieszy. I ma... dance break, który pasuje do tego wszystkiego... no nie pasuje. Wycięli go z zupełnie innej piosenki i wkleili w tę. Ogólnie bawi mnie ta piosenka bardziej niż powinna.

Zastanawiałam się, czy wspominać o nowych piosenkach The Boyz - Maverick i ONEUS - LUNA, bo w sumie najlepsze, co mam o nich do powiedzenia to fakt, że pasują do tych zespołów. Cały koncept Maverick - szczególnie grafika oraz pomysł na klip - bardzo mi się podoba, ale piosenka jak piosenka. LUNA z tegorocznych comebacków ONEUS podoba mi się najbardziej, ale to żaden przełom. W sumie trochę szkoda, bo mam wrażenie, że ONEUS szuka swojego rozpoznawalnego dźwięku, a ich dwie pierwsze piosenki były takie charakterystyczne. Ale dostali pierwszą nagrodę w programie muzycznym!

TWICE - Scientist

Dosłownie z każdym kolejnym comebackiem TWICE coraz mniej wiem, co myśleć o kolejnej piosence. Science to nijaka piosenka, ale w takim neutralnym znaczeniu. Jest ani naprawdę dobra, ani zła - kompetentna piosenka. Tyle. 

SF9 - Trauma 

Miałam nie pisać o tej piosence, ale jest z nią coś dziwnego. Piosenka jak piosenka (pasuje do zespołu i to jest najlepsza rzecz, jaką można napisać o wszystkich comebackach od czasu Bad love - czyli dwóch miesięcy), ale mam wrażenie, że jej wersja, która jest na Youtube i na Spotify to dwie różne piosenki. I ta ze Spotify podoba mi się bardziej. Nie wiem, dlaczego mój mózg taką ją odbiera, ale tak właśnie jest. 

Ale jak już przesłuchałam całą płytę: Memory to trochę dziwna hip-hopowa ballada (?), całkiem mi się podoba. Dreams brzmi, jakby mogło być debiutancką piosenką jakiegoś zespołu, Gentelman ma smyczki (skrzypce?) i dawno nie byłam tak zbita z tropu, słuchając piosenki. I jest trochę jak piosenka-siostra dla Good Guy. On and On to taka piosenka, która powinna być na każdej płycie. Scenario jest trochę jak Gentelman 2.0. For Fantasy to piosenka dla fanów, a piosenki dla fanów to osoby gatunek. 

Bernard Park - Bad Influence

Czuję, że byłabym nieszczera, gdybym nie napisała o tej piosence. W sumie piosenkach. Bo są dwie: Bad Influence i Easier. I przez długi czas, po tym, gdy wyszły, gdy nie wiedziałam, czego słuchać - to słuchałam ich. Pierwszą polecam sprawdzić, jeśli lubicie sensualne koncepty, drugą - jeśli lubicie nieco bardziej melancholijne piosenki. Ponadto Easier ma ten plus, że jest po angielsku i jest świetna na karaoke. 

Kai - Peaches

Niczego nie spodziewałam się po tym minialbumie, bo Mmmh mi się nie podobało i rzadziej niż częściej ogólnie podoba mi się głos Kaia. No to się zdziwiłam. Peaches - moim zdaniem - pasuje do niego o wiele bardziej niż Mmmh. Teledysk jest taki ładny, podobają mi się szczególnie stroje i to uwaga - tancerek. Ale podoba mi się ogólnie cały vibe - i uwaga w sumie całkiem podoba mi się cała płyta! Akurat gdy wychodziła miałam mnóstwo pracy, więc i dużo czasu na słuchanie - i trzeba jej przyznać, że sprawdza się bardzo przyjemnie w słuchawkach do czytania. 

Woosung - Genre 

Jeśli ominęła Was ta płyta - to nie powinna i idźcie ją sprawdzić. Po prostu. Możecie ominąć C.W.S, ale resztę sprawdźcie. Szczególnie No String Attached (być może odkryłam w tym roku, że mam jakąś podświadomą słabość do anitdropów w piosenkach).

