czwartek, 23 lutego 2023

Gitara, samotność i Błękitna Planeta - Bocchi the Rock!

Hello!
 
Jak niestety wiadomo ostatnio oglądanie i pisanie o anime wcale mi nie idzie. Na szczęście - od czego ma się młodszych braci! Dziś M2 przedstawia Wam recenzję anime Bocchi the Rock! (Ciekawostka: udało mu się przekonać mnie, abym je obejrzała - bo takie dobre! - i rzeczywiście mi także bardzo się ta bajka bardzo podobała!). Tytuł recenzji pochodzi z jednej z piosenek, które pojawiają się w tym anime.

Bocchi the Rock!

Latem przeglądałem Facebooka i zobaczyłem post Crunchyrolla ogłaszający powstanie czegoś, co uznałem za nikogo nieobchodzący komediowy slice of life z muzyką jako tematem przewodnim. Plakat pokazywał 4 losowe dziewczynki, których charakterem zapewne było posiadanie kolorowych włosów. Parę miesięcy później, w trakcie sezonu jesiennego 2022, pełnego ogromnych tytułów jak CSM, Spy X Family czy Bleach, zobaczyłem na Youtube klip z tej właśnie pozornie nijakiej bajki. A że był to klip niezmiernie zabawny, postanowiłem dać temu szansę. Nijaka bajka? Oj, jakże się myliłem. Skończyło się tak, że wyjątkowo obejrzałem wszystkie dostępne odcinki po angielsku, bo do polskich tłumaczy jeszcze wtedy nie dotarło, jaka jest to perełka. Tytuł tej perełki - Bocchi the Rock!

Główna bohaterka Hitori Gotou jest skrajnie aspołeczna. Nigdy nie miała przyjaciół, czas dosłownie spędza w ciemnej szafie, a nawet gdy próbuje do kogoś zagadać, to głos grzęźnie jej w gardle. Aż pewnego dnia, zachęcona wywiadem usłyszanym w telewizji, postanawia zmienić swoje życie i wyjść do ludzi przy pomocy gry na gitarze. Mijają trzy lata, Hitori jest świetną, znaną w internecie (pod pseudonimem, nie miałaby odwagi pokazać twarzy czy użyć imienia) gitarzystką i... w kwestii braku przyjaciół zupełnie nic się nie zmieniło.

Aż pewnego dnia, za sprawą kilku zbiegów okoliczności, udaje się jej poznać perkusistkę, która potrzebuje gitarzysty od zaraz. I tak bohaterka dołącza do zespołu, gdzie powoli zaczyna się otwierać. Bardzo powoli. No i dostaje swoją pierwszą ksywkę - Bocchi (od jap. hitoribocchi - samotny).

Oczywiście fabuła nie jest jakaś rozbudowana, tak w zasadzie nie jest najlepsza, ale nie jest to najważniejszy element tego anime, bo to komediowe okruchy życia. Praktycznie wszystko oparte jest na głównej bohaterce, od tego jak w cudowny sposób zaprzyjaźnia się z resztą zespołu, przez to jak bardzo się stara się zmienić, po komediowe przedstawienie jej urojeń. I no właśnie, te urojenia to... tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Zobaczyć i usłyszeć. Bo to, co się dzieje z animacją i głosem aktorki przechodzi ludzkie pojęcie. Naprawdę, mógłbym podać parę przykładów, ale to kompletnie mija się z celem, zobaczcie sami, jeśli nie w serialu to na fragmentach na YT.

Co do reszty zespołu, wszystkie dziewczynki są bardzo dobrze napisane. Wszystkie mają swój cel, swoją rolę i swój unikatowy charakter, wszystkie da się łatwo polubić. I mają swoje marzenia, które powoli spełniają się dzięki ich wspólnemu zaangażowaniu, a których same nie byłyby w stanie osiągnąć. Ich przyjaźń jest bardzo ładnie przedstawiona, w końcu główną osią fabuły jest to, co Bocchi z nimi przeżywa.

