Hello!
Pamiętacie ten piękny czas, gdy największą kontrowersją dotyczącą filmowej wersji Mulan było to, że nie będzie w niej piosenek? Oraz Li Shanga i Mushu? To były piękny czas i nikt nie mógł się spodziewać tego, co okazało się później.
Po pierwsze, pojawiła się informacja o wpisie aktorki (czy osoby odpowiedzialnej za jej social media, bo to też jest dyskusja, czy ona tak myśli, czy musiała to opublikować, etc.), w którym popiera ona działania policji w Hongkongu. To była pierwsza fala bojkotu Mulan. To nie pierwszy raz, gdy ktoś sławny wyraża takie poparcie. Jakiś czas temu przez profile społecznościowe k-popowych idoli z Chin także przelała się fala (wszyscy opublikowali to prawie jednocześnie) wpisów popierających policję w Hongkongu i jeśli ja mogę pisać o jakimś bojkocie, to przestałam obserwować wszystkich idoli, o których widziałam, że coś takiego dodali. Tyle mogłam, oprócz czytania i śledzenia, co tam się dzieje. W świecie idoli trochę ta kwestia przygasła, chociaż osobiście mam ogromny problem jak podejść do Jacksona z GOT7 i tego jak na przykład w materiale zza kulis powstawania jego nowego teledysku mówi "Chinese Hong Kong films" i mam wrażenie, że nie ma na myśli filmów, które powstały po 1997 roku, ale nie będę udawała, że wiem więcej o historii Hongkongu i w pełni rozumiem obecną sytuację i ogólnie wszystko - ale się tym interesuję i martwię.
Druga sprawa, która wypłynęła po tym, jak film trafił na platformę Disney+, to lokacje, gdzie film był nagrywany - konkretnie bliskość obozów "reedukacyjnych" - oraz to komu Disney dziękuje w napisach końcowych - 4 biurom chińskiej propagandy. Dodaję tekst z Washington Post, który opisuje sprawę lepiej niż ja potrafię Why Disney’s new ‘Mulan’ is a scandal. I to wywołało drugą i dużo poważniejszą dyskusję oraz drugą falę bojkotu Mulan. I słusznie, bo to, co dzieje się w tych obozach to zbrodnie przeciwko ludzkości. Jeszcze jeden ciekawy materiał na ten temat, pojawiły się tam też rzeczy, o których wcześniej nie słyszałam - Mulan Backlash: Why Disney’s China Problem Just Got Worse.
Pojawia się pytanie: iść do kina, czy nie iść do kina? Nie przesadzę jeśli napiszę, że odkąd te wszystkie informacje się pojawiły, myślałam nad nimi do tego stopnia, że dosłownie bolała mnie głowa od zastanawiania się. Nie powiem Wam co Wy macie robić, przedstawię tylko fragment mojego zastanawiania się. Otóż, o ile w przypadku protestów w Hongkongu można je w bezpośredni sposób wesprzeć, wystarczy poszukać, można mieć poczucie jakieś sprawczości (złudnej czy minimalnej), tak w przypadku chińskich obozów, nie widzę i nie znam (może jest, ale nie znalazłam) sposobów, aby pomóc tym ludziom i mam też poczucie, że powinny się tym zająć rządy państw świata i to, czy ja zobaczę, czy nie zobaczę tego filmu nie zrobi różnicy. A z drugiej strony - daję znak Disneyowi, że wszystko mu wolno, bo jest Disneyem, chodzenie na kompromisy, bo w Chinach jest wielu ludzi, którzy kupują bilety, co się równa dużo pieniędzy. Tylko że Diseny to korporacja, co mu z tego, że ja nie zobaczę filmu, jeśli zobaczą go ludzie w Chinach (plus co do świata i pieniędzy: mój bilet kosztuje 15 złotych; dla kogoś kto ma Diseny+ jest to cena subskrypcji plus 30 dolarów, nie wiem, jakie są ceny biletów w Chinach). Ale też Chiny są ogromne, dlaczego musieli kręcić akurat tam. I znów z innej strony: czy oglądanie tego filmu jest niemoralne? Argument, który często widziałam na Twitterze, raczej w kontekście wypowiedzi aktorki: ale przy tym filmie pracowało wielu ludzi, dlaczego nie docenić ich pracy? Prawdopodobnie po odkryciu podziękowań w napisać, odpowiedź brzmi: ze względu na to gdzie pracowali. Ale też czytałam, że zdecydowana większość tego filmu była kręcona w Nowej Zelandii (to nie mogli tam zostać? albo znaleźć innego miejsca w Chinach?). I tak, i więcej przez 2 tygodnie zastanawiania się. Może za dużo się zastanawiałam. Może za mało (czy w takim razie należałoby bojkotować inne filmy Disneya? etc.).
