poniedziałek, 21 lipca 2025

Czymże trzeba zapłacić za prawdę o naturze wszechświata? - O ruchach Ziemi

Hello!

Po kilku miesiącach przekonywania i około czterech miesiącach od zakończenia emisji anime w końcu udało mi się namówić brata, aby uratował sekcję anime na tym blogu i napisał tekst o animacji, którą bardzo się zachwycał w ostatnim czasie, czyli O ruchach Ziemi.

Sama zaczęłam oglądać to anime, podchodziłam do niego nawet dwa razy, ale przyznaję, że zupełnie mi nie idzie. I choć mam zamiar je kiedyś dokończyć, to na pewno nie będzie to szybko. 

Tytuł ma 25 odcinków i jest dostępny na Netflixie. Mangę o tytule Ziemia i jej obroty wydaje w Polsce Waneko.


Rozdział 0 – O czym jest anime o Koperniku (bez spoilerów)
 

Ach tak, to to słynne anime znane z tego, że jest o heliocentryzmie, Koperniku i dzieje się w Polsce.
A przynajmniej byłoby z tego znane gdyby było o heliocentryzmie, Koperniku i działo się w Polsce. Bo żadnego Kopernika tam nie ma, a heliocentryzm jest konceptem, który idealnie się wpasował – po pierwsze symbolicznie (np. gwiazdy jako piękno nauki, ruch Ziemi jako rozwój), a po drugie kontekstowo (odrzucenie przez konserwatywną instytucję tj, kościół) – ale temat tej historii jest zasadniczo uniwersalny. Heliocentryzm to tylko katalizator do omówienia idei.
A jest to brutalna (tak obrazowo, jak i narracyjnie), filozoficzna historia o racjonalizmie, rozumie, celu, wpływie na przyszłość, niesprawiedliwości, wierze, a (przynajmniej według mnie) główny temat to rozwój. Rozwój człowieka ograniczany przez jego niechęć do cofnięcia się z raz obranej drogi. Rozwój nauki jest dopiero w drugiej kolejności. Bo seria wielokrotnie stwierdza, że aby zmienić wszechświat, najpierw trzeba zmienić swój sposób myślenia.

Wrogiem tutaj jest konserwatywny kościół, prawie bezlitośnie (bo jednak dają drugą szansę) tępiący wszelkie odstępstwa od swych doktryn i odrzucający możliwość zmian, no i oczywiście rządzony przez hipokrytów interpretujących Biblię jak im akurat wygodnie. A główny antagonista (i jeden z najlepszych animangowych złoli) to inkwizytor, którego celem jest zachowanie status quo przez walkę z herezją i ignorowanie głosiku w głowie sugerującego mu, że coś jest z tym wszystkim nie tak. Jednocześnie tu należy zaznaczyć, że ci źli to władze kościoła i inkwizytorzy, którzy „tylko wykonują rozkazy” – są tam też postacie pozytywne, a sama wiara jest przedstawiona jako wręcz potrzebna.

Z drugiej strony, nawet protagonistom na początku daleko do ideaów. Mamy tu bowiem na przykład: narcyza, zabójcę, drugiego narcyza… Ale tym, co odróżnia ich od kościoła jest fakt, że są oni w stanie się zmienić, i do tego ideału dążyć. Wymaga to od nich odrzucenia swoich dotychczasowych – błędnych –  założeń o świecie, co oczywiście nie jest proste – w końcu opierali na nich całe swoje życie. Jednak jeśli oni nie byliby w stanie się zmienić, to dlaczego reszta świata miałaby to zrobić?

Teraz jeszcze o technikaliach. Po pierwsze i najważniejsze: to chyba miało być tak specjalnie, ale jednak ktoś mocno przesadził, przez co kontrasty światła i ciemności zamiast coś wnosić, to psują imersję, bo żeby cokolwiek widzieć, muszę zmieniać jasność ekranu co scenę, a czasem i to nic nie daje i jest po prostu za ciemno. Poza tą jedną (ale powtarzalną) bardzo wyraźną wadą, to nie wygląda źle, oczywiście bez porównania do topowych bajek, ale to dość oczywiste, w końcu to nie jest marketable battle shounen tylko średnio – jeśli nie mało – znany seinen. Muzykę nie bardzo umiem opisywać, więc powiem tylko, że jest dobra. A opening to top tier i trzeba go obejrzeć przynajmniej cztery razy, bo tyle ma wersji (od razu widać kiedy się zmieniają), więc polecam nie skipować, tylko szukać symbolizmów i foreshadowingów.

