W zeszłym roku na urodziny Koleżanka z ławki dostała Sherlocka- lalkę wykonaną przez moją mamę. W tym do Holmesa dołączyła Irene Adler.
Zrobienie jej fryzury i wyszycie uśmiechu to była męczarnia. O ile włosy po pierwszym przymocowaniu do głowy poprawiałam tylko 2 razy, to do uśmiechu nie miałam tyle cierpliwości. Ani pomysłu jak go zrobić, aby jednak wyglądał dobrze.
LOVE, M
gratuluje talentu! :)
OdpowiedzUsuńTa lalka jest naprawdę piękna :))
OdpowiedzUsuńMi koleżanka zrobiła ostatnio taką żabę i uważam, że jest to świetny pomysł na prezent :D
To na szydełku?:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak mi się wydawało, ale wolałam się upewnić:)
OdpowiedzUsuńFenomenalnie to wyszło ! :-)
OdpowiedzUsuńAle fajnie wygląda ta lalka! Na pewno była z nią masa pracy... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com