poniedziałek, 28 maja 2018

18 z 2018

Hello!
Odkąd jesienią zeszłego roku odkryłam, że w tym roku film Zmierzch będzie obchodził dziesięciolecie swojego istnienia, poczułam się naprawdę staro. Co prawda w Polsce miał on premierę w styczniu 2009, ale to nic nie przeszkadza, bo z tego co pamiętam to film wywołał spore poruszenie w naszym kraju już po amerykańskiej premierze. 
Nie można odmówić Zmierzchowi statusu fenomenu, który wywołał wiele zmian, głównie dotyczących tego, co stało się modnym tematem w książkach młodzieżowych. I nie wiem, co jest bardziej uderzające: czy to że zbliża się ta 10 rocznica, czy fakt, że gdy fenomen ten się zaczynał miałam dwanaście lat. Więc z perspektywy dwunastoletniej mnie, mam teraz prawo czuć się staro. 

Ale, prawdę powiedziawszy, sam film stanowi tylko wymówkę, abym mogła zebrać inne rzeczy, które w 2018 kończą dziesięć lat lub które odbyły się dziesięć lat temu.

Zmierzch (Twilight) plakat, Shinee Replay album cover (okładka) Iron Man I poster, Hunger Games Suzanne Collins book cover (okładka książki), WALLE animation, film animowany, plakat


1. Zaczynając od pierwszej części Iron Mana. To jedna z przyczyn, dla których piszę tego posta teraz, a nie jesienią. Iron Man miał premierę Polską 30 kwietnia, a światową 14 2008r. 
Tym samym całe MCU świętuje swoje 10 urodziny, ale o tym pisałam już trochę wcześniej.

2. Drugi powód, czemu ten post jest publikowany właśnie teraz, to fakt, że SHINee obchodziło 10 rocznicę powstania 25 maja i początkowo dokładnie wtedy miał pojawić się ten wpis, ale ich rocznicowa płyta wychodzi dzisiaj. I takim sposobem wyjaśnia się zagadka, jak M planuje posty. 

3. Wracając na moment do głównego wątku - w Stanach 8 sierpnia ukazało się Przed świtem, a więc 4 część Zmierzchu. W Polsce musieliśmy poczekać na nią do 25 marca 2009. 

4. I zostajemy w książkach - 14 września w USA zostały wydane Igrzyska Śmierci. 

5. 10 czerwca Katy Perry zszokowała opinię publiczną piosenką I Kissed A Girl.

6. Dima Biłam wygrał 53. Konkurs Piosenki Eurowizji, a jest to istotne ponieważ na scenie towarzyszył mu rosyjski łyżwiarz figurowy Evgeni Pluschenko.

7. Barack Obama został prezydentem Stanów Zjednoczonych.

8.  Rihanna dostała nagrodę Grammy Best Rap/Sung Performance za Umbrellę.

9. Notabene to były 50 Grammys, które zasadniczo podbiła Amy Winehouse.

10. BigBang wypuściło Haru Haru, a klip dobija do 100 000 000 wyświetleń. (chyba, że już ma piszę to 26 maja).

11. Z ciekawostek dotyczących moich innych zainteresowań: anime Kuroshitsuji też ma 10 lat.
A w porównaniu z innymi tytułami nawet tego po nim nie widać.

12. I jeszcze jedno  anime o którym chcę wspomnieć, ale dla odmiany po nim widać, że przez ostatnie 10 lat i w mangach i w animacjach wiele się zmieniło - Vampire Knight.

13. I ostanie, którego nie oglądałam, ale które jest dość ważne dla ludzi zainteresowanych tematem - Soul Eater, także obchodzi dziesięciolecie.

14. Animacja, ale tym razem amerykańska - dziesięć lat ma robocik WALLY!
Zaskakująco dobrze pamiętam, jak pozytywnie i ciepło mówiono o tej animacji w telewizji, oraz, że to ciekawe i odważne, że przez jej większość nie ma dialogów. 

15. W niektórych kręgach uważany za kultowy film Wanted-Ścigani też ma już 10 lat.

16. A zanim był Iron Man był Incredible Hulk, którego wszyscy się wypierają, a i tak oglądają, bo jest tam Edward Norton.

