Hello!
O Kill Me, Heal Me wspominałam we wpisie o dramach, które zapomniałam oglądać dalej i pisałam, że jednak wróciłam do tego tytułu, chociaż pierwsze spotkanie z tym serialem było raczej odstraszające.
I tak, to nie jest drama, którą polecałabym ludziom jako pierwszy ani nawet drugi koreański serial do oglądania. Po pierwsze z dramami jest tak, że najlepiej zaczynać od serii najwyżej sprzed dwóch-trzech lat, bo z jakiegoś powodu dramy bardzo szybko się starzeją (albo to poczucie estetyki i technologia zmienia się jeszcze szybciej), a po drugie trzeba przyzwyczaić się do pewnych schematów i sposobów podchodzenia do pokazywania pewnych scen, a nawet humoru - i to jest drama, którą lepiej oglądać już z pewną bazową wiedzą, jak seriale działają.
Wszystkie zastrzeżenia mamy już za sobą, więc teraz czas przejść do wrażeń z dramy. I pierwsze jest takie, że zaskakująco szybko się ją ogląda, przynajmniej na początku, bo niestety im bliżej końca, tym bardziej się dłuży. A to, że Kill Me, Heal Me jest dramą z początku 2015 roku widać najbardziej po scenach z babką i matką głównego bohatera oraz w całej korporacyjnej intrydze.
Cha Do-hyun - cierpiący na zaburzenia dysocjacyjne osobowości (DID), spadkobierca znanej firmy - postanawia zatrudnić sekretnego lekarza, aby odzyskać kontrolę nad swoim życiem.
Kiedyś gdzieś wspominałam, że oficjalne opisy dram często nijak się mają do tego, co oglądamy przez kilka początkowych odcinków. Tutaj na przykład Oh Li-jin zostaje prywatną lekarką Do-hyuna w ósmym (8!) odcinku. Chciałam jakoś przeredagować ten tekst, ale gdybym to zrobiła nie udowodniłabym, że ten opis - ani żaden inny dłuższy, który można znaleźć w internecie - nie oddaje złożoności fabuły Kill Me, Heal Me, bo zanim bohaterowie dotrą do momentu, gdy Li-jin zostaje prywatnym lekarzem Do-hyuna przeżywają (i to dość istotne słowo) po drodze wiele przygód (a to pewien eufemizm). To tak uprzedzając, abyście się nie zdziwili, że to nie jest tylko historia o pacjencie i lekarzu.
Subtelnie wersja 1
W ciele Do-hyuna żyje siedem osobowości, a Do-hyun jest hostem i głównym bohaterem serialu. Poza tym często pojawia się Shin Se-gi, który jako pierwszy zbliża się do pani doktor i który pamięta traumę; Ferry Park, którego poznają rodzice oraz brat Li-jin; Ahn Yo-seob i Ahn Yo-na to bliźnięta, chłopiec z usposobienia jest artystą, ale jest także osobowością ze skłonnościami samobójczymi, Yo-na pojawia się, gdy Do-hyun przeżywa ogromy stres i podobno ma pomóc z nim sobie poradzić, ale jako osobowość jest bardzo głośną osobą i podoba się jej brat Li-jin, Li-on. Mamy także dwie tajemnicze osobowości: Nanę oraz Pana X. Z tego co wiem, Kill Me, Heal Me jest całkiem przyzwoitym pokazaniem DID w popkulturze, ale w tym temacie powinien wypowiadać się ktoś, kto się zna na temacie. Ja mogę tylko napisać, że zwykle w dramach bohaterowie mają problemy z komunikowaniem się między sobą, całe wątki opierają się na nieporozumieniach, które wynikają z tego, że bohaterowie ze sobą nie rozmawiają. A w Kill Me, Heal Me "krzyczy się" na głównego bohatera, żeby zamiast myśleć o pozbywaniu się swoich osobowości, spróbował się z nimi porozumieć i jakoś dogadać.
Fabularnie jest trochę zbyt szybko i w zbyt oczywisty sposób, że bohaterowie mają jakąś wspólną przeszłość, której oboje (znaczy Do-hyun), nie pamiętają, a która związana jest z traumą, którą pamięta Shin Se-gi. Scenarzyści mogli zacząć wspominać o tym zdecydowanie później, bo drama ma 20 odcinków. I niestety im bliżej końca tym odcinki ogląda się coraz trudniej. Wątki zaczynają się nudzić, bo są niepotrzebnie porozciągane. Poza tym praktycznie od początku widz wie więcej od bohaterów, więc tylko czeka, aż oni dojdą do prawdy. I powinno to być pokazane w intrygujący sposób, a tutaj jest niekoniecznie. Scenarzystom udaje się zaskoczyć widza pod koniec serialu, jednak chwilowy szok przygasa, gdy zauważy się, że końcówka jest nieco za bardzo ściśnięta i tak naprawdę brakuje kilku szczegółów, aby dokładnie wyjaśnić, dlaczego wygląda ona tak, a nie inaczej.
Subtelnie wersja 2. Nie wspomniałam o tym w tekście głównym, ale ta drama na naprawdę zabawne momenty.
Wyraźnie widać, że to jednak wątek z tajemnicą i traumą jest mocną stroną tego serialu. Wątek romansowy pomiędzy Li-jin i głównym bohaterem (głównymi bohaterami? - bo najpierw Shin Se-gi zakochuje się w pani doktor / a potem pani doktor zakochuje się w Cha Do-hyunie) jako linia fabularna jest zupełnie nieszczególny, ale na pewno jest nieprofesjonalny. Samą Li-jin prawdopodobnie zaliczyłabym do grona najbardziej irytujących bohaterek wszech czasów, gdyby nie to, że mamy okazję widzieć ją w wielu różnych sytuacjach i różnych okolicznościach i możemy dostrzec szczerość kryjącą się za jej głośną osobowością.
Początek Kill Me, Heal Me całkowicie mnie urzekł, ale niestety z czasem oglądanie dramy stało się męczące - i to nie tylko, dlatego że odsłaniane były mroczne tajemnice przeszłości. Jestem jednak pewna, że to drama, o której nie tak łatwo będzie zapomnieć.
LOVE, M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3