sobota, 12 lutego 2022

Strzał w kolano - Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą

 Hello!

Naprawdę chciałam, aby książka Factfulness bardzo mi się podobała. Ale tak się nie stało. Z kilku powodów.   

Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą

Tytuł: Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą
Autor: Hans Rosling
Tłumaczka: Monika Popławska
Wydawnictwo: Media Rodzina

Po pierwsze - znałam odpowiedzi na pytania, które autor analizuje. Nie miałam pojęcia, że jest on odpowiedzialny za Gapminder, na który wpadłam jakiś czas temu i zrobiłam sobie ten test. Wiedziałam więc, że pytania są "podchwytliwe" i nie byłam szczególnie zaskoczona odpowiedziami. 

Po drugie - autor - chociaż posługuje się statystyką i liczbami - jest mało precyzyjny. To znaczy zdefiniował poziomy dochodowe różnych krajów - ale nigdzie konkretnie nie napisał, jakie dokładnie kraje świata mieszczą się w danym poziomie. Co jest ważne jeśli z perspektywy Szwecji piszemy o skrajnej biedzie (dochód na poziomie dolara dziennie) i nawet dokładnie twierdzimy, że to, co w Europie / Ameryce Północnej nazywamy biedą, tak naprawdę biedą nie jest.

Inny przykład - autor poświęca stronę, aby opowiedzieć o tym, że powinniśmy przeliczać produkcję CO2 na mieszkańca kraju - nie na kraj, po czym nie podaje żadnych dokładnych wyliczeń, ileż tego CO2 kraje produkują. Zamiast pokazać wykres ze średnią roczną produkcją CO2 na mieszkańca danego kraju, pokazuje grafikę obrazującą, ile osób, w jakim kraju źle odpowiedziało na pytanie z jego ankiety. Im więcej o tym myślę, tym bardziej nie rozumiem skupienia autora na tym, kto odpowiadał na zadawane pytania, zamiast na jasnym, skupionym na konkretnych krajach pokazywaniu, jakie dokładnie rzeczy zmieniły się na lepsze. 

Ponadto autor skacze od przykładu do przykładu, łączy ze sobą niekiedy zupełnie niepowiązane zagadnienia i czasami nie do końca wiadomo, co chce udowodnić.

Po trzecie - autor ma ogromny problem z dziennikarzami i mam wrażenie, że to pośrednio do nich kierowana jest ta książka. Rosling często robi przeróżne disclaimery "nie chciałbym zabrzmieć nieuprzejmie", "to nie ich wina, to taka praca" przy różnych opisach w książce, ale często brzmią one nieszczerze. Mam też wrażenie, że czasami projektuje on jakieś założenia na społeczeństwo - to nie jest zaskakujące, że ludzi zainteresuje pierwszy od stu lat przypadek zaatakowania człowieka przez niedźwiedzia - ale ludzie naprawdę wiedzą, że to jest coś niecodziennego. Inny przykład - autor próbuje wmówić czytelnikom, że ludzie nie wiedzą, że samoloty to najbezpieczniejszy środek transportu. Ale naprawdę jestem pewna, że wiedzą, bo jest to często powtarzane i przywoływane. I każdy wie, że rozbicie się samolotu to ogromy wyjątek od bardzo bezpiecznej reguły. 

Po czwarte - mam niepokojące wrażenie, że ostatnie 2-3 lata mogły autorowi popsuć statystyki i nie mogłam pozbyć się tej myśli w czasie czytania. I wymieniałam sobie w głowie kraje: Liban, Birma/Mjanma, Jemen, Oman, Kazachstan... Ponadto - wracają do precyzji - zastanawiałam się, czy autor miał dane z Korei Północnej czy Wenezueli. Albo z innych krajów, w których zbieranie danych jest trudne. A cały proces weryfikacji - to przecież nie tak, że wszystkim informacjom przekazanym przez rząd danego kraju można ufać. Ogólnie większość danych pochodzi z wiadomości zbieranych przez ONZ, a przynajmniej to wywnioskowałam z książki. I tak dalej. Autor pod koniec książki wymienia globalną pandemię, jako wielkie zagrożenie dla świata i naprawdę chciałabym poznać, jego opinię i wykorzystanie idei factfulness w odniesieniu do koronawirusa.

Nie pomaga fakt, że książka nie ma przypisów, chociaż ma bibliografię. Przynajmniej tyle. 

Po piąte - zauważyłam to dość późno, ale autor nadawał nowe nazwy znanym zjawiskom. Czy w Szwecji nie słyszeli o orientalizacji, ahistoryzacji i całym dyskursie postkolonialnym? Autor, aby poprzeć swoje tezy, mam wrażenie, w wielu miejscach bardzo upraszcza obraz świata - a świat nie jest taki sam w każdym miejscu. Takie proste rzeczy, jak stopień egzekwowania czy istnienia prawa w różnych krajach a nawet różnych rejonach jednego kraju jest inny. Im dalej czytałam, tym bardziej miałam wrażenie - że tak świat mógł się zmienić i to na lepsze - ale autor, mimo że twierdzi coś innego, często pokazuje taką ponad ludzką perspektywę, nieco pozbawioną empatii oraz ogólnego zrozumienia, że kraje świata są bardzo różne i być może nie można wszystkich wciągać do tych samych statystyk. Nawet jeśli mają pokazać ogromną pozytywną zmianę.

Przyznaję, im dłużej czytałam tę książkę, tym bardziej mnie irytowała i bardzo się cieszyłam, że ją skończyłam.Wiem, że dla wielu osób to była bardzo ważna, otwierająca oczy książka, ale na mnie nie zrobiła wrażenia. 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama - tam dzisiaj drugie zdjęcie książki oraz odrobinę więcej o stronie Gapminder! 

Pozdrawiam, M

15 komentarzy:

  1. Do mnie tego typu publikacje zupełnie nie trafiają, więc na pewno nie będę jej czytała.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za ostrzeżenie; będę omijać ta pozycję szerokim łukiem.

    Recenzje koreańskich dram - część 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, jak zastąpić stereotyp realną wiedzą i nie dać nawet odrobiny realnej wiedzy, za to całą masę uproszczeń? Ciekawa koncepcja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jakaś wiedza, ale nie wiem, czy wciąganie do statystyk 193 krajów i wyciąganie górnolotnych wniosków z tych statystyk jest takim świetnym konceptem niestety ;<

      Usuń
  4. Zazwyczaj unikam takich publikacji. Tym razem też tak będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że się rozczarowałaś. Sama będę omijała szerokim łukiem tę publikację. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie dla mnie ta książka, więc tym bardziej nic nie stracę omijając ją, skoro nie powala.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za ostrzeżenie. Miałam w planach tą książkę, ale teraz widzę, że nie ma sensu po nią sięgać - też raczej by mnie zirytowała. A mam wystarczająco dużo interesujących mnie książek w planach i nie chcę marnować czasu na coś, co mnie nie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o tej książce i nawet się zastanawiałam przez chwilę nad nią. Dobrze wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam szczerze, że nawet nie brałam jej pod uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba nie do końca jest to coś dla mnie. Tym razem odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż książka zapowiadała się ciekawie, liczyłam że będzie inna, po Twojej recenzji, na pewno nie sięgnę po nią :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mówiąc, zmęczyło mnie samo czytanie o tej książce :) Chyba nie jest to tematyka, którą chciałabym bliżej poznać.

    Polubiłam Twój FB, ale link do IG chyba jest popsuty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że mimo tytułu książka nie zawiera wystarczająco wartościowej treści.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3