Minho - Heartbreak 

Oczywiście obserwowałam zapowiedzi singla Minho, ale w sumie nie spodziewałam się, że Heartbreak aż tak mi się spodoba. To naprawdę dobra piosenka, trochę inna, bardzo pasująca do Minho. Teledysk też jest warty uwagi. I z tego, co wiem, nie tylko mi Heartbreak bardzo przypadło do gustu.

BamBam - Who Are You

Szok, nie powinno się wypuszczać tak dobrych piosenek w tak niesprzyjającym czasie. Piosenka wydaje się prosta a gitara wprost wydaje się nieco za blisko niemalże latynoskich trendów obecnych w k-popie, ale coś jest w tym utworze, że jest zupełnie inny. I teledysk! W sumie nie spodziewałam się tak dużego udziału Seulgi w klipie i nawet samej piosence, ale gdy jej słucham i oglądam teledysk nie za bardzo potrafię wyobrazić sobie kogoś innego, kto by do Who Are You pasował. Powiedziałabym nawet, że BamBam z taką piosenką jest bardziej zaskakujący niż Seulgi jako gościnna gwiazda. W każdym razie to naprawdę udana kolaboracja. 

Mam nieodparte wrażenie, że pierwsza połowa roku w k-popie była dużo, dużo, dużo ciekawsza niż druga. Gdybym jednak miała jakoś ten 2021 podsumować - to dziewczyny rządzą i niejako wisienką na torcie tego stwierdzenia jest fakt, że SM ogłosiło dziewczęcą supergrupę Girls on Top - a dokładnie GOT the beat (chociaż, co ciekawe, o ile ludziom podoba się muzyka i koncept, tak całość jest owszem powerful, ale niekoniecznie empowering). Ale i bez tego mieliśmy: solowe debiuty członkiń Red Velvet i Blackpink (oprócz Lisy, bardziej w pierwszej połowie roku), aespa jest absolutnie w awangardzie k-popu ma się świetnie, STAYC to też świetna grupa, która stabilnie buduje swoją pozycję w k-popie. Ogólnie liczba debiutów i comebacków dziewczęcych zespołów była wyjątkowo duża. IVE i ich grudniowy debiut Eleven rozbiło bank. Nie można też nie wspomnieć o wybuchu popularności tancerek i grup z programu Street Woman Fighter! Od zakończenia roku promują się one (i słusznie!) lepiej niż niektóre grupy idoli. Zauważyłam też, że Miyeon z (G)I-DLE miała sporo występów gościnnych tu i tam i wydało mi się to ciekawe. 

The Rose - Beauy and the Beast

To że The Rose - jako cały zespół - wypuści cokolwiek w 2021 było chyba ostatnią rzeczą, o jakiej mogłam pomyśleć, że się wydarzy (i jak widać po powyższym akapicie - praktycznie skończyłam pisać ten wpis, gdy piosenka się ukazała). A jednak. Piosenka jest oczywiście ładna, The Rose nigdy nie zawodzi na jakości, ale teledysk! Teledysk jest piękny, a członkowie zespołu wyglądają znakomicie! 

A jakie są Wasze spostrzeżenia dotyczące k-popu w 2021 roku?
LOVE, M

sobota, 1 stycznia 2022

PODSUMOWANIE 2021

Hello!

Oto moje podsumowanie 2021 roku! Moje ulubione, Wasze ulubione i te wpisy, na które zwróciłam uwagę, gdy wybierałam posty do tego wpisu. Bardzo lubię robić podsumowania, bo dla mnie rok praktycznie zawsze podzielony jest na "do lipca", "wakacje", "od września/października" i zobaczenie go jako całości czy zauważenie jakiś zmian to zawsze ciekawe doświadczenie. Ponadto koncept czasu od dwóch lat to coś, czego nie ogarniam i nawet nie wiecie, jak bardzo muszę się zawsze pilnować, aby napisać wszędzie dobry rok - przez cały rok. Robiłam nawet umowę w grudniu i 3 razy upewniałam się, czy na pewno jest 2021. Także gdyby gdzieś coś było nie tak z rokiem - to przepraszam. 

