niedziela, 21 lipca 2024

Zwiedzanie Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych w Różanie

Hello!

Poważnie zastanawiałam się, od czego zacząć ten wpis, bo już sama chęć zwiedzania składowiska odpadów promieniotwórczych wydaje się czymś, co trzeba jakoś uzasadnić. Albo odnieść się do internetowego trendu „Is somebody gonna match my freak?” i po prostu przyjąć do wiadomości, że ma się nieco dziwne zainteresowania. 

Oczywiście wróciłam ze wszystkimi ulotkami, które znalazły się w moim zasięgu.

Być może gdyby do Różana było dalej, moje plany wycieczkowe nigdy nie brałyby pod uwagę wybrania się tam, ale gdy tylko się dowiedziałam (i było to już kilka-kilkanaście lat temu), że to składowisko jest 30 kilometrów od Ostrołęki, zawsze zastanawiałam się, jak - i czy w ogóle - można się tam wybrać. Pierwsze poważne plany miałam w zeszłym roku przy okazji Nocy Muzeów, ale się nie powiodły. W tym roku stwierdziłam, że nie odpuszczam, bo składowisko ma dni otwarte przy okazji Dni Różana (a gdyby ktoś chciał się wybrać jeszcze w tym roku, to wiem, że będzie też można w październiku podczas pikniku militarnego, a w ogóle można umówić się na zwiedzanie z grupą zorganizowaną). Na zwiedzanie trzeba się zgłosić wcześniej mailowo, podając dane swoje i dokumentu, na podstawie którego będą wpuszczać na teren składowiska.

Więc w sobotę 20 lipca urządziłam sobie z bratem wycieczkę rowerową (z nadzieją, że ją przeżyję) do Różana, aby dotrzeć na zwiedzanie na godzinę 11:00. Może napiszę to od razu - nie spodziewałam się nie wiadomo czego. W zasadzie niczego się nie spodziewałam, bo na logikę, co można zobaczyć na składowisku odpadów radioaktywnych - które są dobrze zamknięte, ukryte i zapewne zalane betonem. Ale z jakiegoś powodu organizują te zwiedzania, więc coś tam do zobaczenia musi chyba jednak być. Poza tym składowisko jest usytuowane w historycznych fortach.

Bardzo mnie za to ciekawiło ile będzie osób w grupie i co to będą za osoby. Było około 30-40 i reprezentowały cały przekrój społeczeństwa. Jak wygląda takie zwiedzanie? Przed wejściem/bramą ustawiony był namiot, w którym rozstawione były plansze z regulaminem (trzy najważniejsze rzeczy: nie robić zdjęć, nie jeść, nie oddalać się od grupy) i należało podpisać oświadczenie, że się z nim zapoznało. Po tym przechodziło się do panów ochroniarzy, którzy sprawdzali listę i dowód/legitymację. (Już w drodze powrotnej dość mocno zdziwiło mnie to, że tam na wejściu nie ma jakiś bramek jak na lotnisku i że w sumie nie sprawdzano toreb/plecaków - w regulaminie napisane było, że mogą to robić). I na przygotowane leżaczki w oczekiwaniu na przewodników.

Mural z Marią Skłodowską-Curie na murze Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych

Od strony parkingu, czyli w pewnym sensie z tyłu - jeśli się nie wie o parkingu i nie wie, że murale w ogóle są, można ich nie znaleźć, jeśli zostawi się samochód przed główną bramą/na drodze dojazdowej - można zobaczyć kolekcję murali związanych z promieniowaniem. Ten z Marią Skłodowską-Curie to ostatni dodatek (całość można zobaczyć na nagraniu na moim Insta).

Po terenie oprowadzały nas dwie osoby: przewodniczka, niestety nie pamiętam, czy dokładnie mówiła, czym się zajmuje, oraz przewodnik przyrodnik  (który udowadniał, że bioróżnorodność lubi składowisko i roślinom i zwierzętom naprawdę nie przeszkadza, co tam jest składowane). Oprowadzanie - bo to chyba odpowiedniejsze słowo niż zwiedzanie - to wycieczka edukacyjna, więc opowiadano o historii składowiska, o tym, w którym miejscu są odpady sprzed czasu, gdy musiały być one specjalnie przetwarzane i czy nie będą one musiały być jednak zabrane z Różana, można się dowiedzieć, że w Zakopanym i w Gdyni promieniowanie jest większe niż na samym składowisku - i wielu innych różnych rzeczy, które niby można napisać, czy można o nich przeczytać, ale lepiej usłyszeć je na miejscu i zobaczyć na własne oczy. Wydawać by się mogło, że to tylko taki tam spacerek, ale przejście obiektu w zasadzie dookoła zajęło około 45 minut.

Po powrocie w budynku biurowym/konferencyjnym trzeba było jeszcze stanąć na maszynie i włożyć w nią ręce, aby powiedziała, że nie stwierdzono kontaminacji promieniotwórczej. Są na terenie składowiska takie miejsca/linie, których nie wolno przekraczać, bo raczej nic się nie stanie, ale są bardziej odsłonięte niż te, po których można się poruszać. Po przejściu przez maszynę i zostawieniu kolejnego popisu, była jeszcze możliwość zobaczenia filmiku z Otwocka, czyli z Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych, skąd przyjeżdżają one do Różna, ale z niej nie skorzystaliśmy, bo byliśmy głodni i chcieliśmy dość szybko ruszyć w drogę powrotną do Ostrołęki.

Czy polecam wycieczkę? Tak. Jeśli będziecie mieli okazję, to myślę, że to nietypowe miejsce, aby je odwiedzić. Ale też nie jechałabym przez pół Polski na czterdziestopięciominutowy spacer, bo to chyba mimo wszystko by się nie kalkulowało.  

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M

6 komentarzy:

  1. Dobra, tego się nie spodziewałam :D i jakoś nie poczułam palącej chęci wycieczki w te rejony, ale przypomniała mi się wizyta we Wrotach Czasu w Jeleniej Górze. Jest tam jedna sala poświęcona kopalniom uranu. O ile żaden polski górnik nie zmarł z powodu choroby popromiennej (po prostu nie zdążyła się rozwinąć, zmarli wcześniej), o tyle ich żony, które prały uprania zachorowały wszystkie czy prawie wszystkie. Taka ciekawostka, dość upiorna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa wycieczka :) nie wiedziałam, że takie miejsca można zwiedzać, a myślę, że warto bo temat na czasie, problem odpadów będzie coraz większy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, ale ciekawa miejsce na spacer. Pierwszy raz o czymś takim słyszę. To ja z moimi zamkami i spacerami po nich to jestem przy Tobie mały Miki 😁

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo oryginalna wycieczka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe miejsce, fajnie byłoby je zwiedzić 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie dziwne miejsca, i totalnie rozumiem dlaczego chiciałaś taką wycieczkę odbyć. Mnie zawsze kusiło aby jechać na Ukrainę i zobaczyć teren Czarnobyla, który można zwiedzać w zoorganizowanych grupach. Zatem rozumiem

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3