piątek, 7 lutego 2025

Wszystko, o co chciałam zapytać fanów-instagramerów [wywiad danmei_news_pl]

 Hello!

Jak wspominałam w podsumowaniu 2024 roku, ochota na przeprowadzenie wywiadów przeszła mi, gdy wywiad, w który włożyłam dużo czasu, nie doszedł do skutku. Ale jak też zapowiadałam – chciałam do nich wrócić. I choć miałam już nawet pomysł, nie mogłam przypuszczać, jak bardzo wena uderzy we mnie na początku 2025 roku.  

Na profil danmei_news_pl trafiłam tuż (i mam tu ma myśli dosłownie jeden dzień) przed ogłoszeniem, że wydawnictwo Czarna Owca będzie publikowało coś – jeszcze nie było wiadomo co. Ale chyba poziom oczekiwania na jakieś wieści czy ogłoszenia był wśród fanów wysoki, skoro najwyraźniej wychwycił go nawet algorytm mojego Instagrama. Przejrzałam profil danmei_news_pl, a gdy wydawnictwo ogłosiło już, co („Błogosławieństwo Niebios”) będzie wydawało, wiedziałam, że chciałabym przepytać osoby stojące za tym kontem – zarówno jako instagramerów, jak i jako przedstawicieli fanów danmei w Polsce.    

Uczestniczki wywiadu:
Roshanke, Glonik, Liuhao, Szyszka, Kardro – Danmei News PL

Na początek musimy sobie wyjaśnić jedną sprawę – co to w ogóle jest danmei?

Danmei (耽美) to termin pochodzący z języka chińskiego, który odnosi się do miłości romantycznej między dwójką bohaterów płci męskiej. Występuje on na masową skalę w chińskich mediach, zaczynając choćby od literatury, na adaptacjach kończąc. Warto zaznaczyć jednak, że gatunek ten cieszy się popularnością nie tylko w Chinach, w ciągu ostatnich paru lat rozprzestrzenił się na cały świat. Aby lepiej to zobrazować, można powiedzieć, że jest to chiński odpowiednik japońskiego „yaoi” lub anglojęzycznego „BL”, czyli „Boys’ Love”.
W chińskiej tradycji taoistycznej istnieje coś takiego jak wspólnota dusz, zatem nie do końca jest to miłość w naszym europejskim znaczeniu. Wykracza ona poza pożądanie fizyczne czy zakochanie. Bohaterowie spotykają swoją – dosłownie – drugą połówkę i po prostu są ze sobą na dobre i na złe. W przeciwieństwie do naszych romansów, w danmei bohaterowie razem stają przeciw światu. Choć, trzeba przyznać, czasem trochę im zajmuje, zanim się zorientują, że „to już”.

Czy są może inne określenia, które warto byłoby przybliżyć czytelnikom wywiadu i osobom dopiero wchodzącym w świat danmei?


Wspominałyśmy o adaptacjach książek, czy to w formie serialu, animacji czy filmu, więc warto mieć też na uwadze dangai (耽改, ‘spóźnienie’ lub ‘opóźnienie’). Jest używany w sieci jako odpowiednik słowa ‘danmei’, aby ominąć cenzurę. Adaptacje są pozbawione relacji romantycznych między głównymi bohaterami i często stają się przez to innym dziełem, choć podążają tą samą fabułą, co oryginał.  
Literatura chińska jest najeżona terminami, które są nam obce kulturowo, ale nie należy się bać! Do książek zazwyczaj dołączony jest słowniczek. A nawet bez słowniczka, nic nie przeszkadza w czytaniu na bieżąco, bo chińscy autorzy uwielbiają wyjaśniać rzeczy w trakcie fabuły, szczególnie, że często traktują je dość swobodnie.
To, co może wydawać się karkołomne, to na przykład fakt, że Chińczycy mają zwyczaj używać wielu różnych określeń, skrótów, przyrostków w stosunku do jednej osoby. Wydaje nam się, że w pokoju siedzi dziesięciu ludzi, a tak naprawę jest ich trzech, a jeden się nie odzywa. Ale bardzo szybko się można zorientować na jakiej zasadzie to działa i tylko rośnie radość z czytania.
Istnieje jednak jedno słowo, bardzo ważne dla fandomu, gege. Koniecznie przeczytajcie „Błogosławieństwo niebios”, żeby się dowiedzieć, co znaczy i się nim zachwycić.