Podsumowanie 2021

STYCZEŃ

Zacznę od przypomnienia recenzji dramy The Romance of Tiger and Rose - tytuł tej recenzji wiele mówi: Bajeczne rozczarowanie. Warto wrócić jeszcze do innych recenzji Kierunek: Noc, Niebo o północy, Alice in Borderland - szczególnie w kontekście późniejszego Squid Game

LUTY

W lutym pisałam, że moja biblioteczka to dość ciekawy zbiór książek, wspominałam też o książce z reportażami z Tajlandii (Człowiek w przystępnej cenie). Opisywałam też lustra w k-popowych teledyskach (Lustereczko powiedz przecie, kto jest najbardziej wkurzony na świecie).

MARZEC

Marzec był bardzo książkowym miesiącem. Mamy recenzję książki Plutopia, Ciemne typki (to książka o typografii, nie kryminał!) oraz Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym. W sumie chciałam czytać więcej o turystyce w 2021, ale niestety mi nie wyszło, mam nadzieję, że uda mi się wrócić do tego tematu.

KWIECIEŃ

Kwiecień to mój ulubiony miesiąc w roku i najchętniej przywołałabym po prostu wszystkie wpisy. Dlatego też zrobiłam wpis oraz podstronę na blogu Wszystko, co napisałam i jest związane z Koreami - zachęcam do sprawdzenia.

W 2021 roku do Szekspira w anime oraz Szekspira w k-popie dołączył Szekspir w dramach i to ten wpis linkuję. Chciałabym także wrócić do recenzji książek Republika Samsunga i Dworska tancerka.

MAJ 

 Kolejny wpis z pewnym przewijającym się w k-popie motywem - Lepiej umrzeć, niż zostać złapanym - Bonnie & Clyde w k-popie. Gdy tak patrzę na ten początek roku to był on bardzo książkowy i  chciałabym jeszcze wrócić do mojej opinii o książce Języczni. Teraz przełamanie - dość zaskakujące, bo to już prawie połowa roku a tu druga recenzja chińskiej dramy (gdzie koreańskie?), do której chcę wrócić - Word of Honor.

CZERWIEC

Czerwiec też obfitował w dobry content, aż trudno wybrać. Warto wrócić do filmu Minari, pierwszego od chyba w tamtym momencie 11 miesięcy filmu, który widziałam w kinie. Zastanawiałam się, czy przywołać recenzję dramy Navirella, ale wydaje mi się, że So Not Worth It nie było aż tak popularne - a powinno! Bo to zupełnie inne podejście do koreańskiej popkultury niż to, do którego zwykle jesteśmy - jako odbiorcy Netflixa - przyzwyczajeni. I jeszcze książka - Babel!

LIPIEC 

To może zaskakujące, ale chciałabym wrócić do recenzji dramy Doom At Your Service, która okazała się niezbyt dobra. Razem z eM z bloga eM Poleca zastanawiałyśmy się, co działo się w k-popie w roku 2017. A sama pisałam, co podobało mi się w k-popie w pierwszej połowie roku 2021.

SIERPIEŃ 

Więcej teledysków - w połowie roku ukazała się Wanna vol. 6 (teledyski na 7 już się zbierają). Chciałam też wrócić do recenzji książek Rzeczy, których nie wyrzuciłem i Kraj niespokojnego poranka.

WRZESIEŃ

Nie żartuję - sama siebie zaskoczyłam, że obejrzałam dramę The King: Eternal Monarch, bo zupełnie i całkowicie o tym zapomniałam. Ale jak już sobie przypomniałam, to mogę do niej wrócić. Za to inną dramę pamiętam znakomicie i jest to drama Nevertheless, której tytuł recenzji ogromnie mi się podoba, bo wymyśliłam go jako "Definicja pretty privilege". Nie wiem, czy to nie jest mój ulubiony tytuł recenzji w całym 2021 roku. Chciałabym jeszcze wrócić do recenzji porażającej książki Nadchodzi chłopiec.

