Ponieważ drugi semestr moich studiów trwa już dwa tygodnie, a właśnie rozpoczyna trzeci, a w komentarzach zdarzają się pytania (TAK!) śpieszę donieść co też ciekawego dzieje się na zarządzaniu instytucjami artystycznymi. A piszę o tym dopiero teraz, bo jedne z zajęć mam co dwa tygodnie i pierwsze miały miejsce dopiero dziś.
Mam nadzieję, że do końca studiów nie skończą mi się zdjęcia Hermiony.
Kompletnie zmienił mi się plan i to nie tylko pod względem zajęć, ale także ich rozłożenia w czasie. Na szczęście piątki w dalszym ciągu mam wolne. Jedynymi zajęciami, które pozostały bez zmian jest fonetyka, bo już z kształcenia zintegrowanego angielskiego zmieniła nam się prowadząca i dość mocno zmieniła nam się forma zajęć. Póki co mamy sporo słówek i mówek, ale utrzymane są one w takim artystycznym klimacie więc jak najbardziej pasuje to do kierunku. Zobaczymy jednak co będzie dalej. Analiza dzieła literackiego - nie, nie interpretowanie choć oczywiście nie da się od tego uciec (na drugim roku prawdopodobnie będę miała coś co się zowie: czytanie poezji) i będziemy pracować głównie na wierszach, ale jednak od strony budowy. Teatr powszechny XX wieku jest kontynuacją zajęć z wieku XIX, ale z innym prowadzącym i będziemy głównie oglądać i omawiać poszczególne sztuki. Podobnie jak na zajęciach nazwanych Sztuka a teatr, ale będziemy rozmawiać o performansach, malarstwie, muzyce w teatrze. W tym semestrze Warsztat Aktorski mamy z panem Florianem Staniewskim, a na tapecie mamy "Sen nocy letniej" i zobaczymy co z tego wyniknie. Dla urozmaicenia mam też Podstawy finansów i rachunkowości, zajęcia, które przerażają większość mojej grupy, a na które ja cieszę się najbardziej, bo może w końcu nauczę się czegoś pożytecznego. Wyobraźnia miasta to zdecydowanie zajęcia o najciekawszej i najbardziej tajemniczej nazwie jakie mamy, na których będziemy się zastanawiać jaki potencjał artystyczny drzemie w mieście. I zajęcia, które mieliśmy dziś po raz pierwszy: Sztuka internetu i nowych mediów. Ponieważ prowadzący zajmuje się głównie robieniem różnego rodzaju video (naprawdę bardzo, bardzo różnego) i to głównie właśnie w tym kontekście będą odbywały się te zajęcia. A być może dodatkowo uda nam się zrealizować warsztaty z animacji poklatkowej.
Nie zdawałam sobie do końca sprawy jakie mogą być konsekwencje faktu, że mój kierunek znajduje się w Katedrze Anglistyki i Amerykanistyki, a są takie, że zajęcia z Wprowadzenia do dramatologii (czytamy i omawiamy dramaty) oraz z Języka i formy rozporządzeń i pism urzędowych mam po angielsku. Skłamię jeśli powiem, że mnie to nie przeraża. Przeraża mnie bardzo, ale postanowiłam podejść do tego jak do przygody i trzymać się jak tonący brzytwy przekonania, że to może mi tylko wyjść na dobre. Zasadniczo pisma urzędowe prowadzi z nami pani tłumacz więc póki co zajmujemy się stylistyczną stroną języka, a potem właśnie będziemy uczyć się rozumienia i tłumaczenia pism. Natomiast dramatologia to coś jak analiza i interpretacja.
Jeśli pytania o studia będą się pojawiać, być może pod koniec marca coś jeszcze o nich napiszę, no i na pewno na początku czerwca będą się pojawiać podsumowania i studiów, i mieszkania w akademiki, i czasu w Gdańsku.
Wyobraźnia miasta brzmi mega intrygująco. Sama przeszłabym się na takie zajęcia. Również mam fonetykę angielską, ale niestety mój prowadzący to mówiąc lekko, zrytek :) także zraził mnie do niej jak cholerka.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak te zajęcia będą Ci się podobać :)
OdpowiedzUsuńTwoje studia robią się coraz bardziej niesamowite z tego, co widzę, ale moje też :D Ale to dziwne, że Wasz kierunek jest akurat na tej jednej katedrze. My mamy co rusz w innej katedrze, a na wydziale ich jest chyba ze 12 :D Powiem Ci, że ciekawie się ten semestr zapowiada, zarówno u Ciebie jak i u mnie. W końcu wiem, jak to fajnie jest mieć wolne piątki :D
OdpowiedzUsuńciekawie brzmi ten Twój kierunek...gdyby nie to,że jestem z drugiego końca kraju,z chęcią bym się zainteresowała! 😉
OdpowiedzUsuń