Zwykle staram się jakoś logicznie dopierać tytuły anime, a tym razem się nie udało. Jedynym wspólnym punktem obu tytułów jest to, że nie są to pierwsze sezony i z bohaterami mogliśmy zetknąć się już wcześniej. Z tym, że "D.Gray Man" to kontynuacja, natomiast "Handa-kun" opowiada o szkolnym życiu bohatera serii "Barakamon".
D.Gray Man Hallow
Niespodzianka i szczęście dla fanów D.Gray Man powrócił do animowanej formy, niestety tylko na 13 odcinków. Za to jakich! W kategorii drugie sezony/kontynuacje Hallow zdobywa tytuł najlepszego anime lata.
Chociaż oglądanie pierwszych odcinków do przeżyć lekkich, łatwych i przyjemnych nie należało. Odświeżono stronę wizualną, do czego można było się przyzwyczaić względnie szybko, chociaż te gładkie i śliczne postaci nie do końca pasują. Dużo gorzej było z faktem, iż zmieniono aktorów głosowych. Ich można zaakceptować gdzieś tak w połowie, co nie zmienia tego że gdy w ostatnim odcinku odzywał się Kanda, to pomimo mojej całej ogromnej miłości dla tej postaci, miałam ochotę wyłączyć głos.
Ale wydarzenia, co tam się dzieje. Krótsza forma dobrze robi tej fabule. Zasadniczo pojawiają się dwie linie 1) Allen budzący się jako 14 i 2) przeszłość Kandy. Jeśli śledzicie mnie na twitterze, gdzie piszę po odcinkach to wiecie, że byłam najbardziej zainteresowana Kandą, który staje się obok Allena głównym bohaterem. Byłam zachwycona. Szkoda tylko, że o innych bohaterach sezon nieco zapomina (więcej Laviego i Leenalee, proszę), ale historia Kandy wystarczy.
Ogólnie po pierwszym odcinku wiedziałam, że klimatem pasuje do pierwszego sezonu, tzn. jest odpowiednio poważny i zabawny w najbardziej nieprawdopodobnych momentach. Natomiast zakończenie jest dobre, ale mało satysfakcjonujące. Albo trzeba iść czytać mangę (chociaż i tam to się wyjaśnia bardzo powoli), albo czekać aż za kolejne 10 lat zrobią kolejny sezon.
Handa-kun
Przez długi czas Barakamon był jedynym serialem komediowym jaki widziałam, ale nie lubiłam go jakość szczególnie. Dopiero z czasem zaczęłam bardziej go doceniać i cieszyłam się, że powstaje Handa-kun, bo głównego bohatera darzyłam ogromną sympatią. Dlatego dobrze Wam radzę, jeśli lubicie Barakamon nie oglądajcie Handy.
Niby to komedia, ale Handa jest postacią tragiczną. Biedak myśli, że wszyscy go nienawidzą, przez co jeszcze bardziej pogrąża się w depresji i odcina od świata, chociaż prawda jest dokładnie odwrotna. Bohater nawet nie wie jak duży i dobry wpływ ma na osoby, które znajdują się dookoła niego. I chociaż gagi wynikające z tego niezrozumienia są zabawne, to nie mogę się pozbyć wrażenia, że tak naprawdę to smutna historia.
Albo zwyczajnie próbuję na siłę się w niej czegoś doszukać, bo nic tam nie ma. Ani pod komediowym względem nie jest jakieś szczególnie wyróżniające się, ani kreska czy animacja nie zasługują na większą uwagę. Seria miewa lepsze momenty, ale o odcinkach zapomina się w momencie ich zakończenia, a o sezonie nikt nie będzie w ogóle pamiętał. Chociaż ma fajny opening i piosenka z endingu też nie jest najgorsza.
Trzymajcie się, M
Uwierz lub nie, ale wczoraj koleżanka - chora na punkcie anime- opowiadała mi o tym :D
OdpowiedzUsuń