17. Niestety w 2008 roku skończyła się dobra passa filmów o Asterixie i Obelixie dziwnym tworem nazwanym Asterix na Olimpiadzie.

18. Laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury został Jean-Marie Gustave Le Czio.

To wybór dość ograniczony i odrobinę przypadkowy. Ale sprawdzając, co kiedy powstało, nie raz się zdziwiłam, że było to 10 lat temu, a wydawałoby się że dużo później lub dużo wcześniej. Tak dla pokazania o czym myślę - 3 (TRZECIA) część High School Musicial też ujrzała światło dzienne w  2008. 
Naprawdę zestawienie ze sobą rzeczy, które działy się w jednym roku, pozostawia w człowieku dziwne wrażenie.

Wiem, że pominęłam kilka istotnych rzeczy, ale może Wy macie jakieś szczególne wspomnienia związane z 2008?

LOVE, M




środa, 23 maja 2018

Więcej, lepiej, mocniej, szybciej, krwawej, śmieszniej - Deadpool 2

 Hello!
M się uczy, więc nie ma za bardzo czasu na oglądanie rzeczy i pisanie, a tu do kin wchodzą same interesujące filmy. A, że na szczęście ja i D. mamy dość podobne filmowe zainteresowania (czasami) to dzisiaj jego pierwsza recenzja. I tak jak napisał w swoim wstępie poniżej, czerwiec (czyli mój miesiąc sesji, ale osobiście sądzę, że zaliczenia końcowe właśnie teraz są znacznie gorsze od sesji), to będzie Miesiąc z D. i będzie to pierwsza taka blogowa akcja od czasu Roku z anime.



Zgadnijcie, kto przejmie tego bloga na 2 może 3 tygodnie? Tak ja, czyli D. Ale spokojnie, to nastąpi dopiero w czerwcu, a na dzień dzisiejszy postanowiłem dla wprawy napisać dla Was recenzję filmu Deadpool 2. Jeszcze zanim zaczniemy zaznaczam że recenzja będzie bez spojlerów.

Deadpool 2 to w sumie to samo co pierwsza część tylko więcej, lepiej, mocniej, szybciej, krwawej, śmieszniej.
Dziękuje za uwagę.
D.

No dobra tak łatwo to nie ma, muszę coś napisać, zacznijmy więc od początku, bo to właśnie początek jest chyba najpiękniejszy. Dostajemy piękny prawie, że poetycki monolog Deadpoola, który jest niczym innym jak wyklinaniem innego filmu i jego głównej postaci. Jeśli liczycie w tym filmie na krwawą akcję, tonę czarnego humoru, kapkę rasizmu, żarty z Kanadyjczyków, troszkę cukrzycy i taczkę raka, to nie zawiedziecie się.


Fabuła w tym filmie niby jest, ale chyba wszyscy wiemy, że jest tylko pretekstem do rozwałki...
tak bym pewnie napisał gdyby to był film o innej postaci. Fabuła w tym filmie jest bardzo podobna do tego, za co ludzie pokochali komiksy z pyskatym najemnikiem, a konkretnie chodzi o tragedię i radzenie sobie z nią przez śmiech. Tak Deadpool to smutny klaun, któremu życie dało w kość tak, że nie zostało mu nic tylko się śmiać i za to właśnie się go kocha, a ten film daje nam właśnie to. W poprzedniej części był to rak w tej.. no cóż dowiecie się jak obejrzycie. Niestety cała reszta opowieści jest dość prosta, ale w sumie to nie przeszkadza, bo tak jak powiedziałem w pierwszym zdaniu, nie ona jest tu najważniejsza. 