Jak widać moja potrzeba tłumaczenia się jest ogromna. Mogę też jeszcze dodać, że czekałam na ten film bardzo (na co dowody są na blogu i na Facebooku; jaka ja byłam szczęśliwa, gdy zobaczyłam ten film w repertuarze kina na wrzesień!), a sama Mulan jest prawdopodobnie moją ulubioną "księżniczką". Jeszcze inna sprawa jest taka, że miałam cień nadziei, że może, może, może ten film broni się jako wytwór sztuki filmowej. Ale ponieważ nie miałam czasu, aby zobaczyć go tuż po tym, gdy pojawił się w kinach, widziałam tytuły jego recenzji: "Zobaczył/em/am nową Mulan, abyś Ty nie musiał", "Wszystko, co jest nie tak z Mulan", "Najgorsze live-action", "Nijakie", "Najgorszy film 2020 roku", "Ruina", "Absolutna porażka" - ale uparłam się, że dopóki nie zobaczę to nie uwierzę.
Po tym długim i koniecznym wstępie oto moja opinia o tym filmie: nie wiem, bo ostatecznie postanowiłam jednak go nie oglądać, widać nie jestem tak uparta, jak sądziłam. Słuchałam sobie za to / oglądałam recenzje innych osób i oto, co one mają do powiedzenia na temat tego filmu i co mi udało się z nich wywnioskować (nie wszystko może być akuratne):
- Disney dalej nie rozumie dlaczego ludzie kochają jego filmy i pewnie nie zrozumie, skoro zrujnował tak prostą i jasną historię i jej przesłanie
- czarownica i ślady magii w zwiastunach powinny były być dużo bardziej niepokojące, dużo bardziej!
- recenzujący się nie mogą zdecydować: czy czarownica jest ciekawą postacią tylko nie wykorzystano jej całego potencjału, czy mogłaby zostać z filmu wycięta, bo jest w nim tylko po to, aby stanowić kontrapunkt dla Mulan
- ogólnie cała koncepcja "czarownicy" jest trochę jak z Europy - wiecie, kobiety, który były zdolniejsze, znały się na naturalnej medycynie itd., mężczyźni się ich bali, bo wiedziały więcej niż one. Tutaj mężczyźni boją się dziewczynek, które mają lepsze zdolności qi, bo powody najwyraźniej. Plus samo słowo czarownica jest mocno nieakuratne (tu analiza całego filmu: EVERYTHING CULTURALLY WRONG WITH MULAN 2020 (And How They Could've Been Fixed)
- koncepcja feniksa też jest nie taka jak trzeba, bo połączone są dwa widzenia feniksa
- supermoce, znaczy qi, bycie lepszym od wszystkich, bycie wybrańcem (gdy o tym słuchałam miałam przed oczami scenę z czwartej części Harrego Pottera, gdy główny bohater dostaje od Hermiony po głowie książką, bo "jest wybrańcem" - szkoda, że nie było komu przywalić scenarzystom, w sensie uświadomić, że to nie jest dobry pomysł) - po co? dlaczego?
- ten film ma 4 scenarzystów i wszyscy to biali ludzie. I reżyser (reżyserka!) i kostiumograf
- siostra zamiast babci - serio?