Jakie rady mielibyście dla osób zaintrygowany tematem, ale zupełnie niewiedzącym od czego zacząć?


Oczywiście polecamy zacząć od „Błogosławieństwa niebios”, bo będzie w języku polskim, ale jeśli ktoś się już teraz nie może doczekać, to może zerknąć na animację, która powstała w oparciu o ten tytuł, albo na seriale „Word of Honor” czy „The Untamed” (oba dostępne na Netflixie, jednakże trzeba zmienić język w ustawieniach na angielski). One też powstały w oparciu o bardzo popularne książki z nurtu danmei.
Danmei kojarzy się głównie z pięknymi chińskimi mężczyznami w zwiewnych szatach, ale to także horrory, współczesne kryminały, steampunk… do wyboru do koloru. Jeśli ktoś po prostu chce poczytać powieść z dobrze napisanymi elementami BL, może wybierać spośród wielu tytułów, które nawet nie zahaczają o fantasy. Warto zapamiętać pseudonim Priest – to autorka, która słynie z pisania różnych gatunków.

To już czwarte pytanie, a ja jeszcze nie poprosiłam o przedstawienie się osób odpowiadających. Skąd u was zainteresowanie tym gatunkiem i jak dowiedzieliście się o jego istnieniu? Interesujecie się ogólnie Chinami, a może wręcz jesteście po/na/lub wybieracie się na sinologię? A może to kwestia jednak literatury i książek? A może przywiodła was do tego zupełnie inna droga?
 
(Roshanke) Moje zainteresowanie pojawiło się względnie nieświadomie. Pewnego dnia po prostu znalazłam mroczną animację, a było to, jak można się domyślić, „Mo Dao Zu Shi”. Spodobało mi się na tyle, że pewnego dnia ponownie wróciłam myślami do tej animacji i zaczęłam szukać. Doszukałam się informacji na temat cenzury, terminów, a nawet najważniejszego w tamtym okresie – że to donghua na podstawie powieści! Oczywiście musiałam to sprawdzić i w ten sposób wgłębiam się w ten świat po dziś dzień.

(Szyszun) U mnie było to wynikiem zmęczenia tym, co znałam do tej pory. Kocham azjatycki sposób narracji, fantastykę i wyrażanie emocji. Niestety w pewnym momencie znalezienie czegoś, co nie byłoby kolejną historią nastolatka, który spina się do bycia Największym Kozakiem na Dzielni, albo nastolatki, która jest nijaką Dziewczyną Inną Niż Wszystkie; czegoś, co byłoby dobrą historią bez odcinania kuponów od poprzednich filmów, stało się bardzo trudne. O danmei usłyszałam od koleżanki, która czytała wcześniej, ale dopiero jak przypadkiem odpaliłam na Netflixie „Błogosławieństwo…”, moja dusza krzyknęła TO JEST TO. I wtedy połączyłam kropki, że ta sama autorka napisała nie dość, że „Błogosławieństwo…”, to jeszcze dwie inne rzeczy, do których też są seriale... I tak, wpadłam. Dorośli bohaterowie, queer reprezentacja bez zbędnej dramy, razem przeciw światu, tajemnice z przeszłości, wróg skryty w cieniu, zwroty akcji, wielkie namiętności pod pozorem opanowania i spokoju… Tak, to jest to.