Efekty specjalne i CGI nie są tu tak dobre jak w najnowszych Avengersach, ale nie bolą w oczy tak bardzo, na pewno są lepsze niż w poprzedniej części.
Widać, że reżyser kreatywnie wykorzystał zasoby i doświadczonych aktorów do odgrywania choreograficznych scen walki. W pewnym momencie czułem się jakbym oglądał starych Power Rangers tylko z lepszymi efektami i dużą dozą brutalności, tak, ten film ma kategorię R i twórcy miejscami pokazują to bardzo dosadnie.
Jeszcze za nim opowiem coś o postaciach to słówko o muzyce. Dobrana jest genialnie, mamy tu wszystko od spokojnych utworów takich jak balladowa wersja "Take on Me" (polecam posłuchać, bardzo przyjemne ->https://www.youtube.com/watch?v=Xohx2jFLF8Y) przez klasyki rocka po dubstep, z którego swoją drogą mr. Pool sobie żartuje co jakiś czas.


O głównej postaci opowiedziałem trochę przy fabule, więc krótko Ryan Reynolds odwalił kawał dobrej roboty, może być z siebie dumny, Kanada jest mu wdzięczna.
Cable grany przez Josha Brolina jest tak mroczny, jakby urwał się z DC (ten żart był na zwiastunach wiec to nie spojler), jego interakcje z Dedapoolem są genialnie napisane i mimo że jest on jedną z głównych postaci w tym filmie, to mam wrażenie, że ma za mało czasu na ekranie, ale mimo to można polubić tę postać.
Russell, czy jak kto woli Firefist, jest tym grubaskiem, który pcha fabułę do przodu. To jak Julian Dennison oddaje całą gamę emocji tej postaci jest godne podziwu.
Domino jest w tym filmie w sumie nie wiem po co. Niby Zazie Beetz odegrała ją dobrze, ale mam wrażenie, że jest to postać, którą wrzucono do tego filmu tylko dlatego, żeby miała swoje dwie sceny, a potem biegała za resztą ekipy.
Co do reszty X-Force to powiem pokrótce, że to chyba najzabawniejsza ekipa bohaterów (szczególnie Peter, który jest bohaterem, jakiego potrzebujemy, a na jakiego nie zasługujemy) z jaką przyszło komukolwiek ratować świat. No dobra nie ratują może świata, ale jeśli ktoś lubi naprawdę mocny czarny humor, to ich też polubi.
Postaci jest oczywiście o wiele więcej, ale nie chce mi się o nich rozpisywać.


I rodzynek na torcie czyli humor i nawiązania (tak, wiem, że mówi się wisienka na torcie, ale ten zabieg ma przykuć uwagę czytelnika, który jest już znudzony czytaniem tego).
Film jedzie po bandzie cały czas, co chwila daje nam żarty sytuacyjne albo zabawne nawiązania do innych filmów lub postaci. Jednak przy takiej ilości jest szansa, że coś nie zadziała i niestety, jeśli ktoś jest przewrażliwiony i nie pasują mu rynsztokowe żarty albo nie lubi czarnego humoru, nie wszystko będzie go bawić, osobiście kilka razy wybuchłem śmiechem na sali kinowej, ale na szczęście nie tylko ja. Daję dychę, jeśli ktoś zauważy portret Karola Marksa w jednej ze scen.
Jak możecie wywnioskować film bardzo mi się podobał i zachęcam do obejrzenia go, bo naprawdę warto.

Na koniec powiem tylko że są sceny po napisach, ale tylko tych, gdzie wymieniani sa główni aktorzy, jeśli ktoś ma zamiar siedzieć do końca napisów nie znajdzie tam sceny, ale za to będzie mógł pod ich koniec wysłuchać piosenki o jednej z postaci.

Dziękuje za uwagę, D.
Trzymajcie się, M

piątek, 18 maja 2018

Pelplin

Hello!
Wydawać by się mogło, że studenci wycieczki powinni zostawić w szkole, a na studiach samemu sobie organizować wyjścia czy zwiedzanie. Ale prawda jest taka, że porzucenie przyzwyczajeń ze szkoły jest trudne i mało wygodne. I ogólnie człowiekowi łatwiej jest zabrać się za zrobienie czegoś, go ktoś inny zajmie się zamówieniem biletów. Przekonałam się o tym niejednokrotnie w ciągu ostatnich trzech lat. A ostatnio dokładnie wczoraj, gdy 14 osób z filologii polskiej, na propozycję jednej z prowadzących zajęcia na specjalizacji nauczycielskiej, odpowiedziało pojechaniem do Pelplina. 
Dojechanie z Gdańska do Pelplina to żadna sztuka, a jednak, jakoś fajniej zebrać się grupą i jechać "na wycieczkę" niż samemu.

