sobota, 13 czerwca 2020

Czy można spoilerować klasyki?

Hello!
Zacznę od prawdopodobnie kilometrowego disclaimera, bo gdy pisze się o spoilerach chyba inaczej nie można. W poniższym tekście używam sformuowań "wszyscy wiedzą/znają" z całkowitą świadomością, że nie wszyscy wiedzą i znają, ale przypadki nieznania nie podważają moich ogólnych myśli na temat spoilerów. Podobnie samo określenie spoiler wymagałoby osobnego akapitu, aby je zdefiniować na potrzeby tego tekstu - ale ja posługuję się nim w nieco abstrakcyjnym, ogólnym znaczeniu, myślę, że każdy zrozumie/poczuje, o jakie spoilowanie czy spoilerowanie chodzi (tak naprawdę to wypadałoby jeszcze wyjaśnić, czy to jedno, czy drugie). I ostatnia uwaga - to nie jest tak, że będę się bardzo upierała przy swoim zdaniu, ja po prostu zastanawiam się nad pewną kwestią, nawet przeprowadziłam na ten temat burzliwą dyskusję z bratem i nie mam ochoty jeszcze się zastanawiać na przykład, czy spoiler to coś obiektywnego, czy subiektywnego. Sama jestem na spoilery dość nieczuła, nawet zdradzenie mi zakończenia książki/filmu/serialu raczej nie odbierze mi radości z oglądania, czy nie sprawi, że nie będę mogła się w to czytanie/oglądanie zaangażować. 

Sienkiewicz spoilery

A teraz nad czym w kontekście spoilerów tak bardzo się zastanawiałam: otóż, czy można komuś zaspoilerować klasyki? (a poniżej spoiler z Evangeliona)

Jakiś czas temu uznałam, że świetnym pomysłem na spędzenie piątkowego wieczoru będzie powtórka z anime Neon Genesis Evangelion. Dodałam na stories na Instagramie zdjęcie czołówki i oglądałam sobie wybrane odcinki. Aż doszłam do odcinka z Kaworu. Wtedy sobie uświadomiłam, że Evengelion może nie być najlepszym wyborem na coś miłego do oglądania w piątek. I pomyślałam, że aby to zobrazować, dodam kolejne stories. Z momentu, gdy Kaworu traci głowę. Ale zanim to zrobiłam przez dłuższy moment zastanawiałam się, czy to nie spoiler, czy nie zniszczę komuś oglądania publikując to. I z tego zastanawiania się, które nie dawało mi spokoju jeszcze przez długi czas, powstaje dzisiejszy wpis. 

Wyjaśnię, dlaczego doszłam do wniosku, że pokazanie na stories tamtej sceny nie było spoilerem:
- Neon Genesis Evengelion to anime z przełomu 1995 i 1996 roku, jego ostatni odcinek ukazał się 4 miesiące zanim się urodziłam. To znaczy, że to anime ma 25 lat. 
- Evangelion jest na Netfliksie od prawie roku.
Z tych dwóch punktów wyciągnęłam wniosek: jeśli ktoś chciał, to miał wystarczająco dużo czasu i możliwości, aby Evangeliona obejrzeć. Jeśli tego nie zrobił, to nie moja wina.

Kolejne punkty dotyczą już ludzi bardziej zainteresowanych anime:
- Evengelion jest ogólnie dość znany, na pewno uznawany jest za jedno z klasycznych anime; jeśli interesujesz się anime to albo go widziałeś, albo po prostu wiesz o co chodzi.
- jeszcze raz ogólnie: Evengelion cieszy się niesłabnącą popularnością.
- pretensje za spoilery z Evengeliona brzmią jak pretensje za spoilery z Death Note'a. To znaczy niedorzecznie i mam nadzieję, że nie trzeba tego tłumaczyć.

- wśród moich znajomych, którzy zerkają na stories są osoby, które nie wiedzą co to Evengelion i którym nie robi różnicy, co ja tam wrzucam.