Animacja, jak już wspomniałem, przechodzi ludzkie pojęcie, oczywiście w sposób pozytywny. Płynna, ładna kreska, a jeśli nie kreska, to cokolwiek akurat jest, bo do zwykłej animacji się to nie ogranicza. Z tego słyszałem (bo sam raczej nie oglądam takich bajek) w tytułach muzycznych bardzo często problemem jest przejście z animacji 2D do 3D na czas występów, co zazwyczaj wychodzi raczej średnio. Ale nie tutaj, bo to właśnie występy (przynajmniej te głównych bohaterek) są najlepiej wyglądającymi scenami.

Z resztą nie tylko wyglądającymi, bo i brzmiącymi. Bo, jak przystało na dobre muzyczne anime, brzmi cudownie. Ich zespół ma łącznie 14 piosenek, w tym opening, 4 endingi i 4 piosenki, które grały na scenie, i jeszcze 5 piosenek, które nie zostały użyte w anime. Wszystkie są oficjalnie dostępne jako piosenki ich zespołu i na YT, i na Spotify, i wszystkie są super (może jednej nie lubię). I ciekawostka, wnioskując po ich miniaturach, każda ich piosenka i ending odpowiadają jednej z bohaterek. 

Jak się wkręciłem w Bocchi, to spróbowałem przeczytać mangę. Tylko spróbowałem, bo jest okropna. Anime podkręca praktycznie wszystko, co dało się podkręcić. Wyglądy postaci są jak zupełnie nowe, dodano pełno własnych scen, wydłużono te już istniejące, ogólnie aspekty kreatywne na najwyższym poziomie. Ocenzurowano niepotrzebny fanservice, co też jest plusem. No i przede wszystkim dodali głębię, bo czytając mangę, zupełnie nic nie czułem, ani to śmieszne, ani angażujące. Znaczy, tylko spekuluję, ale manga chyba nawet nie celowała w bycie jakoś specjalnie dobrą, ot taka komedyjka, pokazująca jak działa klub muzyczny, co akurat się (chyba) udaje.

Z tego co wiem, autorka jest fanką zespołów grających po klubach i to chyba właśnie o tym chciała pisać. Często pojawiają się nawiązania do takowych, najczęściej coś w stylu plakatów z lekko zmienionymi nazwami, a w mandze każdy rozdział ma dodatkowy obrazek, na którym bohaterki odwzorowują zdjęcia różnych zespołów. A jeden z nich dostaje specjalne wyróżnienie, bo główne bohaterki mają takie same nazwiska jak członkowie Asian Kung-Fu Generation, a ending ostatniego odcinka (i to ten odpowiadający samej Bocchi) jest coverem jednej z ich piosenek.

Trzeba wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie, czyli o samotności Bocchi. Jest przedstawiona dobrze, nawet bardzo, ale jednak mam takie wrażenie, że ludzie to zbyt idealizują. Powiedzmy, że lęk społeczny to trochę delikatny temat i gdy tylko ktoś chwali ten wątek, to zaraz zapala mi się czerwona lampka, choć nie do końca wiem, dlaczego tak konkretnie. Nie jest to problem z bajką, tylko mój z wychwalaniem tego jednego zagadnienia.

Podsumowując, Bocchi the Rock! to cudowna komedia, piękna historia o nawiązywaniu przyjaźni i o zmianie samego siebie, a wszystko podkreślone zostaje najwyższej jakości animacją, dźwiękiem i pasją. Polecam każdemu, niezależnie jakie gatunki lubi, bo Bocchi to arcydzieło i spodoba się każdemu. 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

 Pozdrawiamy serdecznie, M i M2

4 komentarze:

  1. Bardzo chętnie poznam całość tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Milion lat nie oglądałam żadnego anime i szczerze już mnie nie ciągnie, ale tak ciekawie o tym piszesz :) Muzyka w takich produkcjach zawsze bardzo mi się podobała, więc tym bardziej mnie to zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna recenzja ^^ historia całkiem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3