Skryptorium Pelplin pulpity pisanie biurka

Od pierwszego semestru powtarzano nam, a przynajmniej na pewno osoby na specjalizacji edytorsko-redaktorskiej słyszały to nie raz, że wypadałoby się wybrać do Pelplina przynajmniej raz w życiu, bo jedyną Biblię Gutenberga w Polsce trzeba nam zobaczyć. 
Ale nasza wycieczka rozpoczęła się od wizyty w skryptorium i lekcji muzealnej oraz mini warsztatów z pisania piórem. I faktycznie pan w odpowiednim stroju (mnicha cystersa) i z odpowiednim entuzjazmem opowiadał o produkcji pergaminu (byłam jedną z dwóch osób z edytorstwa, a na pierwszym semestrze mieliśmy zajęcia z historii książki, na których była mowa o sposobach pozyskiwania pergaminu - ciekawie obserwowało się reakcje koleżanek i kolegów, gdy pan skryba opowiadał o tym jak wyprawia się skóry) i narzędziach pisarskich. To na pewno ciekawszy sposób przyswajania wiedzy niż czytanie podręczników, tym bardziej, że naprawdę było widać, że pan skryba jest jakby to kolokwialnie określić mega zajarany tematem.

Katedra Pelplin organy witraż wejście główne sklepienie

Bazylika Pelplin ołtarz główy złoty wysoki sklepienie

Pelplin ambona organy mniejsze barok sklepienie kryształowe

obraz Bożego Narodzenia komiksowy

Po warsztatach udaliśmy się do Bazyliki katedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.  Od zewnątrz może być nie widać, że to jeden z najwyższych i największych kościołów w Polsce, ale gdy wejdzie się do środka i spojrzy na sklepienie można poczuć zawroty głowy, bo jest naprawdę wysoka. A warto tę głowę podnosić i na to sklepienie patrzeć, gdyż jest bardzo ciekawe, szczególnie po bokach, gdyż zobaczyć tam można sklepienie kryształowe, ale całe jest naprawdę bardzo ładne. 
Dzięki temu, że kościół jest wysoki i pozłacany ołtarz może być bardzo wysoki, nie wiem czy przypadkiem nie najwyższy w Polsce. Sprawdziłam- najwyższy. 
Na zdjęciach widać też organy główne,  a po zdjęciem z ołtarzem- ambonę oraz drugie organy i fragment sklepienia. Ogólnie zdecydowana większość wystroju bazyliki jest zdecydowanie barokowa. Dużo złota, dużo zdobień, ale są w niej także obrazy w stylu manierystycznym czy renesansowym.
Chociaż w nie najlepszej jakości dodaję także obraz przedstawiający scenę Bożego narodzenia, gdyż trzeba go oglądać, czy też czytać, jak komiks i to od prawej do lewej. Mamy aniołów, którzy informują pastuszków, co się właśnie wydarzyło, następnie jeśli dobre pamiętam, pastuszków idących do Betlejem, samą scenę z Jezusem, będącym jednocześnie źródłem jasności dla tej części, co istotne dla zastosowanej w obrazie techniki światłocienia i ostatnią część z, jak to ładnie określiła pani przewodniczka, Józefem uspokajającym rozśpiewane aniołki w euforii, aby trochę się przyciszyły, bo być może Jezusek chce spać.  
Bazylika robi ogromne wrażenie i trochę żałuję, że zwiedzanie to była trochę przebieżka bez możliwości zatrzymania się na dłużej i dokładniejszego przyjrzenia się niektórym obrazom. A jest tam jeszcze jeden bardzo ciekawy, na którym ukrywa się Anioł Stróż, gdy przewodniczka nam go pokazała większości opadły szczęki, naprawdę niesamowity zabieg malarza.