No i tyle z części bez absolutnie żadnych spoilerów. Dalsza część tekstu to już analiza konkretnych wątków, oczywiście zawierająca minimalne spoilery, żadnych dużych – tylko tyle ile trzeba by przedstawić omawiane koncepty. I jak już wspomniałem na początku, akcja nie dzieje się w Polsce, trafiamy bowiem do…

Rozdział 1 – Królestwo P, pierwsza połowa XV wieku

Niezwykle inteligentny trzynastolatek Rafał już swoje przeżył, gdyż zanim został przygarnięty przez swojego nauczyciela Potockiego, żył na ulicy jako sierota. Obecnie jego życie jest usłane różami, wystarczy tylko grać skromnego i wszyscy głupcy wokół będą zachwyceni, jaki to on mądry i pobożny. Wystarczy się nie wychylać, a zaraz trafi na uniwersytet i będzie ustawiony na resztę życia. Wystarczy być racjonalnym, a nigdy nie zazna trudności.
Aż spotkał heretyka Huberta, który proponuje mu bluźniercze nauki. Idea oczywiście irracjonalna, bo po co miałby ryzykować narażanie się kościołowi, gdy ma praktycznie wszystko. A jednak się skusił i co? No i kończy się to zarażeniem tą całą irracjonalnością. Nie zyskuje na tym nic konkretnego. Przynajmniej nic namacalnego.

Jednocześnie na heretyków poluje inkwizytor Nowak. Nowak jest w zasadzie stereotypowym konserwatystą. Głęboko wierzący, pracuje dla kleru i nawet do głowy mu nie przyjdzie go podważać, nie ma oporów przed użyciem brutalnej siły, i naprawdę wierzy, że to, co robi jest dobre – w końcu zwalcza heretyków, którzy są źli, a dzięki temu chroni swoją córeczkę, która jest dla niego całym światem. No i zupełnie nie rozumie abstrakcyjnych idei heretyków. Dlaczego przeciwstawiać się kościołowi, który jest dobry? Albo dlaczego nie wygadać wszystkiego od razu i uniknąć tortur? Przecież to łatwe, racjonalne wyjście z sytuacji. Może to dlatego, że są opętani ale… spotkał ich już zbyt wielu, by to miało sens. Są po prostu irracjonalni i choćby chciał, to nie rozumie czemu.

Za to rozumie to Rafał. Wcześniej uważał innych za głupców, a teraz sam się za takiego uważa, bo postępuje irracjonalnie. Łatwa droga przestała mu odpowiadać, ponieważ zauważył, że nie zaprowadzi go ona do prawdy. Uwierzył w ideę większą niż on sam, co dla każdego wokół jest niepojęte. I tak zaczyna się historia o udowadnianiu heliocentryzmu.

Rozdział 2 – Ziemia łez padołem

Czy najemnik może trafić do nieba? Oczy (to imię) bardzo chciałby w to wierzyć, bo to jego jedyne marzenie, i doskonale wie, że ta praca trochę mu w tym przeszkadza, ale nie jest zbyt bystry i nie wie, co z tym zrobić. W sumie to zupełnie nie wie, co z czymkolwiek zrobić, bo praktycznie cały czas po prostu spełnia wolę innych, i sam jest niepiśmienny. Ma poważny kompleks niższości, spotęgowany przez religię – wierzy, że Ziemia to dno wszechświata, że to okropne miejsce, gdzie spadają wszystkie śmieci, i jego jedyną nadzieją jest raj po śmierci. Uwielbia patrzeć w niebo, jednak nie jest w stanie – ponieważ czuje, że nie zasługuje, by nawet spojrzeć na ten idealny, odległy świat. Jednak gdyby się okazało, że Ziemia wcale nie jest dnem, tylko jest równa innym ciałom niebieskim…

Badeni to zawieszony kapłan. Zawieszony za rządzę wiedzy. Jest on wyjątkowy i doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich umiejętności. I bardzo mu nie odpowiada fakt, że śmiertelnicy ograniczają jego talent nadany mu przez Boga. Bo jest przekonany, że Bóg wyraźnie dzieli ludzi, i on należy do klasy wyższej. Gardzi nawet ideą pomagania żebrakom – w końcu Bóg im zesłał taki los, więc tak miało być. I wierzy też, że w końcu spotka go chwila, która pozwoli mu zapisać się na kartach historii. Więc gdy nadarza się okazja na dosłowne poruszenie świata, wie, że jego zdolności istnieją właśnie do tego.

