Hello!
Dlaczego 2017? Gdy robiłam ankietę do pracy magisterskiej to okazało się, że wzrost zainteresowania k-popem w 2017 roku, który w niej zauważyłam, był bardzo znaczący w porównaniu z latami poprzednimi. A nawet kolejnymi. Albo inaczej - słowo k-pop bardzo się rozniosło. Zastanawiałam się, co mogło się do tego przyczynić, bo i ja zainteresowałam się k-popem w 2017 roku. I nawet rekonstruowałam do zainteresowanie na blogu, więc moją drogę znam. Ale być może z perspektywy tych 4 (! - wierzcie mi, liczyłam i liczyłam i aż sama się zdziwiłam) uda mi się zaobserwować coś ciekawego.
Legenda do dzisiejszego wpisu, gdyż niespodzianka! w zastanawianiu się nad przełomowością roku 2017 dołączyła do mnie eM z eM Poleca : ja - pismo proste, eM - kursywa!
Prawdopodobnie mogłabym rozpocząć i zakończyć ten wpis - to znaczy udzielić odpowiedzi na pytanie zawarte w jego tytule - stwierdzeniem BTS wydało DNA. I byłoby to być może pewne uproszczenie, ale nie jest to teza, stawiana bez poparcia w obserwacjach.
Może nie tyle co najważniejszym co wydarzyło się w k-popie było wydanie DNA (wrzesień) a raczej tak ogólnie, to właśnie w tym roku BTS zaczęło się przebijać do świadomości zachodnich (głównie amerykańskich) odbiorców. Bo zanim wydali DNA, w maju zdobyli swoja pierwszą amerykańską nagrodę - Top Social Artis na Billboard Music Awards, pobijając przy tym m.in. Justina Biebera. Bangtani zostali zaproszeni jeszcze na American Music Awards (w listopadzie), gdzie po raz pierwszy występowali przed amerykańską publicznością. No i wydali piosenkę we współpracy ze Steve’em Aokim, która pamiętam, że cieszyła się dużym powodzeniem na kanałach z reakcjami. To wszystko spowodowało, że zachodnie media powoli zaczęły się interesować BTS (a raczej możliwościami ich fanów), chociaż na początku traktowali k-pop jako ciekawostkę, czy jednoroczny trend.
Dodajmy do tego to, co działo się w samej zachodniej popkulturze a konkretnie w muzycznej części. One Direction od ponad roku byli na hiatusie, więc naturalne było, że część fanów zacznie szukać nowych brzmień czy wrażeń, dlatego pokazywanie przez media BTS zapoczątkowało efekt kuli, który trwa po dziś dzień.
Może i fanką One Direction nigdy nie byłam, ale w 2017 roku byłam w momencie w którym udawałam, że wcale nie potrzebuje znaleźć sobie nowego fandomu do ogarniania (cały czas twierdziłam, że ja tylko będę oglądała k-dramy i nie mam czasu na zajmowanie się k-popem), jednak po jednym video z DNA oraz znanym chyba wszystkim “chciałabym się dowiedzieć jak się nazywają”, jestem tu gdzie jestem.
Pierwszą rzeczą, która kojarzy mi się z 2017 rokiem w k-popie, jest hasło "Really Really zostało ograbione z tytułu piosenki roku". Przy czym - powinnam się zastanawiać, czy piosenka Really Really mogła się przyczynić do wzrostu popularności k-popu w Polsce. Przypuszczam, że nie. Ale nie powstrzyma mnie to przed przywoływaniem różnych wspominek z 2017.
Druga rzecz to już coś o czym dowiedziałam się później. Mianowicie - jak przełomową w karierze zespołu Seventeen była piosenka Don't Wanna Cry. I jestem w stanie uwierzyć, a nawet mam pewność, że jakoś przebiła się do Polski, bo często leciała w telewizji w audycji "Chcesz? Masz!". Sama się deklarowałam na blogu, że bardzo tę piosenkę lubię.
Inna podobno przełomowa piosenka to Beautiful Monsta X i przypadkiem dowiedziałam się, że była w 2017 bardzo lubiana przez grupy zajmujące się tańczeniem coverów. Przy czym - gdy to usłyszałam, sama nie wiedziałam jeszcze kim jest Monsta X i co to za piosenka (a moje zainteresowanie k-popem już trwało jakiś czas w tamtym momencie). Więc nie przeceniałabym jej potencjału rozszerzenia znajomości hasała k-pop w Polsce. Ale być może miała swoje miejsce w gruntowaniu tej znajomości.
Mamy jeszcze Wanna One i ich debiut z Enegetic. Ale też mam wrażenie, że jeszcze w tamtym momencie fenomen grup z tak ogromnych programów survivalowych skupiał się w Korei. I nie wiem nawet, czy wciąż się nie skupia.
BLACKPINK wydało piosenkę As If It Your Last. A jak Blackpink wydaje piosenkę to zawsze jest święto. W perspektywie - było mniej huczne, niż się wydawało. DDU-DU DDU-DU z 2018 było zdecydowanie bardziej miażdżącym świat hitem.
