Hello!
Niech o głębi mojego aktualnego kryzysu czytelniczego świadczy fakt, że czytałam tę książkę dwa miesiące, przedłużałam jej wypożyczenie w bibliotece 2 razy, a gdy już miałam ją kończyć, to same ostanie sto stron czytałam dobre 2 tygodnie - a ta książka mi się podobała i najogólniej naprawdę dobrze się ją czyta. Wydaje mi się, że trochę nie mogłam jej też dokończyć, bo wiedziałam, że będę chciała o niej napisać, a z powodu mojego obecnego podejścia do czytania, to może nie wyjść tekst naprawdę przedstawiający plusy tego tytułu. Ale zaczęłam tworzyć ten wpis w nadziei, że zmotywuje mnie do dalszego czytania.
Tytuł: Masło
Autorka: Asako Yuzuki
Tłumaczenie: Anna Wołcyrz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Sięgnęłam po Masło, bo w zeszłym roku widziałam sporo tej książki w mediach zarówno społecznościowych, jak i na portalach, a nawet w prasie książkowej, i opinie o tym tytule były naprawdę dobre. Tak naprawdę miałam mętne pojęcie, o czym jest ta książka (a już zupełnie do posłowia nie miałam pojęcia, że pomysł na powieść był jakoś inspirowany prawdziwymi wydarzeniami - jakoś nawet w poleceniach na czwartej stronie okładki mi to zupełnie umknęło) - i może to był dobry trop czytelniczy, bo byłam w trakcie czytania zaskakiwana. To znaczy - naprawdę sądziłam, że nasza główna bohaterka skupi się bardziej na pytaniu, czy Manako Kajii zabiła. Ale chociaż Rika prowadzi swojego rodzaju śledztwo, tak naprawdę jej podróż rozgałęzia się na kilka wątków motywowanych jej spotkaniami z morderczynią (?). Rika bardziej niż Manako Kajii poznaje siebie - i trzeba napisać, że robi to w bólach i przyprawiając czytelnika o silny syndrom chęci krzyczenia na bohaterkę, aby się ogarnęła.
Tym bardziej, że zdecydowana większość książki pisana jest z jej perspektywy (nie jest to narracja pierwszoosobowa, ale na dobrą sprawę mogłaby być, bo narrator zdecydowanie nie jest wszechwiedzący). Chociaż nie tylko, bo po pierwsze niektóre spostrzeżenia, które czyni narrator (chociaż tutaj byłabym całkiem przekonana, że jest to narratorka) wydają się na tyle błyskotliwe i poza specjalizacją głównej bohaterki, że musi je przekazywać jakaś inna instancja opowiadająca, po drugie mamy też fragmenty narracji pierwszoosobowej (i to było prawdziwe zaskoczenie!), a po trzecie na początku książki mamy fantastyczny fragment: „W naszym społeczeństwie wbija się nam wszystkim do głów od najmłodszych lat, że jeśli kobieta nie jest szczupła, kompletnie się nie liczy” (s. 30) i dalszy fragment do końca akapitu, ale nie chcę przepisywać całości. To naprawdę jasne i głębokie utożsamienie narratora ze społeczeństwem Japonii. Czy raczej z Japonkami.
Jakimi spostrzeżeniami dzieli się narratorka i co przeżywa Rika w trakcie powieści? O postrzeganiu ciała, a szczególnie o przybieraniu na wadze; o dziwnym postrzeganiu starania się lub niestarania w społeczeństwie; o niedostrzegalnej lub aż za bardzo eksponowanej roli kobiety w społeczeństwie - ale także o tym, jak kobieta może postrzegać oraz w nim odnajdywać bądź nie. Oraz oczywiście o kuchni. To stwierdzenie tłumaczki, że sama zaczęła gotować, pracując nad książką jest bardzo łatwe do uwierzenia i zdecydowanie nie na wyrost. Bo chęć do próbowania przepisów (szczególnie, że niektóre są naprawdę proste: ryż + masło + sos sojowy - trudno to nawet nazwać pełnoprawnym przepisem!) jest ogromna. Sama się na gotowanie jednak nie skusiłam, bo miałam poczucie, że gdybym to zrobiła, to uległabym takiej samej manipulacji, jak główna bohaterka. Jak widać w ten czy inny sposób, książka mocno wpływa na swoich czytelników.
Muszę przyznać, że zakończenie Masła bardzo mnie zaskoczyło i to w bardzo pozytywny sposób. Bo chociaż dosyć wcześnie zrozumiałam, że sprawa kryminalna nie jest wcale nie w nim aż tak istotna, po etapie, gdy dwie nasze bohaterki (Rika - dziennikarka i Reiko - jej przyjaciółka; i muszę niestety szczerze przyznać, że przez całą książkę zdarzało mi się mylić imiona bohaterek, mimo skupienia i uważności) ulegają manipulacji Manako Kajii, nie do końca mogłam załapać, cóż takiego ta książka będzie chciała ostatecznie przekazać swojemu czytelnikowi. A okazuje się, że zakończenie jest pełne satysfakcji i ciepła. I chociaż w trakcie opowieści Rika zostaje zmanipulowana i rozbita na kawałki, to nienachalnie i krok po kroku udaje się jej poskładać nie tylko siebie, ale i osoby w jej otoczeniu. Zakończenie jest naprawdę zaskakujące, bo gdy już się je zna i spojrzy na całą opowieść, można pomyśleć: „No tak oczywiście, inaczej autorka nie poświęcałaby innym bohaterom tyle przestrzeni”, a jednocześnie jednak prawie nic nie zapowiada takiej konkluzji. Chociaż to prawie nic to też nieprawda. Tej konkluzji nie zapowiada reklamowanie książki hasłami o opowieści kryminalnej. Natomiast narracja tworzy piękne napięcie pomiędzy rezultatami, które osiąga główna bohaterka i oskarżona.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
LOVE, M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3