- cechą charakteru siostry jest to, że boi się pająka
- relacja pomiędzy Mulan a jej ojcem jest prawie nieistniejąca
- jeszcze raz Mulan ma siostrę, ale siostra lepiej wpasowuje się w "bycie żoną" i (to) dlatego (to) Mulan poszła na wojnę zamiast ojca - to w dwóch różnych miejscach sprawia, że zdanie ma dwa różne znaczenia i nie mogłam się zdecydować, które jest lepsze
- durne usunięcie Li Shanga i zastąpienie go jednowymiarowym obiektem westchnień - znów po co? mieli gotowe rozwiązanie i je zepsuli (w tej recenzji powiedziane jest o nim trochę więcej, plus trochę o ogólnej relacji Hollywood-Chiny Mulan Was Bamboozled - Let Me Explain)
- poważne, powaga, super serio, drama
- kolejna dziwna zmiana feniks zamiast Mushu, feniks, który zasadniczo nic nie robi
- czy można wnioskować, że jeśli recenzje danego filmu, mocno obrazowane scenami z tego filmu, są nudne, to film też jest nudny? bo kilka materiałów, które widziałam, by to sugerowały
- drugie powszechne podejście do tego filmu to bycie na niego bardzo, bardzo złym; złym na to jak jest zły
- animacja jest lepsza
- za dużo w tym filmie mówią, za mało pokazują, co sprawia, że sceny nie robią tak dużego wrażenia jak powinny (czytaj: jak robiły w animacji, czytaj: Disney sam nie rozumie swoich filmów)
- ogólna jednowymiarowość i brak charakteru postaci
- z jakiegoś powodu dużo scen, które w animacji dzieją się w nocy (i ma to znaczenie) w filmie dzieją się w dzień
- najwyraźniej film ma świetne zdjęcia, tętniące życiem kolory, jest bardzo ładny i w sumie przyjemny do patrzenia ALE ma jeden z najgorszych montaży na świecie
- film został pozbawiony wszystkich mocnych stron animacji i został z niczym
- przeciętny, do zapomnienia, niewzbudzający emocji, bez napięcia
- zamiast korzystać ze sposobu pokazania drogi Mulan w animacji, film składnia się ku popularnym, powtarzalnym tropom z filmów o silnych kobietach z ostatnich lat (Kapitan Marvel i tak dalej) i jest nawet w tym kontekście przestarzale oczywisty
- ten film naprawdę warto obejrzeć: Mulan: A Case of Failed Empowerment
- to było w komentarzach do wyżej wspomnianej recenzji: Mulan w filmie nie jest sprytna i inteligentna, więc została po prostu superżołnierzem
- często powtarzającym się określeniem jest także: rozwodniony, złagodzony, rozrezdzony i inne synonimy tłumaczenia watered down
- Disney: zróbmy realistyczną wersję ballady o Mulan!
Także Diseny: dodaje czarownicę (coś nierozpoznawalnego dla kultury chińskiej), miesza definiowanie feniksa, nie rozumie pojęć, które wykorzystuje
- ogólny efekt jest taki, że to ani nie film dla ludzi, którzy lubili animację, ani dla Chińczyków, do których głównie był kierowany, bo tak tam pomieszali porządki, sposoby obrazowania i rozumienia pojęć (u można zajrzeć na Wikipedię na przykład i przeczytać, że na chińskim portalu Douban - coś jak IMDB 5,4/10 czy Filmweb 5,8/10 - jego oceny to 4.9 na 10)
- większość recenzji nie wspomina o aktorce grającej główną rolę - chyba żeby nie musieć mówić złych rzeczy, bo jeśli już wspominają to najczęściej odnoszą się do niej te same przymiotniki co do całego filmu: nudna, płaska, pozbawiona emocji; i w sumie było to widać w trailerach. Pamiętam też, że tuż po ogłoszeniu kto będzie grał Mulan Weronika Truszczyńska na Twitterze pisała, jeśli dobrze pamiętam, coś w rodzaju, że to nie jest dobry wybór i to niezbyt utalentowana aktorka
Jestem przekonana, żeby nie oglądać, trzeba było tylko zacząć oglądać recenzje wcześniej, może oszczędziłoby mi to bólu głowy. Z tego co wiem, film nie zarabia. I biorąc wszystko pod uwagę - nie ma się co dziwić.
Także, M