Hello!
Zacznę recenzję filmu Podejrzana od trzech moich ulubionych linii z opisu dystrybutora filmu (Gutek Film): "On cierpi na bezsenność, ona wie, jak uśpić jego czujność. On nocami czuwa pod jej domem, ona lubi być obserwowana. On coraz mniej o niej wie, za to coraz więcej do niej czuje" - uważam, że są wyjątkowo w punkt. Szczególnie pierwsze zdanie.
Słyszałam, że Podejrzana to film potrzebie bliskości. To sugerowałoby, że jest to film w jakiś sposób subtelny - a moim zdaniem nie jest. I widać to nawet w kadrowaniu, ostrych liniach przeszywających ekran. Czasami także w bardzo dynamicznej (kojarzyła mi się z typowymi westernami) pracy kamery. Podejrzana to raczej film o fascynacji, a później także obsesji - ale i jedno, i drugie nie jest bardzo typowe. Nasz główny bohater - bo nie mam wątpliwości, że to film zdecydowanie bardziej o inspektorze - jest cierpiącym na bezsenność policjantem; jest także dość znudzony swoim życiem. Dlatego angażuje się bardziej, niż powinien w śledztwo dotyczące samobójstwa/morderstwa - i dość szybko staje się zafascynowany główną podejrzaną, czyli żoną nieżyjącego wspinacza.
Film nie robi zbyt wiele, aby chociaż spróbować przekonać widza, że podejrzana jest niewinna. Wiele robi sama podejrzana Song Seo-rea. Ale nie jest ona typem bohaterki jak chytry lisek. Nie powiedziałabym też, że jest szczególnie przebiegła. Raczej robi to, co musi, aby osiągnąć swoje cele. I tu też leży siła filmu. Bo on jest o decyzyjności. Mniej o konsekwencjach swoich decyzji, ale o samym ich podejmowaniu. Inspektora życie porywa i rzuca - i wydaje się, że nie ma on wpływu na to, co się dzieje. Seo-rea bierze sprawy w swoje ręce i osiąga swoje cele, bo wie, jak to zrobić. (I muszę napisać, że są w filmie momenty, gdy już byłam prawie, prawie pewna, że zabije ona detektywa).
W czasie oglądania zastanawiałam się także na tytułami: Podejrzana i Decision to Leave. To ciekawe, bo polski tytuł nakierowuje uwagę odbiorców bardziej na kryminalną stronę filmu oraz na postać samej bohaterki; a jak wspominałam - widzimy świat oczami detektywa - ona jest obiektem jego fascynacji, on - jej obsesji. Decision to Leave (decyzja, aby odejść?) kieruje odbiorcę w stronę, która mi w tym filmie wydała się najciekawsza - czyli właśnie decyzyjności. Samo odchodzenie - i to dość szeroko rozumiane - także jest ważnym motywem filmu i zasługuje na głębszą interpretację. Szczególnie ważne jest odchodzenie na własnych warunkach. Oraz ogólna umiejętność odejścia. Pozwalanie na odejście. Dalej spoiler. Głównemu bohaterowi brakuje obu tych rzeczy - i ostatecznie, chociaż to nie on odszedł, zostaje sam i to dosłownie miotany przez fale, tak jak wcześniej był przez życie. Koniec zdradzania zakończenia.Nawet mam wrażenie, że ten angielski tytuł lepiej oddaje istotę filmu niż dosłowne tłumaczenie tytułu koreańskiego (Resolution to Break Up - postanowienie rozstania? zerwania?).
Na film naprawdę ciekawie się patrzy. Kady są często nietypowe, liniowe, wykorzystywana jest tylko 1/3 lub 2/3 powierzchni. Rzeczy są zasłaniane i odsłaniane. Ważne są lustra, ekrany, lornetki, nawet okna - narzędzia służące do patrzenia i do patrzenia przez. W pewnym momencie nawet prześwietlenie. Bohaterowie często są ze sobą zestawiani w kadrze - niekoniecznie, aby tworzyć swoje odbicia (choć często tak), ale właśnie dlatego, że dwóch bohaterów to może być 2/3 ekranu. Praca kamery także bywa dość nietypowa, czasami jest bardzo dynamiczna, czasami wydaje się lekko opóźniona, czasami zaskakująco płynna tam, gdzie spodziewalibyśmy się cięcia. Montaż także jest ciekawy, chociaż momentami, mam wrażenie, chce być za fajny. Ale bardzo pasuje do filmu, bo on także bywa zaskakująco zabawny tam, gdzie nikt by tego nie oczekiwał. I czasami wyskakują w nim rzeczy, których się nie spodziewamy (naprawdę cieszyłam się, że na sensie było niewiele osób, bo dwa razy porządnie się zdziwiłam - akhem wystraszyłam - dynamicznej akcji).
Mój jedyny problem z tym filmem - i to bardzo mój, bo mogłam to była sprawdzić przed seansem - jest jego długość (dobre dwie godziny piętnaście minut). Muszę napisać, że po godzinie zaczął mi się nieco dłużyć i zastanawiałam się, dlaczego w opisie filmu było napisane, że bohaterka straciła więcej niż jednego męża. Ten film ma zasadniczo dwie części i finał. Pierwsza część jest bardzo długa - nieco zaburza strukturę całego filmu, ale ma on pewien rytm, więc gdy przejdzie się przez to przedłużenie po godzinie, wraca on na równe tory.
Chciałam jeszcze napisać o głównych aktorach: Tang Wei jako Song Seo-ra oraz Park Hae-il jako Jang Hae-jun. Tworzą oni intrygującą (intrygujący to także najlepsze jednosłowne określenie całego filmu Podejrzana) i fascynującą parę. Tang Wei jest aktorką z Chin, a jej bohaterka w filmie jest Chinką koreańskiego pochodzenia i jej ograniczony koreański także jest puntem fabuły - szczególnie istotnym na koniec pierwszej części filmu. Detektywy w wykonaniu Parka Hae-ila jest za to zaskakująco łagodny. Nawet gdy jest zły, nawet, gdy wykonuje swoje obowiązki, gdy jest zmęczony - a jest zmęczony niemal ciągle.
Mnie nie porwała psychologia tego filmu - raczej zainteresowały mnie jego ogólne motywy i tematy oraz elementy techniczne - ale jeśli ktoś potrzebuje rozkmin o relacjach międzyludzkich i tego jak się tworzą, trwają i kończą, jak bywają skomplikowane i czasami, jak niewiele mamy na nie wpływu, to zdecydowanie znajdzie w Podejrzanej wątki do roztrząsania.
Jeśli macie okazję, to polecam wybrać się na Podejrzaną do kina.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Z tego co piszesz jest to ciekawy film. Jak on mógł mi umknąć. Jeśli będzie wyświetlany gdzieś w pobliżu mnie, z chęcią się na niego wybiorę lub poczekam na dystrybucję domową. Co to długości filmu, to sama zauważyłam, że brakuje mi filmów, które trwałyby mniej niż dwie godziny.
OdpowiedzUsuńBuu, u mnie w kinie tego nie grają. A już narobiłam sobie smaka na ten film ^^
OdpowiedzUsuńO życiu kpopowego idola słów kilka