Muzeum Diecezjalne Pelplin sztuka średniowieczna rzeźby

Następnie przeszliśmy pięknym parkiem do Muzeum Diecezjalnego, w którym znajdują się między innymi bardzo ciekawe Madonny szafkowe. I dużo innych rzeźb i obrazów od średniowiecza do współczesności. I jak to w muzeum oświetlenie jest takie, że chociaż zdecydowana większość eksponatów nie jest za szybkami, to zdjęcia wychodziły fatalnie, dlatego pokazuję tylko spojrzenie na kawałek pierwszej sali.

Biblia Gutenberga w Pelplinie

Kulminacyjny punkt programu został oczywiście na sam koniec: proszę państwa oto jedyna w Polsce Biblia Gutenberga! I to nie żadne faksymile, które zwykle znajduje się za tą pancerną szybą, tylko prawdziwa i oryginalna. Mieliśmy to szczęście, że w zeszłym tygodniu w Pelplinie był prezydent więc i skryptorium było posprzątane i Gutenberg był wystawiony. Jak widać Biblia jest dobrze strzeżona, trzeba bardzo uważać, aby nie stanąć na dywan, który jest za barierkami, bo alarm się bardzo szybko włącza. O czym mogliśmy się przekonać, bo jedna koleżanka trochę za bardzo wysunęła stopę, a ja o mało nie dostałam zawału. 

Jeśli planujecie wyjazd nad morze albo jesteście w Gdańsku i na przykład nagle zepsuła się pogoda i nie macie co ze sobą zrobić przez cały dzień, a lubicie zwiedzać to bardzo polecam. Pociągiem jedzie się godzinę, normalny bilet kosztuje 13 złotych, studencki około 7. Szczególnie polecam tę lekcję muzealną w skryptorium, bo zapewniam, że to frajda nie tylko dla dzieci. 

Trzymajcie się, M

niedziela, 13 maja 2018

Marvel Cinematic Universe

Hello!
Z okazji dziesięciolecia Marvel Cinematic Universe oraz premiery Avengers: Infinity War (lub jeśli wolicie Wojna bez granic) postanowiłam zebrać wszystkie teksty, jakie przez lata prowadzenia bloga napisałam o tych filmach. Zrobiłam pełną listę filmów (a tytuły piszę, jak lubię i jak mi się podoba) od 2008 roku, a napiszę tylko, że bloga prowadzę od jesieni 2012. Plus oczywiście widziałam wszystkie te filmy.


2008 Iron Man
2010 Iron Man 2
2011 Thor
2011 Kapitan Ameryka
2012 Avengers

Nie jest to szczególnie zaskakujące, że o żadnym z powyższych filmów nie pisałam, bo gdy wchodziły do kin, ja jeszcze nie miałam bloga i nie jestem pewna czy nawet na nich w kinie byłam. I niestety nie pamiętam, który film był moim pierwszym kinowym. Wiem na pewno, że Thor: Mroczny świat widziałam w kinie i od tego momentu już wszystkie, ale pierwszym, o którym napisałam są Strażnicy Galaktyki. Ale w domu mam bilety z filmów, na których byłam w kinie, gdzieś od 2011 więc sprawdzę i dopiszę, jeśli nie zapomnę. Sprawdziłam, mam bilet z Thora, z reszty nie, więc na 99,99% to był pierwszy film. Chociaż, mam wrażenie, że byłam na trzecim Iron Manie, bo dość wyraźnie pamiętam oglądanie końcówki tego filmu i tego, jak bardzo, bardzo poruszyło mnie zniszczenie zbroi Starka, i że widziałam te "fajerwerki" właśnie w kinie.
Ponadto druga część Thora, chyba z okazji właśnie tego, że była (chyba) pierwszym filmem z tej serii, który widziałam w kinie, to jedyny Avengersowy film jaki posiadam obecnie na DVD.

Muszę się przyznać, że jeśli żałuję czegoś, o czym na blogu nie napisałam, to jest to Zimowy Żołnierz. A pamiętam, że bardzo chciałam to zrobić, ale nigdy mi to nie wyszło, a potem było już za późno. A naprawdę zabierałam się za pisanie tej recenzji. Ale chyba zostałam przytłoczona wszystkimi pozytywnymi recenzjami, które spłynęły na film i nie czułam, że mogłabym dodać coś do rozmów o tym filmie.

