niedziela, 16 października 2016

"Orange"

Hello!
Prawie każdy żałuje czegoś, co zrobił bądź czego nie zrobił w przeszłości. Niestety, nie mamy możliwości cofnięcia się w czasie, aby podjąć inne decyzje. Nie mamy też możliwości w inny sposób wpłynąć na przeszłość. Chyba, że jesteśmy bohaterem anime (lub mangi) "Orange" i wyślemy do siebie list z przyszłości.


Pewnego dnia Naho Takamiya otrzymuje dziwny list od samej siebie, który zaadresowany został dokładne 10 lat później niż obecna data – w przyszłości. Czytając go dalej okazuje się, że wszystkie przytoczone w nim wydarzenia naprawdę po kolei się spełniają, łączenie z dołączeniem do klasy bohaterki nowego ucznia, Kakeru Naruse.
W treści listu Naho z dziesięciu lat później ciągle podkreśla, iż żałuje swoich wyborów w wielu sytuacjach, które miały miejsce w czasie pomiędzy jej 16, a 26 rokiem życia, jej teraźniejszością. Z całego serca pragnie to naprawić, zaś w wysłanym nastoletniej Naho pamiętniku pokazuje dziewczynie kiedy ta powinna zmienić swoje decyzje, szczególnie w stosunku do Kakeru. Co bardziej szokujące, wychodzi na jaw, że dziesięć lat później chłopak ten nie jest już obecny wśród żywych. Naho z przyszłości prosi swój młodszy odpowiednik, by ta czuwała nad Kakeru i bacznie mu się przyglądała, a może zdoła zmienić przeznaczenie.
(animezone.pl)

Przez kilka pierwszych odcinków jest tak: zrobię to co napisała w liście, nienie zrobię tego, nie zrobię, albo jednak, nie, dobra zrobiłam jedną rzecz jest dobrze, ale kolejnej to już niekoniecznie, nie, nie jednak nie, a może, nie, dobra to może być, o zrobiłam coś i stało się coś o czym w liście nie jest już napisane i tak się motamy, bo bohaterka nie wie, czy ma w to wierzyć, czy nie. Oczywiście tu pojawia się jedna z najważniejszych w tym anime kwestii, że łatwiej powiedzieć/napisać niż zrobić, ale miło, gdy w końcu ta szamotanina się kończy, a Naho postanawia nie tylko słuchać się listu, ale wręcz wziąć sprawy w swoje ręce. Następnie na światło dzienne wychodzą nowe informacje i główna bohaterka zyskuje jeszcze większe wsparcie w swoich przyjaciołach - wszyscy, zgodnie z uratowania Kakeru robią swój priorytet. Ale sinusoida się nie zatrzymuje, zmienia tylko aspekt, którego dotyczy i w kolejnych odcinkach to relacja Naho i Kakeru jest samymi wzlotami i upadkami. Bywa to męczące i irytujące (chociaż, to też w dużym stopniu zależy od tego czy bohaterowie przypadli nam do gustu), bo za każdym razem, gdy coś się zmienia powiększa się szansa na niezmienienie przeszłości.

Kwestia podróży i tego jak list trafił do Naho jest prawie nie poruszana, ale mamy w każdym odcinku sceny dziejące się w przyszłości. Naprawdę wiele one nie wnoszą, ale są całkiem ważne i doskonale dopełniają teraźniejszość. Chociaż im bliżej końca sezonu tym więcej się z nich dowiadujemy. Nie liczcie jednak na naukowe wyjaśnienie faktu jak list dotarł do Naho z przeszłości. Ważną rzeczą było natomiast istnienie światów równoległych. Po wydarzaniach ostatniego odcinka zrozumiałam dlaczego manga "Orange" cieszyła się tak ogromną popularnością - spoiler - można powiedzieć, że ma dwa równoległe i jednakowo prawdziwe zakończenia, tak że wszyscy są zadowoleni, jednocześnie nie jest w tym nachalna.


Jednym z kolegów Naho był Suwa. Od samego początku wiadomo, że darzy on główną bohaterkę uczuciem i oczywiście wszyscy to wiedzą oprócz niej. I chociaż kibicowałam Kakeru i Naho (co wcale nie jest takie oczywiste, bo zwykle dochodzi do tego, że wolałabym aby bohaterka była z tym drugim chłopakiem) to uważam, że Suwa jest jedną z najbardziej poszkodowanych postaci w anime i mandze wszech czasów. Nawet pomimo (albo dlatego) równoległych światów i przyszłości. Całe anime było mi go niesamowicie szkoda, taki biedny Suwa, na dodatek okazuje się wspaniałym, oddanym przyjacielem. 


Jednak głównym tematem "Orange" jest kwestia tego, czego nie robimy w życiu, a potem żałujemy. My nie otrzymamy listu z przyszłości i myślę, że jeśli to anime będzie w stanie przekonać kogoś, aby żyć każdym dniem i wykorzystywać okazje, to będzie dla tego kogoś wspaniała lekcja. Bo nie jest to nachalnie motywujące i nie krzyczy jak "kołcze", ale pokazuje na przykładzie (chociaż wymyślonym i narysowanym) jakie mogą być inne skutki naszych działań. I wbrew pozorom, nawet gdy coś zrobimy, zmienimy jak w przypadku bohaterów anime, nie oznacza to równocześnie, że nam wyjdzie i się nie rozczarujemy i wszystko wyjdzie tak jak chcieliśmy.

Trzymajcie się, M

7 komentarzy:

  1. Czyli to anime dla mnie, bo jestem właśnie taką osobą, która nie wykorzystuje szans i może tego żałować :). Ale ogółem spodobało mi się to i chciałabym kiedyś obejrzeć, ale przed tym wolałabym zabrać się za '91 days' przez twoje polecenie. A koniec końców podobało ci się 'Orange'?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale im dalej od czasu kiedy skończyłam je oglądać tym mniej lubię bohaterów. Trochę to dziwne, ale gdy się zacznie zastanawiać nad tym co robili do dochodzi się do dwóch wniosków - w sumie to są całkiem prawdopodobni psychologicznie, a jednocześnie to anime więc mogliby być troszeczkę mniej prawdopodobni, a więcej rzeczy mogłoby im tak po prostu wyjść.

      Usuń
  2. Fabuła przypomina mi książkę, którą czytałam już jakiś czas temu, ale nie mogę sobie przypomnieć tytułu. Niestety nie mam czasu na te produkcje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa fabuła, ale niestety rzadko cokolwiek ostatnio oglądam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądam ani nie czytam mangi bo kojarzy mi się to ze scenami erotycznymi ale opis jest całkiem ciekawy może obejrze odcinek i zmienię zdanie

    OdpowiedzUsuń
  5. Może musiałabym się za to anime zabrać, ostatnio właśnie szukałam jakiegoś dobrego do obejrzenia z Wojtkiem:)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3