sobota, 10 września 2016

"Aldnoah.Zero" & "Code Geass"

Hello!
Anime jest niezwykle bogate w gatunki, rodzaje postaci i wszelkiego innego rodzaju podziały - sprawia to, że każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Dziś dwie serie mecha, których cechą wyróżniającą jest obecność humanoidalnych robotów sterowanych przez umieszczonego w nich pilota.

Aldnoah.Zero
Fabuła w tym dziurawa jak ser szwajcarski, motywacje bohaterów stoją na glinianych nogach, na dodatek większość z pierwszego planu ma po jednej cesze charakteru na głowę, ale nadrabiają te z drugiego, chociaż objawia się to głównie tym, że mają za sobą traumatyczne przeżycia. Większość problemów dałoby się w prosty sposób rozwiązać w dwóch pierwszych odcinkach, ale wtedy nie mielibyśmy co oglądać. A te konflikty pomiędzy poszczególnymi postaciami, jak i ogólnie Marsem a Ziemią, są nawet fascynujące z psychologicznego punktu widzenia.


W roku 1972 misja Apollo 17 odkryła na księżycu bramę czasoprzestrzenną pozwalającą na szybką podróż między Ziemią a Marsem. W 1999 roku wybuchła wojna między Ziemią, a Imperium Vers, jak nazwała samych siebie struktura utworzona przez nowych mieszkańców Marsa. W wyniku walk brama wymknęła się spod kontroli i doprowadziła do doszczętnego zniszczenia Księżyca, którego szczątki okrążąją teraz Ziemię. Po upływie 15 lat wciąż są one zamieszkane przez zmilitaryzowaną społeczność, której droga powrotna na Marsa została odcięta. Kiedy w wyniku niespodziewanego zamachu ginie ich księżniczka, która przybyła na błękitną planetę z misją pokojową, dochodzi do kolejnej wojny. Wojska Vers, złożone z żołnierzy pilotujących potężne mechy bojowe, w tym dowódców o pozornie niezwyciężonych maszynach, rozpoczynają natychmiastową ofensywę. Do walki przeciwko najeźdzcom włącza się uczeń o ponadprzeciętnej inteligencji, Inaho Kazuka. Ale czy jeden chłopak zdoła ocalić ludzkość przed wrogiem, z którym ta zdaje się nie mieć najmniejszej szansy? (shinden.pl)


Miałam lekkie obawy, co do ostatniego odcinka, bo naczytałam się, że nie jest on zbyt dobry i jeśli anime się podobało to lepiej go pominąć, ale gdzieś w połowie sezonu natrafiłam na informację, ze ma on dwa sezony więc nie martwiłam się tak bardzo.  Bo gdybym nie wiedziała, to chyba bym padła oglądając końcówkę.

On tego nie wymyślił. Było to w tym anime, było w "Code Geass", a jestem pewna, że to nie jedyne anime gdzie stwierdzenie "wojna jest formą negocjacji" występuje.

Jeśli poszukujecie postaci bez emocji, oto Inaho, genialny strateg, który umie tylko logicznie myśleć i tak też kategoryzuje swoje życie. Na przeciwwagę dostaje Slaina, oddanego przyjaciela księżniczki Marsa, chociaż sam pochodzi z Ziemi. Nie są bezpośrednio wrogami, ale na takowych są kreowani. W pierwszym sezonie, w drugim są, niestety, naprawdę. I to bardzo. A wystarczyłoby gdyby porozmawiali. Zasadniczo to oni biją się o księżniczkę, która jest tak nijaką, grzeczną, dobrą postacią, zupełnie niepasującą do pozostałych. Już ciekawszy charakter miała jej siostra pojawiająca się w drugim sezonie.

Mecha czy mechy to nie jest mój typ anime, to konkretne do 6 odcinka było bardzo nudne, potem okazało się, że jest przewidywalne i jest to jego najlepsza cecha, ponieważ oglądanie daje ogromną satysfakcję. Potem w drugim sezonie jest podoba sytuacja. Początek jest średni, ale ostatni odcinek to miazga. Wybaczcie kolokwialne określenie, ale to kolejne anime z bardzo słodko-gorzkim zakończeniem, nawet gdy bardziej lubiło się Inaho niż Slaina.


Najlepszym elementem całego anime jest muzyka. To z jej powodu zaczęłam oglądać "Aldnoah.Zero". W yt w proponowanych pojawiła się piosenka, włączyłam ją i przepadłam. Co prawda zanim włączyłam anime samej piosenki słuchałam bez przerwy przez jakieś dwa tygodnie, ale gdy już zasiadłam do oglądania, to okazało się, że nie tylko ta jedna - będąca endingiem jak się okazało - jest taka cudowna, bo cała ścieżka dźwiękowa jest absolutnie niesamowita.

 
"Code Geass"
Po namowach brata w końcu postanowiłam sięgnąć po "Code Geass". Poza tym potrzebowałam anime podobnego do "Aldnoah.Zero" i, nawet ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że tytuły są do siebie bardzo zbliżone. W swoich mocnych i słabych stronach, a także w zarysie fabuły.