2013 Iron Man 3
2013 Thor: The Dark World
2014 Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
2014 Strażnicy Galaktyki (O 5 takich, co buszowali w kosmosie)
2015 Avengers: Czas Ultrona (Co za dużo, to nie zdrowo)
2015 Ant-Man (Jak "Ant-Man" skradł moje serce)

Moi bracia to fani Marvela oraz mistrzowie nagrywarki, którzy mają dużo szczęścia, że  przed premierą Infinity War, ale i wcześniej, stacje telewizyjne pokazały większość z wymienianych dzisiaj filmów, dzięki czemu ja także byłam szczęśliwym człowiekiem, gdyż w czasie majówki obejrzałam Zimowego Żołnierza chyba z 6 razy, plus on sobie też leciał normalnie w TV w tym czasie więc też oglądałam i czasami było tak, że wyłączałam nagranie i oglądałam film ten sam film w TV, bo akurat był. Ten film się nie nudzi. Żałuję, że Civil War jeszcze nie trafił do telewizji, bo miałam ochotę zobaczyć go jeszcze raz, bo odkąd byłam w kinie nie było możliwości, a już trochę czasu minęło. Trzeba by zadbać o kolekcję DVD.

2016 Kapitan Ameryka 3 (Civil War) (Serce i rozum)
2016 Doctor Strange (Efektowny, przyjemny, ale)
2017 Strażnicy Galaktyki vol.2 (Relacje kosmiczne)
2017 Spider-Man: Homecoming (W sumie miło i sympatycznie)
2017 Thor: Ragnarok (Akuratnie plus)
2018 Black Panther (Wojna domowa)
2018 Avengers: Infinity War (Inferno)

 Inne zdjęcia z plakatami Strażników Galaktyki z Frankfurtu z 2014 w odpowiednim wpisie.

Widziałam ludzi, którzy układali listy z tych wszystkich filmów w kolejności od najmniej do najbardziej ulubionych i zastanawiałam się czy nie zrobić czegoś podobnego. Ale po przemyśleniach, doszłam do wniosku, że mi to nie wyjdzie, bo na przykład, pomimo że oglądałam je kilka razy, prawie nie rozróżniam poszczególnych części Iron Mana, a już szczególnie 1 i 2, więc taka szczegółowa lista to niedobry pomysł. Spróbowałam więc podzielić te filmy nieco inaczej. 

Gorąco:
Kapitan Ameryka (wszystkie części)
To gdyby ktoś miał wątpliwości, kto jest moją ulubioną postacią.

Ciepło:
Avengers
Pierwsza część: odkąd obejrzałam ich kiedyś w TV z dubbingiem, doszłam do wniosku, że to fantastyczna komedia. Oraz Infinity War.
Thor (1 i 2)
Black Panther
Doctor Strange
Ant-Man

Neutralnie:
Spider-Man
Iron Man
Strażnicy Galaktyki
Czas Ultrona 
Thor: Ragnarok

Ta lista najlepiej oddaje mój stosunek do poszczególnych filmów/postaci. Chociaż, gdyby o postaci całkowicie chodziło, to Iron Man byłby wyżej, ale jak wspominałam jego filmy, z wyjątkiem 3, jakoś do mnie nie przemawiają. 
Teraz nie pozostaje nic innego, jak czekać rok na premierę 4 części Avengersów, a w międzyczasie, zobaczyć co będzie się działo w Ant-Man and The Wasp oraz, co dużo bardziej interesujące, poznać jaką postacią jest Kapitan Marvel.

