czwartek, 17 lipca 2025

Naoglądałam się dokumentów 10

 Hello!

Dziś paczka dokumentów tragicznych, smutnych i porażających - nie planowałam tego, tak wyszło, że wszystkie ukazały się na Netflixie niedawno. Niechcący wrażenia z dokumentów wyszły też dłuższe, niż sądziłam i wręcz musiałam się powstrzymywać, aby nie napisać więcej.


Titan: The OceanGate Disaster

Obejrzałam trzyczęściową serię SciFuna, obejrzałam wiele innych materiałów dostępnych na YouTube, ale obejrzałam i ten film. W zasadzie nie dowiedziałam się z niego niczego nowego, ale mam wrażenie, że materiałów o OceanGate nie ogląda się dla nowych informacji, a jedynie z nadzieją, że nie pojawi się nowa osoba, która stwierdzi, że w być może najtrudniejszym inżynieryjnym koncepcie, jakim jest zabieranie ludzi bardzo głęboko pod wodę, chciałaby być zapamiętana za zasady, które złamała. I w zasadzie, ile by człowiek nie oglądał tych materiałów, to myśli są tylko dwie 1) jakim cudem taki wypadek nie wydarzył się wcześniej, 2) dlaczego ludzie byli zabierani pod wodę w niezarejestrowanej, nieprzetestowanej, nieoficjalnej łodzi zanurzalnej. Na pierwsze odpowiedź w zasadzie brzmi cud, na drugie niemierzalna arogancja i bezczelność szefa OceanGate. Plusem tego dokumentu są na pewno wypowiedzi osób pracujących dla OceanGate lub mających z firmą jakąś inną styczność.

Grenfell: Uncovered (Grenfell: Prawda o pożarze)

Jako osoba wychowana na próbach ewakuacji, które odbywały się w szkole na każdym etapie edukacji, na uczelni, w akademiku - przynajmniej raz w roku, czasami częściej, a czasami, bo ktoś zostawił garnek z jajkami na kuchence i o nim zapomniał, i włączył się alarm przeciwpożarowy, czy naprawdę zapaliło się coś na dachu szkoły, wychodzenie z zagrożonego budynku jest dla mnie naturalne, dlatego gdy oglądałam ten dokument i dowiedziałam się, że zaleceniem dla ludzi, aby podczas pożaru siedzieli na miejscu w swoich mieszkaniach, nie mogłam zebrać szczęki z podłogi i ciarki przechodziły mi po plecach. 

I tak mniej więcej zostaje przez cały dokument, bo jest on porażający. Także pod tym względem, że oczywiście żadna z firm, która produkowała czy miała w jakiś inny sposób wpływ na to, jakie panele (w skrócie: plastikowe i takie, o których było wiadomo, że są nie tylko łatwopalne, ale także ze względu na kształt jeszcze bardziej mogą przyczyniać się do rozprzestrzeniania pożarów) zostały zamontowane na wieżowcu, nie tylko w zasadzie nie przeprosiła, nie mówiąc o wzięciu odpowiedzialności, ale wprost - zwalały one winę na siebie nawzajem. Lokali decydenci przeprosili, ale niezbyt przekonująco. Podczas jednego z pokazanych w dokumencie publicznych przesłuchań prowadzonego przez Richarda Milletta KC pan Eric Pickels dał taką wypowiedź, że prawie spadłam z krzesła z szoku, bo wymagał poszanowania jego czasu, ale reakcja pana Milletta to prawdziwe złoto, bo jedno słowo i wyraz twarzy przekazało więcej niż milion słów.

Rzeczą, która wydała mi się ciekawa, był oto, że dokument nie poświęca wiele - w zasadzie wcale - czasu na samą akcję gaszenia i jak to przebiegało. Poznajemy kilku strażaków, którzy byli na miejscu, ale opowiadają oni głównie o swoich wrażeniach, gdy przybyli do budynku (a początkowo miał to być tylko pożar w kuchni na 4 piętrze), zobaczyli płonący budynek i o ludziach, z którymi mieli styczność. Później niestety i ku wielkiemu zaskoczeniu okazuje się, że straż pożarna nie do końca działała tak sprawnie i profesjonalnie, jak spodziewa się po tej właśnie konkretnej jednostce. Poza nimi w dokumencie wypowiadają się osoby, którym udało się wyjść z wieżowca oraz rodziny osób, którym niestety się nie udało, specjalista od pożarnictwa, dziennikarz, który zajmował się i zajmuje tematem wieży, Theresa May (nie napisałam o tym przy serii niżej, ale w niej pojawił się Tony Blair, a ja pomyślałam, że zaskakująco łatwo złapać byłego premiera UK do produkcji dokumentalnej) czy kobieta z organizacji zajmującej się bezpieczeństwem pożarowym. 