Lelouch jest księciem Brytanii, żyjącym w ukryciu w Japonii - a właściwie strefie 11, bo tak nazywa się te tereny odkąd zostały podbite przez Brytanię. Prowadzi nudne, szkolne życie, zabawiając się wygrywaniem w szachy ze wszystkim dookoła. A przynajmniej się tak wydaje. Luluś układa plan zemsty za śmierć matki i pragnie utworzyć lepszy świat dla swojej siostry. Jego działania przyspieszają, gdy przez splot wypadków otrzymuje od C.C. moc - Geass, dzięki któremu ludzie są bezwzględnie posłuszni jego rozkazom. 


Jest jeszcze Suzaku, przyjaciel Lulusia z dzieciństwa, który też chce zmienić Brytanię, ale od środka więc zostaje zawodowym żołnierzem i myśli, że uda mu się coś w ten sposób zdziałać. Wydawać by się mogło, że Lelouch jest złą postacią, a Suzaku dobrą, ale sprawy są bardziej skomplikowane. Głównemu bohaterowi tak naprawdę zależy tylko na Nanali, o czym boleśnie przekonują się jego sprzymierzeńcy w ostatnim odcinku pierwszej serii. Ponad to Lulu cierpi na zaburzenia osobowości, które dodatkowo się pogłębiły, gdy został Zero. Niełatwo go polubić, ale niełatwo polubić też Suzaku, bo on, oprócz posiadania pięknego mecha, czyli Lancelota, nie robi nic. A przez mniej więcej 3/4 pierwszego sezonu najzabawniejszą rzeczą było to, że Lulu nie wie iż to właśnie Suzaku pilotuje białą maszynę.



Głównemu bohaterowi brakuje empatii i chociaż nie mam problemu z sympatyzowaniem ze złymi postaciami, to w Lulu ogromnie to razi. A jednocześnie nie można powiedzieć, że nie troszczy się o siostrę i osoby ze szkoły. Jednak trochę za szybko przechodzi do porządku dziennego nad sprawami, za które powinien być ukarany i ponieść konsekwencje. Możliwe, że nie ma sumienia. Do tego nawet jak narobi szkód z własnej głupoty to robi wszystko, aby przekuć to na swoją korzyść.


Na drugim brzegu jest Suzaku, który gnany własnymi demonami z przeszłości, a także późniejszym pragnieniem zemsty, rzuca się w wir wali i zabija sam, a nie jak Lulu wysługując się innymi, przez co nie ponosi konsekwencji swoich działań i nie bierze za nic odpowiedzialności. Porównując to do "Aldnoah" to Suzaku jest Slainem, a główny bohater Inaho. Tylko do drugiej potęgi i nawet bardziej tragiczni. Inspiracja szła od "Code", bo to anime z 2006 roku. Gdyby nie były to ogromne spoilery to zrobiłabym porównanie, ale rzeczy, które w "Aldnoah" wiemy od początku w "Code" wychodzą powoli i stanowią wielkie sekrety.


Drugi sezon od początku jest lepszy od pierwszego, a im bliżej końca robi się jeszcze lepszy. Z Lulu robi się postać prawdziwie tragiczna, a fabuła staje się brutalniejsza. Walk nie ma szczególnie więcej niż w pierwszym sezonie, ale wydarzenia dużo bardziej oddziałują na psychikę i uczucia bohaterów. Luluś zaczyna ponosić konsekwencje swoich działań, przysparzając wyrzutów sumienia także Suzaku i powodując ogromną zmianę jego zachowania.


Pojawia się kilka nowych postaci, ale w ciągu sezonu stopniowo, aczkolwiek widowiskowo, ich ubywa.
W czasie oglądania nie zapominajcie, że jednym z celów Lulu była zemsta za morderstwo matki i nie spadnijcie z krzeseł, gdy ten wątek będzie wyjaśniany. A samo zakończenie anime jest naprawdę dobre.
... a w ogóle - wszyscy kłamią. 

LOVE, M

4 komentarze:

  1. Ależ się wczułaś! Anime oglądam od wielkiego dzwonu a i tak czułam emocje czytając Twój tekst :)

    OdpowiedzUsuń
  2. EJ, tak mi się nasunęło jak czytałem o tej - dla mnie - czarnej magii anime, że fajnie byłoby jakby np. ostatni odcinek rozgrywał się według życzenia oglądającego. Dajmy na to, zostało rozwiązanie, ostatni problem, walka czy kluczowa decyzja i są dwa odcinki zatytułowane (przykładowo) 'Suzuki pozwala umrzeć Yamaha' albo 'Suzuki ratuje Yamaha'. Widz decyduje, które rozwiązanie wybrać i jest "radośnie upodmiotowiony"! Oczywiście najwięksi geekowie i tak oglądaliby obydwa zakończenia. Minusem jest jednak to, że przy kontynuacji fabułka by się rozjeżdżała dla dwóch zakończeń. Ale dobry pomysł nie? Wpadł już na to ktoś czy patentujemy? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patentujemy!
      Trochę takie anime interaktywne, czemu ma sie to odnosić tylko do ostatniego odcinka, można zrobić cały serial na tej zasadzie ^^ Nie było by to łatwe i ciekawe jak przyjęte, ale pomysł jest genialny!

      Usuń
    2. Oj, to w praktyce trzeba by było zmontować kilka anime! Ale w ramach eksperymentu i pakietu pay-per-view pomysł mógłby się sprawdzić! ;)

      Usuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3