A jakie są Wasze ulubione Avengersowe filmy?
LOVE, M

środa, 9 maja 2018

Ulubione piosenki z dram #1

Hello!
Wskaż zdanie prawdziwe:
1. Niebo jest niebieskie
2. M nie wytrzyma bez opublikowania przynajmniej jednego wpisu w tygodniu
3. Woda jest niebieska
Blog to nie matura, a zadanie nie było takie łatwe, jeśli się nad nim zastanowić porządnie, więc śpieszę z odpowiedzią: zdanie drugie jest oczywiście prawdziwe.  I dzisiaj dowód na potwierdzenie tej tezy. Oczywiście fakt, że ten wpis był gotowy już dawno temu też swoje zrobił, ale szczegóły techniczne nie są ważne.
Dzisiaj więc krótko o utworach z dram, które bardzo lubię.

Drama Goblin OST Chanyeol Punch Stay With Me studio sing


1. Stay with Me Punch Chanyeol
 Wszyscy udają, że są bardzo zaskoczeni tym, że po pierwsze piosenka się pojawiła, a po drugie, że jest pierwsza. O mojej relacji z tym utworem pisałam przy okazji recenzji dramy Goblin, z której pochodzi więc zainteresowanych zapraszam tam. A niezainteresowanych zachęcam do posłuchania, przekonacie się czemu wszyscy uwielbiają tę piosenkę. 



2. Everytime Chen Punch
To była chyba pierwsza piosenka z dramy z jaką się zetknęłam. I chyba nawet wtedy nie wiedziałam, że jest z dramy, a a pewno nie wiedziałam kto ją śpiewa. Ale zwróciłam uwagę, że jak na piosenkę po koreańsku to brzmienie jej tekstu jest wyjątkowo przyjemne dla ucha. Obecnie, gdyby ktoś mnie popoprawiał, bo moja wymowa na pewno jest bardzo zła, to byłabym w stanie ją zaśpiewać, teraz jestem całkiem niezła w karaoke - ja sobie piszę, piosenkę leci w tle i mogę sobie śpiewać. 
A to utwór z dramy Descendants od the Sun, o której też pisałam.  
 



3. For You  EXO-CBX
Piosenka z pierwszej dramy, którą obejrzałam. W sumie to można by tu wstawić tak 7/8, jeśli nie cały, jej soundtrack, bo całościowo to właśnie z niej podoba mi się najbardziej. Z tym, że dlaczego ona jest taka dobra, a więc kto ją śpiewa, dowiedziałam się jakiś czas po obejrzeniu. Mowa o Moon Lovers: Scarlet Heart Ryeo. Wstawiam Wam nagranie z programu, bo podoba mi się bardziej niż to oficjalne. A sama piosenka jest taka ładna, taka bardzo ładna.



4. It's You Henry
Jedyny przypadek, gdy usłyszałam piosenkę, a jeszcze nie obejrzałam dramy. Kiedyś to zrobię, bo jest zapisana, gdzieś na szczycie kolejki i czeka, ale na razie nie mam czasu. Drama nosi tytuł While You Were Sleeping, a utwór ma ten zasadniczy plus, że jest po angielsku, więc można go śpiewać. Oraz rozumie się od razu o czym on w ogóle jest. I jest bardzo ładny. Wstawiam Wam troszkę skróconą względem oficjalnej wersję live, ale tu widać tyle emocji.



5. Even If I Die It's You (lub It's Definitely You) V Jin

Jak widać było do tej pory M jest bardzo monotematyczna (w 3 powyższych piosenkach mamy przynajmniej jedną osobę z EXO, a Henry był jeszcze do bardzo niedawna z SM, czyli ich firmy menażerskiej - ciężko jest w sumie stwierdzić, czym to SM jest, bo w Polsce i chyba wgl na świecie nie ma za bardzo podobnych przedsiębiorstw rozrywkowych jak w Korei), ale ta piosenka była, obok obsady, jedną z lepszych rzeczy, która przydarzyła się dramie Hwarang i zwyczajnie mi się podoba więc musiała się pojawić. 