Mniej więcej w tym samym czasie wpadłam na wpis znanej blogerki z jej ulubionymi książkami lub bardzo podobny. Wśród tych książek były Zbrodnia i kara oraz Wojna i pokój. Nie pamiętam, aby sama blogerka szczególnie zdradzała fabułę tych książek, ale w komentarzach trwały różne dyskusje. Jedna z nich zakończyła się mniej więcej w momencie, gdy jedna osoba oskarżyła drugą o zaspoilowanie Zbrodni i kary i popsucie radości z czytania. A ja zaczęłam się zastanawiać czy można zaspoilerować komuś Zbrodnię i karę.

- Według Wikipedii Zbrodnia i kara w Polsce po raz pierwszy ukazywała się w latach 1887-1888.
- Zbrodnia i kara była i jest lekturą szkolną w liceum na poziomie podstawowym.
- Zbrodnia i kara funkcjonuje ponad byciem lekturą szkolną jako klasyk literatury w kulturowej osmozie.

Czyli jeśli skończyłeś szkołę średnią to zasadniczo nie można zaspoilerować ci Zbrodni i kary, bo musiałaś/musiałeś mieć styczność z tą książką. 

Z Wojną i pokojem sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, bo Wojna i pokój to nie lektura szkolna. Ma za to cztery tomy i ogólnie jest bardzo długa. I adaptowana dla kina bądź telewizji tak średnio raz na 10 lat. Wikipedia informuje o 3 filmach i 5 serialach, ostatnim z 2016 roku produkcji BBC. Nikt nie ma jednak obowiązku ani czytać, ani oglądać Wojny i pokoju. Uznałabym jednak, że (razem z Anną Kareniną i obok Zbrodni i kary i Mistrza i Małgorzaty) Wojna i pokój także funkcjonuje czy po prostu jest klasyka literatury, której nie musisz czytać, aby ją znać. Co do Mistrza i Małgorzaty - to także lektura, plus cytaty czy niektóre fragmenty z tej książki funkcjonują w internecie jako memy, albo niewiele im do tego brakuje. 

W czasie tych rozmyślań, przypomniałam sobie jeszcze o wywiadzie (którego szukanie zajmowało mi zdecydowanie zbyt wiele czasu) w trakcie, którego, jeśli dobrze pamiętam, doszło do sytuacji, gdy aktor bądź aktorka opowiadali o fabule filmu, a osoba przeprowadzając wywiad stwierdziła "Ależ to przecież spoiler", na co osoba, która opowiadała "Ależ ta książka opublikowana została 50 lat temu!". Tak mniej więcej było. Wydawało mi się, że wydarzyło się to przy okazji promowania jednej z trzech części ekranizacji Hobbita, ale nie udało mi się znaleźć tego konkretnego wywiadu. Wpadałam na inny, w którym Martin Freeman mówi: "Bilbo wraca do domu. Przepraszam to spoiler, dla ludzi którzy nie znają tej historii".

A z naszego podwórka, gdy kłóciłam się z bratem i szukałam przykładów, do głowy przyszło mi Ogniem i mieczem. I pytanie, czy w Polsce można komuś zaspoilerować Ogniem i mieczem, biorąc pod uwagę, jak bardzo jest ono obecne w przestrzeni kulturowej. I nawet brat przyznał mi rację, że byłoby trudno, bo Ogniem i mieczem zalicza się do wytworów kultury, które każdy zna. A zostając przy Sienkiewiczu mamy jeszcze Krzyżaków i Potop, które były lekturami do wyboru w liceum, gdy do niego chodziłam. I czytałam Krzyżaków, ale koleżanka z rocznika wyżej Potop. Teraz sprawdzałam i został tylko Potop. Mój młodszy brat w siódmej klasie czytał Quo Vadis (i tu jest chyba wybór albo to, albo Krzyżacy). Na mojej liście lektur go nie było, ale i tak jakoś się wiedziało o czym Quo Vadis jest, co się tam dzieje i czego dotyczy ta historia.

Albo czy można poważnie podejść do kogoś, kto ma pretensje w internecie o to, że ktoś zaspoilerował mu Titanica?