Mam też wrażenie, że nie wybrzmiało tak bardzo, jakby mogło - szczególnie dla osób niemających pojęcia o silnych podziałach klasowych w Wielkiej Brytanii - znaczenie tego, jak budynek i jego mieszkańców traktował jego zarząd. Chociaż może fakt, że podjęto decyzję, aby obłożyć wieżowiec najtańszymi możliwymi panelami tylko po to, aby ładnie wyglądał, żeby budynki wokół niego nie traciły na wartości wiele wyjaśnia.  

Gdybym miała naprawdę polecić jeden z dokumentów, który dzisiaj opisuję, to zdecydowanie ten. 

Attack on London: Hunting The 7/7 Bombers

Zacznę od tego, że to czteroodcinkowy serial, odcinki mają po około 40 minut, ale spokojnie można było z tego zrobić film. W zestawieniu z dokumentem opisywanym wyżej ten jest bardziej sensacyjny, a ponieważ to seria, odcinki muszą kończyć się w takim sposób, aby chciało się włączyć kolejny. To nie jest mój ulubiony sposób prowadzenia narracji, ale też widziałam o wiele gorsze pod tym względem produkcje - w tej jest to zauważalne, ale wykorzystanie tych elementów jest też w jakimś stopniu zrozumiałe. Większym problemem tej serii jest to, że zupełnie nie wie, na którym elemencie opowieści chce się skupić. Zamachowcy z 7 lipca byli samobójcami, więc raczej trzeba było ich zidentyfikować niż poszukiwać; natomiast trzeba było poszukiwać zamachowców, którzy chcieli zrobić to samo, czyli zdetonować bomby w metrze i autobusie, dwa tygodnie później. Dostajemy kilka wypowiedzi od szefowej MI5 oraz od premiera Wielkiej Brytanii w tamtym czasie oraz opowieści osób, które wydarzenia przeżyły. Byłam bardzo zaskoczona, jak wiele materiałów telewizyjnych z tamtego czasu zostało włączone do tego dokumentu. Ale jako seria jest to dokument trochę chaotyczny i nie chcę napisać nudny, ale pomimo tego zauważalnego tonu sensacji, wcale nie oglądało mi się go z zaciekawieniem - w tym sensie, że zazwyczaj śledztwa pokazane są dużo bardziej fascynująco, a tutaj tego nie widać. W zasadzie nawet chciałabym, aby seria dużo bardziej skupiła się na historiach i opowieściach osób, które przeżyły i ratowników, bo właśnie te historie wydają się dużo ważniejsze.

Zdecydowałam się na obejrzenie tej serii po wysłuchaniu ostatniego odcinka podcastu Korespondencja z Londynu, w którym wydarzenia z 7 lipca 2005 roku są omawiane. W przeciwieństwie do zdarzeń pokazywanych w dwóch omawianych wyżej filmach tych zamachów bombowych zupełnie nie pamiętałam - wydarzyły się w wakacje, gdy byłam pomiędzy drugą a trzecią klasą podstawówki (jeśli dobrze liczę).

W połowie 3 odcinka (i początku 4) narracja serii się zmienia. Te części poświęcone są akcji policyjnej - wraz z rekonstrukcją drogi przebywanej przez tę osobę - która zakończyła się zabiciem niewinnego człowieka - choć bardziej pasowałoby chyba napisać egzekucji, bo jeżeli policjanci i inne osoby biorące udział w tej akcji, opowiadają ją rzetelnie (a wydaje się, że tak właśnie jest), to opowieść o tym, jak udzieliła im się paranoja (trzeba przyznać, że jednym z lepszych aspektów tego dokumentu jest to, ile czasu i miejsca poświęcił na przedstawienie perspektywy i obaw muzułmańskich obywateli Wielkiej Brytanii w związku z tą sprawą i obiektami jakiego targetowania przy tym byli) i przy mniej niż powiedziałabym 10% pewności, że to ta osoba, której szukają, ją zastrzelili. W wagonie metra pełnym ludzi warto dodać. Ci policjanci mieli okazje zatrzymać tego człowieka zanim wszedł do metra, ale nie - czekali i czekali, bo też trzeba napisać, że z tej opowieści wynika, że rozkazy i linia odpowiedzialności była co najmniej dziwnie rozmazana, o ile istniejąca. Jak widać z opisu, to sytuacja, która może sprawić, że w widzu krew się zacznie gotować.  

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

 

1 komentarz:

  1. Ja nie mam czasu, aby cośkolwiek obejrzeć. W wolnej chwili sięgam po książki.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3