Pięć to tak mniej więcej najodpowiedniejsza liczba linków z Youtube, które blogger może udźwignąć bez zbędnych zacięć oraz liczba, którą na ten moment jestem w stanie wymyślić. Poza tym nie widziałam, aż tylu dram, abym mogła przebierać w utworach, chociaż zastanawiam się czy nie wyszczególnić jeszcze kilku utworów z MoonLovers. Powinnam też jeszcze raz przyjrzeć się kto te OSTy śpiewa, bo większość dram oglądałam bez zwracania na to uwagi, a swojego głosu do dram użyczają, jak widać po powyższych przykładach, ciekawe osoby. Powinnam też obejrzeć więcej dram. 
I chociaż nie mam czasu, to dziś wychodzi drama Rich Man i ma bardzo przekonujące zwiastuny. Bardzo. I nawet nie jest to kwestia tego, że Suho z EXO gra główną rolę, ale aktorka, która mu partneruje jest prześliczna. 

Do napisania, trzymajcie się, M


środa, 2 maja 2018

Kocham Instagram #9 - kwiecień 2018

Hello!
Majówka majówką, ale sesja się zbliża i mój wolny święty tydzień majówkowy spędzam czytając, jeżdżąc do babci, robiąc notatki, spacerując po mieście, ucząc się z gramatyk i ciągle zastanawiając się jak i kiedy ogarnę wszystkie prace zaliczeniowe i kolokwia, które czekają mnie w tym miesiącu. W związku z tym od dziś blog przechodzi w stan częściowego zawieszenia. Na maj, oprócz dzisiejszego, mam zaplanowany tylko jeden wpis, ale być może, jeśli będzie okazja (na przykład filologia wybiera się na wycieczkę do Pelplina) to coś się napisze. Na czerwiec szykuję coś specjalnego, ale tylko w części zależy to ode mnie. Do naprawdę normalnego pisania wrócę w lipcu.



1./3. Lubię robić zdjęcia swoich butów i jakoś prawie zawsze mam też jedną z moich ulubionych spódnic. Pierwsze zostało zrobione wśród koniczynek, licząc, że chociaż jedna z nich będzie czterolistna i przyniesie mi szczęście w sesji. Drugie w Gdyni nad morzem, bo jednym z plusów lokalizacji Muzycznego jest fakt, że leży jakieś 5 kroków od morza. I chociaż moja relacja z morzem jest mocno średnia, to nie mogłam nie skorzystać z tej okazji. Plus zdjęcie numer 2. zostało zrobione w tym samym czasie i miejscu. 
4. 23 kwietnia to data urodzin i śmierci Szekspira (oraz Dzień Książki, ale każdy ma swoje priorytety). A koszulkę kupioną w zeszłym roku w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim z okazji zdania literatury staropolskiej uwielbiam, jest przezabawna. 
5. Pogoda w Gdańsku i tak zwykle jest mocno kapryśna, ale ostatnio przechodzi samą siebie. Plus taki, że mam całkiem ładny widok z okna dzięki temu.
6. Bardzo stare zdjęcie, bo z 2012, czyli z roku założenia bloga, dokładnie to wakacje przed pierwszą klasą liceum. Na blogu są zdjęcia z tego wyjazdu do Chorwacji. Ale nie to jest istotne. Istotna jest długość moich włosów. To zdjęcie motywator - jak tylko włosy mi odrosną to już nigdy ich nie zetnę. 
7. Ponieważ mieszkam w tym roku z drugiej strony akademika, z poza tym budowa Forum Gdańsk się kończy i nie mam pod ręką dźwigów. W tym roku naprawdę brakuje ich na Instargamie, a one są takie fotogeniczne. 
8. Wierszyki z zajęć. W tym miesiącu nie było zbyt wielu zdjęć książek ani nauki, ale coś czuję, że w dwóch najbliższych się to zmieni. 
9. Drzewa, gdzieś na Dolnym Mieście. Zwykle tam nie chodzę, bo minimalnie się boję łazić tam sama. Ale z drugiej strony jestem tam ładnie zielono i rześko, zupełnie jak by się było w innym mieście, a w sumie to wcale niedaleko od Starówki. 

W najbliższym czasie najłatwiej będzie mnie znaleźć właśnie na Instagramie <klik> oraz raczej na pewno będę aktywna na Facebooku bloga <klikklik>. Do napisania! Do zobaczenia! I powodzenia maturzystom! 

LOVE, M