(Liu) Ja natomiast, przyznaję, nadziałam się na danmei zupełnie przypadkiem. Ponieważ moje hiperfiksacje to jeden wielki krąg, który toczy się swoim rytmem, przeżywałam wówczas renesans zainteresowania mangą i anime i tak się akurat złożyło, że apka, w której buszowałam w poszukiwaniu nowych tytułów potencjalnie mających stać się całą moją osobowością na następny kwartał, podsunęła mi pod nos manhuę (czyli chiński komiks) „Grandmaster of Demonic Cultivation” lub, jak kto woli, „Mo Dao Zu Shi”. Czy wiedziałam, o co chodzi? Absolutnie nie :D Momentalnie zgubiłam się w bohaterach, bo tak jak wspomnieliśmy wcześniej, każdy posiadał fafnaście imion i nie miałam pojęcia, kto jest kim, a potem dodatkowo zgubiłam się w linii czasowej. Natomiast nawet pomimo tych trudności bawiłam się przy lekturze przednio, głównie z powodów o których pisze Szyszun i gdy tylko pochłonęłam „Mo Dao…”, natychmiast stwierdziłam „Tak. Dajcie więcej :D”.

(Glonik) U mnie zaczęło się od donghua (chińskiej animacji) „Mo Dao Zu Shi”, które zdecydowałam się obejrzeć po zobaczeniu na YouTube fanowskiej animacji (wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jest fanowska) z całującymi się WangXian (perfidnie mnie oszukali 😭). W pierwszej chwili donghua niespecjalnie przypadła mi do gustu (między innymi przez język, do którego nie byłam przyzwyczajona przez ciągłe oglądanie japońskich animacji, natomiast teraz ewidentnie wolę chiński), ale za drugim podejściem totalnie się wykręciłam. Po skończeniu pierwszych dwóch sezonów, zaczęłam szukać pierwowzoru i natrafiłam na manhua, którą z radością wyciągnęłam. Okazało się potem jednak, że oryginałem jest książka, a autorka która ją napisała, ma też inne książki. W ten sposób dowiedziałam się o „Tian Guan Ci Fu” / „Błogosławieństwie Niebios”. po którym przepadałam. Kocham tę książkę całym sercem i na razie nie znalazła się inna powieść, która podobałby mi się bardziej, choć wiele z nich jest super.
Teraz siedzę teraz w danmei po uszy. I dobrze!

(Kardro) Pierwszy raz usłyszałam o danmei przy okazji serialu „The Untamed”, o którym było głośno w moich kręgach twitterowych (kpop/manga i anime) na początku 2020 roku. Przyznam się zupełnie szczerze, że wtedy go nie doceniłam i porzuciłam po pierwszym odcinku (błędy młodości). Danmei wróciło do mnie dopiero półtora roku później, kiedy impulsywnie kupiłam książkę na podstawie, której powstał ten serial. Już po pierwszych 20 stronach przepadłam, a im dalej czytałam, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to jest coś nowego i niesamowitego. Potem pochłonęłam kolejne kilka powieści i zauważyłam, że nie ma dla mnie powrotu. Złożone postaci, wciągające fabuły, które orają moje serduszko na prawo i lewo, mnóstwo nawiązań kulturowych i historycznych, rozkminki filozoficzne i co najważniejsze – piękne więzi głównych bohaterów. Nie sądziłam, że można uzbierać tyle dobroci w jednym miejscu, a jednak!


Skąd pomysł na założenie poświęconego danmei konta na Instagramie?


Chyba miałyśmy dość bycia świadkami rozpowszechniania fałszywych informacji na temat wydawania danmei w Polsce i chciałyśmy stworzyć miejsce, gdzie będą się znajdować tylko rzetelne informacje. Miałyśmy już świetny zespół o wielu talentach, więc dlaczego nie użyć tego w dobrym celu? Szczególnie, że już wcześniej podejmowałyśmy działania w sprawie wydania danmei na polskim rynku, tylko osobno, między innymi tworząc petycje do wydawnictw. W międzyczasie zapanowała ogólna dezinformacja w fandomie: pojawiło się wiele sprzecznych informacji, w których śmiesznie łatwo było się pogubić. Wtedy też powstał pomysł na założenie naszego profilu na Instagramie, gdzie miałyśmy udostępniać tylko rzetelne, sprawdzone info dla polskiego fandomu – zarówno dla starych wyjadaczy, jak i dla nowych osób, które w temacie dopiero raczkują i jeszcze nie wiedzą, z czym to się je – aby można było się w tym wszystkim jakoś połapać. Nasza koncepcja na to, jak nasze konto prowadzić, od tamtego czasu nieco ewoluowała, jednak nadal robimy wszystko, aby zrealizować nasz wyjściowy cel :)

Czy spodziewaliście się tak dużego zainteresowania profilem?

