Drugi sezon "Elementary" podobał mi się dużo bardziej niż pierwszy. Pomijam już fakt, że w pierwszym odcinku twórcy zabierają nas do Londynu, co samo w sobie jest fantastyczne. Ale oprócz tego spostrzegli, że na formule pierwszego sezonu daleko by nie zaszli. Dlatego pojawiają się mniej schematyczne odcinki, różnego rodzaju urozmaicenia, nawet na chwilę wróciła Moriarty. Plus serial złapał lepszą proporcję pomiędzy sprawami zawodowymi a prywatnymi bohaterów, co oznacza, że tych drugich jest więcej i są rozegrane z większym sensem. Jednak w drugim sezonie pojawia się kolejna tajemnicza postać- Mycroft.
Rhys Ifans, który gra brata naszego głównego bohatera, w każdym filmie wydaje mi się podejrzany, ale tylko dlatego, że zawsze mylę go z aktorem, który gra głównie złe role. Mniejsza o to. Jednak w czasie oglądania "Elementary" mocno odczuwałam pewien niepokój dotyczący jego postaci. I jak się okazało słusznie. Mycroft to wyjątkowo skomplikowanie przedstawiona postać. Nawet jak już wydaje się nam, że coś o nim wiemy, to na pewno jest inaczej niż przypuszczamy. A twórcy dają nam duże pole do snucia teorii wręcz spiskowych.
W notce dotyczącej pierwszego sezonu wspomniałam, że nie przeszkadza mi fakt, że Watson jest kobietą, i że nie oczekiwałam romansu pomiędzy nią a Sherlockiem. W drugim sezonie zaczęło mi to przeszkadzać, ale z bardzo konkretnego powodu. Otóż, ktoś nie mógł wytrzymać samotnej Watson i postanowił wyswatać ją ze starszym Holmesem. Ciężko było mi na to patrzeć. Tak niepotrzebnego i na siłę, i robionego specjalnie, i naciąganego wątku dawno nie widziałam. Ponad to Watson postanowiła się wyprowadzić i może się to źle skończyć dla trzeźwości Sherlocka.
Zupełnie zapomniałam o żółwiu. On jest prawdziwym powodem, dla którego oglądam "Elementary". Uwielbiam żółwie.
Bardzo w "Elementary" podoba mi się to, że finał rozgrywany jest już praktycznie od 20-21 odcinka (na 24). Można pozwolić sobie na skomplikowanie fabuły i spektakularne rozwiązanie. I przy okazji zakręcenie tak, że z niecierpliwością czeka się na kolejny sezon.
Co zaś się tyczy naszego głównego bohatera. Cały sezon to obserwowanie jego zachowań i relacji międzyludzkich. Sherlock to wyjątkowo ciekawy obiekt do takich obserwacji. Twórcy serwują nam dużo sytuacji, w których zagubiony Holmes musi się odnaleźć. Sprawa detektywa Bella czy tego, że Sherlock dostał pod swoje skrzydła uzależnionego. Ale jak wspominałam wyżej z powodu Watson jego sytuacja na trzeci sezon może się bardziej skomplikować. A już była szansa, że całkowicie zasymiluje się ze zwykłymi, normalnymi ludźmi.
Nie spodziewałam się niczego niezwykłego po "Elementarz", a dostałam całkiem ciekawy serial. Zabieram się za trzeci sezon.
Miłego weekendu, M
Widzę, że wciągnął Cię ten serial :D Kurczę, z tego co piszesz, to jakiś wściekły reżyser zrobił niemałą krzywdę tej Watson, organizując jej życie miłosne w taki sposób... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com
Czy pisałam już, że bardzo lubię Lucy, ostatni serial jaki z nią oglądałam to Ally McBeal, czyli jakieś sto lat temu :)
OdpowiedzUsuńMam ten serial już na mojej liście do obejrzenia. Dobrze, że niedługo wakacje i w końcu bez żadnych wyrzutów sumienia będę mogła całymi dniami oglądać seriale :D
OdpowiedzUsuńElementary nie oglądałam i nie oglądam. No, może kątem oka widziałam jeden odcinek. Znacznie bardziej uległam Sherlockowi z Cumberbatchem. ;)
OdpowiedzUsuń