poniedziałek, 1 lutego 2016

Warsztat Aktorski

Hello!
Semestr zbliża się do końca, a ja czekam w Gdańsku bezczynnie do 4 lutego, gdy mam ostatni i jedyny w sesji egzamin. Ze wszystkimi innymi zaliczeniami uwinęliśmy się w zeszłym tygodniu. Także z tym z Warsztatu Aktorskiego.

<źródło>

Pamiętam jak przed pierwszymi zajęciami obawialiśmy się, że pani Marzena każe nam udawać masło. Cóż, w sumie nie mogliśmy się bardziej pomylić.

Nasze zajęcia polegały na przerabianiu poszczególnych epok teatralnych, zaczynając od teatru wywodzącego się z tańca i rytuału - bawiliśmy się w kosmitów z planet, na których spadnie polegało na staniu, a pracowanie na leżeniu, a to tylko jeden i to zdecydowanie niezbyt szalony przykład. W starożytnej Grecji robiliśmy własną opowieść o herosie i odkrywaliśmy jak ważny jest chór i osoba opowiadająca. Naszym bohaterem był jednooki zezowaty człowieczek wyruszający na poszukiwanie lekarstwa na jad salamandry albo czegoś podobnego. Po drodze spotykał i Cerbera i dwugłową kozę, której mleko, podobnie jak łzy cyklopa w ciąży były składnikami lekarstwa. A to tylko część pomysłu i to tylko tej grupy w której akurat pracowałam. W średniowieczu robiliśmy moralitety i nie obyło się bez poruszania bardzo kontrowersyjnych tematów. Uczyliśmy się przekładać współczesne problemu na język charakterystyczny dla teatru sprzed kilku wieków. Na szczęście pani Marzena była dla nas bardzo tolerancyjna. W teatrze elżbietańskim, najpierw zastanawialiśmy się dlaczego Szekspir oraz Leonardo tak bardzo przemawiali swoją twórczością do ludzi - pierwszy odkrywał ich wnętrze, a drugi zajmował się zewnętrzną powłoką. W teatrze stworzyliśmy krwawe przedstawienia o zemście i zazdrości. Stworzyłyśmy opowieść o internecie i do czego ludzie mogliby być zdolni w dążeniu do popularności. Następnie przyszła kolej na commedie dell'arte. Dla mnie coś strasznego, nie dość że z założenia ma być zabawnie, to jeszcze postaci ze schematów i najgorsza rzecz na świecie - improwizacja. Jakimś cudem przeżyłam, bo wywalczyłam sobie postać niezbyt skomplikowaną a ciężar tego aby wyszło zabawnie niosły inne osoby. Następnie na podstawie scenariusza z commedii mieliśmy zrobić śpiewaną tragedię czyli operę. Skończyło się na tym, że w ciągu 2 minut wszystkie postaci były martwe.

Później mieliśmy nieco pracy teoretycznej. Znów zostaliśmy podzieleni na grupy i dostaliśmy tematy do opracowania. Między innymi teatr ubogi i Jerzego Grotowskiego, Pinę Bausch, a także teatr lalek, czy w przypadku mojej grupy teatr japoński, z czego nie ukrywam bardzo się cieszyłam.

Losowanie konwencji w jakich będzie odbywało się nasze zaliczenie odbyło się na 2 tygodnie przed planowaną premierą. Wypadł nam teatr elżbietański i poczułam ulgę i ogromną radość. Za przygotowanie scenariusza zabraliśmy się tydzień później. Zdecydowaliśmy się na dość mocno współczesną i na czasie opowieść o polityce, do tego stopnia, że po skończonej pracy obawiałam się czy nie wsadzą nas za to do więzienia. Musieliśmy poddać tekst autocenzurze, ale i tak wyszedł klarowny. A przynajmniej taką mamy nadzieję, że widownia zrozumiała. Trudno powiedzieć jak wypadliśmy na scenie, niestety jeszcze nie dostaliśmy nagrań, ale pewne jest, że zarówno przy tworzeniu scenariusza, na próbach i na premierze wszyscy świetnie się bawiliśmy.

Zajęcia przez cały semestr odbywały się w samym środku tygodnia i trwały 2 godziny 15 minut, bo umówiliśmy się, że skończymy je wcześniej. Nie skończyliśmy, trwały do końca semestru. Ale w sumie przeważnie tak dobrze się na nich bawiliśmy, że nie szkoda tego czasu. A prowadziła je pani Marzena Nieczuja-Urbańska.

Ponad to w ten weekend, w końcu!, widziałam "Wesołe Kumoszki z Windsoru". Teraz siedzę i piszę mądrą pracę na zaliczenie z Krytyki Artystycznej. Jeśli okaże się niezła to napiszę też o Kumoszkach tutaj. W sumie to napiszę też jak okaże się zła, bo zachwytów nad teatrem nigdy za wiele.

Trzymajcie się, M

4 komentarze:

  1. Kiedyś sama kochałam teatr i bycie na scenie. Teraz raczej obserwuję pewne zmagania znajomych:) Mamy w ogóle rok teatru, prawda?:)A Grotowskiego uwielbiam, pamiętam, jak pisałam o nim pracę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz ciekawe studia :) Życzę powodzenia na ostatnim egzaminie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe zajęcia :D
    Od ponad roku nie byłam w teatrze, co zdecydowanie muszę jak najszybciej zmienić.
    Życzę powodzenia na egzaminie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zajęcia :). W sumie to ostatnio mam ochotę iść o teatru.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3