Jest to dla nas bardzo pozytywnym zaskoczeniem! Nie wrzucamy postów często, bo naprawdę sprawdzamy każdy news i fakty, nie jesteśmy kanałem, który rzuca kolorowym kontentem w fanów… A obserwujących przybywa. Cieszy nas każda nowa osoba. Uwielbiamy czytać wiadomości, odpowiadać na komentarze. Zdradzimy małą tajemnicę – omawiamy wszystko, każde słowo naszych obserwujących, zastanawiamy się wspólnie, jak najlepiej odpowiedzieć. I nawet czasem pozwalamy sobie na mały wirtualny taniec radości, jak ktoś napisze coś szczególnie miłego.

Jak wygląda prowadzenie profilu od kulis?

Najlepiej to opisze porównanie – czasem burza z piorunami, a jeszcze innym razem sielankowy wypad nad jeziorko z przyjaciółmi. Często planujemy posty ze sporym wyprzedzeniem, ale są sytuacje, kiedy nie jesteśmy w stanie zaplanować niczego. W gruncie rzeczy nasz profil opiera się na podawaniu dalej świeżych informacji ze świata danmei – a pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Natomiast gdy tylko coś się pojawi, to bierzemy się do pracy na 120%. Sprawdzamy wszystko trzykrotnie i podajemy tylko rzetelne informacje.
Jednakże, jeśli chodzi o pracę w grupie – jest to wspaniała możliwość dla nas, bo możemy godzinami rozmawiać na tematy związane z tym co nas łączy – a więc danmei.

Czasami mam wrażenie, że niektórym osobom wydaje się, że chińska popkultura nie jest zbyt dostępna w Polsce, ale niektóre dramy czy animacje są bez problemu dostępne na YouTube, nie wspominając o tym, że legendarne „The Untamed” czy „Word of Honor” są na Netflixie.

Chińska popkultura jest zdecydowanie rozpowszechniona i dostępna w Polsce. Wypada jednak wspomnieć, że przydałoby się jej jeszcze więcej na naszym rodzimym rynku, ale na pewno się rozwija, a to dobry znak.
(Roshanke) Nieraz spotkałam się z tym, że ktoś z mojej rodziny lub przyjaciół oglądał chińskie seriale lub filmy. I nawet, jeśli ktoś nie jest zapoznany z terminologią, to w gruncie rzeczy „wie, co się z czym je”.
Wchodząc na platformy streamingowe można znaleźć mnóstwo seriali chińskich z tematyką chociażby wuxia lub xianxia. I mamy tu na myśli rzeczywiście dostępne dla polskiego odbiorcy media, które posiadają polskie tłumaczenie, chociażby w postaci lektora lub napisów. Co prawda brakuje pozycji queerowych, a tak właściwie bromance, takich właśnie jak wspomniane „The Untamed” lub „Word of Honor”.
Oczywiście można obejrzeć je za pośrednictwem zmiany w ustawieniach języka, jednak szkoda, że nie ma ich bezpośrednio na polskim Netflixie. Trzymamy kciuki, że w przyszłości się to zmieni.
A co do chińskiej literatury – Czarna Owca wyszła do nas jako pierwsza z tak fenomenalnym gatunkiem jakim jest danmei. To zdecydowanie bardzo dobre wieści, które otworzą nam furtkę do czegoś świeżego i nowego.
Warto też napomknąć, że w Polsce mamy trochę różnorodnych tytułów przełożonych z chińskiego.

Was być może nie zaskoczyło – ale mnie owszem, bo sama mam większą styczność z anglojęzycznym fandomem – ogromne poruszenie, które w mediach społecznościowych wywołało ogłoszenie wydania przez wydawnictwo Czarna Owca „Błogosławieństwa Niebios” (czyli „Heaven Official's Blessing” / „Tian Guan Ci Fu”) Mo Xiang Tong Xiu. Wiedziałam, że w Polsce są ludzie, którzy lubią tę autorkę, serię i ogólnie danmei, ale nie spodziewałam się, że jest ich aż tylu.