Tak jak wspominałam na początku - bardziej zastanawiam się nad tą kwestią niż uniwersalnie odpowiadam na każde pytanie, nad którym myślałam, nawet jeśli to, co napisałam, brzmi na jakieś ostateczne sądy i wyroki. Ze spoilerami jest tak, że każdy jeden przykład można by rozpatrzyć z tysiąca stron i miliona kątów i każdy będzie miał na ten temat swoje zdanie. A ja jestem bardzo ciekawa Waszego!

Trzymajcie się, M

6 komentarzy:

  1. Widzę sprawę spoilerów trochę inaczej. Na moją listę "do obejrzenia" wciąż przybywają nowe pozycje. To nie jest tak, że wszystkie filmy/seriale/książki ogląda się lub czyta od razu, kiedy wyjdą - niejednokrotnie zdarza się, że ktoś ze znajomych poleca mi film, który wyszedł powiedzmy kilkanaście lat temu, a o którym wcześniej nie słyszałam. Nie sposób oglądać te wszystkie filmy od razu po tym, jak ktoś je poleci, dlatego lądują na "mojej liście" na Netflixie i czekają, aż znajdę na nie czas i będę mieć odpowiedni nastrój. Dlatego argument, że to jest stary film i każdy, kto chciał, już go obejrzał, zupełnie do mnie nie trafia.
    Inna sprawa jest taka, że każdy może uznać za spoiler coś innego. Przykład będzie bardzo skrajny i dość przesadzony, ale jednocześnie prawdziwy (o czym dobrze wiesz, bo zdążyłam już opowiedzieć Ci o tym przeżyciu ^^): Kilka dni temu natrafiłam w TV na film "Kapitan Ameryka" (pierwszą część), którego nigdy nie oglądałam i jakoś udało mi się przeżyć do tej pory nie wiedząc o tym filmie zupełnie nic. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w pierwszej przerwie reklamowej w ramach autopromocji kanału zobaczyłam zwiastun tego filmu i okazało się, że to będzie film o superbohaterze Marvela... Początek filmu zupełnie tego nie zasugerował, i na pewno wolałabym się o tym dowiedzieć podczas oglądania filmu niż wcześniej z reklamy... Poza tym, do zeszłego roku nie miałam pojęcia, jak się kończy "Titanic" - chyba jakoś w życiu udaje mi się dość sprawnie tych poważniejszych spoilerów jednak unikać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy post i dobrze dobrane przykłady :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę się nie zgadzam z tym, że kto miał czas ten nadrobił. Sama będę omawiać Zbrodnię i Karę w przyszłym roku szkolny i zupełnie nie mam pojęcia o czym to jest, więc trochę się zestresowałam, że zaraz dla przykładu coś zaspoilerujesz lub zaspoilujesz (swoją drogą dzięki! To dzięki Tobie postanowiłam poszukać i dowiedzieć się, że obie wersje są poprawne, a cały czas myślałam, że moja pani z polskiego wypowiada to błędnie :P), na szczęście obyło się bez tego smaczku. ;) Myślę, że ciężko rozmawiać o kulturze bez spoilerów, więc występowanie ich w kulturze jest zrozumiałe, bo ciężko opisywać swoje wrażenia mówiąc "no i ten tego coś tam z tamtym", ale z drugiej strony jeśli ktoś nigdy nie słyszał o danym dziele i nie ma go na radarze, to nawet nie będzie poszkodowany. Najbardziej dotknie to osoby, które a) są w trakcie b) przymierzają się do rozpoczęcia, bo na zasadzie różowego słonia, to nie będzie chciało wyjść z pamięci. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym punkcie niekoniecznie chodzi o czas - bardziej o istnienie możliwość i chęć nadrobienia ;>

      Dzięki za komentarz, jest bardzo ciekawy ^^

      Usuń
  4. Według mnie spoilerowanie klasyków to w sumie nie spoiler. Każdy powinien wiedzieć że są tak zakorzenione w kulturze i popkulturze że wszędzie można trafić na jakieś wzmianki i nie powinno się mieć o to do nikogo pretensji. Osobiście wiem że nie znam wielu klasyków i na pewno przyjemniej by się je czytało albo oglądało nie znając zakończeń ale do tego trzeba by żyć w odciętej od świata bańce.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3