Inna piosenka, która mogła się jakoś przebić do Polski to Red Flavour Red Velvet. Sama do tej pory nie rozumiem fenomenu tej piosenki, bo jest taka irytująca (ale mam wrażenie, że cała część konceptu Red Velvet zasadza się na tego typu piosenkach). Aczkolwiek przełomowość i wpływy Red Flavour są niepodważalne. Osobiście mam jednak wrażenie, że bez kontekstu ta piosenka i klip do niej może przyczyniać się do widzenia k-popu jako czegoś dziwnego i niepoważnego.
Przyznam szczerze, że samej muzyki z 2017 nie kojarzę z roku wydania, dopiero później zaczęłam ją odkrywać, kiedy uświadomiłam sobie, że moje zainteresowanie k-popem nie skończy się na samym BTS. Dlatego do najważniejszych piosenek 2017 dodałabym jeszcze tylko Sunmi i Gashinę, którą nawet, kiedy udawałam, że k-pop jako całość mnie nie interesuje, kojarzyłam bardzo dobrze.
Z perspektywy czasu rok 2017 oraz kolejny, 2018, są dla mnie ostatnimi latami w których wytwórnie k-popowe bardziej niż na przejęciu władzy nad światem (znaczy odniesieniu sukcesu w Ameryce) i próbami znalezienia przepisu na sukces BTS, zajmowały się przede wszystkim tworzeniem muzyki według własnych zasad, a nie kopiowaniem jedynie tego, co się lepiej przyjęło.
Wydaje mi się, że nie można, rozpatrując popularyzację terminu k-pop w Polsce w 2017, oddzielić jej od popularności dram, które w tamtym roku wychodziły. A szczególnie jednej - czyli Goblina (a dokładnie: Guardian: The Lonely and Great God). I to nie tylko z powodu niezaprzeczalnej popularności samej dramy, ale także - skoro piszę o muzyce - niesamowitej popularności ścieżki dźwiękowej i piosenek. I tak na przykład na Mnet Asian Music Awards (MAMA) 3 z 5 nominowanych piosenek pochodziły z tej dramy. Wygrała I Will Go To You Like First Snow śpiewana przez Ailee. Na Youtube klip do utworu Stay With Me Chanyeola i Punch ma prawdopodobnie najwięcej wyświetleń ze wszystkich piosenek do dram kiedykolwiek (stan na 22.05.2021 - 301 770 839, stan na 1.08.2021 - 316 872 811; piosenka wyszła w grudniu 2016, ale popularność tak chyba nikt nie ma wątpliwości, że i drama, i piosenki zdominowały 2017).
A teraz zmieniając optykę. Jest w fandomie k-popu coś, co zadziwia mnie do tej pory. Otóż - skąd fanki i fani biorą informacje o zespołach z naprawdę małych wytwórni. Wiem, że strategia promocyjna dla takich zespołów to często wysłanie ich w trasę po Europie (względnie chyba podobnie jest z Ameryką Południową). To nie moje stwierdzenie, że często wbrew pozorom łatwiej jest wybić się międzynarodowo niż w samej Korei. W każdym razie zastanawiam się, czy koncerty takich świeżych zespołów mogły się przyczynić do popularyzacji k-popu w Polsce. Co prawda nie udało mi się przyszpilić pojedynczych występów, ale...
w sierpniu 2017 odbyło się K-Concert Expo, na którym wystąpili: Apink, Teen Top, 24K, VICTON, Jaejung Pack i Eddy Kim. Dla 24K był to drugi koncert w Polsce w 2017, bo wyczytałam, że gościli u nas także w styczniu. Jeśli jednak miałabym z mojej perspektywy napisać, czy ten koncert przyczynił się do popularyzacji k-popu w Polsce, musiałabym napisać, że nie. Z prostego powodu - sam nie był szczególnie dobrze promowany. A tu chodzi o rozprzestrzenianie, nie wybudzanie większego zainteresowania już zainteresowanych.
Jest jeszcze druga rzecz, która wniknęła z ankiety, ale której chyba nie spodziewałam się na niej zauważyć. Otóż wzrost znajomości określenia k-pop wzrósł również w 2012 roku. I tu nie ma chyba innego wyjaśnienia niż Gangnam Style. Dobra może być jeszcze drugie - Fantastic Baby.
LOVE, M i eM
PS Tak jak zapomniałam o Sumni (na szczęście eM o niej pamiętała!), tak - z tego samego powodu, byłam pewna, że to piosenki/wydarzenia z 2018 roku - zapomniałam o płycie G-Dragona, piosence Untitled, 2014 i trasie koncertowej ACT III M.O.T.T.E. Wiedziałam, że czegoś mi brakowało w tym zestawie, ale dopiero zrozumiałam czego. W Europie koncerty były w Wielkiej Brytanii (dwa), Holandii, Francji i Berlinie w Niemczech (gdzie byłam o krok od pojechania, jak mogłam zapomnieć). Ale lepiej przypomnieć sobie późno niż wcale.