Może przez to, że my się poruszamy w dość specyficznej bańce konwentowo-fanowskiej, nie mamy wrażenia, że jest nas „aż” tylu. Dla nas ciągle jest ich za mało! Nie da się jednak ukryć, że jako fandom jesteśmy bardzo aktywni i zwyczajnie głodni polskiego wydania.
Kolejną ważną rzeczą jest to, że danmei nie ma wyraźnie określonej grupy docelowej, naprawdę może się podobać każdemu, w każdym wieku. Nastolatkowie zachwycą się dramatyczną  miłością, osoby dorosłe tym, że bohaterowie nie są infantylni, a starsze, że takie to ładne i ciepłe. I wszyscy jednakowo rozpłyną się, kiedy bohaterowie chwycą się za ręce i pokonają Wielkie Zło.

Czy spodziewaliście się, że to właśnie wydawnictwo Czarna Owca może otrzymać prawa i zająć się polskim wydaniem, czy może jednak mieliście inne typy? Bo wydaje się, że są w Polsce wydawnictwa, do których profilu TGCF pasowałoby nieco bardziej. Więc zaskoczenie jest niejako podwójne – i co w ogóle wychodzi i w jakim wydawnictwie.

I tu jest miejsce, żeby zdradzić naszą małą tajemnicę… Jak już mówiłyśmy wcześniej, każda z nas prowadziła intensywne badania na własną rękę, z różnym rezultatem. I jak się zebrałyśmy, zaczęłyśmy się wymieniać informacjami, to tak jakoś… udało nam się dotrzeć do Czarnej Owcy i nawiązać bardzo owocną współpracę – pod warunkiem zachowania absolutnej dyskrecji oczywiście. Dzięki temu mieliśmy wgląd „od środka” do wielu informacji i staraliśmy się je podawać naszym fanom w rzetelny, logiczny, ale niezdradzający źródła sposób. To było trudne, bo chciałyśmy wykrzyczeć na cały świat, że MAMY TO!! Ale mieliśmy zaszczyt i przyjemność konsultować fandomowo wiele rzeczy - na przykład to, czy zostawić gege. Konsultacje odbywały się na naszym discordzie z udziałem niezrównanej redaktor Agnieszki Szmatoły, osób „siedzących” w tłumaczeniach fanowskich i studiujących sinologię. Pomogłyśmy też zrobić badanie fandomu pod kątem ilustratorek czy dodatków.
Naszym zdaniem Czarna Owca to wydawnictwo idealne, bo przecież zaczęło od kompletnie mało znanych kiedyś skandynawskich kryminałów, które były niszowe i mało kto o nich słyszał, a teraz są tak przecież powszechne. To samo zrobią z danmei! Ich wydawnictwo-córka, SeeYa wprowadziło na rynek młodzieżowe książki z azjatycką tematyką. No i są niesamowicie otwarci na słuchanie fandomu, swoich czytelników, ekspertów. Jest to bardzo profesjonalne podejście! No i niejako z pierwszej ręki wiemy, że to wydanie będzie absolutnie fantastyczne!

Jak myślicie, dlaczego to właśnie powieści MXTX wydają się szczególnie popularne wśród fanów danmei?