Jolenta (tak, przez E) to młoda pracownica biblioteki, fascynuje się astronomią. Jednak mimo że zdała ten sam egzamin co reszta, faceci nie pozwalają jej uczestniczyć w zebraniach. Jej jedyną nadzieją jest jej przełożony, który wie jak utalentowana jest, ale też wie, że nikt nie będzie chciał czytać rozpraw kobiety.

Więc co łączy naszych bohaterów? Oczywiście heliocentryzm. Jolenta jest uczoną, wierzy w prawdę, ale w swojej obecnej formie świat nie będzie jej słuchał nawet w zwykłych sprawach. Badeni wierzy, że jego zdolności zmarnują się, jeśli nie osiągnie czegoś wielkiego. A Oczy wciąż nie do końca rozumie sytuację i swoje uczucia, ale wie, że wcale nie chce już wierzyć, że świat jest zły. Wszyscy pragną poruszenia Ziemi. Jednak jak już wspomniałem, najpierw muszą poruszyć samych siebie.

Rozdział 3 – Czasy się zmieniają

Do tej pory wszyscy wciąż byli wierzący. Nawet gdy głosili herezje, tak zasadniczo nie odrzucali religii, tylko rozdzielali ją od nauki. A teraz przychodzi Schmitt, kapitan z heretyckiego frontu wyzwolenia, który odrzuca wszelką religię. Ale nie Boga. Określa się jako naturalista religijny – dla niego Bóg jest w naturze, a świat nie istnieje dla człowieka, tylko człowiek w świecie. Jego celem jest obalenie kościoła, ale to też nie tak, że uważa wierzących za wrogów – szanuje ich decyzję. Jego wrogiem nie są ludzie, tylko technologia i chciwość. I wierzy w los. Nie lęka się niczego, gdyż wie, że Bóg tak chciał.

I nawet na jego odrzucenie religii znajdzie się ktoś poziom wyżej, bo Draka jest kompletną ateistką. Jedyne w co wierzy to pieniądze. A przynajmniej tak twierdzi, ale nie jest w tym zbyt przekonująca. W rzeczywistości ciągle szuka swojej drogi. I tak trafia na Schmitta, którego przekonanie jest bardzo klarowne. I rozpoczynają swoje dysputy. O tym jak blask poranka ukazuje chwałę świata oraz o tym, jak ukazuje jego brzydotę. Jak rzut monetą oddaje los w ręce Boga i jak absurdalny jest to pomysł. O tym jak uczucia są niepotrzebnym balastem i jak mimo to powinny być przekazane dalej.

A gdzie w tym heliocentryzm? Praktycznie nigdzie. Ten rozdział dotyczy konfrontacji idei wiary. Czy materializm jest w stanie zapełnić duchową pustkę? Czy oddanie się ślepemu losowi to dobry pomysł? Świat się właśnie rusza z miejsca, i trzeba się otworzyć na zmiany. A naprzeciw staje inkwizytor, który nie może na to pozwolić…

Rozdział 4 – rok 1468, miasto w Polsce

Tak, bardzo konkretnie. W pewnym sensie epilog dzieje się niezależnie od reszty, bo mimo wyraźnych powiązań, są też wyraźne sprzeczności. Jest to kulminacja przedstawionych wcześniej idei, a same historie, które je zaprezentowały nie mają już znaczenia i same się wykluczają. W końcu one dzieją się w bliżej nieokreślonym czasie i miejscu, tutaj wkraczamy w część „historyczną”. Jednak już nie będę wchodził w szczegóły, bo to wymagałoby zbyt wielu konkretów, których w tym tekście unikałem. I większość wątków przemilczałem, a to, czego nie przemilczałem, przedstawiłem jedynie powierzchownie. Idźcie obejrzeć samemu. Nie jest to raczej doświadczenie dla wszystkich, ale zdecydowanie warto.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M i M2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3