PAŹDZIERNIK

Znowu trudno się zdecydować, ale wybór ważnych wpisów z października mogę zacząć od recenzji Squid Game - to proste i oczywiste. Zaskakującym tekstem była natomiast moja analiza artykułu z gazety - Czytam tekst "Najlepsza Korea" i zastanawiam się, czemu w nim tak dużo o Japonii. Odrobinę paradoksalnie - w kontekście przywoływanego tekstu - chciałabym przywołać znakomitą książkę o japońskiej popkulturze - Czysty wymysł.

LISTOPAD 

W listopadzie wywiadem ze składaczką Natalią rozpoczęłam prawdopodobną serię wywiadów na blogu. Odrobinę poczułam się wywołana do tablicy, gdy w internecie zaczęłam czytać o promowaniu różnicy wzrostu w dramach (czy ogólnie popkulturze) i napisałam wpis Jak to jest mieć 158 centymetrów wzrostu?. Mało tu recenzji, więc przywołuję kilka punktów o dramie D.P. 

GRUDZIEŃ 

Zaskakująco bogaty w recenzje był grudzień i to recenzje rozchwytywanych wytworów popkultury: Arcane, drugiego sezonu Wiedźmina, Spider-Man: Bez drogi do domu. Także drama Happiness - która mam wrażenie, była popularna w pewnych kręgach fanów dram, ale nie dotarła do innych - a powinna. Gdy tak patrzę, na to, co obejrzałam w 2021 roku, wygląda na to, że Happiness było najlepszą dramą. W grudniu pojawił się także kolejny wywiad - z administratorką twitterowej fanbase zespołu Kep1er. Z tych bardziej rozchwytywanych recenzji to jednak ta Spider-Mana wydaje się najlepsza do znalezienia się w podsumowaniu. 

Wiem, że piszę o książkach, ale nie spodziewałam się, że pisałam aż tyle na początku roku. Natomiast fakt, że do dram powróciłam szczególnie w drugiej połowie nie zaskoczył mnie szczególnie. Mam nadzieję, ze uda mi się rozwinąć pomysł z wywiadami, bo całkiem się do niego zapaliłam i muszę napisać, że to o wiele ciekawsze niż się spodziewałam. A mogę wspomnieć, że dawno temu chciałam zostać dziennikarką i specjalizować się w przeprowadzaniu wywiadów-rzek, wydawanych potem w postaci książek (jednocześnie chciałam być komentatorką sportową ^^), zainspirowana lekturą książki Każdy szczyt ma swój Czubaszek

Blogowo to był dość zaskakujący rok, wydarzyło się kilka rzeczy, których się zupełnie nie spodziewałam i mam też wrażenie, że blogosfera jako taka w 2021 nieco odżyła. Moje plany na czas po studiach nieco nie wypaliły - przez dużą część drugiej połowy 2021 żyłam w stanie zawieszenia, gdy nie wiedziałam, co będę robiła. Nie był to dobry czas. Pierwotne plany nie wypaliły, ale redaguję i robię korekty książek więc nie jest źle, ale w 2022 będę musiała podjąć znacznie poważniejsze decyzje. Nie powiedziałabym też, że klimat społeczno-polityczny w Polsce oraz ceny sprzyjają usamodzielnianiu się, więc jest to nieco przerażająca perspektywa. 

Zapraszam Was serdecznie na mojego Instagrama, gdzie pokazuję, co akurat robię! Pojawiają się tam też zdjęcia książek i czasami recenzje, które na blogu można przeczytać jakieś pół roku później - gdyby moje blogowe opóźnienie Was interesowało to momentami wynosi ono nawet rok. 

Wszystkiego dobrego w nowym roku!
LOVE, M