Hello!
Po obejrzeniu pierwszych odcinków Dororo byłam zachwycona i ogromnie mi się to anime spodobało. Jednak z każdym kolejnym odcinkiem, a szczególnie z odcinkami, które są mniej więcej w połowie, a Dororo ma 24 odcinki, zaczynałam mieć z tym anime coraz więcej problemów.
Koncepcja, że Hyakkimaru będzie podróżował po świecie i zabijał kolejne demony, aby odzyskać części ciała nie jest ani odkrywcza, ani z założenia bardzo ciekawa, ale pierwsze odcinki zrobiły dobre wrażenie, więc chęć śledzenia, czy uda mu się odzyskać całe ciało jest całkiem duża. Na tym poziomie to nie jest zbyt skomplikowane anime. I lepiej byłoby dla niego, gdyby takie pozostało.
Ale zaczynają się w nim pojawiać watki, które powinny obudzić w widzu, jakąś potrzebę zastanowienia się nad moralnym wydźwiękiem odzyskiwania ciała przez Hyakkimaru. To znaczy: jeśli Hyakkimaru odzyska ciało to demony, które "dbały", "opiekowały się" terenami należącymi do jego ojca przestaną to robić i powróci susza, głód i inne nieszczęścia. I oczywiście założenie jest takie, że ojciec nigdy nie powinien był tego robić (ale jest to postać jednoznacznie zła i tłumaczenie, że robił to dla swoich ludzi się nie broni), ale czy skoro już to zrobił i ludzie żyją w miarę dostatnio i szczęśliwie to Hyakkmiaru w swojej samolubnej walce o odzyskanie ciała to postać pozytywna czy jednak nie. Problem jest taki, że anime dotyka tej kwestii w może dwóch odcinkach po czym o niej zapomina. Hyakkimaru nawet konfrontuje się ze swoim bratem (naprawdę liczyłam, że to jeszcze zostanie pociągnięte dalej), ale przez długi czas w anime nic z tego wszystkiego nie wynika. Późniejsze konfrontacje tego rodzeństwa są dość rozczarowujące, podobnie jak próby moralnego czy etycznego spojrzenia na problem Hyakkimaru.
Nacisk akcji zostaje przeniesiony na Dororo i obserwujemy rozwój tego wątku. Przy czym, chociaż jest ładnie wprowadzony, dowiadujemy się dużo o przeszłości, to jednak widz ma mimo wszystko poczucie, że ta zmiana punkt ciężkości wzięła się trochę znikąd. Lepiej byłoby gdyby historie oby bohaterów były pokazywane równolegle.
Ogólny problem z tym anime jest taki, że jest ono jednocześnie momentami za głębokie, a momentami za płytkie i trochę się nie może zdecydować. Może to dlatego, że Dororo jest mimo wszystko małym dzieckiem, a Hyakkimaru zupełnie nie zna koncepcji kompasu moralnego, konsekwencji swoich działań i paru innych założeń życia w społeczeństwie. Przy czym to nie tak, że mi się ono nie podobało. Podobało mi się, ale jeśli anime chce zadawać widzowi pytanie "Czy Hyakkimaru powinien odzyskiwać swoje ciało, które zostało mu niesprawiedliwie i okrutnie zabrane, czy nie powinien, bo gdy je odzyska, na ludzi mieszkających na terenach jego ojca spadną nieszczęścia?" to nie może rozgrywać tego wątku w dwóch odcinkach i zostawiać go bez rozwiązania. Oczywiście, że to się później rozwiązuje, ale zanim do tego dojdzie następuje duża dziura fabularna.
Dororo trochę się tak buja cały sezon: raz jes straszne i poważne, raz ma bardzo zabawne i urocze odcinki, ale niestety zupełnie nie możne znaleźć balansu, a zabawniejsze sceny prawie nigdy nie działają, sceny rozładowujące napięcie. Mam wrażenie, że scenariusz tego anime był bardzo pocięty i doskonale to widać w momentach przejścia pomiędzy jednym odcinkiem a drugim, gdy zupełnie nie wiemy, dlaczego nasi bohaterowie nagle znajdują się w danym miejscu, skąd się tam wzięli, jak się tam dostali.
Ogólnie to nie jest złe anime, jest całkiem ciekawe, ale nie może się zdecydować czy jest poważne i straszne czy traktuje stawiane przez siebie pytania niepoważnie. Moja rada, jeśli jeszcze nie oglądaliście: nie zastanawiajcie się nad dylematami moralnymi pojawiającymi się w tym anime bardziej, niż zastanawiają się nad nimi same postaci, bo może to prowadzić do rozczarowania. Ale jeśli przyjmie się historię tylko tak jak jest przedstawiona, to ogląda się je z zaciekawieniem. I chciałabym poznać dalsze losy bohaterów.
Trzymajcie się, M