MXTX i tytuły od niej w ogóle są obecnie najbardziej rozpowszechnione na świecie. Wydaje nam się, że zebrała aż tak liczną grupę fanów, głównie ze względu na zamysł i interesujący koncept historii. Dodatkowo, dużą rolę odgrywa jej słownictwo, jako że jest wyjątkowo przystępne dla zwykłego czytelnika, a ponadto ma ogromny talent do kreowania postaci, które wzbudzają w czytelniku skrajne emocje. Autorka nie stroni od bawienia się językiem i nieraz subtelnie daje znaki, dzięki którym czytelnik po prostu musi zastanowić się dwa razy i zadać sobie pytanie: „ale… właściwie dlaczego ta postać jest taka? Co sprawiło że jest tym, kim jest? Czy jej charakterystyczny dialekt lub ubiór nawiązuje do kultury, w której się wychowała?” i wiele, wiele innych.
Co więcej, MXTX była najpopularniejszą autorką w Chinach, więc to naturalne, że stosunkowo szybko jej powieści rozprzestrzeniły się na resztą świata. Jej książki są pierwszymi tytułami wydanymi po angielsku i dostępnymi dla mas.
Należy jednak pamiętać, że MXTX była znana globalnie już wcześniej, zanim pojawiły się oficjalne angielskie wydania, a to za sprawą adaptacji. I tak: doskonale znane „Mo Dao Zu Shi” doczekało się całego pakietu czyli – adaptacji donghua (serial animowany), serialu live action („The Untamed”), adaptację manhua (komiks chiński) oraz mangę wychodzącą od tego lata, niedawno zapowiedziano również spektakl teatralny w Japonii… no, nie można też zapomnieć o adaptacji w formie audiodramy – czyli czegoś w rodzaju słuchowiska na podstawie powieści. Tak samo, „Tian Guan Ci Fu” („Błogosławieństwo Niebios”) doczekało się także manhuy, donghuy oraz audiodramy. Nieco zapomnianą i poszkodowaną powieścią jest pierwszy tytuł spod pióra MXTX jest „Ren Zha Fan Pai Zi Jiu Xi Tong” aka „Scum Villain’s Self-Saving System”, jako że doczekał się on wprawdzie własnej animacji… jednak urwano ją już po pierwszym sezonie.
Natomiast Mo Xiang Tong Xiu nie jest jedyną tak świetną i rozpoznawalną autorką. Na wyróżnienie zasługują również Meatbun Doesn’t Eat Meat, Priest czy Meng Xi Shi, których prace także mają rzesze fanów na całym świecie. Powieści Meatbun są z natury bardziej mroczne, zatem sięgną po nie raczej wielbiciele dark romance, a u Priest i Meng Xi Shi mamy gro nawiązań politycznych i zatrważające zawirowania fabularne. Równocześnie MXTX miesza słodkość romansu z przepełniającym każdą stronę duchem przygody. Każdego z autorów danmei charakteryzuje jakiś jego konik i właśnie to sprawia, że tak wielu ludzi sięga obecnie do tego gatunku – każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie.

Jakie są wasze dalsze plany na rozwój profilu na Instargamie?


Tajemnica zawodowa! Oczywiście żartujemy. Chociaż nie chcemy już teraz zdradzać wszystkich naszych planów, bo dobrze jest mieć zaskakujące widownię asy w rękawie, czyż nie?
Na pewno będziemy nadal informować o tym, co nas wszystkich interesuje, czyli danmei w Polsce i na świecie. Na razie staramy się wypracować system wrzucania postów, który nie zagrzebie nas przez algorytmy Instagrama, a też nie przytłoczy czytelników.
Chcemy się rozwijać. Przez ten owocny rok sporo udało nam się osiągnąć, za co jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy zaczęli obserwować nasze poczynania. Na pewno w dalekiej przyszłości planujemy pojawić się na konwentach. Do tego za niedługo na profilu wlecą, i o ile już nie wpadły – nowe zmiany, czyli coś świeżego, w dobrym stylu i smaku! Będzie na co czekać.  

Bardzo dziękuję za odpowiedzi!

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M


10 komentarzy:

  1. O bardzo fajne i ciekawe. Ja kiedyś często oglądałam chińskie filmy i seriale, a nawet czytałam książki chińskich autorów. Już jako dziecko interesowała mnie kultura Chin. Na Netflixie widziałam serial Córki pani Li, który jest chiński. Pozdrawiam Cię

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądam czasem chińskie filmy i seriale, ostatnio też "Córki pani Li", lubię też kuchnię chińską. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa rozmowa, w wolnej chwili odwiedzę Twoje Instagramy😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie do Instagrama nigdy nie ciągnęło, ale sama rozmowa bardzo ciekawa :)
    Pozdrawiam serdecznie ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozmowa ciekawa, ale fanką Instagramów i też Tik Toków nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiedziałam, że jest wgl taki nurt w chinach. Ciekawe.
    Pozdrawiam serdecznie 🤗
    Angelika

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa rozmowa, przeczytałam z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3